Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 14

Olivia's POV

Wzięłam potrzebne rzeczy z szafki i razem z Zaynem kierowaliśmy się do wyjścia. Modliłam się w duchu, aby nie spotkać żadnego z nauczycieli, bo podobno się dziś strasznie źle czułam, więc nie przyszłam na zajęcia i chodzę w męskiej, sięgającej mi prawie do kolan, bluzie. Była to jedna z najmniejszych bluz mulata.

- Czuję się przy tobie jak krasnal.

- Haha. Dlaczego? - Zaśmiał się brunet.

- W porównaniu z tobą jestem bardzo niska.

- Teraz lepiej? - Zayn podniósł mnie i posadził na swoich barkach, a ja oparłam brodę o jego głowę.

- Tak, maluchu.

- No nie, co ty powiedziałaś?! Ja ci dam malucha kurduplu. - Chłopak zaczął dziwnie poruszać ramionami, przez co śmiesznie podskakiwałam. - Prosimy zapiąć pasy, mogą być odczuwalne lekkie turbulencje.

- Ruszasz się jak byk na rodeo. - Zaśmiałam się i chwyciłam chłopaka mocniej, aby nie spaść. Wszyscy się na nas patrzyli, jedni się uśmiechali, a drudzy wytykali palcami.

- Chyba jesteśmy w centrum zainteresowania.

- Niestety nie tylko uczniowie skupili się na nas.

- Co masz na... - Chłopak przerwał i ukucnął, bym mogła zejść.

- Olivia Watson, nie powinnaś leżeć w łóżku? - Kobieta podeszła do nas i uważnie mi się przyglądała. Pani Smith jest zarówno wicedyrektorką, jak i nauczycielką wf-u. Znienawidzona przez wszystkich baba z wiecznym okresem. Przynajmniej tak się zachowuje. Łatwo wyprowadzić ją z równowagi i zawsze ma zły humor.

- Tak ja właśnie...

- Jutro zostaniesz po lekcjach i pomożesz sprzątać albo porozmawiamy u pani dyrektor.

- Ale ja...

- Do widzenia. - Blondynka odeszła, a brunet złapał mnie za rękę.

- Przepraszam. To moja wina... - Nie dałam mu dokończyć.

- Daj spokój. To ciężki kaliber. Nic z tym nie zrobisz. Taka już jest.

- Mówicie na nią ciężki kaliber? - Chłopaka najwyraźniej to rozśmieszyło.

- Tak, długa historia. Chodźmy, nie będę sobie psuła humoru przez tą jędzę.

- Kakao?

- Robisz najlepsze kakao na świecie.

- Przesadzasz.

- Nie prawda! Nikt nie robi lepszego od ciebie.

Mijaliśmy na korytarzu Piper, więc pochwaliłam się moją jutrzejszą karą, podczas kiedy Zayn rozmawiał przez telefon.

- Nie będziesz zadowolona, ale...Nick też zostaje jutro po lekcjach.

- Co?! Może być jeszcze gorzej?

- Musimy skoczyć do sklepu, Liam nie kupił mleka. - Brunet pojawił się obok nas. - Powiedziałem coś nie tak? - Spojrzał na nas zdezorientowany, a Piper poklepała go po ramieniu i weszła do klasy matematycznej.

Po drodze wstąpiliśmy do sklepu po mleko na kakao i pojechaliśmy do domu. Siedziałam z Tomlinsonem na kanapie w salonie, a Zayn udał się do kuchni.

- Czyli jutro sprzątasz szkołę z Nickiem? - Spytał brunet, unosząc głowę spod telefonu.

- Co? Skąd ty o tym wiesz?

- Piper się o ciebie martwi. Pisała do Liama, ale powiedzmy, że jestem troszkę ciekawski.

- Tak, zostaję po lekcjach i pomagam sprzątaczkom.

- Ktoś was pilnuje?

- Zorientują się jak zniknę.

- A jak ktoś nowy się pojawi?

- Co masz na myśli?

- Obserwują was cały czas?

- Nie, jak skończymy to oddajemy sprzęt i idziemy do domu.

- Ważne, żeby widzieli waszą dwójkę i posprzątaną szkołę, tak?

- Louis, mógłbyś wreszcie powiedzieć, o co ci chodzi?

- Chyba nie myślałaś, że zostawimy cię z nim samą. Jutro po szkole poczekasz na mnie i Zayna na parkingu.

- Ciekawy plan, Louis.

- Jak ktoś was zobaczy to... - Tommo uwielbiał mi przerywać, czasem robił to specjalnie, a wtedy wszyscy się śmiali, bo pięć razy musiałam powtarzać jedno zdanie.

- Nikt nie będzie wiedział, że tam byliśmy. Przecież nie zabieramy ze sobą Nialla, idziemy tam sprzątać, nie bałaganić. Co może pójść nie tak?

~ ~ ~

Czekałam na parkingu, dopóki nie podjechało czarne BMW, z którego wysiedli Louis i Zayn. Weszliśmy do szkoły i otworzyłam drzwi do sali nr 3.

- Pan Blanchard powiedział, że mamy posprzątać tą salę.

- Pan Blanchard? - Zaśmiał się Louis. - Nie wyglądasz na dziewczynę, która tyle czasu spędza na sprzątaniu szkoły, żeby znać każdą osobę z imienia i nazwiska.

- To moja druga kara, jasne? Po prostu ktoś musi wyciągać Piper z kłopotów.

- Robi się coraz ciekawiej. Nasza Pipi jest taka niegrzeczna?

- Oj dużo jeszcze o niej nie wiesz... nie powiedziałabym, że jest niegrzeczna. Ona po prostu zawsze pojawia się w najmniej odpowiednim momencie, co się wiąże z kłopotami, a że jestem jej przyjaciółką... - Chłopak znów nie dał mi dokończyć.

- To ją z nich wyciągasz.

- Uwielbiasz mi przerywać, prawda?

- Uwielbiasz, gdy ci przerywam, prawda?

- Masz mnie.

- Sprzątamy? Nie mam zamiaru spędzić tu całego dnia.

- A co z Nickiem?

- Jeszcze się nie pojawił, może nie przyjdzie. To dobrze, przynajmniej nie muszę go oglądać. Właśnie, jakby się wysilił i jednak tu przyszedł to nie zróbcie mu nic. Nie w szkole, jasne?

- Jasne. - Odpowiedzieli chórem i zabrali się za sprzątanie.

Nicka nie było, cała klasa była już prawie posprzątana. Została tylko podłoga do umycia. Wzięłam szmatkę i zamoczyłam w wiaderku z wodą, kiedy poczułam mokrą ściereczkę no moim udzie.

- Zayn, już nie żyjesz. - Zaczęliśmy się gonić z chłopakiem między ławkami. Chłopak złapał mnie w pasie i przytulił się do mnie. - To dlatego, że mnie kochasz czy masz mokrą koszulkę?

- Oczywiście, że to z miłości. Jak mogłaś w to zwątpić?

- Mam całe mokre plecy... ciekawe, dlaczego w ogóle się zastanawiałam? - Wyrwałam się z objęć chłopaka i wylałam na niego całą zawartość niebieskiego wiadra. Kątem oka widziała Tomlinsona siedzącego na podłodze w kącie i śmiejącego się. Mulat położył mnie na ławce i przytrzymał, żebym nie uciekła, wylał na mnie wodę z drugiego pojemnika i oboje zaczęliśmy się śmiać.

- Przez ciebie jestem cały w pianie. - Chłopak złączył nasze usta w czułym pocałunku.

- To było piękne. - Odezwał się chłopak skulony pod drzwiami. - Z jednej strony bardzo urocze i słodkie, a z drugiej dość zabawne.

- Chłopcy? Cała podłoga jest mokra, woda jest nawet na korytarzu.

- Olivia, co ty tu zrobiłaś? Sprzątaczka idzie, a woda jest wszędzie! - Do pomieszczenia wszedł blondyn.

- Nick, jak miło, że się pojawiłeś... Zaraz, co?! - Wtedy do moich uszu doszły odgłosy kroków. - Chowajcie się! - Zayn wyskoczył przez okno, bo sala znajdowała się na parterze, a Louis schował się za szafą

Do pokoju weszła sprzątaczka. Pokój był w połowie wypełniony wodą, ale od strony kobiety wyglądało to znacznie gorzej.

- Co wy tu zrobiliście? - Zapanowała cisza, a ja spuściłam głowę i otrzepałam się z piany. - Olivia? Powiesz mi, co tu się stało?

- To moja wina. - Nick podszedł bliżej.

- Co?

- Oblałem Olivię wodą.

- Jutro rano się stawisz u dyrektora, a ja tego dopilnuje. Teraz posprzątajcie to póki nikt tego jeszcze nie widział. - Pani Sabrina wyszła z pokoju, a ja nie wiedziałam, co mam powiedzieć. Czułam się dość niezręcznie.

- Dziękuję, nie musiałeś. - Chłopak zaczął się śmiać.

- Olivia, oboje dobrze wiemy, że musiałem. Na twoim świadectwie są same piątki i szóstki. Po co miałbym ci to popsuć? Po za tym, ja też w tym siedzę. Powinienem tu być od samego początku.- Ucieszyłam się na jego słowa, bo naprawdę nie chciałam kłopotów, ale nie mogłam pozwolić, by myślał, że to coś zmieni.

- Dzięki, poradziłabym sobie sama.

- Skoro tak twierdzisz. Ja posprzątam, idź do domu.

Razem z moimi przyjaciółmi pojechaliśmy do domu i usiedliśmy na kanapie.

- To było dziwne. - Powiedziałam, a chłopcy spojrzeli się na mnie zdezorientowani. - Jego zachowanie. - Wyjaśniłam.

- W ogóle nie powinno do tego dojść. Wpakowałbym cię w kłopoty i przeze mnie miałabyś problemy. Przepraszam.

- Nie żałuję tego, co się stało. - Wtuliłam się w chłopaka, a on objął mnie ramieniem. - Po prostu dziwi mnie to, że mnie nie wsypał. W końcu jest na mnie wściekły, a może nie? Nie potrafię zrozumieć tej całej sytuacji. Na początku był zły, że z nim zerwałam, potem chciał się zemścić, a teraz nagle jest wszystko dobrze? Nie rozumiem.

- Wiesz, jak byłaś nad morzem, on przyszedł pod twój dom, ale myślał, że nikogo nie ma, więc poszedł. Liam miał podbite oko, bo Nick i jego kumpel poszli do Piper, żeby się dowiedzieć gdzie jesteś.

- Dlaczego nic mi nie powiedziałeś?

- Miałaś wtedy od niego odpocząć, a nie martwić się tym, co się tu działo. Przepraszam, że ci nie powiedziałem od razu.

- Miałeś powód, chciałeś dla mnie jak najlepiej. Zawsze pragniesz mojego szczęścia.

- Też tu jestem... tak jakbyście zapomnieli. - Odezwał się Louis.

- Louis! Potrzebuję cię! - Krzyk Harrego było słychać w całym domu.

- I już mnie nie ma. - Powiedział chłopak i wstał, a my zaczęliśmy się śmiać.

~ ~ ~

Środa - dzień, w którym mam najmniej zajęć. Zayn z Niallem odebrali nas ze szkoły i zabrali na obiad do Nando's. Oczywiście, Niall uwielbia tą restaurację. Po obiedzie pojechaliśmy do chłopaków i obejrzeliśmy jakiś film.

- Zayn?

- Tak?

- Chciałbyś iść ze mną i z Jordanem na kawę?

- Nie musisz mnie zapraszać, bo jestem twoim chłopakiem.

- Właśnie chodzi o to, że chciałabym iść tam z moim chłopakiem.

- Obiecuję ci, że następnym razem. Nie widziałaś go dwa lata, napewno chcesz z nim spędzić trochę czasu sama. Tylko bym wam przeszkadzał. Mam cię podwieźć?

- Dobrze, pójdę sama. Nie musisz, wozisz mnie wszędzie. Za bardzo mnie rozpieszczasz.

- To znaczy, że mam cię zawieźć do parku?

- Zgadłeś.

- Chodź. - Chłopak dał mi buziaka w czoło i pociągnął mnie za rękę w stronę drzwi.

Zayn's POV

- Gdzie jest Liv? - Do kuchni weszła Piper i zaczęła wyciągać naczynia ze zmywarki.

- Umówiła się z Jordanem.

- Ou...

- O co ci chodzi?

- Wiesz, Jordan przed wyjazdem przyznał mi się, że czuł coś do Olivii. Właściwie to chciał jej o tym powiedzieć, ale dowiedział się o wyjeździe i zrezygnował. Nie mówiłam nic Liv, bo strasznie przeżyła jego wyjazd, a to by ją jeszcze bardziej dobiło. Mam wrażenie, że będzie próbował się do niej zbliżyć. Pytał mnie wczoraj o nią, ale na twoim miejscu bym się tym za bardzo nie przejmowała, bo Olivia jest z tobą szczęśliwa. Naprawdę szczęśliwa.

- Olivia coś do niego czuła?

- Nie mówiła mi nic o tym, a ja nie pytałam. Nie przejmuj się. - Dziewczyna poklepała mnie po plecach i wyszła.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro