Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 10

Louis's POV

- Harry idź się przebrać, zrobię ci drugą herbatę. - Powiedziała brunetka z troską.

- Dziękuję.

- Ja też poproszę! - Krzyknął Niall.

- Louis, ty też?

- Nie, dziękuję.

Siedziałem z Niallem w salonie. Byliśmy owinięci kocami, ale i tak było nam strasznie zimno. Gorączka nie chciała zejść. Blondyn coś do mnie mówił, ale nie mogłem się skupić nad jego słowami. Biłem się z myślami i cały czas patrzyłem się w bliżej nieokreślony punkt. Po chwili spróbowałem się skoncentrować nad przyjacielem, który myśli, że cały czas go słucham.

- ...jest tak blisko, a jednak tak daleko, czuję się jakby...

- Jakbyś miał sztylet wbity w serce. - Powiedziałem myśląc o jednej rzeczy, o której nikt nie powinien wiedzieć.

- Dokładnie! Wtedy pojawia się Liam i podaje mi moją bagietkę.

- Bohater.

- Coś nie masz dziś humoru.

- Zgadłeś, nigdy nie uratowałem bagietki przed tęsknotą za tobą.

- Czas to zmienić, zostawiłem ją w kuchni. Zabawisz się w superbohatera?

- Wiesz, dzięki Piper czuję się jak w kokonie. Może innym razem.

- Ale tak poważnie, o czym tak myślisz? - Spytał blondyn, ale do pokoju weszła dziewczyna z herbatą i przerwała naszą rozmowę, która stawała się coraz bardziej niezręczna. W duchu jej za to dziękowałem. Musiałbym wymyślić jakieś denne kłamstwo. Nie nawidzę i nie chcę okłamywać przyjaciół.

- Wiecie kiedy Liam wróci z apteki?

- Pojechał jeszcze zawieźć Zaynowi coś na przeziębienie i powinien niedługo być.

- Już się stęskniłaś? - Harry pojawił się na schodach.

- Niee... cieszę się, że mam jedno dziecko mniej do niańczenia.

- Ej! Wcale nie zachowujemy się jak dzieci!...przykryjesz mnie? - Powiedział chłopak o lokowanych włosach. - I tak wiem, że tylko czekasz na ten moment kiedy Liam...

- Kiedy Liam co? - Obok Piper stanął brunet i z zaciekawieniem uniósł jedną brew ku górze.

- Przyniesie leki. - Dziewczyna szybko odpowiedziała, żeby Harry nie palnął czegoś głupiego.

- Też się źle czujesz? - Spytał zatroskany brunet i chwycił dziewczynę za ręce.

- Troszkę mi zimno, ale spokojnie. Wszystko jest dobrze.

- Mówiłem, że cię odwiozę do domu. Ciężko jest przebywać w towarzystwie czterech chorych osób i wciąż być zdrowym.

- Przynajmniej spędzę ten czas w miłym towarzystwie.

- Chcesz spędzić ten czas opiekując się czwórką chłopaków, którzy nie są w stanie sami sobie zrobić herbaty?

- Dokładnie. - Dziewczyna się zaśmiała i dotknęła czoła chłopaka. - Wskakuj na kanapę i przykryj się kocem, a ja zaraz przyjdę.

- Idziesz zrobić mi herbatę, prawda?

- Tak.

- Daj spokój, mogę sam sobie ją... - Brunetka mu przerwała.

- Siadaj i nie marudź, masz dreszcze. Za chwilę wracam i widzę cię pod kocem, jasne?

- Tak jest szefie.

- Podoba ci się? - Niall przeszedł od razu do rzeczy, gdy Pipi opuściła pomieszczenie.

- Co? Po prostu nie chcę, żeby się zaraziła od nas. To miłe, że nam pomaga.

- Taaa jasne. - Odpowiedzieliśmy chórem, a Liam położył się koło Irlandczyka na nowo zakupionym przez nas narożniku.

Olivia's POV

Siedziałam nad morzem do czasu, kiedy zrobiło się naprawdę zimno. Wróciłam do domu i założyłam grubą bluzę, a następnie przykryłam się kocem. Zdecydowałam się zadzwonić do Zayna.

- Olivia? - Dźwięk jego głosu wywołał uśmiech na mojej twarzy.

- Jak miło znów cię słyszeć.

- Brakowało mi twojego głosu. Minęło już 29 godzin.

- Liczyłeś?

- No pewnie, przeziębiłem się, więc siedzę w łóżku.

- Nie miałeś nic lepszego do roboty, prawda?

- Tak, cały dzień oglądam telewizję...ale to nie zmienia faktu, że tęsknię!

- Ja też za tobą tęsknię.

- Wiesz co, muszę kończyć. Paul do mnie pisze. Zadzwonię wieczorem, dobrze?

- Jasne, leć. Czekam na telefon.

Rozłączyłam się i po chwili dostrzegłam brata w progu mojego pokoju.

- Nie wiesz, że nie ładnie to tak podsłuchiwać?

- To był Zayn?

- Tak. Lubisz go, prawda?

- Jest w porządku, reszta chłopaków też. Może nie znam ich wystarczająco, żeby oceniać, ale naprawdę wydają się być godnymi zaufania.

- Nawet nie wiesz jak bardzo. - Na twarzy Logana pojawił się uśmiech. - Obejrzymy jakiś film?

- Zrobię herbatę.

Resztę dnia spędziłam w łóżku. Gardło bolało mnie coraz bardziej, a głowa wciąż pulsowała. Od gorączki sprawiała wrażenie ciężkiej. Czułam się jak bomba, która nie wiadomo, kiedy wybuchnie. Około dziesiątej udało mi się zasnąć. Miałam cudowny sen z Piper i Liamem. Cieszyłam się, że w jakimś stopniu cieszą się ze swojego towarzystwa. Chciałam, żeby moja przyjaciółka była szczęśliwa. Następnego dnia obudziłam się z uśmiechem na twarzy.

- Halo?

- Cześć Olivka, co tam u ciebie?

- Cześć Piper. Wszystko w porządku, ale jestem chora. Leżę w łóżku.

- My też.

- My?

- Wszyscy jesteśmy chorzy. Ja, Liam, Niall, Harry, Louis i Zayn oczywiście. Twój tata dziś wrócił, a Zayn oddał mu klucze.

- Nie było problemów z Nickiem, tak?

- Nie.

Zayn's POV

- Pytała o Nicka? - Spytałem, gdy brunetka zakończyła rozmowę.

- Tak. Nie możemy jej okłamywać. Powinna wiedzieć.

- Nie psujmy jej wyjazdu. Ma od niego odpocząć i się o nic nie martwić.

- Zayn ma rację. - Niall mnie poparł.

- Ale później jej powiemy... Gdzie jest Liam?

- Pojechał do Paula. Dzwonił do mnie wczoraj, ale nie byłem w stanie tam pojechać. Liam stwierdził, że ma więcej sił ode mnie, więc on pojedzie z nim pogadać.

- Skoczę na chwilę do mojego domu.

- Zaczekaj! Przecież nie masz samochodu, może zadzwonię po Liama.

- Nie trzeba, naprawdę. Nie potrzebnie będziemy mu przeszkadzać. To nie jest tak daleko.

- W takim razie poczekaj na mnie chwilę, odprowadzę cię. - Zaproponowałem.

- Liam pojechał tam, żebyś ty nie wychodził z łóżka.

- Zaczekaj. - Poszedłem na piętro po bluzę, a dziewczyna miała czekać na mnie na dole.

Piper's POV

- Chłopaki, powiecie mu, że naprawdę dziękuję, ale przejdę się sama? Potrzebuję chwili namysłu. Dzięki! - Nie dałam im dojść do słowa, wyszłam z domu i kierowałam się w stronę parku. Zawsze tamtędy chodziłam na skróty.

Szłam nie myśląc o niczym. Musiałam spędzić trochę czasu sama. Kocham tych wariatów, ale  czasem potrzebuję troszeczkę czasu dla samej siebie. Skręciłam w moją ulicę i ujrzałam mój kremowy domek. Weszłam do środka, udałam się do mojego pokoju i spakowałam trochę ciuchów. Zeszłam do kuchni i piłam właśnie kawę, kiedy usłyszałam czyjś głos przy uchu.

- Gdzie ona jest?

- C-co ty tu robisz?!

- Wpadłem na chwilę. Powiesz mi gdzie ona jest?

- Kto?

- Dobrze wiesz kto. Gdzie jest Olivia?! - Chłopak pociągnął mnie , przez co byłam zmuszona zejść z krzesła. - No gadaj! - Blondyn przyparł mnie do ściany i choć próbowałam się wykręcać, nie mogłam. Czułam tylko mocny ucisk na nadgarstkach, a kostki moich palców wbijały się w ścianę.

- Zostaw ją Nick! - Ulżyło mi, gdy usłyszałam głos Liama, jednak Nick się w ogóle nie poruszył. - Powiedziałem zostaw ją.

- Kolejny bohater? Nie przyszedłem sam, spokojnie.

- Znalazłem jej telefon! - Usłyszałam głos jakiegoś mężczyzny, ale nie widziałam twarzy, bo blondyn przypierający mnie do ściany mi na to nie pozwalał.

- Zajmij się nim, a ja się zajmę koleżanką. - Powiedział Nick, a jego znajomy rzucił się na Liama. Brunet uderzył chłopaka w twarz, a potem w brzuch. Nick na chwilę skupił swoją uwagę na ich bójce, a ja wykorzystałam moment i kopnęłam go, najmocniej jak potrafiłam, w krocze. Chłopak skulił się i upadł na podłogę, a ja go mocno uderzyłam, aby mieć pewność, że nie wstanie. Spojrzałam na bruneta, który stanął w mojej obronie. Radził sobie naprawdę dobrze, chyba nawet złamał drugiemu nos. Gdy to zobaczyłam pisnęłam, jego przeciwnik uderzył go w oko, a następnie podbiegł do Nicka, zabrał go z podłogi i uciekł w stronę samochodu.

- Liam! - Krzyknęłam, a po chwili klęczałam już przy chłopaku.

Liam's POV

Przez dobre dwadzieścia minut widziałem mroczki przed oczami. Chłopak był naprawdę silny, ale jestem pewien, że po moich uderzeniach zostaną ślady na jego bladej twarzy.

- Tak strasznie cię przepraszam. - Brunetka usiadła przy mnie kładąc okład na moim oku.

Piper's POV

- Za co?

- Rozproszyłam cię... Przeze mnie masz podbite oko. - Brunet zdjął szmatkę z twarzy i spojrzał na mnie. Po moim policzku spłynęła łza, której nie udało mi się ukryć.

- Hej, nic się nie stało. To nie twoja wina. Mogłem to przewidzieć, że będzie chciał się dowiedzieć, gdzie zniknęła Olivia. Nie powinienem cię zostawiać samej. Na szczęście zadzwonił do mnie Zayn i o wszystkim mi powiedział.

- Chciałam pobyć chwilę sama...nie posłuchałam Zayna, a miał rację. Tak strasznie cię przepraszam. - Chłopak patrzył na mnie, ale miałam zwieszoną głowę. Położył delikatnie dłonie na mojej twarzy i skierował ją ku jego, tak abym patrzyła mu w oczy.

- Jeśli jesteś bezpieczna to było warto. - Patrzyłam się w chłopaka brązowe tęczówki. Był to najpiękniejszy widok w całym moim życiu. Może z wyjątkiem fioletowego siniaka otaczającego jego lewe oko.

- Dziękuję. Przy tobie zawsze jestem bezpieczna... Niestety ty nie. Musimy jechać do lekarza. Dasz radę sam wstać?

- Tak, dam radę. - Chłopak wstał, ale po chwili usiadł z powrotem.

- Kręci ci się w głowie prawda?

- Zadzwonię po Paula, żeby przyjechał tu ze swoim zaufanym lekarzem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro