Rozdział 1
- Zayn, gdzie idziesz?
- Do sklepu po parówki.
- Przestań się wydurniać i po prostu odpowiedz.
- Nie interesuj się. Wcześniej nie obchodziło cię to co czuję i co robię, więc dlaczego teraz cię to ciekawi? - Wyszedłem i trzasnąłem drzwiami nie czekając na odpowiedź Liama.
Bujając w obłokach przemierzałem ciemne ulice Londynu. Nie wiedziałem dokładnie gdzie idę, szedłem tam gdzie nogi mnie prowadziły. Nie przejmowałem się czasem. Zapomniałem o tym co mnie otacza. Zostałem sam z moimi myślami. Co jakiś czas przeszywał mnie dreszcz spowodowany minusową temperaturą na dworze, a ja szedłem w samej bluzie. Założyłem kaptur na głowę w celu uniknięcia paparazzi, którzy w ostatnim czasie byli po prostu wszędzie. Skręciłem w uliczkę, która miała mnie doprowadzić do klubu. Nagle usłyszałem dźwięk tłuczonego szkła. Nie byłem pewny czy zrobiłem dobrze podchodząc bliżej. Jednak szybko zmieniłem zdanie widząc dziewczynę z wbitymi w rękę kawałkami szkła, a nad nią chłopaka, który zamierzał ją uderzyć. Nie miałem zamiaru dłużej na to patrzeć. Podbiegłem do nich i stanąłem za plecami chłopaka.
- Nie wiesz, że kobiet się nie bije?
- Koleś, masz jakiś problem?
- Tak mam. Stoi przede mną. - Uśmiechnąłem się ironicznie i uderzyłem chłopaka w twarz.
Chłopak złapał się za krwawiący nos i zaklął głośno. Gdy próbował mnie uderzyć przyparłem go do ściany.
- Teraz słuchaj. Zostawisz ją w spokoju, bo porozmawiamy inaczej. Zrozumiano?!
- T-tak. - Powiedział i zaczął biec w bliżej nieokreślonym kierunku.
Podszedłem do dziewczyny i zapytałem:
- Wszystko w porządku?
- Tak kurde, mam kawałki szkła w ręce. Czuję się fantastycznie. To najlepszy dzień mojego życia. Lepiej być nie mogło.
- Chodź, zabiorę cię do szpitala. - Nie czekając na jej odpowiedź wziąłem ją na ręce i udałem się do szpitala, który był kilka przecznic dalej.
~ ~ ~
Pielęgniarka zakładała opatrunek dziewczynie, której imienia nawet nie znałem, a ja zacząłem rozmawiać z dyżurującą pielęgnierką
- Jak to się stało? - Spytała kobieta na zmianie. Spojrzałem na listę, którą miała w ręce, widniały na niej dane zranionej dziewczyny: „Olivia .....'' - i w ten sposób poznałem jej imię.
- Ale co?
- Nie udawaj głupka, ta dziewczyna ma szkło w ręce.
- No więc siedzieliśmy w pokoju z moją dziewczyną i stłukła nam się szklanka. Uparła się, że ją posprząta. Wtedy się potknęła i... zakończenie pani zna.
- Dobra, niech będzie, że ci wierzę, ale to nie wygląda na szklankę.
- Mamy kolorowe szklanki.
- Usiądź tu, a ja po nią pójdę. - Westchnęła i skierowała się do pokoju, w którym przebywała „moja" dziewczyna.
Olivia's POV
Pamiętaj, aby zmieniać opatrunek. Dbaj o siebie, nieźle się wykrwawiłaś. Twój chłopak czeka na korytarzu. - Powiedziała pielęgniarka i wskazała mi drzwi. „ Zaraz co?! mój chłopak?! " - pomyślałam.
- To od kiedy jesteśmy parą? - Spytałam mulata. Zaraz po tym, gdy wyszłam z sali.
- Cóż...od jakiś 15 minut? - Odpowiedział i zaczął się śmiać.
- Dlaczego powiedziałeś, że jesteśmy razem? Nie mogłeś się podać za mojego przyjaciela?
- Lepiej to wygląda, udałem opiekuńczego chłopaka.
- Mogłeś udać opiekuńczego przyjaciela.
- Okej, wyluzuj Olivia.
- Skąd ty znasz moje imię?
- Przeczytałem na kartce, którą trzymała pielęgniarka.
- Świetnie, mój adres też znasz? Dzięki za pomoc, poradzę sobie sama. - Odpowiedziałam oburzona. - Nie potrz...- zaczęłam mówić dalej, kiedy mi przerwał.
- Spokojnie, nie wiem gdzie mieszkasz. Ale jeśli mi powiesz to mogę cię odprowadzić. po to żeby żaden idiota cię nie skrzywdził. - Nie wiem dlaczego mu zaufałam. Gdy tylko spojrzałam w jego oczy, uśmiechnęłam się mimowolnie.
Wyszliśmy ze szpitala i usiedliśmy na chwilę na schodach. Siedzieliśmy w milczeniu. Postanowiłam przerwać tą ciszę.
- Dziękuję. - Spuściłam głowę i przyglądałam się moim butom, które nagle stały się bardzo interesujące. - Za wszystko. Pomogłeś mi chociaż byłam dla ciebie niemiła. Przepraszam.
- Nie masz za co. Co to był za facet?
- Ymmm...to...to był mój były chłopak. - W końcu wydukałam, a po moim policzku spłynęła pojedyncza łza, którą on niestety zauważył.
- Hej, już dobrze. - Chłopak niepewnie położył rękę na moich plecach i delikatnie je głaskał.
- Zerwałam z nim jakieś 2 miesiące temu, od tego momentu stał się zupełnie innym człowiekiem. Zaczął wyżywać się na bezbronnych. Od chwili, gdy zakończyłam nasz związek, cały czas pojawia się tam gdzie ja i mnie obserwuje...aż do dzisiaj. Dziś posunął się zdecydowanie za daleko. Gdyby nie ty... - Nie miałam sił by kontynuować moją wypowiedź. Łzy zaczęły spływać strumieniami z moich brązowych oczu.
Brunet przysunął się bliżej i przytulił mnie delikatnie, jakby bał się, że mnie skrzywdzi. Z jakiegoś powodu poczułam potrzebę jego bliskości, więc wtuliłam się mocniej w chłopaka, a on odwzajemnił gest. Kaptur zsunął mu się z głowy, ale on nie zwracał na to uwagi. Siedzieliśmy tak przez jakiś czas, jednak przerwał nam blask fleszy. Nie wiedziałam co się dzieje.
- Zayn Malik i jego nowa dziewczyna. Jutro będziecie na okładce naszej gazety. - Odezwał się jakiś mężczyzna.
- Zayn, jak długo jesteście razem? - W tym momencie Zayn założył kaptur na głowę i chwycił mnie za rękę.
Zayn, „mój chłopak", koleś, który uratował mi życie przed moim byłym, próbował przedostać się przez tłum dziennikarzy. W oddali dostrzegłam jakiś czarny samochód, do którego mnie prowadził. Zawahałam się już stojąc przy samochodzie.
- Zaufaj mi. - Usłyszałam spokojny głos przy moim uchu. - Proszę.
Wsiadłam do samochodu, który po chwili ruszył.
- Dzięki stary. - Powiedział Zayn do kierowcy samochodu.
- Później o tym pogadamy. - Odpowiedział brunet o brązowych tęczówkach spoglądając w lusterko. Poczułam jego spojrzenie na mnie. - Jedziesz do nas czy odwieźć cię do domu? -Spojrzałam na Zayna, który patrzył na mnie prosząco i nie czekał na moją odpowiedź.
- Do nas. - powiedział z ogromnym uśmiechem na twarzy i choć nie powinnam jechać do domu prawie nieznanego mi faceta, nie mogłam mu odmówić.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro