Rozdział 17
Olivia's POV
- Rozumiem, że już piątek, a matematyka to nasza ostatnia lekcja, ale jesteś ostatnio rozkojarzona jak nigdy.
- Piper, po prostu jestem trochę zmęczona.
- Ostatnio się zamknęłaś w sobie. Masz jakieś problemy? O niczym mi nie mówisz, nie ufasz mi?
- Jasne, że ci ufam. Co to w ogóle za pytanie. Nie mam problemów, po prostu powinnam trochę odpocząć.
- Panno Watson, zapraszam do tablicy. - Głos matematyka skłonił mnie do spojrzenia w jego stronę. Wstałam i udałam się do tablicy. Równanie, które miałam rozwiązać nie należało do najtrudniejszych. Rozwiązałam zadanie i z powrotem zajęłam miejsce obok brunetki.
- I czym ty się tak denerwujesz, zawsze jakoś wybrniesz. - W całej szkole rozbrzmiał dzwonek kończący lekcję. - Nie czekajcie na mnie z Zaynem, wrócę dzisiaj póżniej. Muszę porozmawiać z dyrektorką odnośnie zdjęć na stronę szkoły. Dobra lecę, Pa! - Dziewczyna dała mi buziaka w policzek i wybiegła z klasy.
Wyszłam ze szkoły i rozglądałam się za samochodem Zayna. Stał on pod zakazem, więc się lekko zdziwiłam. Cieszył mnie fakt, że od kilku dni mój prześladowca przestał mnie dręczyć. Z uśmiechem podeszłam do czarnego BMW, ale za kierownicą nie siedział mój chłopak.
- Luke?
- Śliczna, blondynka, brązowe oczy, znasz moje imię... ty pewnie jesteś Olivia.
- Jaki szczegółowy opis.
- Po Zaynie nie spodziewałbym się niczego więcej. Gdzie jest ta druga? Pepper?
- Piper.
- Tak, właśnie. Piper. Nie wraca z nami?
- Nie, musi zostać i pogadać z Wielkim Kalibrem.
- Z kim?
- Z dyrektorką. Długa historia. Jedziemy?
- Tak, jasne. - Chłopak odjechał z piskiem opon, tym samym zwracając na siebie uwagę wszystkich uczniów znajdujących się przed szkołą.
- Człowieku kto ci dał prawo jazdy?! Minęliśmy zaledwie dwa skrzyżowania, a ty złamałeś chyba wszystkie możliwe przepisy! - Cieszyłam się, że zanim ruszyliśmy spod budynku szkoły, zapięłam pasy.
- Kto powiedział, że w ogóle mam prawo jazdy? - Chłopak spojrzał na mnie i się zaśmiał.
- Dlaczego Zayn nie mógł przyjechać?
- Razem z Lou załatwiają sprawy związane z bankietem.
- I musiał wysłać po mnie akurat ciebie?
- Poprosił Liama, ale zwinąłem kluczyki od auta przed nim. Chciałem poznać nową dziewczynę Malika, ale chyba niezbyt za mną przepadasz i z pewnością mi nie ufasz.
- Lubię cię, ale pewnie bardziej bym ci ufała, gdybyś zamiast patrzeć na mnie, patrzył na drogę!
- Spokojnie, przecież jestem dobrym kierowcą.
- Po prostu świetnym. Zwolnij, przecież to teren zabudowany! Człowieku ja chcę żyć!
- Przesadzasz. Wcale nie jadę tak szybko.
- Pewnie, bo sto trzydzieści w terenie zabudowanym to wcale nie tak dużo. Możesz zwolnić?!
- Najwyżej skończymy na jakimś pobliskim domu albo wjedziemy do parku. Co ty na to?
- O niczym innym nie marzę. Proszę cię, zwolnij.
- Dobra, już zwalniam. Nie przestaniesz nalegać, dopóki tego nie zrobię, prawda?
- Prawda.
- Nie mógł sobie wybrać mniej upartej laski?
- I przyjaciela, który potrafi prowadzić samochód? I w dodatku robi to legalnie?
- Najwyraźniej jesteś na mnie skazana.
- No popatrz, ty na mnie też.
- Biedaczek z tego Zayna.
- Przynajmniej nie musi z tobą jeździć.
Chłopak zaparkował i razem udaliśmy się do domu chłopaków. Niall z jakimś brunetem jadł obiad, Liam rozmawiał z blondynem o lokowanych włosach, a Harry i chłopak o czerwonych włosach siedzieli w salonie.
- Ona zawsze musi postawić na swoim?
- Jeśli kiedykolwiek będę miała wsiąść z nim do samochodu to wracam na pieszo. - Powiedziałam zwracając uwagę wszystkich obecnych.
- Przykro mi, ale chyba nie możesz. - Szepnął mi do ucha Luke.
- Niby dlaczego miałabym... - Przerwałam, gdy zorientowałam się, że mówi o chłopaku, który mnie ostatnio śledził. - On wie? - Spojrzałam wymownie na Irlandczyka, który tylko kiwnął twierdząco głową i wyraźnie dał mi do zrozumienia, że porozmawiamy na ten temat później.
- Olivia, poznaj chłopaków. - Po chwili powiedział, a chłopcy, o których mówił wstali i podeszli bliżej.
- Jestem Calum. - Powiedział uroczy brunet i wystawił rękę w moją stronę, którą po chwili uścisnęłam. - Te dwa głupki to Ashton i Michael, a Luke'a już znasz. - Skierowałam wzrok na dwójkę, o której mówił Calum. Chłopcy mi pomachali, a następnie spojrzałam na blondyna, który zapewnił mi nadzwyczaj bezpieczny powrót do domu. Chłopak uśmiechnął się w łobuzerski sposób, po czym znów przeniosłam wzrok na bruneta stojącego przede mną. „Czy wszyscy, co pojawiają się w tym domu, muszą być tacy przystojni?!" - pomyślałam.
Louis i Zayn przyjechali dopiero około ósmej. Do tego czasu zdążyłam poznać bliżej chłopaków, którzy mają tutaj mieszkać przez najbliższy czas. Ponadto dowiedziałam się, że Niall powiedział Luke'owi o osobie, która odwiedziła mnie przed szkołą, goniła mnie i podrzuciła mi karteczkę. Zrobił to dlatego, że Luke może nam pomóc w tej sprawie i postara się dowiedzieć kto to był. Zayn ma nic o tym nie wiedzieć. Mam nadzieję, że Niall dotrzyma obietnicy i nic mu nie powie, on i tak już ma za dużo na głowie.
- Tomlinson i Malik! Jak miło was widzieć, co tak późno? - Spytał Luke, gdy chłopcy pojawili się w salonie.
- Musieliśmy pozałatwiać parę formalności i zatrzymała nas policja.
- Naprawdę? Nas nie mogli zatrzymać? Może Luke by wreszcie zwolnił. - Spojrzałam wymownie na chłopaka, a ten patrzył na mnie jakby chciał mnie zabić wzrokiem.
- Przecież zwolniłem.
- Za trzecim razem...jak cię o to poprosiłam.
- Wysłaliście Luke'a, żeby odebrał dziewczyny ze szkoły? - Zayn najwyraźniej nie ukrywał swojego zdziwienia.
- Zabrał mi kluczyki. - Wytłumaczył Liam.
- Nie usłyszę nawet dziękuję? - Luke udał oburzonego.
- Nie. - Odpowiedzieliśmy równo z Malikiem i Paynem, a reszta zaczęła się śmiać.
Zayn's POV
Kazałem odebrać Liamowi dziewczyny, bo dobrze wiedziałem do czego zdolny jest Luke. Blondynka siedziała z przyjaciółmi na kanapie cała i zdrowa, więc chyba nie było tak źle. Razem z Lou przyłączyliśmy się do grupki naszych znajomych. Rozmawialiśmy do pierwszej w nocy i zaczęliśmy oglądać jakiś film, który wybrał Michael z Calumem. Nie mieściliśmy się wszyscy na kanapie, więc ja z Liamem wzięliśmy dziewczyny na kolana. Luois także usiadł Harremu na kolanach, ale nikt nie zwrócił na to większej uwagi. Michael także mieścił się na wypoczynku, a reszta musiała zająć miejsca na podłodze. Hood z Niallem oczywiście kłócili się o jedzenie, a Harry narzekał, że teraz kolej Tomlinsona i on powinien siedzieć na górze. Wszyscy byli zmęczeni, ale czas nam upływał w miłym towarzystwie. Jakoś koło trzeciej Olivia zasnęła w moich ramionach. Wstałem delikatnie, żeby nie obudzić blondynki.
- Zaniosę ją na górę. - Stwierdziłem, gdy Piper także spostrzegła, że jej przyjaciółka już śpi.
- Była wykończona, nie ma się jej co dziwić, że zasnęła. - Powiedziała brunetka szeptem, a chłopcy uspokoili się, aby nie narobić hałasu.
Wniosłem blondynkę na górę i położyłem na łóżku. Przykryłem ją kołdrą i cicho wyszedłem z pokoju. Odpuściłem sobie ucałowanie jej czoła, bo bałem się, że ją obudzę. Napisałem sms-a do Logana, że Olivia zostanie na noc i wróciłem do znajomych.
Olivia's POV
Kolejna noc z rzędu, kiedy obudziłam się o szóstej rano i nie mogłam ponownie zasnąć. Ostrożnie wstałam z łóżka i najciszej jak potrafiłam, wyszłam z pokoju. Zeszłam po schodach i przystanęłam, gdy podłoga zaskrzypiała. Na kanapie spali Calum i Michael, natomiast na podłodze Luke z Ashtonem. Na stoliku leżał mój telefon, przeszłam przy śpiących chłopakach i gdy już byłam bliska sięgnięciu mojego telefonu, Hood zaczął się wiercić i spadłby na podłogę, więc szybko go przytrzymałam. Stałam tak jakiś czas i bałam się ruszyć, ale w końcu zdecydowałam się przewrócić go na brzuch. W ten sposób znalazł się przy oparciu i nie było możliwości by spadł. Odetchnęłam z ulgą i zabrałam telefon ze stolika. Calum wyglądał naprawdę zabawnie, bo Michael zajął większą część kanapy, a narożnik nie był wystarczająco duży, więc nogi bruneta wystawały poza kanapę. Ruszyłam w kierunku kuchni, ale zahaczyłam nogą o śpiwór Ashtona i prawie się przewróciłam. Na szczęście nic takiego się nie wydarzyło, a chłopak nawet nie drgnął. Wyplątałam się z materiału i weszłam do kuchni. Jeszcze raz spojrzałam na zegarek. - 6.15. Wstawiłam wodę na herbatę i usiadłam przy stole.
- Dlaczego nie śpisz? - Odwróciłam się i zobaczyłam Nialla opierającego się o framugę drzwi.
- Śnił mi się. - Zapadła cisza. Niall chyba nie wiedział jak powinien zareagować. Wiedział doskonale o kim mówię. - Pewnie to tylko głupi sen i nic takiego się nie stanie, ale boję się Niall.
- Mi też się śnił.
- Co? - Spytałam szeptem i ponownie odwróciłam się, by móc spojrzeć na blondyna.
- Miałaś rację. To włamanie to nie mógł być przypadek. Przecież złodzieje niczego nie wynieśli. Wyglądali na profesjonalistów, ale dlaczego niby nie uwinęli się z tym szybciej i nie zostawili was po prostu w tym sklepie. Bardziej zainteresowani byli wami niż kradzieżą. To może być powiązane z Maddie, ale... - Chłopak westchnął i usiadł na przeciwko mnie. - ...jeszcze nie wiem, w którym miejscu.
- Co ci się śniło?
- To był dość dziwny sen. Najpierw lecieliśmy balonem i wcinaliśmy żelki, a potem nadszedł dzień, w którym odbierałem cię od twojej koleżanki.
- No tak, typowe sny dla ciebie. W każdym z nich musi być jedzenie.
- Przecież jedzenie to podstawa.
- Mi się śniło, że znów ktoś mnie goni, ale to normalne. Od kilku dni wciąż mi się powtarza ten sam sen. Jakby był wycięty z filmu, ale nie znam jego zakończenia. Po prostu biegnę, nie wiem kto mnie goni i nie wiem, czy jestem w stanie uciec. Zawsze budzę się o szóstej rano i już nie mogę zasnąć, ale to pewnie tylko moja podświadomość. Zawsze panikuję bez powodu.
- Możliwe, że ktoś po prostu chce cię nastraszyć, ale dlaczego?
- Nie wiem, Niall. Porozmawiamy później, nie myśl już o tym. Postaraj się zasnąć.
- A ty nie idziesz?
- Zaraz pójdę, jeszcze chwilę posiedzę. - Uśmiechnęłam się do blondyna, a po chwili on zniknął za ścianą.
Siedziałam tak jeszcze dobre dwadzieścia minut i myślałam nad tym co powiedział mi Niall. Dlaczego ta osoba chciałaby mnie nastraszyć? Nie mam wrogów. Przynajmniej tak mi się wydaje. Postanowiłam zająć głowę czymś innym i wzięłam słuchawki, które były podłączone do mojego telefonu, żeby posłuchać muzyki. Dopiero teraz zrozumiałam, że wczoraj wieczorem oglądaliśmy film i nie miałam kiedy słuchać muzyki, bo zasnęłam. Musiałam pomylić telefony. Iphone wyświetlił nową wiadomość od nieznanego numeru o treści:
Wróciłam, tęskniliście? Powiedz Luke'owi, żeby lepiej uważał na tą blondynkę, którą odbierał dziś ze szkoły. Całuski :* Maddie.
Zabrakło mi słów. „Czyli to naprawdę jej sprawka." - pomyślałam. Za dużo myśli jak na tak krótki czas.
- Olivia? Co tak wcześnie?
- Cześć, Ashton. Nie mogłam spać, stwierdziłam, że poczekam aż reszta się obudzi.
- Czy to nie twój telefon? - Blondyn podsunął mi komórkę.
- Tak, przepraszam. Leżały obok siebie i zabrałam nie tego, co trzeba.
- Nic się nie stało. Wiesz, że oni nie wstaną wcześniej niż o dwunastej? - Spytał, chociaż bardziej zabrzmiało to jak twierdzenie.
- Tak, zdążyłam się przyzwyczaić. A ty dlaczego już nie śpisz? Dopiero siódma.
- Kumpel dzwonił do Caluma, żeby mu pomóc w pracy, ale ten śpi jak zabity. Kelnerki się rozchorowały, więc szuka jakiegoś zastępstwa. Lokal otwierają dopiero za godzinę, ale musi mieć pewność, że ktoś się zjawi.
- Jedziesz mu pomóc?
- Tak, masz ochotę jechać ze mną?
- Pewnie.
- W takim razie skoczę się przebrać i możemy po drodze wstąpić na kawę do jakiejś dobrej kawiarni. Co ty na to?
- Świetnie, ale powiedz, że jeździsz lepiej niż Luke.
- Zrobię wyjątek. - Chłopak się zaśmiał i wyszedł.
~ ~ ~
- Phil Baker. Co słychać?
- Ashton Irwin. Witaj przyjacielu, posłużysz mi za kelnerkę?
- Tak właściwie...
- Ja muszę jechać coś załatwić. Dzięki, stary. - Mężczyzna dopiero teraz mnie zauważył. - Nie mówiłeś, że masz dziewczynę.
- My nie...
- Nieważne, potem mi się wytłumaczysz. Klucze są tam, gdzie zawsze. Zamknij potem. Narazie! - Brunet wybiegł z pomieszczenia zostawiając nas w lekko niezręcznej sytuacji.
- Przepraszam.
- Nie szkodzi.
- Pójdę się przywitać z kucharzami. Idziesz ze mną?
- Jasne.
Zayn's POV
Około trzynastej zadzwoniłem do Ashtona, by spytać, gdzie porwał moją dziewczynę. Powiedział tylko, że pracują u Phila w restauracji i nie ma czasu na rozmowy. Razem z Niallem i Tomlinsonem zdecydowaliśmy się do nich pojechać. Gdy weszliśmy do restauracji, panował tam kompletny chaos. Ludzie ustawiali się w kolejce, żeby zająć stolik, Ashton stał za ladą, a Olivia przeciskała się przez tłum z dwoma tackami. Blondynka miała na sobie fartuszek, który najwyraźniej się przydał, bo było na nim kilka plam. Miałem zamiar iść do dziewczyny i się z nią przywitać, ale zamiast tego Olivia poślizgnęła się na rozlanym soku i wpadła w moje ramiona.
- Pomyśleliśmy, że przyda wam się pomoc. - Powiedziałem i uśmiechnąłem się do blondynki, a ta wcisnęła mi szmatkę w rękę i dała buziaka w policzek.
- Będziesz wycierać stoły. Niall! Na kuchnię! Tylko nie wyjadaj! Louis, proszę, pomożesz mi?
- Tak jest Szefie! - Powiedzieliśmy równo i zajęliśmy się za wyznaczone nam zadania.
~ ~ ~
- Dwudziesta. - Stwierdziłem.
- Jak zaproponowałeś, żebym jechała z tobą, nie wspominałeś, że będzie tutaj taki ruch. - Powiedziała blondynka i się zaśmiała.
- Sam nie wiedziałem. Od kiedy wszyscy się tak pchają, żeby zjeść tu obiad? - Ashton wyglądał na rozbawionego.
- Spójrzcie tylko na nas. Jak to się w ogóle stało? - Po słowach Tomlinsona, spojrzałem na fartuszek, który miałem przewiązany od pasa w dół, był cały brudny, z resztą nie tylko mój tak wyglądał. Wszyscy byliśmy wykończeni natłokiem ludzi. Na szczęście ruch ustał i w restauracji nie było klientów, oprócz kobiety, która właśnie weszła do pomieszczenia. Sięgnąłem po zeszyt i długopis, ale Olivia chwyciła mnie za rękę i zabrała z niej rzeczy.
- Ja to zrobię. - Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie i poszła obsłużyć klientkę.
Olivia's POV
Zamknęliśmy restaurację i kierowaliśmy się do samochodów. Szłam na końcu i miałam nadzieję, że nikt nie zauważy mojego dziwnego zachowania. Jednak niektóre osoby znają mnie zbyt dobrze.
- Co się dzieje? - Zayn patrzył na mnie z troską.
- Nic, wszystko dobrze.
- Olivia, przecież widzę, że coś jest nie tak. To coś poważnego?
- Nie, nie masz się czym martwić.
- Na pewno? Wiesz, że możesz mi o wszystkim powiedzieć.
- Tak, ale to nic poważnego.
- Liv, pamiętaj, że jestem przy tobie, dobrze? Chcę, żebyś wiedziała, że możesz mi ufać.
- Muszę sobie poukładać kilka rzeczy w głowie.
- Kocham cię. - Chłopak pocałował mnie w czoło.
- Jedziecie czy zostajecie? - Zaśmiał się Niall, a my ruszyliśmy w ich kierunku.
Po piętnastu minutach drogi, weszliśmy do domu i marzyliśmy tylko o ciepłej kąpieli.
- Gdzie wy tak długo byliście? - Zza schodów wyłoniła się Piper w mokrych włosach, co świadczyło o tym, że przed chwilą brała prysznic.
- Właśnie. - Obok niej stanął Calum.
- Wiedziałbyś, gdybyś odbierał telefon albo przynajmniej wyciszał go tak, żeby nie budził innych. - Powiedział Ashton, a brunet wyglądał na lekko zdezorientowanego.
~ ~ ~
Wzięłam szybki prysznic i zeszłam na dół z nadzieją, że zastanę tam Nialla. Tak też się stało.
- Możemy pogadać? - Spytałam, po czym oboje udaliśmy się do kuchni.
- Co się dzieje?
- Wiesz, rano nie wróciłam do łóżka tylko tu siedziałam. Chciałam posłuchać muzyki, ale się zorientowałam, że telefon, który trzymam w ręce, nie jest mój. Chwilę później okazało się, że to Ashtona, ale zanim on przyszedł...
- Olivia, co się stało?
- Dostał wiadomość. Od Maddie.
- Jesteś pewna? Myślę, że by nam o tym powiedział.
- Tak. Zresztą dziwne by było, gdybym nie była pewna, bo się podpisała. Pewnie sam o niej nie wie, przez cały dzień był zapracowany i nie miał czasu na jakiekolwiek wiadomości. Ona wróciła... w dodatku ma na nas oko. Widziała jak ja i Luke wracamy ze szkoły. Potem... Pamiętasz ostatnią klientkę?
- Powiedzmy, że kojarzę. Za dużo osób dziś obsługiwałem.
- Zostawiła kartkę. „Miej się na baczności Hemmings. Inaczej ktoś przez ciebie będzie cierpiał."
- Wiesz, że to nie jest dobry pomysł, żeby robić z tego tajemnicę.
- Zayn powinien wiedzieć. Powinnam być z nim szczera od samego początku. Chciałam, żeby choć raz nie był zamieszany w moje problemy.
- Wydaje mi się, że tym razem to ty jesteś zamieszana w nasze problemy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro