Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 17




Olivia's POV

- Rozumiem, że już piątek, a matematyka to nasza ostatnia lekcja, ale jesteś ostatnio rozkojarzona jak nigdy.

- Piper, po prostu jestem trochę zmęczona.

- Ostatnio się zamknęłaś w sobie. Masz jakieś problemy? O niczym mi nie mówisz, nie ufasz mi?

- Jasne, że ci ufam. Co to w ogóle za pytanie. Nie mam problemów, po prostu powinnam trochę odpocząć.

- Panno Watson, zapraszam do tablicy. - Głos matematyka skłonił mnie do spojrzenia w jego stronę. Wstałam i udałam się do tablicy. Równanie, które miałam rozwiązać nie należało do najtrudniejszych. Rozwiązałam zadanie i z powrotem zajęłam miejsce obok brunetki.

- I czym ty się tak denerwujesz, zawsze jakoś wybrniesz. - W całej szkole rozbrzmiał dzwonek kończący lekcję. - Nie czekajcie na mnie z Zaynem, wrócę dzisiaj póżniej. Muszę porozmawiać z dyrektorką odnośnie zdjęć na stronę szkoły. Dobra lecę, Pa! - Dziewczyna dała mi buziaka w policzek i wybiegła z klasy.

Wyszłam ze szkoły i rozglądałam się za samochodem Zayna. Stał on pod zakazem, więc się lekko zdziwiłam. Cieszył mnie fakt, że od kilku dni mój prześladowca przestał mnie dręczyć. Z uśmiechem podeszłam do czarnego BMW, ale za kierownicą nie siedział mój chłopak.

- Luke?

- Śliczna, blondynka, brązowe oczy, znasz moje imię... ty pewnie jesteś Olivia.

- Jaki szczegółowy opis.

- Po Zaynie nie spodziewałbym się niczego więcej. Gdzie jest ta druga? Pepper?

- Piper.

- Tak, właśnie. Piper. Nie wraca z nami?

- Nie, musi zostać i pogadać z Wielkim Kalibrem.

- Z kim?

- Z dyrektorką. Długa historia. Jedziemy?

- Tak, jasne. - Chłopak odjechał z piskiem opon, tym samym zwracając na siebie uwagę wszystkich uczniów znajdujących się przed szkołą.

- Człowieku kto ci dał prawo jazdy?! Minęliśmy zaledwie dwa skrzyżowania, a ty złamałeś chyba wszystkie możliwe przepisy! - Cieszyłam się, że zanim ruszyliśmy spod budynku szkoły, zapięłam pasy.

- Kto powiedział, że w ogóle mam prawo jazdy? - Chłopak spojrzał na mnie i się zaśmiał.

- Dlaczego Zayn nie mógł przyjechać?

- Razem z Lou załatwiają sprawy związane z bankietem.

- I musiał wysłać po mnie akurat ciebie?

- Poprosił Liama, ale zwinąłem kluczyki od auta przed nim. Chciałem poznać nową dziewczynę Malika, ale chyba niezbyt za mną przepadasz i z pewnością mi nie ufasz.

- Lubię cię, ale pewnie bardziej bym ci ufała, gdybyś zamiast patrzeć na mnie, patrzył na drogę!

- Spokojnie, przecież jestem dobrym kierowcą.

- Po prostu świetnym. Zwolnij, przecież to teren zabudowany! Człowieku ja chcę żyć!

- Przesadzasz. Wcale nie jadę tak szybko.

- Pewnie, bo sto trzydzieści w terenie zabudowanym to wcale nie tak dużo. Możesz zwolnić?!

- Najwyżej skończymy na jakimś pobliskim domu albo wjedziemy do parku. Co ty na to?

- O niczym innym nie marzę. Proszę cię, zwolnij.

- Dobra, już zwalniam. Nie przestaniesz nalegać, dopóki tego nie zrobię, prawda?

- Prawda.

- Nie mógł sobie wybrać mniej upartej laski?

- I przyjaciela, który potrafi prowadzić samochód? I w dodatku robi to legalnie?

- Najwyraźniej jesteś na mnie skazana.

- No popatrz, ty na mnie też.

- Biedaczek z tego Zayna.

- Przynajmniej nie musi z tobą jeździć.

Chłopak zaparkował i razem udaliśmy się do domu chłopaków. Niall z jakimś brunetem jadł obiad, Liam rozmawiał z blondynem o lokowanych włosach, a Harry i chłopak o czerwonych włosach siedzieli w salonie.

- Ona zawsze musi postawić na swoim?

- Jeśli kiedykolwiek będę miała wsiąść z nim do samochodu to wracam na pieszo. - Powiedziałam zwracając uwagę wszystkich obecnych.

- Przykro mi, ale chyba nie możesz. - Szepnął mi do ucha Luke.

- Niby dlaczego miałabym... - Przerwałam, gdy zorientowałam się, że mówi o chłopaku, który mnie ostatnio śledził. - On wie? - Spojrzałam wymownie na Irlandczyka, który tylko kiwnął twierdząco głową i wyraźnie dał mi do zrozumienia, że porozmawiamy na ten temat później.

- Olivia, poznaj chłopaków. - Po chwili powiedział, a chłopcy, o których mówił wstali i podeszli bliżej.

- Jestem Calum. - Powiedział uroczy brunet i wystawił rękę w moją stronę, którą po chwili uścisnęłam. - Te dwa głupki to Ashton i Michael, a Luke'a już znasz. - Skierowałam wzrok na dwójkę, o której mówił Calum. Chłopcy mi pomachali, a następnie spojrzałam na blondyna, który zapewnił mi nadzwyczaj bezpieczny powrót do domu. Chłopak uśmiechnął się w łobuzerski sposób, po czym znów przeniosłam wzrok na bruneta stojącego przede mną. „Czy wszyscy, co pojawiają się w tym domu, muszą być tacy przystojni?!" - pomyślałam.

Louis i Zayn przyjechali dopiero około ósmej. Do tego czasu zdążyłam poznać bliżej chłopaków, którzy mają tutaj mieszkać przez najbliższy czas. Ponadto dowiedziałam się, że Niall powiedział Luke'owi o osobie, która odwiedziła mnie przed szkołą, goniła mnie i podrzuciła mi karteczkę. Zrobił to dlatego, że Luke może nam pomóc w tej sprawie i postara się dowiedzieć kto to był. Zayn ma nic o tym nie wiedzieć. Mam nadzieję, że Niall dotrzyma obietnicy i nic mu nie powie, on i tak już ma za dużo na głowie.

- Tomlinson i Malik! Jak miło was widzieć, co tak późno? - Spytał Luke, gdy chłopcy pojawili się w salonie.

- Musieliśmy pozałatwiać parę formalności i zatrzymała nas policja.

- Naprawdę? Nas nie mogli zatrzymać? Może Luke by wreszcie zwolnił. - Spojrzałam wymownie na chłopaka, a ten patrzył na mnie jakby chciał mnie zabić wzrokiem.

- Przecież zwolniłem.

- Za trzecim razem...jak cię o to poprosiłam.

- Wysłaliście Luke'a, żeby odebrał dziewczyny ze szkoły? - Zayn najwyraźniej nie ukrywał swojego zdziwienia.

- Zabrał mi kluczyki. - Wytłumaczył Liam.

- Nie usłyszę nawet dziękuję? - Luke udał oburzonego.

- Nie. - Odpowiedzieliśmy równo z Malikiem i Paynem, a reszta zaczęła się śmiać.

Zayn's POV

Kazałem odebrać Liamowi dziewczyny, bo dobrze wiedziałem do czego zdolny jest Luke. Blondynka siedziała z przyjaciółmi na kanapie cała i zdrowa, więc chyba nie było tak źle. Razem z Lou przyłączyliśmy się do grupki naszych znajomych. Rozmawialiśmy do pierwszej w nocy i zaczęliśmy oglądać jakiś film, który wybrał Michael z Calumem. Nie mieściliśmy się wszyscy na kanapie, więc ja z Liamem wzięliśmy dziewczyny na kolana. Luois także usiadł Harremu na kolanach, ale nikt nie zwrócił na to większej uwagi. Michael także mieścił się na wypoczynku, a reszta musiała zająć miejsca na podłodze. Hood z Niallem oczywiście kłócili się o jedzenie, a Harry narzekał, że teraz kolej Tomlinsona i on powinien siedzieć na górze. Wszyscy byli zmęczeni, ale czas nam upływał w miłym towarzystwie. Jakoś koło trzeciej Olivia zasnęła w moich ramionach. Wstałem delikatnie, żeby nie obudzić blondynki.

- Zaniosę ją na górę. - Stwierdziłem, gdy Piper także spostrzegła, że jej przyjaciółka już śpi.

- Była wykończona, nie ma się jej co dziwić, że zasnęła. - Powiedziała brunetka szeptem, a chłopcy uspokoili się, aby nie narobić hałasu.

Wniosłem blondynkę na górę i położyłem na łóżku. Przykryłem ją kołdrą i cicho wyszedłem z pokoju. Odpuściłem sobie ucałowanie jej czoła, bo bałem się, że ją obudzę. Napisałem sms-a do Logana, że Olivia zostanie na noc i wróciłem do znajomych.

Olivia's POV

Kolejna noc z rzędu, kiedy obudziłam się o szóstej rano i nie mogłam ponownie zasnąć. Ostrożnie wstałam z łóżka i najciszej jak potrafiłam, wyszłam z pokoju. Zeszłam po schodach i przystanęłam, gdy podłoga zaskrzypiała. Na kanapie spali Calum i Michael, natomiast na podłodze Luke z Ashtonem. Na stoliku leżał mój telefon, przeszłam przy śpiących chłopakach i gdy już byłam bliska sięgnięciu mojego telefonu, Hood zaczął się wiercić i spadłby na podłogę, więc szybko go przytrzymałam. Stałam tak jakiś czas i bałam się ruszyć, ale w końcu zdecydowałam się przewrócić go na brzuch. W ten sposób znalazł się przy oparciu i nie było możliwości by spadł. Odetchnęłam z ulgą i zabrałam telefon ze stolika. Calum wyglądał naprawdę zabawnie, bo Michael zajął większą część kanapy, a narożnik nie był wystarczająco duży, więc nogi bruneta wystawały poza kanapę. Ruszyłam w kierunku kuchni, ale zahaczyłam nogą o śpiwór Ashtona i prawie się przewróciłam. Na szczęście nic takiego się nie wydarzyło, a chłopak nawet nie drgnął. Wyplątałam się z materiału i weszłam do kuchni. Jeszcze raz spojrzałam na zegarek. - 6.15. Wstawiłam wodę na herbatę i usiadłam przy stole.

- Dlaczego nie śpisz? - Odwróciłam się i zobaczyłam Nialla opierającego się o framugę drzwi.

- Śnił mi się. - Zapadła cisza. Niall chyba nie wiedział jak powinien zareagować. Wiedział doskonale o kim mówię. - Pewnie to tylko głupi sen i nic takiego się nie stanie, ale boję się Niall.

- Mi też się śnił.

- Co? - Spytałam szeptem i ponownie odwróciłam się, by móc spojrzeć na blondyna.

- Miałaś rację. To włamanie to nie mógł być przypadek. Przecież złodzieje niczego nie wynieśli. Wyglądali na profesjonalistów, ale dlaczego niby nie uwinęli się z tym szybciej i nie zostawili was po prostu w tym sklepie. Bardziej zainteresowani byli wami niż kradzieżą. To może być powiązane z Maddie, ale... - Chłopak westchnął i usiadł na przeciwko mnie. - ...jeszcze nie wiem, w którym miejscu.

- Co ci się śniło?

- To był dość dziwny sen. Najpierw lecieliśmy balonem i wcinaliśmy żelki, a potem nadszedł dzień, w którym odbierałem cię od twojej koleżanki.

- No tak, typowe sny dla ciebie. W każdym z nich musi być jedzenie.

- Przecież jedzenie to podstawa.

- Mi się śniło, że znów ktoś mnie goni, ale to normalne. Od kilku dni wciąż mi się powtarza ten sam sen. Jakby był wycięty z filmu, ale nie znam jego zakończenia. Po prostu biegnę, nie wiem kto mnie goni i nie wiem, czy jestem w stanie uciec. Zawsze budzę się o szóstej rano i już nie mogę zasnąć, ale to pewnie tylko moja podświadomość. Zawsze panikuję bez powodu.

- Możliwe, że ktoś po prostu chce cię nastraszyć, ale dlaczego?

- Nie wiem, Niall. Porozmawiamy później, nie myśl już o tym. Postaraj się zasnąć.

- A ty nie idziesz?

- Zaraz pójdę, jeszcze chwilę posiedzę. - Uśmiechnęłam się do blondyna, a po chwili on zniknął za ścianą.

Siedziałam tak jeszcze dobre dwadzieścia minut i myślałam nad tym co powiedział mi Niall. Dlaczego ta osoba chciałaby mnie nastraszyć? Nie mam wrogów. Przynajmniej tak mi się wydaje. Postanowiłam zająć głowę czymś innym i wzięłam słuchawki, które były podłączone do mojego telefonu, żeby posłuchać muzyki. Dopiero teraz zrozumiałam, że wczoraj wieczorem oglądaliśmy film i nie miałam kiedy słuchać muzyki, bo zasnęłam. Musiałam pomylić telefony. Iphone wyświetlił nową wiadomość od nieznanego numeru o treści:

Wróciłam, tęskniliście? Powiedz Luke'owi, żeby lepiej uważał na tą blondynkę, którą odbierał dziś ze szkoły. Całuski :* Maddie.

Zabrakło mi słów. „Czyli to naprawdę jej sprawka." - pomyślałam. Za dużo myśli jak na tak krótki czas.

- Olivia? Co tak wcześnie?

- Cześć, Ashton. Nie mogłam spać, stwierdziłam, że poczekam aż reszta się obudzi.

- Czy to nie twój telefon? - Blondyn podsunął mi komórkę.

- Tak, przepraszam. Leżały obok siebie i zabrałam nie tego, co trzeba.

- Nic się nie stało. Wiesz, że oni nie wstaną wcześniej niż o dwunastej? - Spytał, chociaż bardziej zabrzmiało to jak twierdzenie.

- Tak, zdążyłam się przyzwyczaić. A ty dlaczego już nie śpisz? Dopiero siódma.

- Kumpel dzwonił do Caluma, żeby mu pomóc w pracy, ale ten śpi jak zabity. Kelnerki się rozchorowały, więc szuka jakiegoś zastępstwa. Lokal otwierają dopiero za godzinę, ale musi mieć pewność, że ktoś się zjawi.

- Jedziesz mu pomóc?

- Tak, masz ochotę jechać ze mną?

- Pewnie.

- W takim razie skoczę się przebrać i możemy po drodze wstąpić na kawę do jakiejś dobrej kawiarni. Co ty na to?

- Świetnie, ale powiedz, że jeździsz lepiej niż Luke.

- Zrobię wyjątek. - Chłopak się zaśmiał i wyszedł.

~ ~ ~

- Phil Baker. Co słychać?

- Ashton Irwin. Witaj przyjacielu, posłużysz mi za kelnerkę?

- Tak właściwie...

- Ja muszę jechać coś załatwić. Dzięki, stary. - Mężczyzna dopiero teraz mnie zauważył. - Nie mówiłeś, że masz dziewczynę.

- My nie...

- Nieważne, potem mi się wytłumaczysz. Klucze są tam, gdzie zawsze. Zamknij potem. Narazie! - Brunet wybiegł z pomieszczenia zostawiając nas w lekko niezręcznej sytuacji.

- Przepraszam.

- Nie szkodzi.

- Pójdę się przywitać z kucharzami. Idziesz ze mną?

- Jasne.

Zayn's POV

Około trzynastej zadzwoniłem do Ashtona, by spytać, gdzie porwał moją dziewczynę. Powiedział tylko, że pracują u Phila w restauracji i nie ma czasu na rozmowy. Razem z Niallem i Tomlinsonem zdecydowaliśmy się do nich pojechać. Gdy weszliśmy do restauracji, panował tam kompletny chaos. Ludzie ustawiali się w kolejce, żeby zająć stolik, Ashton stał za ladą, a Olivia przeciskała się przez tłum z dwoma tackami. Blondynka miała na sobie fartuszek, który najwyraźniej się przydał, bo było na nim kilka plam. Miałem zamiar iść do dziewczyny i się z nią przywitać, ale zamiast tego Olivia poślizgnęła się na rozlanym soku i wpadła w moje ramiona.

- Pomyśleliśmy, że przyda wam się pomoc. - Powiedziałem i uśmiechnąłem się do blondynki, a ta wcisnęła mi szmatkę w rękę i dała buziaka w policzek.

- Będziesz wycierać stoły. Niall! Na kuchnię! Tylko nie wyjadaj! Louis, proszę, pomożesz mi?

- Tak jest Szefie! - Powiedzieliśmy równo i zajęliśmy się za wyznaczone nam zadania.

~ ~ ~

- Dwudziesta. - Stwierdziłem.

- Jak zaproponowałeś, żebym jechała z tobą, nie wspominałeś, że będzie tutaj taki ruch. - Powiedziała blondynka i się zaśmiała.

- Sam nie wiedziałem. Od kiedy wszyscy się tak pchają, żeby zjeść tu obiad? - Ashton wyglądał na rozbawionego.

- Spójrzcie tylko na nas. Jak to się w ogóle stało? - Po słowach Tomlinsona, spojrzałem na fartuszek, który miałem przewiązany od pasa w dół, był cały brudny, z resztą nie tylko mój tak wyglądał. Wszyscy byliśmy wykończeni natłokiem ludzi. Na szczęście ruch ustał i w restauracji nie było klientów, oprócz kobiety, która właśnie weszła do pomieszczenia. Sięgnąłem po zeszyt i długopis, ale Olivia  chwyciła mnie za rękę i zabrała z niej rzeczy.

- Ja to zrobię. - Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie i poszła obsłużyć klientkę.

Olivia's POV

Zamknęliśmy restaurację i kierowaliśmy się do samochodów. Szłam na końcu i miałam nadzieję, że nikt nie zauważy mojego dziwnego zachowania. Jednak niektóre osoby znają mnie zbyt dobrze.

- Co się dzieje? - Zayn patrzył na mnie z troską.

- Nic, wszystko dobrze.

- Olivia, przecież widzę, że coś jest nie tak. To coś poważnego?

- Nie, nie masz się czym martwić.

- Na pewno? Wiesz, że możesz mi o wszystkim powiedzieć.

- Tak, ale to nic poważnego.

- Liv, pamiętaj, że jestem przy tobie, dobrze? Chcę, żebyś wiedziała, że możesz mi ufać.

- Muszę sobie poukładać kilka rzeczy w głowie.

- Kocham cię. - Chłopak pocałował mnie w czoło.

- Jedziecie czy zostajecie? - Zaśmiał się Niall, a my ruszyliśmy w ich kierunku.

Po piętnastu minutach drogi, weszliśmy do domu i marzyliśmy tylko o ciepłej kąpieli.

- Gdzie wy tak długo byliście? - Zza schodów wyłoniła się Piper w mokrych włosach, co świadczyło o tym, że przed chwilą brała prysznic.

- Właśnie. - Obok niej stanął Calum.

- Wiedziałbyś, gdybyś odbierał telefon albo przynajmniej wyciszał go tak, żeby nie budził innych. - Powiedział Ashton, a brunet wyglądał na lekko zdezorientowanego.

~ ~ ~

Wzięłam szybki prysznic i zeszłam na dół z nadzieją, że zastanę tam Nialla. Tak też się stało.

- Możemy pogadać? - Spytałam, po czym oboje udaliśmy się do kuchni.

- Co się dzieje?

- Wiesz, rano nie wróciłam do łóżka tylko tu siedziałam. Chciałam posłuchać muzyki, ale się zorientowałam, że telefon, który trzymam w ręce, nie jest mój. Chwilę później okazało się, że to Ashtona, ale zanim on przyszedł...

- Olivia, co się stało?

- Dostał wiadomość. Od Maddie.

- Jesteś pewna? Myślę, że by nam o tym powiedział.

- Tak. Zresztą dziwne by było, gdybym nie była pewna, bo się podpisała. Pewnie sam o niej nie wie, przez cały dzień był zapracowany i nie miał czasu na jakiekolwiek wiadomości. Ona wróciła... w dodatku ma na nas oko. Widziała jak ja i Luke wracamy ze szkoły. Potem... Pamiętasz ostatnią klientkę?

- Powiedzmy, że kojarzę. Za dużo osób dziś obsługiwałem.

- Zostawiła kartkę. „Miej się na baczności Hemmings. Inaczej ktoś przez ciebie będzie cierpiał."

- Wiesz, że to nie jest dobry pomysł, żeby robić z tego tajemnicę.

- Zayn powinien wiedzieć. Powinnam być z nim szczera od samego początku. Chciałam, żeby choć raz nie był zamieszany w moje problemy.

- Wydaje mi się, że tym razem to ty jesteś zamieszana w nasze problemy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro