Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział VI - Błękit i czerwień

Kolejny tydzień przyniósł Eleanor spokój. Codziennie jeździła konno i starała się unikać miejsc, w których spotykała się z Jackiem, żeby nie wymuszać wspomnień. Chester zadzwonił w końcu w poniedziałek wieczorem, a potem dzwonił codziennie. Rozmowy nie kleiły im się jednak za bardzo i oboje to zauważyli.

– Ellie, naprawdę mi przykro, że nie mogłem spędzić z tobą ostatniego weekendu. Przyjadę za to na najbliższy – powiedział w końcu w czwartek.

– To nie jest najlepszy pomysł. Rodzice i Camilla przyjeżdżają w piątek lub w sobotę.

– Ale jeszcze nie wiesz, kiedy?

– Nie wiem, ale znając Cam i mamę pewnie będą chciały skrócić pobyt do minimum.

– Czyli jest szansa, żebym przyjechał w piątek i zwinął się w sobotę przed ich przyjazdem?

Ellie westchnęła.

– Nie wiem, naprawdę. Spróbuję się dowiedzieć i dam ci znać jutro – odparła, w duchu modląc się, żeby rodzina przyjechała jednak w piątek. Trudno było jej wyobrazić sobie namiętny weekend z Chesterem, kiedy ciągle drżała na wspomnienie Jacka.

Na jej szczęście rodzice zdecydowali jednak, że przyjadą w piątek, bo tata wróci wcześniej z pracy. Ellie poczuła ulgę i zaraz zawiadomiła Chestera, że nici z zostania na noc. Zaprosiła go jednak na sobotni lunch, żeby nie czuł się zupełnie pominięty. Obiecał, że przyjedzie i starał się nawet ukryć zawód w głosie, co Eleanor uznała za dziwne.

Rodzice i Cam przyjechali w piątek koło siedemnastej. W sam raz na herbatę i ciasto, które z tej okazji upiekła Emma. Wszyscy troje zgodnie stwierdzili, że pobyt na wsi służy Ellie. Ona sama, nawet bez ważenia się, zauważyła, że jeszcze trochę schudła, i doszła do wniosku, że potrzebuje po prostu więcej ruchu. Postanowiła od września wykupić sobie karnet na jakiś sport. Tenis albo basen. O konie w mieście było ciężko.

Chester przyjechał w sobotę przed południem. Zjedli lunch razem z rodzicami Ellie, a potem poszli na kort pograć w tenisa. Cardwell znowu ograł Eleanor. Widać było po nim frustrację.

– Hej, masz ochotę przejść się na spacer? – zaproponowała mu po meczu.

– Jasne. Już myślałem, że nie zaproponujesz – westchnął. – Od dwóch godzin kombinuję, jak tu być z tobą sam na sam. W domu są twoi rodzice i siostra. Nawet teraz nas ktoś obserwuje, jak znam życie.

– Pewnie tata – zaśmiała się. – Ewentualnie Cam.

– Chodź. – Podał jej ramię i poszli w stronę lasu.

Dopiero kiedy upewnił się, że są wystarczająco daleko, żeby nikt ich nie zobaczył, oparł Ellie o drzewo i pocałował.

– Tęskniłem, panno Bethell.

– Ja również, panie Cardwell – odpowiedziała w tym samym tonie.

– Przykro mi, że straciliśmy taki wymarzony czas... Ten poprzedni weekend...

– Naprawdę byłam zawiedziona, że nie przyjechałeś.

– A ja, że nie mogłem przyjechać i że nie było cię w Manchesterze.

– No cóż, niedługo wakacje się kończą i wracam do domu.

– Och, Ellie. – Chester znowu przycisnął dziewczynę do drzewa swoim ciałem i pochylił się nad nią. – Szaleję przez ciebie. – Pocałował ją znowu. Jego dłonie błądziły po jej plecach, zjechały na pośladki...

Eleanor oddała mu pocałunek i starała się w niego zaangażować, ale zaraz przed oczami pojawił się całujący ją Jack i odepchnęła Chestera delikatnie.

– Nie tutaj, Ches. Chyba nie zamierzasz...?

– ... wziąć cię pod drzewem? Nie ukrywam, pomyślałem o tym – zachichotał nerwowo. – Ale nie potrzebujemy skandalu.

– Tylko o skandal ci chodzi?

– Nie, Ellie, na litość boską! Naprawdę cię szanuję, nie widzisz tego?

– Widzę. – Musiała przyznać.

– Ale również cię pragnę. Nie umiem tego oddzielić. Kiedy się spotkamy sami?

– Wrócę do domu w poniedziałek.

– A możemy wtedy zjeść razem kolację?

– Dam ci znać, jak już będę w domu, Chesterze.

– W porządku. Poczekam.

– Dziękuję. Chcesz jeszcze się przejść, czy możemy już wracać? Obawiam się, że moi rodzice zaraz zaczną coś podejrzewać.

– Oczywiście, że możemy wrócić. Chciałbym zostać z tobą do kolacji. – Chester zignorował część o podejrzeniach. On wiedział, że ojciec Ellie wie. Ale wyglądał na to, że nie miał nic przeciwko ich związkowi.

– Świetnie, zapowiem cię na herbacie i kolacji.

– A pokażesz mi dom? Jak dotąd, widziałem tylko parę pomieszczeń.

– Jasne, zapraszam. – Pociągnęła go za rękę w stronę domu, ciesząc się, że już nie musi być z nim sam na sam w lesie.

Eleanor, opanuj się. To jest twój facet, za jakiś czas narzeczony, a potem mąż! Wykrzesz odrobinę zainteresowania, bo się domyśli, że coś się stało! – rugała się w myślach po drodze. Chester chyba zauważył jej zaciętą minę, bo spytał:

– Wszystko w porządku, Ellie? Pędzisz jak na wyścigach i masz minę, jakbyś prowadziła mnie albo siebie na skazanie.

– W porządku, Ches. Po prostu... – zawahała się, bo nie mogła powiedzieć mu prawdy – jestem zmęczona i chce mi się pić. Nie powinniśmy tak wychodzić na spacer bez wody zaraz po meczu – wykręciła się.

– Masz rację. – Złapał ją mocniej za rękę i zrównał się z nią krokiem. – Powinniśmy wracać jak najszybciej. Ale obiecaj mi, że znajdziesz jeszcze choć chwilę, żebyśmy mogli pobyć sami. Mam wrażenie, że twój ojciec wypala mi wzrokiem dziurę w ubraniu, kiedy cię dotykam.

Eleanor miała ochotę ciężko westchnąć, ale w końcu się odezwała:

– Oczywiście.

– Dziękuję.

Po powrocie do domu Ellie udała się do kuchni, gdzie zapowiedziała swojego gościa na herbacie i kolacji, a potem zaprowadziła Chestera do swojego pokoju.

– Usiądź, proszę. – Wskazała mu fotel.

– Wolałbym się położyć – zażartował.

Mimowolnie parsknęła śmiechem.

– Tak, wiem, co czego zmierzasz, ale przypominam ci, że w domu są moi rodzice i niepełnoletnia siostra.

– Żartowałem, Ellie. Nie spinaj się tak. – Podszedł i ją przytulił.

– Chyba już zaczynam się stresować wielkimi zmianami w moim życiu od września – przyznała.

– Spokojnie, to tylko praca.

Niestety nie tylko...

– Ale pierwsza.

– Zobaczysz, będzie dobrze.

Ellie poczuła się pocieszona. Spokój i pewność siebie Chestera podziałały na nią łagodząco. I jego troskliwość też. Przytuliła się mocniej.

– Ellie...

– Słucham? – Ocknęła się dopiero po chwili, bo nadal wtulała się w tors swojego faceta i gładziła go odruchowo po plecach.

– Jak będziesz tak robiła, to nie obiecuję, że twoja rodzina nic nie usłyszy – zażartował.

Dopiero wtedy spostrzegła, że miał wzwód. Zrobiła się czerwona na twarzy. Trudno powiedzieć, czy ze złości, czy z zażenowania.

– To już przytulić się nie mogę bez konsekwencji? – spytała z pretensją, próbując się odsunąć. Nie pozwolił jej na to.

– Możesz. Ale wiesz, jak na mnie działasz.

Jeszcze dwa tygodnie temu po takim jego oświadczeniu zamknęłaby drzwi na klucz i pozwoliła sobie na odrobinę szaleństwa. Ale teraz z przerażeniem odkryła, że nie ma ochoty na seks z Cardwellem. Owszem, lubi go, czuje się z nim dobrze i chce się spotykać, ale nie czuje już do niego fizycznego pociągu. Pożądanie, które poczuła w stosunku do Jacka całkowicie przesłoniło jej innych mężczyzn. Co się ze mną stało? – zmartwiła się.

– Wszystko w porządku? – Z zamyślenia znowu wyrwał ją głos Chestera.

– Niezupełnie. Chyba się źle czuję – skłamała. – Może to upał mi zaszkodził? Położyłabym się na chwilę.

Cardwell oniemiał. Nie wiedząc, co odpowiedzieć na takie oświadczenie Eleanor, pocałował ją w czoło, a potem wyszedł z jej pokoju. Usłyszała jego kroki na schodach, a potem głos ojca na dole, pytający: „Co robiłeś na górze, Chesterze? Gdzie Eleanor?"

Ellie rzuciła się z płaczem na łóżko. I co ja narobiłam???



§&?

No właśnie... co narobiła?

Dziewczyny ER2271 i  , zamierzacie wykorzystać bonusowe rozdziały, czy mam wrzucić bez pytania?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro