Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

III.4.

Cardwell spojrzał na Eleanor z rozbawieniem.

– A czujesz się dziwnie?

– Odkąd wróciłam do domu, to już nie. Na studiach w Londynie różnie bywało, ale miałam znajomych, którym nie przeszkadzało to, kim jestem.

– Ja uważam twoje pochodzenie za dodatkowy atut – stwierdził Chester – ale nie da się ukryć, że i bez niego jesteś interesującą kobietą. Tylko gdybyś nie była arystokratką, zrobiłbym tak – dodał, obejmując ją w talii – a potem jeszcze tak. – Pochylił się i pocałował jej odsłonięte ramię.

Ellie poczuła elektryczny prąd, przebiegający od miejsca, w którym Cardwell złożył pocałunek, przez całe ciało. Sutki się jej ściągnęły, więc cieszyła się, że ma na sobie sztywny stanik. Obróciła twarz w stronę Chestera, który patrzył na nią wyczekująco, ale i z żarem w oczach. Nie wiedziała, co odpowiedzieć na taką zuchwałość, szczególnie, że doskonale rozumiała, co on próbował jej przekazać. Tylko czy był szczery?

– A ponieważ moje pochodzenie cię powstrzymuje, co możesz z tym zrobić? – Spojrzała mu prosto w oczy, próbując odczytać z nich fałsz.

Chester nie spodziewał się, że Eleanor zareaguje na jego zaczepkę tak naturalnie. Myślał, że ją spłoszy, ale najwyraźniej była twardsza, niż myślał.

– Twój ojciec wespół z moim urwaliby mi głowę, gdybym ci uchybił – stwierdził, stawiając na szczerość. – Nie ukrywam, bardzo mi się podobasz i mam ogromną ochotę zaprosić cię do siebie, Ellie, ale nie zrobię tego, dopóki sama nie będziesz mnie chciała.

– Skąd pomysł, że bym cię nie chciała? – spytała i zaraz sama miała ochotę zrugać się za tę bezpośredniość. No bo jak to tak wprost mówić facetowi, że się ma na niego ochotę? A jednak on ją rozumiał. Ona jego też. Pochodzili z tego samego świata.

– Oszalałbym z nadmiaru szczęścia, Ellie.

– No dobrze, to jest argument przeciw – zachichotała.

Chester parsknął śmiechem.

– Jesteś niesamowita.

– Czy to komplement, panie Cardwell?

– Oczywiście, panno Bethell.

– Chyba cię polubię – stwierdziła wtedy, stawiając na szczerość.

– To znaczy, że spotkamy się jeszcze?

– Oczywiście.

– Cieszę się. I mam pytanie, Ellie.

– Słucham, Chesterze.

– Czy na przyjęciu jubileuszowym moich rodziców za tydzień mogę przedstawić cię jako swoją towarzyszkę? Zechcesz mi towarzyszyć jako para?

– Znaczy... – Ellie zawahała się – chcesz im powiedzieć, że jesteśmy RAZEM? Znamy się od tygodnia!

– Znamy się od dziecka, Ellie – przypomniał jej. – Nasze rodziny się znają. Skoro nie ma żadnych przeszkód ku temu, żebyśmy mogli się spotykać, czemu zwlekać?

Eleanor rozważała właśnie za i przeciw, kiedy Chester zbliżył twarz do jej twarzy i zmrużył oczy.

– Pocałuję cię teraz, dobrze?

Szybko bojące serce nie pozwoliło jej odpowiedzieć, więc tylko skinęła głową, zanim usta mężczyzny dotknęły jej warg, a jego język delikatnie łaskocząc górną wargę, utorował sobie drogę do jej języka. Rozchyliła usta i westchnęła, bo doznanie było tam przyjemne, że miała ochotę jęknąć, ale to by było niestosowne.

Chester tymczasem wplótł palce jednej dłoni w kosmyki, które wydostały się z koka, i pogłębił pocałunek. Ellie miała wrażenie, że byli tam sami. Tylko ona i mężczyzna, który ją całował. I rzeczywiście reszta świata przestała mieć w tym momencie jakiekolwiek znaczenie. Nie obchodziło jej, że w jutrzejszej rubryce plotkarskiej może pojawić się zdjęcie całującej się w parku pary. Teraz byli jednymi z wielu obywateli hrabstwa Manchester, nawet jeśli akurat oboje urodzili się w arystokratycznych rodzinach.

Kiedy Chester oderwał się od jej ust, zobaczyła na jego twarzy uśmiech.

– Mam rozumieć, że się zgadzasz, Ellie?

– Ale na co? – Była nieco zdezorientowana po przeżytych emocjach.

– Towarzyszyć mi jako partnerka na przyjęciu moich rodziców.

– Zgadzam się – odpowiedziała bez wahania. Uznała, że on miał rację. I tak wszyscy widzieli, że tańczyli na jej urodzinach, i mogli się domyślić, że się spotykają. Byli z tego samego świata, rozumieli się dobrze. Tak po prostu miało być.

– Cieszę się. – Naprawdę wyglądał na zadowolonego. – To na co masz teraz ochotę?

– Mamy piątkowe popołudnie – zauważyła. – Nie musisz wracać do pracy?

– Wziąłem dziś wolny dzień, Ellie. Mam dla ciebie tyle czasu, ile zechcesz.

– Nie musiałeś.

– Ale chciałem. Obiecałem ci, że jeśli nie uciekniesz z krzykiem, to możemy spędzić razem o wiele więcej czasu niż w poniedziałek.

– Nie uciekłam z krzykiem – oburzyła się.

– Ale niewiele brakowało. – Puścił do niej oko. – To na co masz ochotę? Lody? Kino? Teatr? Klub nocny?

– Słucham??? – Ellie myślała, że się przesłyszała. – Klub nocny?

– Wiedziałem, że się skusisz – zaśmiał się szelmowsko Chester, czym zasłużył sobie na kuksańca w żebra.

– Ty to jesteś jak łotr w przebraniu księcia – zauważyła.

– Jakim cudem mnie tak szybko rozpracowałaś?

– Jestem prawniczką – przypomniała mu.

– Ciągle o tym zapominam, słodka Ellie – westchnął. – Przenikliwy umysł w ciele seksownej blondynki.

Eleanor aż się zapowietrzyła, kiedy usłyszała, jak Cardwell ją podsumował. Mogła o sobie powiedzieć wiele, ale „seksowna" nie mieściło się w jej słowniku. Ani w kadrach, w których się postrzegała.

– Czekaj ty, ja ci dam dworować sobie ze mnie. – Pogroziła mu palcem.

– Ale ja nie żartuję, słoneczko. Nie mogę już doczekać się, aż rozbiorę cię z tego wstydu i sprawię, że wszystkie twoje zmysły skupią się tylko na przyjemności. Wtedy może zobaczysz się moimi oczami.

– A jak ty mnie widzisz?

– Właśnie tak, jak ci opisałem. To co? Może jednak lody i kino zamiast tego klubu nocnego? – zaśmiał się.

Ellie mu zawtórowała.

– Zgoda. Lody i kino brzmią rozsądnie, ale i atrakcyjnie.

– To tak jak ty. Rozważna i romantyczna – zachichotał Chester, po czym pocałował jej dłoń w geście dżentelmena.

– A wiesz, jak tak ci się przyglądam, to nawet trochę przypominasz pana Darcy.

– Dla ciebie mogę się przeobrazić w dowolnego bohatera.

– W takim razie bądź dziś moim bohaterem.

– A z jakiej historii?

– Z naszej własnej.

– A tytuł już wymyśliłaś?

– Tak. Dla ciebie to będzie „Zbyt piękny, by marzyć".

Chester parsknął śmiechem.

– Dobre. Łechce moje ego. A dla ciebie?

– „Zbyt mądra, by mu wierzyć" – odpowiedziała, śmiejąc się.

– Jesteś okrutna, Eleanor. Tak sobie ze mnie zakpić. – Złapał się teatralnie za serce.

– Chyba jednak jestem bardziej rozważna niż romantyczna.

– A mnie się to coraz bardziej podoba – odparł, ujmując jej dłoń i znowu złożył na niej pocałunek. A potem wstał, pociągnął ją delikatnie do góry i zaproponował ramię, które ochoczo przyjęła.

Spacerowali tak przez park, przyglądając się tylko sobie. Chester zabrał ją na lody, a potem do kina. Ellie musiała przyznać, że film wybrał idealny. Australijska komedia romantyczna „Long Story Short"* okazała się być oryginalna, zabawna i wzruszająca. Główny bohater, któremu zawsze się śpieszyło i na nic nie miał czasu zaczął tracić najważniejsze chwile ze swojego życia i w końcu okazało się, że za każdym jego przeżytym dniem mija rok.

Chester nie bawił się tak dobrze na tym filmie, ale uznał, że nie może tego po sobie pokazać. Śmiał się więc wtedy, kiedy Ellie to robiła. Nie wyobrażał sobie przecież, żeby zabrać taką kobietę na mecz czy na piwo do pubu. Musiał się bardziej postarać.



§&?

* polski tytuł „Małżeństwo na skróty", premiera 2021.

Kochani, to jeden z moich ulubionych rozdziałów, autentyczna relacja ludzi, którzy uważają, że mają ograniczenia. Jak to się  potoczy, to inna sprawa, ale nie nastawiajcie się ;-) Pamiętajcie, że Ellie nie wie tego, co wiecie wy :-P 

Jak widzicie, odpowiedź A odpadła. Co będzie dalej? :-)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro