II.3.
We wtorek od rana padało. Nie było w tym nic dziwnego w tej części Anglii. Łagodny klimat w hrabstwie Manchester był okupiony przewagą dni deszczowych i średnimi rocznymi opadami na poziomie ponad tysiąca czterdziestu milimetrów słupka wody*. Ten deszczowy poranek nie różnił się od innych.
Ellie wstała wcześniej niż siostra i matka, ale później niż ojciec, który pewnie był już w pracy. Jakie było jej zaskoczenie, kiedy w jadalni właśnie zobaczyła tatę, który spokojnie kończył śniadanie.
– Dzień dobry, tato. Jeszcze nie w pracy? – zdziwiła się.
– Dzień dobry, Ellie. Nie, odwołałem wczoraj wszystkie poranne spotkania, bo wiedziałem, że wrócimy z mamą późno. Mam dopiero lunch z klientem na dwunastą. A ty masz jakieś plany na dziś?
Eleanor nie spodziewała się, że ojciec tak od razu zapyta o jej plany, tym bardziej, że wyjątkowo jakieś miała. A jednak... i tak by się dowiedział, dlatego odpowiedziała, starając nadać się swojemu głosowi lekki ton:
– Tak, jestem umówiona z Chesterem Cardwellem na lunch. Ma po mnie przyjechać w południe.
– Ach, no tak, Cardwell. – Lord Bethell podrapał się po brodzie. – Wydaje się sensownym młodym człowiekiem. A ty co o nim myślisz?
– Właśnie próbuję to ustalić – zaśmiała się Ellie. – Nie znamy się prawie wcale.
– Wiesz, Eleanor... – Kiedy ojciec używał jej pełnego imienia, wiedziała już, że chce jej zakomunikować coś ważnego. Jak to, że pójdzie na studia do Cambridge na przykład. Albo że babcia zmarła... – Będziesz poznawała wielu różnych ludzi w pracy i w towarzystwie, a czasem zupełnie przypadkiem. Mama chciałaby wydać cię za mąż za najlepszą partię w mieście, ale... – zawahał się tylko przez chwilę – otaczaj się tylko ludźmi, którzy są ciebie godni. I nie mówię wcale o pieniądzach czy pozycji w society. To ty musisz czuć, że mężczyzna cię szanuje i chce twojego dobra.
– A myślisz, że czego chce Chester?
– Nie wiem. Zainteresował się tobą, kiedy wymknęło mi się przy jego ojcu, że kończysz studia z najlepszą lokatą. Owszem, pochlebia mi to, że mam taką wyjątkową córkę, ale wolałbym, żebyś myślała o swoim szczęściu przede wszystkim.
– A ty o nim myślałeś, żeniąc się z mamą? – zaryzykowała Ellie.
– Wyłącznie o nim – zaśmiał się. – Byłem tak zakochany w Cathy, że świata poza nią nie widziałem. Nie patrzyłem na to, że jej rodzina wywodzi się z niższej klasy społecznej, co wiele razy wyrzucała mi moja matka. Catherine doskonale wpisała się w naszą rodzinę i towarzystwo, nigdy nie przyniosła mi wstydu. Potrafi odnaleźć się w każdej okoliczności.
– Babcia Elisabeth nie lubiła mamy? – Ellie wyłapała z wypowiedzi ojca to, co ją zainteresowało najbardziej, bo przecież doskonale widziała, że matka jest perfekcyjną lady Bethell.
– To nie tak, że nie lubiła, ale... potrafiła być dla niej tak... jak by to nazwać – uprzejmie nieuprzejma.
– Tak jak mama bywa dla mnie?
Richard spojrzał na córkę z niepokojem.
– Tak to odbierasz?
– Czasem tak. Czuję się, jakbym ciągle ją zawodziła tym, że jestem.
– Jest zupełnie inaczej, kochanie. Kiedy się urodziłaś, mama zakochała się w tobie od pierwszego wejrzenia. Nosiła cię, tuliła i całowała jak najdroższy skarb. Przyznaję, bywałem wtedy trochę zazdrosny. – Ojciec puścił oko do Ellie. – Bo który młody małżonek ma ochotę dzielić się piękną żoną z dzieckiem?
Eleanor zachichotała.
– Jak to opowiadasz, mam wrażenie, że mężczyźni dojrzewają trochę wolniej.
– Znacznie wolniej. Zrozumienie, że nie stanowisz dla mnie konkurencji przyszło później, jak zaczęłaś siadać, a potem powiedziałaś swoje pierwsze słowo, „tata". Wiem, że mężczyźni nie płaczą, ale ja wtedy nie umiałem powstrzymać łez wzruszenia. Jednak musisz mi wybaczyć, kiedy przyszłaś na świat po półtora roku naszego małżeństwa, miałem zaledwie dwadzieścia siedem lat.
– Byłeś już całkiem dorosły.
– Tak. Nawet miałem już na koncie tyle wygranych spraw, że prowadziłem od roku własną kancelarię. Ale moja matka twierdziła inaczej. – Lord Bethell zaśmiał się nerwowo. – Widziała moją frustrację i strofowała Cathy, że za dużo czasu poświęca tobie, i że nie nadaje się na żonę. Nie jestem z tego dumny.
– Biedna mama. – Ellie uświadomiła sobie, że pierwszy raz pożałowała matki.
W tym momencie do jadalni weszła lady Catherine. Jak zwykle wyglądała perfekcyjnie.
Eleanor wstała od stołu, podeszła i przytuliła ją. Catherine stężała na chwilę, a potem wydusiła z siebie:
– Co tu się dzieje?
– Nic. Chciałam ci powiedzieć, że cię kocham, mamo – odparła Ellie i przytuliła ją jeszcze bardziej. – Nie jestem taka jak babcia, wiesz? Uważam, że jesteś dobrą matką, a tata twierdzi, że jesteś najlepszą żoną, jaką mógł sobie wymarzyć.
Catherine dopiero po chwili oddała córce uścisk, a po chwili się rozszlochała.
– No i coście narobili? – pociągnęła nosem. – Cały makijaż szlag trafił!
Eleanor i jej ojciec roześmiali się jednocześnie.
– Jesteś piękna nawet bez makijażu, skarbie – potwierdził Richard, po czym podszedł do żony i podał jej chusteczkę, a potem pocałował.
Tak zastała ich Camilla, która omal nie zaczęła krzyczeć na ich widok.
– Mamo! Tato! El! Co tu się u licha dzieje?!
– Wszystko w porządku, córciu, chodź się przytulić – zarządził ojciec.
Po dłuższej chwili Eleanor wyswobodziła się z uścisku rodziców, a zaraz za nią zrobiła to Camilla.
– Nie wiem jak wy, ale ja już jestem głodna – stwierdziła, siadając znowu na swoim miejscu przy stole.
– Ja też – potwierdziła Camilla, nakładając sobie naleśnika.
– A ja muszę poprawić makijaż. – Lady zamierzała się wymknąć.
– Poprawisz później. – Mąż ją zatrzymał. – Teraz nikt nie będzie nam przeszkadzał we wspólnym rodzinnym posiłku.
– Wyjaśnisz mi, o co w tym wszystkim chodzi? – szepnęła Camilla do Ellie.
– Później – odszepnęła starsza z sióstr. – Jedz.
Pół godziny później lord i lady Bethell zniknęli znowu w swojej sypialni, a Camilla zaczęła głośno się zastanawiać, czy aby ich ojciec nie korzysta z cudownych specyfików reklamowanych w telewizji po dwudziestej drugiej.
– Zachowuj się, Cam – skarciła ją starsza siostra. – Poza tym akurat ty nie powinnaś już oglądać telewizji po dwudziestej drugiej.
– W szkole już nie ma nic ciekawego, niedługo wakacje**. – Camilla przewróciła oczami. – Poza tym już od dawna wiem, że ludzie uprawiają seks.
– Od jak dawna? – Ellie spojrzała podejrzliwie na młodszą siostrę.
– To było na balu na zakończenie primary school***. W zasadzie dyskutowaliśmy tylko o tym na prom****.
– Wiesz co? Czasem mam wrażenie, że chodziłam do innych szkół niż ty. A przecież to były te same, tylko sześć lat wcześniej.
– Ja czasem mam wrażenie, że ty nie jesteś o sześć lat starsza ode mnie, tylko o dwadzieścia. – Cam wystawiła język do siostry. – Albo że urodziłaś się w dziewiętnastym wieku.
Ellie się roześmiała.
– Aż tak źle ze mną nie jest. Ale musimy kończyć pogawędkę, bo o dwunastej przyjeżdża po mnie Chester. Muszę się przygotować.
– W co się ubierzesz? – Camilla zapaliła się jak pochodnia.
– Pójdę tak, jak jestem. Muszę się psychicznie przygotować.
– Pogięło cię???
– Skoro mam wyskoczyć za dwa tygodnie w czerwonej kiecce, dziś muszę wyglądać normalnie. Niech niespodzianka będzie większa – zachichotała.
– Wycofuję to, co powiedziałam! Jesteś cwaniara.
Chciałabym być – pomyślała Ellie, ale już nic nie powiedziała. Po prostu podziękowała za wspólny posiłek, jak ją nauczono, a potem poszła do swojego pokoju, żeby nastawić się odpowiednio przez stresującym ją wydarzeniem.
§&?
* Nawet 1047 mm, wg climate-data.org.
** Wakacje w Wielkiej Brytanii zaczynają się pod koniec lipca.
*** ang. podstawówka, kończą ją dzieci w wieku 11 lat.
**** bal za kończenie szkoły.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro