Szkoła i nowi uczniowie.
Razem z Darelem i Eriną wyszliśmy do szkoły. Oboje są starsi. Darel ma 17 lat, a Erina 16. Darel raz został i chodzi z nią do jednej klasy. Moja szkoła jest pomiędzy czterema lasami. Północy jest wtedy połączony ze Wschodnim, a Południowy ze Zachodnim. Nazwy lasów nie są z powodu kierunków. Weszłam do szkoły. I własnie zaczęły się moje katusze. Otóż. Od kiedy pojawiłam się w szkole jestem bita, upokarzana i wyzywana, jednym słowem jestem kozłem ofiarnym. Na samym wejściu wpadłam na dziewczyny z mojej klasy. Chciałam je ominąć, ale na moje nieszczęście zauważyły mnie.
-Patrzcie dziewczyny. Modliszka się pojawiła. Myślałam, że przyjdziesz w swojej czarnej sukieneczce.- Zaśmiała się jedna. Była ich guru. Sara Janson, Caterina Gillus i Carolina Gillus. Do ich paczki dochodzi jeszcze Dan Starre, Roger Tucan i Billus Stur.
-Zamknij mordę Janson. Chyba, że chcesz żebym rzuciła na ciebie moje czary.- Dziewczyna spanikowała, a ja po prostu odeszłam. Nazywam się Lily Cortez i wszyscy uważają mnie za czarownice lub potwora. Dziewczyny z klasy gadają na mnie modliszka. Zawsze jak, komos robią krzywdę staram się pomoc ich ofiarom. Wciskam się tam gdzie mnie nie potrzebują. Weszłam do klasy i zasiadłam na swoim miejscu obok okna na samym końcu sali. Siedziałam sama, bo nikt nie chciał ze mną siedzieć. Starałam się zawsze być mila i pomocna, bo tego uczyli mnie rodzice. Pomimo mojej odmienności starają się żebym czuła się dobrze. Jednak coś się zmienia. Jednak nie wiem co... Rodzice pracują w organizacji chcącej zabić seryjnych morderców. Ich celem jest Eyeless Jack i Jeff the killer, oraz Slenderman i jego proxych. Zaczęłam patrzeć w okno nie zwracając na to, że własnie zaczęła się lekcja. W tym momencie do klasy wszedł dyrektor z trzema chłopakami. Jeden wysoki miał blond włosy i ślicznie niebieskie oczy. Drugi niższy od pierwszego, a wyższy odrobinę od trzeciego. Miał włosy roztrzepane koloru brązu, a jego oczy również były szalejącego niebieskiego. Trzeci był najniższy. Jego niesforne brązowe włosy opadały mu na miodowe oczy.
-Kochani. Oto nowi uczniowie. Przywitajcie ich milo i serdecznie.- Powiedziała nauczycielka do nas, a później spojrzała na chłopaków.- Dwóch z was zapraszam tutaj.- Pokazała na ławkę przede mną gdzie usiadł blondyn i podajże jego brat.- A ty sobie możesz wybrać. Albo usiądziesz z Panna Cortez- Pokazała na mnie, na co ja zaczęłam rysować jak zwykle Eyeless Jacka w notesie- Albo z Sara.- Pokazała na wpatrującą się śliczną blondynkę. Chłopak poszedł w jej stronę, ale po chwili stanął i podszedł do mojej ławki. Chłopaki przede mną wybuchnęli śmiechem widząc mnę Sary, a chłopak który dosiał się do mnie przybił z nimi piątki. Kiedy się uspokoili zaczęła się lekcja, a ja rysowałam najpierw Eyeless Jacka, później proxych. Chłopaki całą lekcje mi się przyglądali, nauczyciel nie zwracał już na nas uwagi. Stwierdził, że jeżeli nie rozmawiamy to nie jest źle i prowadziła zajęcia. Tak minęła lekcja, aż do przerwy.
Zaraz po lekcji postanowiłam poszukać przyjaciółkę. Jest ona jedną jedyną jaką mam i która mnie rozumie. Zamiast tego wpadłam na Sarę, Caro, Cate i Dana.
-Patrzcie. Nasza modliszka szuka przyjaciółki- Odezwała się Sara.
-Zamknij się ty...- Chciałam dokończyć ale nie było mi dane, bo Dan wciągnął mnie do łazienki. Caro otworzyła kabinę, a Cat otworzyła sedes. Sara trzymała mi ręce, a Dan za włosy wpychając głowę do toalety i spuszczając wodę. W końcu się wyrwałam. Wybiegłam z łazienki zalana czerwonymi łzami. Po chwili byłam na boisku i plącząc skuliłam się pod drzewem chowając głowę. Odwiedziłam już las Południowy, Zachodni i Wschodni. Do Północnego mam zakaz chodzenia. Nie wiem, dlaczego, ale bardzo bym chciała tam zajrzeć. Jest dużo bardziej mroczny i ciekawy. Z zamyśleń wyciągnął mnie chłopak z mojej klasy. Wysoki blondyn o niebieskich oczach. Ubrany był w pomarańczowy golf i czarne jeansy z dziurami na kolanach. Na nogach miał białe adidasy.
-Hej. Jestem Brian. Miło mi cię poznać.- Przedstawił się chłopak.
-Hej. Jestem Lily, ale tutaj na mnie gadają Czerwona Łza, modliszka lub dziwak, wiec wybierz sobie jak chcesz do mnie mówić.- Powiedziałam obojętnie wpatrując się w Północny Las.
-A mogę mówić na ciebie po prostu Lilka.- Zapytał pewny siebie, a ja w końcu zaszczyciłam go spojrzeniem zapominając o spływających czerwonych łzach.- Tak się zapytam. Zawsze płakałaś czerwonymi łzami??
-Od dziecka. Nigdy nie miałam normalnych łez.- Znowu wpatrywałam się w las.
-Ciekawi cię ten las??- Zapytał ni stąd ni zowąd.
-Bardzo, ale mam zakaz chodzenia tam.- Powiedziałam smutna. Bardzo chciałam odwiedzić ten las. Po chwili podeszli do nas dwoje kłócących się chłopaków. Skądś znałam tą kłótnie.
-Tim... Ogarnij się. Gofry są najlepsze.- Odezwał się chłopak o miodowych oczach, a chłopak z niebieskimi zaśmiał się i podszedł do nas.
-Hej jestem Tim, a ten niesforny chłopaczek to Toby.- Odezwał się niebieskooki w żółtej kurtce.
-Hej Toby jestem.- Odezwał się uśmiechnięty chłopak. Toby.. On jest taki jak Ticci Toby, a Tim i Brian ubierają się jak Masky i Hoodie.
-Jestem Lily i możecie mi mówić Mogliszka, Czerwona łza, lub dziwak.- Powiedziałam patrząc na ich reakcje która wskazywała zdziwienie.
-A możemy mówić Lilka- Powiedzieli razem, później spojrzeli na siebie i zaczęli się przepychać. Równo z Brianem zaczęliśmy się śmiać. Usłyszeliśmy dzwonek i wróciliśmy do klasy na inne lekcje.
Jak wam się podoba następna część. Mam nadzieje że bardzo. Zapraszam do czytania i czekania na następną część. Opowiadanie również kopiowane jest na SameQuizy. Jeżeli ktoś chce może również tam poczytać i zaserduszkowania na moje książki.
Pozdrawiam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro