Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Pierwsze zabójstwo.


Godzina 6. Obudził mnie budzik. Jak dziennie. Wstałam, podeszłam do szafy i przeszukałam ją. Ubrałam na siebie spódniczkę do połowy ud, i bladoróżową bluzeczkę z krótkim rękawem z myszką miki. Moje włosy pofalowałam i spięłam w wysoki kucyk. Usłyszałam trzask w okno.
-Co jest??- Podeszłam i sprawdziłam. Stali tam Tim, Brian i Toby. Pokiwałam im i zeszłam w dół. W kuchni była Erina i mama. Tata już wychodził.
-Lily. Zjesz śniadanie.- Zapytała mnie mama. Pokiwałam głową na nie i poszłam do przedpokoju. W tym czasie do kuchni wparował Darel. Był przerażony. Ale miał tylko 30 minut do szkoły, a same dojście do szkoły zajmuje 30 minut.
-Pa mamo.- Wyszłam zamykając drzwi. W międzyczasie usłyszałam jak mama i Erina wydzierają się na Darela. Nie powiem uśmiechnęłam się. Tim, Brian i Toby wskoczyli na mnie.
-Lily. zaśpiewaj coś w drodze do szkoły.- Poprosił mnie Toby.
-Eeee no nie wiem... Nie lubię śpiewać.- Spojrzałam na nich.
-Tim i Toby założyli się, że Toby namówi cię do zaśpiewania aż nie dojdziemy do szkoły.- zaśmiał się Brian.
-Jak nie zaśpiewasz to Toby przez 4 tygodnie nie może zjeść gofra.- Powiedział Tim szczycąc się.
-Jeżeli jednak zaśpiewasz Tim będzie musiał pocałować dziewczynę która mu się podoba.- Widziałam na twarzy Tima rumieńce. Spojrzałam na Briana.
-A kto mu się podoba.- Brian wzruszył ramionami i pokiwał głową że nie wie. Postanowiłam że zaśpiewam. Zaśpiewałam ulubioną moją piosenkę, Tymek- Dobry plan. Chłopaki byli w szoku. Zaśmiałam i weszłam do szkoły. Poszłam do szatni, zostawiłam kurtkę i razem poszliśmy do klasy. Usiedliśmy tak jak zawsze. Toby ze mną, a Tim z Brianem. Rozmawiałyśmy ale do mojej klasy weszła klasa Darela i Eriny. I w mojej klasie i jego było tylko 1/4 klasy. Spojrzałam na brata który usiadł w ławce obok.
-Hej siostrzyczko.- Zaśmiał się.
-Nie mów tak na mnie bo jak to stwierdziłeś NIE JESTEŚMY RODZINĄ.- Ostatnie trzy słowa wykrzyczałam. Właśnie skończyła się przerwa i pani weszła do sali. Zamknęłam się. Przypomniałam sobie coś. Wzięłam kawałek kartki i napisałam na niej do Tima "Tim zakład wygrał Toby. Całujesz dziewczynę która ci się podoba." Podałam mu. Kiedy chłopak to przeczytał zarumienił się, a ja z Brianem i Toby'm zaśmialiśmy się cicho. Jednak pani nas zauważyła.
-A co cię tak śmieszy Lily??- Zapytała pani Benect.
-N-nic proszę pani.- Nie mogłam przestać się śmieć. Postanowiłam skłamać.- Herver puścił bąka proszę pani, Tim przez to zrobił się czerwony, a my po prostu nie wytrzymaliśmy.- Skłamałam. Nauczycielka patrzyła na nas. Spuściła ręce i wróciła do tablicy.
-Teraz Lily zrobimy tak. Jeżeli wykonasz to zadanie nie dostaniesz uwagi i jedynki do dziennika.- Napisała zadanie na tablicy, a ja wstałam aby je rozwiązać. Była to historia. Zaczęłam rozwiązywać zadanie i po chwili było zrobione.
-Bezbłędne. Eh... Muszę porozmawiać z dyrektorką.- Wyszła. Wróciłam do przyjaciół.
-Tim, kim jest ta szczęściara.- Spojrzałam na niego, a chłopak był znowu czerwony.
-Zobaczysz na przerwie.- Odpowiedział. Znowu się śmiałam. Poczułam wibracje telefonu. Wyciągnęłam i przeczytałam. Był to esemes od jakiegoś chłopaka. Brzmiał on: "Hej maleńka. Masz śliczne ciało świetnie by się ze mną komponowało." Spojrzałam na osoby w klasie. Dwie osoby mi się przyglądały. To przyjaciele mojego brata. Odwróciłam głowę. Usłyszałam dzwonek. W końcu.
-Więc Tim, kogo całujesz.- Powiedziałam w stronę Tima. Ten wstał i oparł się o moją ławkę. Stanął na przeciwko mnie, a po chwili nasze usta się spotkały. Chwycił mnie w talii i całował. Spojrzałam na niego, kiedy się odsunęliśmy. Chłopaki stali wryci obok z otwartymi buziami.
-Brachu myślałem, że tego nie zrobisz.- Spojrzałam na Briana.
-Wiedziałeś.- Zaśmiałam się, a on pokiwał głową.
-Musimy pogadać.- Pociągnął Tima Toby, a Brian poszedł za nimi. Śmiałam się z miny Tina i Briana. Usiadłam i przepakowałam się. Spojrzałam na brata i wrednie się zaśmiałam.
-Taka kretynka i taki przystojniak. To nie może się udać.- Powiedziała Sara.
-Masz rację Sara. Zgadzam się z tobą.- Odezwała się Erina. Później dostała jakiegoś esemesa.- Kochanie. Muszę wyjść na chwilę.- Postanowiłam, że pójdę za nią. Toby mówił, że ma nóż w torbie. Wzięłam go i wyszłam za nią. Erina poszła za szkołę do lasu. Poszłam za nią. Stanęłam i czekałam co się stanie. Dziewczyna spotkała się z jakimś kolesiem. Całowali się i.... Tak. Robili to. Kiedy skończyli chłopak pojechał, a ja podeszłam do niej.
-Ładnie się rżnęło.- Spojrzałam na nią.- Upadłaś na dno. Jesteś suką.
-Ja przynajmniej mam co wykorzystywać, a ty?? Spójrz na siebie. Brzydka, smarkata małolata.- Zaśmiała się.
-Ja... Ja nie muszę mieć tego co ty. Ja przynajmniej mam rodziców co mnie kochają, a nie leją i nie piją bo zrobiłam coś źle. - Poczułam ból na policzku. Trafiłam w jej słaby punkt. Dziewczyna rzuciła się na mnie. Zaczęła mnie bić i targać za włosy. W końcu się nie dałam wyciągnęłam nóż. Najpierw dostała w brzuch po czym przewróciła się, a później ten nóż wbiłam jej w serce. Wzięłam telefon i zadzwoniłam trzęsącymi się rękami do Toby'ego. Odebrał po trzecim sygnale. 

Rozmowa telefoniczna:
-Lily?? Gdzie jesteś?? Szukam cię z Timem i Brianem.- Powiedział chłopak.
-Jestem przy Północnym lesie. Weź mój plecak i spotkajcie się ze mną tutaj. Czekam.- Byłam roztrzęsiona.
-Lily?? Coś się stało??- Zapytał
-Zabiłam ją.... Zabiłam dziewczynę mojego brata...- Zaczęłam płakać.
-Zaraz tam będziemy nie ruszaj się stamtąd.- Rozłączył się.
Koniec rozmowy telefonicznej. 

Czekałam na chłopaków około 10 minut. Nie mogłam się uspokoić. Patrzyłam na te zwłoki dziewczyny ze łzami w oczach. Darel ja tak kochał... on się załamie, albo gorzej... Będzie obwiniał mnie... dlaczego?? Bo on tak zawsze... Obwiniał mnie o to co zrobiła. Zawsze ja. Teraz tez... Będzie na mnie. W końcu zniknęłam w tym czasie co ona. Chłopaki podbiegli do mnie. Tim mnie przytulił, a ja płacząc oddalam.
-Zabiłam ja... To było nie chcący. Przepraszam...- płakałam nie mogłam się uspokoić. Chłopaki zaprowadzili mnie do szkoły. Na nasze nieszczęście trafiliśmy na naszego dyrektora. Widząc mnie we krwi podszedł do nas.
-Ktoś zabił Erine. Leży w lesie, a Lily chciała jej pomoc jednak nie dala rady.- Chłopaki sklamali. Dyrektor poszedł po mojego brata. Tim mnie przytulał dalej.
-Masz o tym nie mówić nikomu dobrze.- Powiedział Tim przytulając mnie. Pokiwałam głowa. Dyrektor wrócił z Darelem.
-Możecie powiedzieć co się stało??- Zaczął dyrektor.
-Ktoś zabił Erine.- Powiedział Toby.
-Może niech panna Cortez opowie co się stało Panie Rogers.- Powiedział Dyrektor i spojrzał na mnie. Nie wiedziałam co powiedzieć byłam przerażona.- Panno Cortez. Wszystko w porządku.- Zapytał dyrektor. Pokiwałam głową na nie.- Panie Cortez proszę zaprowadzić siostrę do domu.- Darel pokiwał głową. Poszedł po nasze rzeczy i zabrał mnie do domu. Pobiegłam do pokoju i położyłam się na łóżku. Zamknęłam się w pokoju nie chcąc z nikim rozmawiać. Co będzie dalej. Najgorsze, że jutro są urodziny Darela. Położyłam się spać. Chciałam zasnąć. W tej chwili dostałam esemesa. Wzięłam telefon i go odczytałam. Zamarłam. Ktoś wiedział, że to ja. Nie wiedziałam co robić. Treść esemesa brzmiała: "Masz czas do jutrzejszej imprezy na zerwanie z Timem albo zdjęcia zabójstwa Eriny dojdą do Darela." Przecież ja z Timem nie jestem, a może jestem. Ten pocałunek był słodki. Jedyny w swoim rodzaju. Taki inny. I co teraz mam zrobić. Położyłam telefon na szafce i oparłam głowę o poduszkę. Co ja mam zrobić?? Z tą formą nierozwiązanej zagadki poprostu zasnęłam. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro