Pierwsze zabójstwo.
Godzina 6. Obudził mnie budzik. Jak dziennie. Wstałam, podeszłam do szafy i przeszukałam ją. Ubrałam na siebie spódniczkę do połowy ud, i bladoróżową bluzeczkę z krótkim rękawem z myszką miki. Moje włosy pofalowałam i spięłam w wysoki kucyk. Usłyszałam trzask w okno.
-Co jest??- Podeszłam i sprawdziłam. Stali tam Tim, Brian i Toby. Pokiwałam im i zeszłam w dół. W kuchni była Erina i mama. Tata już wychodził.
-Lily. Zjesz śniadanie.- Zapytała mnie mama. Pokiwałam głową na nie i poszłam do przedpokoju. W tym czasie do kuchni wparował Darel. Był przerażony. Ale miał tylko 30 minut do szkoły, a same dojście do szkoły zajmuje 30 minut.
-Pa mamo.- Wyszłam zamykając drzwi. W międzyczasie usłyszałam jak mama i Erina wydzierają się na Darela. Nie powiem uśmiechnęłam się. Tim, Brian i Toby wskoczyli na mnie.
-Lily. zaśpiewaj coś w drodze do szkoły.- Poprosił mnie Toby.
-Eeee no nie wiem... Nie lubię śpiewać.- Spojrzałam na nich.
-Tim i Toby założyli się, że Toby namówi cię do zaśpiewania aż nie dojdziemy do szkoły.- zaśmiał się Brian.
-Jak nie zaśpiewasz to Toby przez 4 tygodnie nie może zjeść gofra.- Powiedział Tim szczycąc się.
-Jeżeli jednak zaśpiewasz Tim będzie musiał pocałować dziewczynę która mu się podoba.- Widziałam na twarzy Tima rumieńce. Spojrzałam na Briana.
-A kto mu się podoba.- Brian wzruszył ramionami i pokiwał głową że nie wie. Postanowiłam że zaśpiewam. Zaśpiewałam ulubioną moją piosenkę, Tymek- Dobry plan. Chłopaki byli w szoku. Zaśmiałam i weszłam do szkoły. Poszłam do szatni, zostawiłam kurtkę i razem poszliśmy do klasy. Usiedliśmy tak jak zawsze. Toby ze mną, a Tim z Brianem. Rozmawiałyśmy ale do mojej klasy weszła klasa Darela i Eriny. I w mojej klasie i jego było tylko 1/4 klasy. Spojrzałam na brata który usiadł w ławce obok.
-Hej siostrzyczko.- Zaśmiał się.
-Nie mów tak na mnie bo jak to stwierdziłeś NIE JESTEŚMY RODZINĄ.- Ostatnie trzy słowa wykrzyczałam. Właśnie skończyła się przerwa i pani weszła do sali. Zamknęłam się. Przypomniałam sobie coś. Wzięłam kawałek kartki i napisałam na niej do Tima "Tim zakład wygrał Toby. Całujesz dziewczynę która ci się podoba." Podałam mu. Kiedy chłopak to przeczytał zarumienił się, a ja z Brianem i Toby'm zaśmialiśmy się cicho. Jednak pani nas zauważyła.
-A co cię tak śmieszy Lily??- Zapytała pani Benect.
-N-nic proszę pani.- Nie mogłam przestać się śmieć. Postanowiłam skłamać.- Herver puścił bąka proszę pani, Tim przez to zrobił się czerwony, a my po prostu nie wytrzymaliśmy.- Skłamałam. Nauczycielka patrzyła na nas. Spuściła ręce i wróciła do tablicy.
-Teraz Lily zrobimy tak. Jeżeli wykonasz to zadanie nie dostaniesz uwagi i jedynki do dziennika.- Napisała zadanie na tablicy, a ja wstałam aby je rozwiązać. Była to historia. Zaczęłam rozwiązywać zadanie i po chwili było zrobione.
-Bezbłędne. Eh... Muszę porozmawiać z dyrektorką.- Wyszła. Wróciłam do przyjaciół.
-Tim, kim jest ta szczęściara.- Spojrzałam na niego, a chłopak był znowu czerwony.
-Zobaczysz na przerwie.- Odpowiedział. Znowu się śmiałam. Poczułam wibracje telefonu. Wyciągnęłam i przeczytałam. Był to esemes od jakiegoś chłopaka. Brzmiał on: "Hej maleńka. Masz śliczne ciało świetnie by się ze mną komponowało." Spojrzałam na osoby w klasie. Dwie osoby mi się przyglądały. To przyjaciele mojego brata. Odwróciłam głowę. Usłyszałam dzwonek. W końcu.
-Więc Tim, kogo całujesz.- Powiedziałam w stronę Tima. Ten wstał i oparł się o moją ławkę. Stanął na przeciwko mnie, a po chwili nasze usta się spotkały. Chwycił mnie w talii i całował. Spojrzałam na niego, kiedy się odsunęliśmy. Chłopaki stali wryci obok z otwartymi buziami.
-Brachu myślałem, że tego nie zrobisz.- Spojrzałam na Briana.
-Wiedziałeś.- Zaśmiałam się, a on pokiwał głową.
-Musimy pogadać.- Pociągnął Tima Toby, a Brian poszedł za nimi. Śmiałam się z miny Tina i Briana. Usiadłam i przepakowałam się. Spojrzałam na brata i wrednie się zaśmiałam.
-Taka kretynka i taki przystojniak. To nie może się udać.- Powiedziała Sara.
-Masz rację Sara. Zgadzam się z tobą.- Odezwała się Erina. Później dostała jakiegoś esemesa.- Kochanie. Muszę wyjść na chwilę.- Postanowiłam, że pójdę za nią. Toby mówił, że ma nóż w torbie. Wzięłam go i wyszłam za nią. Erina poszła za szkołę do lasu. Poszłam za nią. Stanęłam i czekałam co się stanie. Dziewczyna spotkała się z jakimś kolesiem. Całowali się i.... Tak. Robili to. Kiedy skończyli chłopak pojechał, a ja podeszłam do niej.
-Ładnie się rżnęło.- Spojrzałam na nią.- Upadłaś na dno. Jesteś suką.
-Ja przynajmniej mam co wykorzystywać, a ty?? Spójrz na siebie. Brzydka, smarkata małolata.- Zaśmiała się.
-Ja... Ja nie muszę mieć tego co ty. Ja przynajmniej mam rodziców co mnie kochają, a nie leją i nie piją bo zrobiłam coś źle. - Poczułam ból na policzku. Trafiłam w jej słaby punkt. Dziewczyna rzuciła się na mnie. Zaczęła mnie bić i targać za włosy. W końcu się nie dałam wyciągnęłam nóż. Najpierw dostała w brzuch po czym przewróciła się, a później ten nóż wbiłam jej w serce. Wzięłam telefon i zadzwoniłam trzęsącymi się rękami do Toby'ego. Odebrał po trzecim sygnale.
Rozmowa telefoniczna:
-Lily?? Gdzie jesteś?? Szukam cię z Timem i Brianem.- Powiedział chłopak.
-Jestem przy Północnym lesie. Weź mój plecak i spotkajcie się ze mną tutaj. Czekam.- Byłam roztrzęsiona.
-Lily?? Coś się stało??- Zapytał
-Zabiłam ją.... Zabiłam dziewczynę mojego brata...- Zaczęłam płakać.
-Zaraz tam będziemy nie ruszaj się stamtąd.- Rozłączył się.
Koniec rozmowy telefonicznej.
Czekałam na chłopaków około 10 minut. Nie mogłam się uspokoić. Patrzyłam na te zwłoki dziewczyny ze łzami w oczach. Darel ja tak kochał... on się załamie, albo gorzej... Będzie obwiniał mnie... dlaczego?? Bo on tak zawsze... Obwiniał mnie o to co zrobiła. Zawsze ja. Teraz tez... Będzie na mnie. W końcu zniknęłam w tym czasie co ona. Chłopaki podbiegli do mnie. Tim mnie przytulił, a ja płacząc oddalam.
-Zabiłam ja... To było nie chcący. Przepraszam...- płakałam nie mogłam się uspokoić. Chłopaki zaprowadzili mnie do szkoły. Na nasze nieszczęście trafiliśmy na naszego dyrektora. Widząc mnie we krwi podszedł do nas.
-Ktoś zabił Erine. Leży w lesie, a Lily chciała jej pomoc jednak nie dala rady.- Chłopaki sklamali. Dyrektor poszedł po mojego brata. Tim mnie przytulał dalej.
-Masz o tym nie mówić nikomu dobrze.- Powiedział Tim przytulając mnie. Pokiwałam głowa. Dyrektor wrócił z Darelem.
-Możecie powiedzieć co się stało??- Zaczął dyrektor.
-Ktoś zabił Erine.- Powiedział Toby.
-Może niech panna Cortez opowie co się stało Panie Rogers.- Powiedział Dyrektor i spojrzał na mnie. Nie wiedziałam co powiedzieć byłam przerażona.- Panno Cortez. Wszystko w porządku.- Zapytał dyrektor. Pokiwałam głową na nie.- Panie Cortez proszę zaprowadzić siostrę do domu.- Darel pokiwał głową. Poszedł po nasze rzeczy i zabrał mnie do domu. Pobiegłam do pokoju i położyłam się na łóżku. Zamknęłam się w pokoju nie chcąc z nikim rozmawiać. Co będzie dalej. Najgorsze, że jutro są urodziny Darela. Położyłam się spać. Chciałam zasnąć. W tej chwili dostałam esemesa. Wzięłam telefon i go odczytałam. Zamarłam. Ktoś wiedział, że to ja. Nie wiedziałam co robić. Treść esemesa brzmiała: "Masz czas do jutrzejszej imprezy na zerwanie z Timem albo zdjęcia zabójstwa Eriny dojdą do Darela." Przecież ja z Timem nie jestem, a może jestem. Ten pocałunek był słodki. Jedyny w swoim rodzaju. Taki inny. I co teraz mam zrobić. Położyłam telefon na szafce i oparłam głowę o poduszkę. Co ja mam zrobić?? Z tą formą nierozwiązanej zagadki poprostu zasnęłam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro