Melinda to śpioch
Mare
Wróciłam właśnie ze swojego porannego spaceru. Bardzo ale to bardzo nie chciałam wstawać tak wcześnie ale cóż... Jackie chciał się przewietrzyć, a że nie udało się mu obudzić Meli to przyszedł do mnie.
Wracając.. gdy weszłam do domu, piesio położył się spać.
,,Temu to dobrze"-pomyślałam i usłyszałam mamę, która krzyczała:
,,Mela!Chodź na śniadanie!". Nie było żadnej reakcji że strony mojej kuzynki. Dlatego ściągnęłam kurtkę oraz buty i podeszłam do mamy. Zapytałam czy jej pomóc, odparła że tak więc wzięłam wiadro. Nalałam w nie wody i poszłyśmy obudzić Melę. Gdy weszłyśmy do jej pokoju, nigdzie nie było mojej kuzynki. Znalazlyśmy ją w łazience. Weszłam pierwsza i stanęłam patrząc się ,,jak ciele na malowane wrota''na.. MELĘ. Była, leżała w wannie. Za mną weszła mama. Widząc moją reakcję zaczęła się śmiać,a ja.. wylałam zawartość wiadra na kuzynkę. Obudziła się. Widziała nas jak śmiejemy się z niej.
I nie rozumiała dlaczego jest w wannie. Prawdę mówiąc ja też nie.
Po paru minutach przestałam się śmiać bo wiedziałam co ona zamierza. I zamiast,,brać nogi za pas'' to stałam tam tak jak stoję i oberwałam swoją własną bronią czyli wodą. Melinda ochlapała mnie a ja zła rzuciłam tylko:
-Chodź na śniadanie bo zaraz się spóźnisz do szkoły.
i wyszłam udając obrażoną. Skierowałam się do swojego pokoju aby się przebrać. Szybko się przebrałam w ubrania przyszykowane wczoraj i zeszłam na dół na śniadanie. Zjadłam szybko i poszłam a raczej pobiegłam do szkoły. Nie czekałam na kuzynkę. Przybiegłam na czas i miałam jeszcze 10 minut. Zaczęłam się zastanawiać co dać Meli na urodziny i czy nie powiedzieć jej o moich złych przeczuciach. Ale bardziej martwi mnie ta książka którą znalazłam przypadkiem u mamy w pokoju.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro