Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3


Patrzyłem na nieznanego mi człowieka, zastanawiając się, czy aby na pewno te słowa były skierowane do mnie. Odwróciłem głowę, upewniając się, czy ktoś za mną nie stoi, ale w tamtym momencie znajdowaliśmy się sami. Jego ciemnoblond włosy przez wiatr opadły mu na czoło, jednak on się tym zbytnio nie przejął.

Kilka chwil później dołączyły do nas dziewczyny, przywracając mnie na ziemię.

– Już jestem... – Noelle niepewnie zbliżyła się do chłopaka, a ja stałem w miejscu, przyglądając się im w niezrozumieniu.

– Coś się pali, że przerywasz nam zabawę? – zapytała z wyrzutem Phoebe.

– Nie wołałem cię, więc w każdej chwili możesz wrócić ze swoim chłoptasiem do środka – burknął. Chyba mówił o mnie, ale nie miałem chwili na zastanawianie się.

– Ile razy ci mówiłam, żebyś nie mówił mojej przyjaciółce, co ma robić? – zielonooka zignorowała wcześniej wypowiedziane przez blondyna słowa. – Ona jest dorosła i jeśli chce, będzie się bawić, ile tylko będzie chciała! - krzyknęła, nie przejmując się przechodnimi, którzy przechodząc obok, obserwowali dziewczynę.

– Nie wtrącaj się, dobrze? – w jego głosie pojawił się gniew, ale to w niczym nie przeszkadzało Phoebe. 

Przyjaciółka Noelle, zamiast się wystraszyć, odejść albo po prostu się zamknąć, złapała się za biodra, wypinając swój biust.

 – To nie twoja sprawa.

– Jak to: nie moja sprawa? – oburzyła się jeszcze bardziej. – Wyobraź sobie, że Noelle jest moją najlepszą przyjaciółką, znam ją lepiej niż ty, bo od zawsze, więc tak jakby to też moja sprawa, Dave – wypluła jego imię niczym jad.

Dotarło do mnie, że przez cały czas tam stoję i przyglądam się scenie, choć, prawdę mówiąc, nie powinienem był tego oglądać. Miałem już odejść, gdy usłyszałem:

– A ty, co tu robisz? – Dave chwycił Noelle w pasie, przyciągając ją bliżej siebie, tym samym zaznaczając swój teren. Nagle zwrócił się do Phoebe: – To jest ten z Facebooka. To jego zdjęcie obczajałaś, prawda? Jesteście razem, że tak cały czas tu stoisz? – Znowu wrócił do mnie wzrokiem.

– To jest Aaron, on jest... – zawiesiła zielonooka, zastawiając się, kim mnie nazwać.

– Ja i tak się już zbierałem – odezwałem się w końcu, chwytając się za czoło. 

Czułem dziwne ukłucie w klatce piersiowej, kiedy patrzyłem na Noelle i Dave'a. Nie wiedziałem dlaczego.

– Aaron jest naszym przyjacielem! – wykrzyknęła nagle Phoebe. Zachowywała się, jakby mnie nie słyszała. – Tak, Noelle... – zaczęła, lecz szybko zmieniła zdanie. – Chciałam go poznać Noelle. Oboje są dla mnie ważni – wymyśliła dumna z siebie, a ja nie wiedziałem, o co jej chodzi. Po co to robiła? Wiedzieliśmy, że to nieprawda, przecież to z Noelle znałem się lepiej niż z nią. Ona była dla mnie obca.

– Ta, przyjaciel – prychnął. – I co? Pójdziecie do łóżka, a następnego dnia go zostawisz i będziesz udawać, że go nie znasz? – Uniósł jedną brew w górę. – Ej, a tak w ogóle to każdego tak długo obczajasz na portalach społecznościowych?

– Nie powinno cię obchodzić, co robię i z kim. – Po krótkiej ciszy, zwróciła się do swojej przyjaciółki. – Noelle, na pewno chcesz zakończyć imprezę? – Noelle z lekkim zawahaniem pokiwała głową. – To w takim razie trzymaj się, kochana. – Przytuliła dziewczyną, nie przejmując się Davem, który wciąż stał bardzo blisko brązowookiej. Phoebe chyba nawet potajemnie pokazała chłopakowi środkowego palca. Musieli się naprawdę nie lubić. – Zadzwoń – dodała.

Chciałem coś powiedzieć, jakoś się pożegnać, gdyż prawdopodobnie to spotkanie z Noelle było moim ostatnim. Definitywnie. Niestety Dave nie dał swojej dziewczynie niczego odpowiedzieć, jednocześnie nie dał mi dać dojść do słowa, ponieważ pociągnął Noelle za sobą, kierując się w przeciwną stronę. Nim zniknęli z pola widzenia, zdążyłem dostrzec wzrok brązowookiej, która raz się do nas odwróciła. Jej oczy wyglądały, jakby chciała powiedzieć "żegnaj". Niestety chwila ta nie trwała długo. Dave przyspieszył i po chwili zniknęli za zakrętem.

Poszedłem więc śladem za nimi i zacząłem iść wolnym krokiem w stronę swojego hotelu.

– Ej, czekaj! – usłyszałem podbiegającą do mnie Phoebe, kiedy zdążyłem o niej zapomnieć. – Skoro idziemy w tę samą stronę, to może pójdziemy kawałek razem – to nie było pytanie, tylko informacja.

Niczego nie odpowiedziałem, bo uważałem, iż nie miało to żadnego sensu. Jedyne co to machnąłem niedbale ręką tuż przed jej twarzą. Nie obchodziło mnie to, po prostu szedłem dalej w milczeniu, nie zważając na nią uwagi.

– Przyjechałeś tu motorem? – zapytała nagle, przerywając trwającą dłuższą chwilę ciszę między nami.

– Nie jeżdżę już nim. – Cisza między nami pojawiła się ponownie. Zacząłem się wahać nad pewnym pytaniem, ale ostatecznie jednak uznałem, iż byłoby ono nie na miejscu.– A skąd wiesz, że go miałem? – zapytałem, marszcząc czoło.

– Masz na sobie kurtkę motocyklową. – Patrzyłem na nią pytającym wzrokiem. To o każdej osobie, ubranej w taką kurtkę myślała, że jeździł motorem? Nagle, jakby czytała mi w myślach, dodała: – Przeglądałam kiedyś twoje zdjęcia na Facebooku – odchrząknęła. – Posłuchaj, czy nie uważasz, że spotkanie z Noelle nie było przypadkowe? – spoważniała, kiedy jednak pokręciłem głową, dodała: – A mnie się wydaje, że było. – Zerknąłem na nią sceptycznie.

– Teraz idę tam. – Pokazałem ręką na ulicę po lewej stronie, na co dziewczyna pokiwała głową.

– Fajnie było się z tobą spotkać – odrzekła na pożegnanie.

Czułem, że w jakiś sposób się zmieniłem. Kiedyś, gdy Noelle przyjechała do Miami, można było powiedzieć, iż ją sobie upolowałem. Ciągle wgapiałem się w nią jak w obrazek. Robiłem wszystko, by się z nią umówić. Niby miałem Autumn, ale nasza relacja zawsze była dziwna. Byliśmy razem, czasami zachowywaliśmy się jak para, ale z biegiem czasu, zdałem sobie sprawę, że to wszystko było tylko w obecności innych ludzi. Tak, jakbyśmy byli parą specjalnie dla publiki, niczym aktorzy grający w teatrze lub filmie zakochaną parę. Bo tak naprawdę nie kochałem jej, nie czułem do niej niczego, dzięki czemu mogłem ją trzymać przy sobie. Ona mnie okłamywała, chodząc tak naprawdę z Grahamem. Była ze mną tylko po to, by dowiedzieć się jak najwięcej ciekawych i ważnych informacji na temat wyścigach, na temat naszej taktyki. Pragnęła się od nas dowiedzieć jak najwięcej, by potem mogła wraz z tymi bestiami nam dowalić. A to wszystko tylko dlatego, że stracili forsę, którą oni mogli wygrać. Niestety wygrałem ją ja, więc zemścili się na mnie w okrutny sposób. Czyimś kosztem...

W takim razie, dlaczego w ogóle byłem z Autumn, skoro ten cały nasz związek, to zwykła ściema? Sztuczność? Fałsz i kłamstwo?

Sam tego nie wiedziałem. Po prostu. Od czasów liceum tworzyliśmy parę idealną według innych osób. Z zewnątrz może tak wyglądało, lecz nie wewnątrz. Byłem ciekawy, czy już wtedy trzymała się z Grahamem. Myślę, że nie, ponieważ wtedy jeszcze nie brałem udziału w tym szajsie. Wtedy jeszcze Autumn nie była aż tak pusta. Poza tym to niemożliwe, by aż tak grała, gdy zapoznawałem ją z moim wrogiem. Myślę, iż to było w stu procentach prawdziwe z jej strony. Być może tamtego dnia między nimi także wszystko się zaczęło...

Nim się spostrzegłem, znalazłem się w pokoju hotelowym. Głowa mnie bolała od tego całego hałasu w klubie, dlatego też od razu po zamknięciu na klucz drzwi, w ubraniach położyłem się na łóżko. Nie miałem jednak ochoty jeszcze spać. Wpatrywałem się na odsłonięte okno, zza którego widać było panoramę miasta. Światła z lamp ulicznych oświetlały cały mój pokój, więc nawet nie musiałem zapalać go samodzielnie.Wyjąłem z kieszeni spodni telefon, a na wyświetlaczu widniało piętnaście minut po dwunastej, jednak nawet to nie podziałało, bym nagle poczuł zmęczenie. Gdyby było trochę wcześniej, zadzwoniłbym do młodego, ale pewnie już spał, w końcu następnego dnia musiał iść do szkoły. Przecież wakacje miały zacząć się dopiero za dziesięć dni.

Nie wiedziałem dlaczego, ale nie potrafiłem przestać myśleć o spotkaniu z Noelle. Nigdy nie zastanawiałem się nad tym, czy kiedykolwiek jeszcze się zobaczymy. Znaczy, myślałem o niej, byłem ciekawy, jak się ma, ale do głowy mi nie przyszło, że będziemy mieli szansę kiedyś się jeszcze zobaczyć. Co prawda wciąż byliśmy znajomymi na portalu społecznościowym, mogliśmy więc w każdej chwili ze sobą popisać czy nawet komentować sobie nawzajem zdjęcia, problem w tym, iż Noelle rzadko cokolwiek dodawała na Facebooka. Mniejsza o to. Najbardziej zastanawiał mnie tamten koleś, który przyszedł po dziewczynę. 

Jak on miał? David? Nie... To chyba był jakiś... Dave! Kim on był? Czy to byłoby dziwne, gdybym poszukał tego chłopaka w internecie? Wydawało mi się to odrobinę babskie, ale... Kogo to obchodziło? Przecież on i tak tego nie zauważy.

Zacząłem więc przeglądać profile znajomych Noelle. Dziewczyna posiadała ich ponad sto, lecz wśród nich nie zauważyłem żadnego Dave'a. Trochę szkoda, bo zaciekawił mnie. Pewnie dlatego, że w moich oczach wyglądał na bardzo pewnego siebie, no i o to, jak trzymał swoją dziewczynę blisko siebie, jakby jej nie pozwalał na stanie gdziekolwiek indziej niż obok jego osoby. Dziwiła mnie jednak reakcja brązowookiej - stała przy jego boku, milcząc, a w jej oczach dostrzegłem coś na kształt lęku. Chociaż to mogło mi się tylko wydawać albo za bardzo wyolbrzymiałem. W końcu nagle zabrał ją bez jej zgody, przerywając spotkanie z przyjaciółką.

To idiotyczne. Dlaczego w ogóle zacząłem o niej myśleć? Przecież to nie moja sprawa. Skoro się kochali... Poza tym nie powinno się oceniać tak „o"; bez żadnego bliższego poznania. Noelle była rozważna, więc w wyborze chłopaka na pewno była tak samo rozsądna, jak miała to w naturze.

***********

– Bez sensu w ogóle, że lekcje jeszcze trwają – marudził mój brat przez telefon następnego dnia rano, kiedy znajdowałem się w McDonaldzie na śniadaniu, a raczej lunchu. W hotelu nic ciekawego nie znalazłem do jedzenia. – I tak nic nie robimy, tylko siedzimy...

– Przestań, młody. Musisz przetrwać. Przypomnij sobie, jak mało ci zostało do końca roku – mówiłem, rozglądając się po obecnych w lokalu. – Opowiedz lepiej jak mama. – Mój wzrok spoczął na pewnej blondynce, której wzrok czułem, odkąd zająłem miejsce przy stole. Była śliczna. Miałem wrażenie, że z minuty na minutę jej blond włosy stawały się wręcz złociste. Patrzyła na mnie swoimi wielkimi, niebieskimi oczami, okolonymi wachlarzem rzęs.

Szczerze, to na co dzień nie rozglądałem się tak za laskami, ale odkąd historia z Autumn się zakończyła, raz na jakiś czas lądowałem w łóżku z ładną dziewczyną, choć było to naprawdę rzadkie. W końcu byłem mężczyzną - miałem swoje potrzeby.

Dlaczego nie znalazłem dziewczyny po Autumn? Przecież Miami było zamieszkiwane przez mnóstwo osób, a wśród nich znajdowało się również wiele innych dziewczyn. Pewnie dlatego, że najzwyczajniej w świecie miałem ich dość, a gdy tata powiadomił nas o jego romansie z...

– Aaron, słuchasz mnie? – młody przywrócił mnie na ziemię.

O czym my to...?
Ach tak, już pamiętam!

– Możesz powtórzyć twoją odpowiedź? – Oderwałem wzrok od blondynki.

W odpowiedzi westchnął głośno.

– Wszystko u ciebie w porządku? – usłyszałem zamiast odpowiedzi na wcześniej zadane pytanie.

– Tak. – Pokiwałem głową, jakby miał to zauważyć. – Po prostu się zapatrzyłem...

– Z mamą jest nijak – odrzekł smutnym głosem. – Udaje, że jest wszystko dobrze, ale nie jestem głupi. Czasami słyszę jak płacze w nocy – na moment przerwał. – Wczoraj wieczorem... – zaczął, ale szybko zamknął usta.

Zacząłem się bawić słomką kubka po wypitej Coca-Coli.

– Co się stało wczoraj wieczorem? – postanowiłem nie odpuszczać.

– Nic Aaron, wrócisz jeszcze na wakacje? – zapytał nieśmiało, a ja słysząc pytanie, niemalże od razu się wyprostowałem.

– Jasne, że tak. Tylko najpierw powiedz mi, co się stało wczoraj.

Musiałem się dowiedzieć, co takiego się stało poprzedniego dnia, nawet pomimo tego, iż w jego głosie było dużo bólu, kiedy wypowiadał te słowa:

– Wczoraj wieczorem przyjechał tata – jego głos stał się zrezygnowany. Moje serce zabolało z tego powodu, a w żołądku poczułem coś na kształt supła. W tej właśnie chwili cieszyłem się, że udało mi się już zjeść moje zamówienie w postaci frytek i cheeseburgera, bo pewnie nie udałoby mi się tego zjeść. – Przyjechał tu po swoje rzeczy, rozmawiał chwilę z mamą – zrobił przerwę, głośno przełykając ślinę. – Aaron?

– Tak?

– Czy to źle, że z nim rozmawiałem? – zapytał przepełnionym od win głosem. – Czy to źle, że chciałbym się z nim od czasu do czasu spotykać?

– To nic złego, Lewis. Posłuchaj – westchnąłem, chwytając się czoła. – Cokolwiek się wydarzy: rodzice się rozstaną czy będą już po rozwodzie, ty zawsze będziesz synem i mamy, i taty, nic tego nie zmieni, nawet jeśli tata się wyprowadzi z naszego domu. Masz prawo, a nawet obowiązek do spotykania się z tatą, a że sam tego chcesz, to nawet lepiej, rozumiesz?

– Rozumiem. Dzięki, Aaron.

– Kocham cię, braciszku. – Uśmiechnąłem się. – Trzymaj się i opiekuj się mamą. – Po tych słowach się rozłączyłem.

Może i Lewis miał te piętnaście lat, lecz wciąż posiadał gdzieś w środku dziecięcą niewinność, którą ukrywał. Czasami, jak na przykład w takich chwilach jak ta, ją odkrywał. Oczywiście tylko w obecności mamy i mojej, zdarzało się to także przy tacie, ale wolał, by tata tego nie widział. Czuł wtedy, że stanie się mniej wartościowy w jego oczach. Jasne było, że jego przeczucia nie były prawdziwe, ponieważ tata kochał go takim, jakim był i nie zmieniłoby się to przez jakąś głupią cechę, dzięki której moim zdaniem był jeszcze bardziej wyjątkowy - ale nikt, oprócz mnie o tym nie wiedział.

– Jestem Amanda. – Dziewczyna, na którą jeszcze kilka minut temu patrzyłem, usiadła tuż obok mnie, przerywając moje zamyślenie. – A ty? – Uśmiechnęła się do mnie szczerze.

– Aaron. – Położyłem swoje papierki na tackę z zamiarem odejścia już ze stołu. – Nie, żeby coś, ale miałem wychodzić. – Wstałem z krzesła i skierowałem się do kosza, by wyrzucić śmieci.

Zauważyłem, że dziewczyna poszła za mną. Nie wiedziałem, czego chciała, ale jedyne co mogłem jej zaproponować, to jeden, nic nieznaczący numerek. Ona pewnie chciała czegoś więcej, czego nie miałem głowy jej teraz dawać. To nie był dla mnie dobry czas. W głowie ciągle miałem ojca i jego romans.

– Może spotkamy się kiedyś? – zdążyła zadać to pytanie przez moim wyjściem z restauracji. W odpowiedzi tylko się uśmiechnąłem do niej, nie wiedząc co na to odpowiedzieć.

Nie miałem tu nikogo ani niczego ciekawego do roboty, dlatego też czas mi się wlekł niemiłosiernie długo. Gdybym wiedział... Zaczynałem żałować, że do nikogo wcześniej nie zadzwoniłem, nie poinformowałem Archiego o mojej nagłej wizycie. To była spontaniczna decyzja, przez którą teraz włóczyłem się po mieście bez celu, w ogóle nie wiedząc co robić i co myśleć o tej całej sprawie z ojcem.

Pewnie wszyscy myśleli, że za bardzo się tym przejmowałem albo, że zachowywałem się, jakby ten romans i że tata przestał kochać mamę było moją winą, ale tak naprawdę było. Gdyby nie ja, nie zauroczyłby się w innej.

Moja głowa już powoli zaczynała mnie boleć od tego myślenia, zastanawiając się, czy aby ta miłość nie była chwilowa, i czy posiada może jakieś drugie dno. Ta laska mogła od niego chcieć wszystkiego: pieniędzy, dobrej posady, znajomości... Mogło się z czasem okazać, iż tak naprawdę nie była z nim w ciąży, że wszystko wymyśliła, po to, by zniszczyć jego; nasze życie. Może wymyśliłaby poronienie albo coś równie strasznego, by mogli to razem przeżywać. Powiedziałbym, że chodziło o mnie, by się na mnie znowu zemścić, ale świat nie kręcił się wokół mnie, prawda?

– Musisz mi pomóc – te słowa usłyszałem od razu po wejściu do mojego pokoju hotelowego.

Co najlepsze - nikogo wcześniej nie zapraszałem do środka.



************************************
Witajcie! ❤️
Ale ten czas leci - już znowu mamy środę! 😏 A to oznacza, że czas na kolejny rozdział ^^
Co myślicie o tym rozdziale? Piszcie, nie wstydźcie się 😘
Czekam na Wasze komentarze i gwiazdki ☺️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro