Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6


Jak mogłem nie wpaść na to, że najlepsza przyjaciółka Phoebe, Noelle, mogła się pojawić u niej w domu?

– Może przyjdę później? – odchrząknęła brązowooka, skupiając swoją całą uwagę na mnie, jakby chciała wzrokiem zapytać, co tu robię.

Wyglądała ślicznie w niebieskiej sukience. Czując na swoim ciele mój wzrok, speszyła się. Wiedziałem, że chciała się jakoś osłonić, bym przestał się jej przyglądać. Rozpoznałem to przez nerwową gestykulację rąk. Nigdy nie lubiła, gdy się jej tak przyglądałem, zawsze wtedy nagle zmieniała temat albo w niemy sposób dawała mi do zrozumienia, bym patrzył się w jej oczy, a nie na jej ciało.

– Zajmij moje miejsce. – Justin wstał, by Noelle mogła usiąść na jego krzesło. – Ja i tak miałem już wychodzić. – Pocałował w oba policzki Phoebe oraz Noelle, a na koniec mrugnął do mnie i wyszedł z mieszkania, zostawiając mnie samego z dziewczynami.

Justin może i był gejem, ale dzięki jego obecności, czułem, że oprócz mnie znajdował się w tym pokoju facet. Z nim byłoby mi raźniej, a tak to czułem się nieswojo. Jedna z przyjaciółek, wtargnęła do mojego pokoju hotelowego, podszywając się pod moją siostrę, dziewczynę czy jakoś tak, no i ona; ta druga... Ta, do której niegdyś czułem przyciąganie tak silne niczym magnes. Dziewczyna, o której niełatwo było mi zapomnieć.

– Dobra, czegoś tu nie rozumiem – odezwała się brązowooka. – Jak to się stało, że ty tu... – urwała, a na jej twarzy nagle pojawiło się zrozumienie. – Zaciągnęłaś go do łóżka – wyglądało na to, jakby nie kontrolowała tego, jakie słowa wydobyły jej się z ust.

– Nie – zaprzeczyła Phoebe, nie wahając się ani chwili dłużej. – Aaron jest przystojny i w ogóle, ale nie zabieram chłopaka przyjaciółki. – Na słowa zielonookiej, Noelle wytrzeszczyła oczy.

– My nie jesteśmy razem, wiesz o tym – przypomniała jej.

– Ale czuć to napięcie między wami, nie wyprzecie się tego.

– Nie widzieliśmy się cztery lata, to pewnie dlatego. – Wzruszyła ramionami. – Nawet jeśliby się coś między wami miało wydarzyć, to luz – zwróciła się do przyjaciółki. – Ale nie przyszłam tu, by o tym rozmawiać. – Pokręciła głową. – Mam prośbę... Przyjeżdżają rodzice... – Zrobiła niewinną minę.

Odkąd się pojawiłem w mieszkaniu u Phoebe, bardzo mało się odzywałem. Powodem tego była sytuacja, w której nie potrafiłem się do końca odnaleźć. Najpierw stłuczka, przez którą znalazłem się u dziewczyny, potem dowiedziałem się przez homoseksualistę (dość niecodzienne okoliczności, tym bardziej, iż wcześniej nikogo takiego nie znałem), że muszę zostać tutaj przez co najmniej kilka dni, bo coś się stało z moim wozem, a na domiar złego pojawiła się Noelle - dziewczyna, która wciąż nawiedzała mnie w myślach.Przecież nawet nie wiedziałem, jak miałem ją nazywać. Nigdy nie byliśmy razem, ale się całowaliśmy, choć teoretycznie byliśmy przyjaciółmi. Być może nie znaliśmy się za dobrze i krótko, jednak ona urzekła mnie od pierwszego spojrzenia. Bardzo mi się podobała, dlatego też chciałem ją poznać bliżej. Pragnąłem spędzać z nią jak najwięcej czasu, więc uparłem się na tę przyjaźń, bo na co inne nie mogłem sobie pozwolić, a raczej ona - chrzanić fakt, iż sam miałem dziewczynę. Miała pewną blokadę, po jej ostatnim chłopaku, który musiał ją w jakiś sposób skrzywdzić. Nie wiedziałem, co jej zrobił, ale przez to musiałem się postarać i zdobyć w jej oczach.Ostatecznie jednak przerwałem naszą znajomość, ale zrobiłem to tylko po to, by była w pełni bezpieczna, by zapomniała o tych przykrych wydarzeniach, które doświadczyła przeze mnie i by nie miała do czynienia z kimś, przez kogo spotkał ją ten los.

To nie tak, że zawsze brałem winę na siebie, w każdej sytuacji, bo tak nie było. Robiłem to tylko wtedy, gdy naprawdę tak było.

– Aaron? – głos Phoebe przywrócił mnie do rzeczywistości. Spojrzałem na nią pytającym wyrazem twarzy. – Nie będzie to tobie przeszkadzać? – Widząc, że moja twarz się nie zmienia, sprostowała: – Gdyby rodzice Noelle tutaj przyszli i podziwiali nasze mieszkanie – mówiąc przedostatnie słowo, pokazała na siebie i swoją przyjaciółkę. – Gdzie zniknąłeś?

– To twoje mieszkanie, ja nie mam nic do gadania – w końcu się odezwałem. – Chociaż lepiej by było, gdyby mnie tu nie było. Nie chcę przeszkadzać. – Wzruszyłem ramionami, a widząc wzrok Phoebe, dodałem: – Nie wiem, może pójdę do Justina na ten czas albo...

– Właśnie Justina chyba nie będzie w tym czasie. Idzie do fryzjera czy coś takiego. – Dlaczego miałem wrażenie, że zielonooka zmyśliła to na poczekaniu? – Nie będziesz zła, gdyby Aaron też uczestniczył w tym spotkaniu, kochana? Bo on nie za bardzo może się przemieszczać, a przynajmniej na razie. Niedawno miał stłuczkę, więc...

– Co? – przerwała jej szczerze zdziwiona Noelle. Nawet przewidziała mi się troska i zmartwienie w jej oczach.

– Nie, to nic takiego, tylko mocne uderzenie w kierownicę. Uparł się, żeby nie dzwonić na pogotowie, więc musi tutaj leżeć i odpoczywać.

– Słuchajcie, to może lepiej będzie, jak zaproszę ich do restauracji czy gdzieś. Nie wiem, czy to byłby dobry pomysł – mówiąc te słowa, wpatrywała się w mój opatrunek.

– Nie, jest wszystko dobrze – wszedłem im w rozmowę. – Ja się naprawdę znakomicie czuję i nie potrzebuję tego odpoczynku. Po prostu czekam na swój samochód... – przerwałem, zdając sobie sprawę, że mój krótki monolog zmierza do słowotoku. – Wyjadę, a wy będziecie mogły się spotkać tutaj z twoimi rodzicami. Na kiedy się umówiliście?

– I tu jest mały problem. – Przegryzła dolną wargę, a ja musiałem oderwać wzrok. Czy to możliwe, że przy niej wciąż odczuwałem wszystko, co wtedy na wakacjach? – Bo ta wizyta jest dzisiaj. – Zasłoniła twarz dłońmi, podczas gdy wraz z jej przyjaciółką spojrzeliśmy się na siebie wielkimi jak spodki oczami ze zdziwienia i strachu jednocześnie. – Wiem, przepraszam, ale ja sama o tym wcześniej nie miałam pojęcia. Zadzwonili niedawno i powiedzieli, że już są niedaleko. Tak się cieszyli, że nie potrafiłam nic zrobić. Ich podróż trwała kilka godzin... – westchnęła zrezygnowana. – Żal mi ich było – szepnęła prawie niesłyszalnie, mimo to i tak wszystko usłyszeliśmy.

– Dobra, już trudno. – Phoebe zastukała palcami w stół, zwracając na siebie uwagę. – Tylko nie mam niczego do jedzenia. Mrożona pizza się nie nada. Pewnie już i tak jest zimna. – Zrobiła zniesmaczoną minę. – Za ile będą? – Spojrzała na Noelle.

– Za niespełna godzinę. – Kolejny raz przegryzła wargę.

– W porządku. To pójdę szybko do marketu po najważniejsze produkty, a wy przygotujcie jakoś stół. Dwa krzesła stoją jeszcze w kuchni.

– Może lepiej byłoby...

– Fajnie. – Phoebe weszła w słowo Noelle z szerokim uśmiechem na ustach. – Mój stół jest trochę malutki... – Pokazała na swój mały, okrągły mebel. – Mam nadzieję, że mimo to wszystko się ładnie zmieści. – Wstała z krzesła, tym samym informując nas o rozpoczęciu przygotowań.

********************

Podczas pracy nic ciekawego się nie wydarzyło, nawet nie rozmawiałem z brązowooką o niczym niezwiązanym z naszą robotą. Cieszyłem się, że udało nam się zmieścić wszystkie krzesła, w taki sposób, by nie wyglądało to źle.

– Szybko nam to poszło. – Z uśmiechem wpatrywałem się w stół zapełniony talerzami, sztućcami oraz kieliszkami. Noelle gdzieś w komodzie znalazła butelkę białego wina, które dołączyło do zastawy.

– Tak – zgodziła się. – Mam nadzieję, że Phoebe nie przesadzi z zakupami i kupi coś szybkiego i łatwego. – Zerknęła nieśmiało kątem oka na mnie. – Może powinieneś się położyć?

Przewróciłem oczami, słysząc to pytanie. Udawałem, iż tego nie słyszałem.

– Jesteś pewna, że to dobry pomysł, gdybym został? – zagaiłem po krótkiej i krępującej ciszy, jaka pojawiła się między nami. – Bądź szczera – dodałem, gdy otwierała usta.

– Szczerze? – przerwała, jakby czekała na odpowiedź, kiwnąłem więc głową. – Wcale nie będziesz przeszkadzać.

Po raz kolejny pojawiła się ta denerwująca cisza. Nieśmiało zerkaliśmy na siebie. Tak bardzo pragnąłem powiedzieć jej coś; porozmawiać z nią o czymkolwiek, tylko nie wiedziałem o czym. Wszystkie pomysły, które pojawiały mi się w głowie, okazały się bezsensowne albo takie, o których nie miałem prawa wiedzieć. W pewnej chwili coś mnie tchnęło, zamierzałem w końcu coś powiedzieć, jednak kiedy brałem głęboki oddech, ktoś zapukał.Noelle się poderwała i pobiegła do drzwi tak szybko, jak błyskawica. Miałem nadzieję, że w drzwiach stoi jej przyjaciółka, lecz zamiast niej do mieszkania weszli rodzice Noelle. Nie wiedziałem co ze sobą zrobić czy dołączyć do nich i się przywitać, czy usiąść przy stole i na nich zaczekać. Chyba najbardziej chciałem zniknąć stamtąd, schować się i nie wychodzić do zakończenia wizyty bliskich mojej koleżanki z wakacji albo ostatecznie móc się teleportować do innego miejsca. Nie wiedziałem dlaczego, ale odczuwałem dziwne zdenerwowanie.

Słysząc kroki, wróciłem na ziemię. W pokoju pojawiło się dwoje dorosłych ludzi. Kobieta stała w pokoju, rozglądając się po nim całym. Nawet jej ciuchy były dość formalne. Składały się z długich, materiałowych spodni, szpilek oraz jasnej marynarki do kompletu, spod której widoczna była biała bluzka. W wystroju przypominała mi trochę moją matkę, ona też bardzo lubiła ubierać się wizytowo. Szczerze mówiąc to, Noelle wcale nie była podobna do swojej matki. Jedyne co to jej córka miała niemalże identyczny kolor włosów, co jej rodzicielka.

Obok niej stał mężczyzna, zapewne jej mąż o czarnych, lekko przyprószonych siwizną włosach. Za szkiełkami okularów korekcyjnych ukazywały się piwne oczy. W przeciwieństwie do jego żony on zauważył mnie od razu. Zmierzył moją osobę surowym spojrzeniem, jakby oceniał mój wygląd oraz postawę.

– Dzień dobry, jestem znajomym Noelle. – Zdecydowałem się w końcu wyciągnąć w jego kierunku rękę. – Aaron.

– Dzień dobry. – Odpowiedział na mój gest. – Wydawało mi się, że Noelle mieszka ze swoją przyjaciółką, z Phoebe. – Zmarszczył czoło.

W jednej chwili poczułem się przy nim malutki. Tak trochę, jak przestraszone dziecko. Pewnie przez jego wysoki wzrost. Był chyba o głowę wyższy ode mnie.

– Bo to prawda, tato – dołączyła do nas jego córka. Dopiero wtedy zacząłem na nowo oddychać - nawet nie wiem, w którym momencie zaprzestałem. – Aaron złożył niespodziewaną wizytę Phoebe. Znają się z klubu czy coś. – Zerknęła na mnie znacząco.

– Och, przepraszam, powinnam była od razu... – Mama Noelle się zmieszała, żałując swojego zachowania. Oczywiście nie miałem do niej żalu, iż pierwsze, czym się zainteresowała, było pomieszczenie, w którym najwyraźniej nigdy nie przebywała. Była zaciekawiona wystrojem, meblami oraz ogólnie rzecz biorąc całym miejscem, w którym teoretycznie, lecz nie praktycznie mieszkała jej córka. Podeszła do nas i podała mi dłoń. – Jestem Annette, a to mój mąż Edward.

Nagle usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi. Phoebe w dłoniach trzymała siatki pełne produktów spożywczych. Wyglądało na to, że kupiła jedzenia nie tylko na tę okoliczność, ale także na śniadanie i obiad na następny dzień.

– Przepraszam za spóźnienie, ale musiałam zrobić zakupy. – Uśmiechnęła się szeroko. – Za momencik pojawi się jedzenie na stole.

Kiedy dziewczyna zniknęła w kuchni, wraz z Noelle pobiegliśmy za zielonooką, by jej pomóc. Jej kuchnia była malutką klitką, w której nasza trójka okazała się dla tego pomieszczenia tłumem. Gdyby chciał ktoś jeszcze dołączyć do nas, chyba tu by się nie zmieścił.

– Przyszli trochę szybciej, co? – Właścicielka mieszkania postawiła zakupy na blacie.

– Nie mogli się chyba doczekać – westchnęła. – Tak bardzo cię przepraszam, że to wszystko dzieje się w twoim domu i za to, że musisz ich okłamywać – ostatnie słowa wypowiedziała szeptem, by jej rodzice ich nie usłyszeli. – Ale wiesz, że oni myślą, że my razem mieszkamy i...

– W porządku, kochana – przerwała jej Phoebe, posyłając jej szczery uśmiech. Zerknęła na mnie znaczącym wzrokiem, jakby chciała niemo powiedzieć: „ A nie mówiłam?", co przypomniało mi o naszym spotkaniu w hotelu; o tym, jak opowiadała mi, że Noelle jest z Davem i że jej rodzice o tym nie wiedzą, dlatego ta cała szopka, która się właśnie działa i kłamstwa.

– Aaron. – Spojrzała na mnie. Założyła kosmyk włosów za ucho. – Ciebie też przepraszam.

– Nie gniewam się. – Uniosłem jeden kącik ust w górę, na co dziewczyna się uśmiechnęła jeszcze szerzej. A widząc, że otwieram buzię, by coś dodać, Phoebe mi w tym przeszkodziła:

– Już wiem co zamierzasz powiedzieć i się z tym nie zgadzam. Myślę nawet, że dzięki tobie będzie ciekawiej, prawda Noelle? – Zerknęła na przyjaciółkę.– Tak – przyznała nieśmiało. – Może dzięki twojemu towarzystwu się aż tak bardzo nie zagalopujemy w tych kłamstwach.

– Czy gdybym zrobiła im jedzenie z mikrofali, to czy twoi rodzice mieliby z tym jakiś problem? – zielonooka nagle zmieniła temat. – Wiesz, że nie umiem gotować... – dodała, uśmiechając się do nas niewinnie.

– Zależy, czy to nie pizza. Co tam masz? – Zajrzała do tych toreb, które nie zostały jeszcze rozpakowane.

– Niby coś kupiłam... – Zacisnęła usta w wąską linię. – Ale myślałam, że będę miała czas na zrobienie na przykład sałatki, bo jak już wspomniałam, niczego więcej nie umiem. A tu klops, twoi rodzice już są. – Wyrzuciła ręce w powietrze.

– Poradzimy sobie jakoś – zacząłem. – To może my, przygotujemy sałatkę, a ty, Noelle się nimi zajmiesz?

Zacząłem myć ręce, gdy kątem oka dostrzegłem, jak obie mi zasalutowały na zgodę.

– Nie martw się – usłyszałem, kiedy brązowooka wyszła z kuchni. – Jej rodzice nie są aż tak źli, jak się wydaje. – Mrugnęła do mnie. – Polubisz ich, zobaczysz. Tylko nie chlapnij przypadkiem niczego na temat Dave'a. – Wymierzyła we mnie nożem. Pewnie, gdyby nie parsknęła chwilę później śmiechem, uznałbym, że naprawdę planuje moją śmierć.

Mimo zapewnień Phoebe, rodzice jej najlepszej przyjaciółki wydawali mi się surowi, a gdy zerkali na mnie, wyglądali bardzo groźnie. No może matka aż taka nie była, ale za to jej ojciec... Wmawiałem sobie, że to przez to, iż mnie nie znali, iż byłem tak jakby nieproszonym gościem w mieszkaniu Phoebe, a - z tego, co wiedzieli ci państwo - także Noelle.

Najgorsze w obecnej chwili dla mnie było to, że siedziałem obok pana Edwarda, który co jakiś czas zerkał na mnie kątem oka, przez co denerwowałem się jeszcze bardziej.

– ...na szczęście udało się i cieszę się jeszcze bardziej z tego, że to naprawdę chcę robić. – Oczy Noelle błysnęły ze szczęścia, gdy opowiadała chyba o swoich studiach.

– Aaron, może coś opowiesz o sobie? – zaproponowała uśmiechnięta matka brązowookiej. – Jakieś studia?

Popatrzyłem na wszystkich, zastanawiając się co miałem o sobie opowiedzieć: Pan Edward sączył wino z kieliszka, pani Annette nie odrywała ode mnie wzroku, czekając na moją odpowiedź, Phoebe głośno westchnęła, a Noelle, by się czymś zająć, zaczęła grzebać w swoim talerzu. Nagle w mojej głowie pojawiła się myśl: czy zdawali sobie sprawę z tego, że mieli do czynienia z tym samym chłopakiem, przez którego ich córka miała kłopoty; była w szpitalu? Czy jej ciotka w ogóle opowiadała kiedykolwiek o mnie i o tym, iż nie za bardzo mnie tolerowała? Z tego, co słyszałem, podobno od początku miała co do mnie złe przeczucia. Bardzo bała się mojej znajomości z jej siostrzenicą.

Nigdy nie widziałem się z jej rodzicami, ale byłem pewien, że gdybym wyznał swoje nazwisko, wiedzieliby, z kim mieli do czynienia. Być może tak samo byłoby, gdybym powiedziałbym, gdzie tak naprawdę znajdował się mój dom czy też to, iż Phoebe skłamała, ponieważ tak naprawdę bardziej znałem się z Noelle, a nie z nią. Dlatego musiałem przyznać zielonookiej rację - należy okłamać rodziców jej przyjaciółki, nawet jeśli to jest złe.

– Razem z Phoebe poznaliśmy się na pewnej imprezie – zacząłem, przypominając sobie, co wcześniej Noelle powiedziała swoim rodzicom, tuż po tym, jak się tu zjawili. – Kilka dni temu poznała nas z Noelle.

– Jesteś stąd? – zapytał tym razem pan Edward.

– Nie. – Wziąłem łyk wina, dając sobie więcej czasu na wymyślenie odpowiedzi. Ostatecznie jednak nie dane mi było cokolwiek dodać, ponieważ Noelle zdecydowała się odezwać, tym samym ratując mnie od zabijającego wzroku jej ojca.

– Tato, jak idą twoje poszukiwania tego historycznego przedmiotu? – na pytanie jego córki się zawiesił. Nie trwało to jednak długo, ponieważ zaraz odpowiedział:

– Skarbie, wiesz przecież, że to wymaga wielu zabiegów. – Dopiero po wypowiedzeniu tych słów, spojrzał na dziewczynę. 

Zaczął opowiadać z ekscytacją o jakimś historycznym przedmiocie. Musiał naprawdę lubić te rzeczy, bo gdy tylko zerkałem na mężczyznę, widziałem w jego oczach błysk.Głośny dzwonek telefonu przerwał monolog pana Edwarda. Wszyscy popatrzeliśmy się na siebie, czekając, aż ktoś odbierze aparat. Nagle Noelle podskoczyła, rozpoznając swój dzwonek. Gdy wyjęła urządzenie z torebki, nagle jej dobry nastrój znikł, a zamiast niego pojawił się strach. Starała się go zamaskować wymuszonym uśmiechem, dlatego też nikt o nic nie pytał. Dziewczyna rzuciła ciche przepraszam i wyszła z pokoju.

– To... – zaczął tata Noelle po długiej i krępującej ciszy. – Ile jesteście z Noelle razem? – Kolejny raz wbił we mnie wzrok. Tym razem trochę łagodniejszy.

– Słucham? – Wytrzeszczyłem oczy, zastanawiając się, czy aby się nie przesłyszałem.To pytanie całkowicie mnie otrzeźwiło.

– Możesz już przestać udawać, widzę, jak na siebie co chwilę się wpatrujecie. Nie wiem, co o mnie ci naopowiadała moja córka, ale nie jestem taki zły, na jakiego wyglądam – wyznał. – Po prostu chcę jej szczęścia, a skoro chodzicie razem, chciałbym cię poznać bliżej. Po tym, co się działo przez jej byłego... – westchnął zrezygnowany. – Na pewno Noelle ci o tym opowiadała... – Chwycił się za czoło, skołowany.

– Przepraszam, ale to naprawdę było ważne. – Jego córka wróciła do pokoju, tym samym przywracając nas do niezręcznej ciszy. Dla mnie była ona o wiele gorsza, od tej sprzed pięciu minut.

– Co ci się stało? – Mężczyzna pokazał palcem na głowę, dając tym samym znak, że chodziło mu o mój opatrunek.

– To... Nic takiego, po prostu uderzyłem się o szafkę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro