Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog

Starałem się skupić na tykaniu zegara, jednak natłok moich myśli mi w tym nie pozwalał. Byłem tak nakręcony, że nie kontrolowałem nerwowych ruchów: najpierw wyłamywałem sobie palce u rąk, a potem w pewnym momencie moje nogi zaczęły się poruszać; jakby podskakiwać z niecierpliwości oraz ze zdenerwowania.

Wraz z Noahem czekaliśmy na informacje od policjantów. Na szczęście udało nam się po nich zadzwonić w odpowiednim momencie, gdyż jeden z komisarzy powiedział nam, że gdyby dostali telefon o minutę później, pewnie stałoby się coś gorszego. Niestety to była jedyna wiadomość, którą przekazali nam panowie w mundurach, dlatego też nie wiedzieliśmy, co dokładnie tam się działo i czy dziewczyny były bezpieczne, a szczególnie Noelle i Miranda.

To czekanie w niewiedzy było najgorsze. Pomimo wcześniej wspomnianych słowach, powiedzianych przez policjanta, wciąż siedziałem niespokojnie, bojąc się o przyjaciółki. Graham i jego kumple byli niebezpieczni i byli zdolni do wszystkiego, a najgorszy był Axel... To on zabierał niewinne i bezbronne dziewczyny do swojej siedziby, by później stawały się ich prywatnymi paniami do towarzystwa. To było chore i obrzydliwe, ale te wszystkie dziewczyny były zmuszone. Chociaż tak naprawdę zaczęło się od prawdziwych prostytutek, dopiero z czasem, zamienili je na niedoświadczone i takie, które wcale nie wyrażały chęci. Niestety nie mogły niczego zrobić, gdyż były bezsilne. Wiele z nich zaczynało w ten sam sposób co Noelle i Miranda: właśnie przez porwanie, tyle że tamte nie miały tyle szczęścia co one. Do tej pory znajdowały się tam prawdziwe laski do łóżka, ale w śladowej ilości. Nikt z otoczenia o tym nie wiedział, gdyż robili to szybko i zgrabnie, że nikt się o niczym nie dowiedział.

Skąd ja to wszystko wiedziałem?
To proste.

Wystarczy, że brałem udział w wyścigach samochodowych. Przez to znałem się z całą ich grupą - w końcu stali się moimi wrogami numer jeden - a plotki się szybko rozchodzą. Z czasem sam Axel utwierdził nas w tym przekonaniu.

Spojrzałem na Noaha, który był tak niespokojny, że nie mógł już usiedzieć. Zdenerwowany chodził po komisariacie w tę i z powrotem, oglądając się co chwilę za okno. Wyczekiwał wozu policyjnego. Miał nadzieję, że za kilka chwil się on pojawi, a w nim znajdzie się jego dziewczyna. Do tej pory jednak nikt nie przyjechał.

Mimo iż obaj byliśmy już po przesłuchaniu, to musieliśmy poczekać na owego komisarza i dziewczyn, by i jedna, i druga opowiedziała, co się tam wydarzyło. Czekając tutaj na nich, mogliśmy być pewniejsi, że z nimi było dobrze, że były bezpieczne, całe i zdrowe. Chcieliśmy odetchnąć z ulgą. Dlatego cały czas czekaliśmy w tym miejscu. Może też dlatego, by zobaczyć na własne oczy, jak wprowadzają tych okrutnych ludzi.

Minęła cała wieczność, nim we wnętrzu pojawił się pan w mundurze z trudno do odgadnięcia wyrazem twarzy. Nie wiedziałem co o tym myśleć. Czy było źle? A może dobrze? Momentalnie wstałem, ale widząc, że policjant stoi sam bez dziewczyn, cały się spiąłem. Oblała mnie fala niepokoju i strachu.

- Tak jak mówiłem, pani Noelle miała mnóstwo szczęścia. - Patrzył się na mnie, dając jasno do zrozumienia, iż unikał wzroku mojego przyjaciela, który czekał na wieści na temat swojej dziewczyny. - Zabraliśmy wszystkie dziewczyny. Wiele z nich potrzebowało pomocy lekarzy - mówił powoli i spokojnie, może trochę za cicho, ale mimo to wraz z Noahem słyszeliśmy jego słowa. - Policjanci zabrali pana Grahama, Evana oraz Axela, jednak nikt z nas nigdzie nie może znaleźć pana Michaela. Ucieka nam, dlatego musimy skupić się, by go złapać. Przepraszam panów bardzo. - Nie czekając na nasze odpowiedzi, odszedł od nas szybkim krokiem. Trochę tu wyglądało, jakby uciekał.

- Proszę pana... - zawołał za nim mój kumpel, nie mogąc już dłużej czekać. Pan komisarz zatrzymał się, zrobił głęboki oddech i dopiero potem się odwrócił do nas przodem. - Czy to oznacza, że moja dziewczyna jest teraz w szpitalu, tak? - zapytał z nadzieją. - Chodzi o Mirandę, ona... - urwał, dostrzegając smutną minę pana policjanta.

- Przykro mi, ale ona niestety nie żyje.

W tym momencie świat Noaha się zawalił.

***************************


Długo potrwało, nim wszedłem do sali. Musiałem się uspokoić i przemyśleć co dokładnie oraz w jaki sposób jej to powiem. Chciałem być silniejszy i umieć zrobić coś, by się przy niej nie rozklejać, choć w głębi duszy miałem ochotę wręcz wyć. W końcu ona była moją przyjaciółką, była jak moja siostra, której nigdy nie miałem. Nie chciałem myśleć, co teraz przeżywał Noah.

Wszedłem niepewnie do środka. Noelle leżała na boku odwrócona w stronę okna, więc nie wiedziałem, czy śpi, czy patrzy w okno. Miałem więc szansę, by wyjść niezauważony, jednak nie mogłem. Musiałem z nią porozmawiać, zobaczyć jak się czuje i przeprosić za to, co musiała przeze mnie przeżyć. I choć starałem się kontrolować swoje ciało oraz łzy pod powiekami, nie miałem nad tym zupełnej kontroli, gdyż żyły własnym życiem.

- Śpisz? - w końcu się odezwałem.

Mój głos był cichy i dość nieśmiały. Bałem się, że ją obudzę albo przestraszę. Nie byłem pewny, czy byłem tu mile widziany, dlatego trzymałem się blisko drzwi, gdyby w razie czego chciała, bym opuścił salę.

Zacząłem chodzić wolnym krokiem po pomieszczeniu w tę i z powrotem. Czekałem na jej reakcję. Jakieś poruszenie lub wypowiedź, Noelle jednak leżała nieruchomo. Chyba naprawdę spała. Może rzeczywiście powinienem był w ogóle nie wchodzić. W sumie w każdej chwili mogłem stamtąd wyjść. Jednak coś mnie powstrzymywało. To coś namawiało mnie do zostania, do pożegnania się z nią na zawsze.

- Wiem, że to moja wina... - zaryzykowałem. Nawet jeśli spała, to trudno - porozmawiam sam ze sobą - jednak jeśli jest na skraju między snem a jawą, możliwe, że mnie usłyszy. Chociaż w części. Musiałem się wygadać, nawet jeśli miałem rozmawiać sam ze sobą. - Nigdy nie chciałem nikogo skrzywdzić, szczególnie ciebie. Chyba dobrze wyszło, że akurat zasnęłaś, bo patrząc w twoje oczy, chyba nie dałbym rady ci tego powiedzieć. Z drugiej strony pewnie nic nie słyszysz... - zrobiłem przerwę. Wykonałem kilka kroków w przód, a potem znowu do tyłu. Moja głowa tak bardzo mnie bolała, jakbym miał zaraz wybuchnąć. Była tak dziwnie ciężka od tych wszystkich dzisiejszych zdarzeń i wiadomości. - Głupi byłem, że pozwoliłem ci się zbliżyć do mnie. To nie tak, że nie chciałem naszej znajomości, lubię cię, bardzo, ale to przez to... Przeze mnie tak się skończyło. Uwierz mi, ja nie wiedziałem, że tak się to zakończy, że oni mogli tak was skrzywdzić... - mój głos się niekontrolowanie złamał. - To była sprawa między nami, między nim a mną, to przeze mnie on przegrał tyle razy i stracił ten swój honor... - ponownie przerwałem. - Ciągle namawiał mnie do kolejnych dogrywek, kurczę, a mogłem dać mu wtedy fory... - Uderzyłem dłonią w ścianę. Pomimo bólu, ciągle było mi źle. Wciąż wszystko mnie bolało. - Odebrałem mu pieniądze i honor, to on w zemście chciał odebrać mi wszystko, na czym mnie zależało. Rzeczywiście, bardzo cię lubię i jesteś moją przyjaciółką, ale on myślał, że jesteśmy razem, że zdradzam Autumn. - Zaśmiałem się sarkastycznie. - To było na odwrót, bo ona zdradzała mnie albo raczej jego ze mną... Kurwa, że ja tego nie zauważyłem... Mówiła, że jedzie do SPA, że... - zacząłem kolejne zdanie, nie przejmując się, iż nie skończyłem poprzedniego: - Pewnie każdy to zdążył zauważyć... A ja, zamiast rozpaczać Autumn i jej zdradą, poczułem ulgę. Nie ważne, ona mnie nie obchodzi, jest już z nimi w areszcie i czekają na swoją karę. Mam nadzieję, że dostaną to, na co zasłużyli! - krzyknąłem.

Chwilę milczałem, próbując się uspokoić. Wziąłem głęboki oddech, jakby to miało mi pomóc. Mówiłem dalej:

- Żałuję tego wszystkiego i gdybym mógł cofnąć czas... - Nie mogłem płakać, nie w tym momencie. Nie przy niej. Nie mogłem pokazać jej, jakim byłem słabym chłopakiem. Chłopacy nie płaczą! Dlatego musiałem walczyć z tym dalej. - Nie byłoby tego wszystkiego... Przepraszam, tak bardzo przepraszam. - Podciągnąłem nosem. - Przepraszam cię i Mirandę... Boże, gdyby nie te durne wyścigi i Graham, ona by żyła...

W momencie, gdy skończyłem swój monolog, usłyszałem szelest kołdry. Odwróciłem się w kierunku szpitalnego łóżka i zobaczyłem ją. Wpatrywała się na mnie z szeroko otwartymi oczami, jakby nie wierzyła w to, co przed chwilą powiedziałem. Jej grymas twarzy wskazywał na to, iż miała ochotę się popłakać. Wpatrywała się w moje oczy z nadzieją. Niemo błagała, by moje ostatnie słowa okazały się nieprawdą, by dziewczyna coś źle zrozumiała. Niestety taka była prawda, Miranda nie żyła. A ja sam w to nie mogłem uwierzyć. Ciągle nie dochodziło do mnie to, co przekazał nam policjant. Myślałem, że dzisiejszy dzień zaraz się okaże snem, że obudzę się zalany potem w łóżku, w swoim pokoju.

- Co ty powiedziałeś? - zapytała, upewniając się, czy przypadkiem się nie przesłyszała. W moich oczach pojawiły się łzy. - To przeze mnie - wyszeptała, głośno oddychając. Zmarszczyłem czoło na jej słowa i przez chwilę patrzyłem na nią pytającym wzrokiem, po chwili szybko pokręciłem głową, nie zgadzając się z dziewczyną. Podszedłem bliżej łóżka. - Mogłam coś zrobić, a nie zrobiłam nic. On... On robił straszne rzeczy... Widziałam krew, słyszałam krzyki... Aaron co on jej zrobił? - mówiła jak nakręcona. Z lekkim zawahaniem położyłem swoją dłoń na jej czole, mając nadzieję, że to ją w jakiś sposób uspokoi. - Powiedz mi, proszę...

Przez dłuższy czas tylko się na nią patrzyłem, zastanawiając co jej powiedzieć. To była ogromnie trudna sytuacja dla nas obojga. Może Noelle nie znała jej za dobrze i krótko, a na pewno nie tak długo, jak ja, ale one i tak zdążyły się polubić. Miranda czuła się trochę samotna w towarzystwie samych chłopaków. Nasza paczka się ze sobą przyjaźniła i dobrze nam było w naszym towarzystwie, ale wśród nas nie było żadnej dziewczyny, no oprócz Autumn, ale rzadko kiedy była, a jak była to jej obecność i tak w niczym nie pomagała, ponieważ dziewczyny się nie lubiły. Dlatego też Miranda się cieszyła na wieść mojej nowej koleżanki.

- On ją... - urwałem, przełykając głośno ślinę. - Zgwałcił ją, wykończył ją do nieprzytomności. - Dziewczynie, po tych słowach, zaczęły płynąć łzy. Miałem ochotę je z jej policzków zetrzeć. - Była dziewicą! - Odwróciłem się do mnie tyłem, krzycząc. Nie chciałem jej przestraszyć swoim krzykiem, tym bardziej po ostatnich wydarzeniach. - Zniszczył ją, zgwałcił, zabił... - Oddychałem głęboko, uspokajając się. A przynajmniej się starałem, gdyż w środku wręcz dygotałem. - Noelle... - Odwróciłem się na powrót do brązowookiej. - To nie jest twoja wina i nigdy tak nie myśl - mówiłem stanowczym głosem, nieznoszący sprzeciwu. - Oni ciebie też tam zabrali i pewnie skończyłoby się tak samo z tobą... To Graham zrobił, rozumiesz? To przeze mnie i Noaha, bo braliśmy udział w wyścigach. Gdybym szybciej zareagował, gdybym... - urwałem, słysząc, jak zaczyna płakać. - Była moją przyjaciółką...

- Co teraz będzie? - Starała się zapanować nad oddechem, by przestać płakać. Pocałowałem ją w czoło.

- Obiecaj, że nie będziesz się winić - spoważniałem. Zawahała się, ale ostatecznie pokiwałam głową. Widząc to, wyprostowałem się, zilustrowałem ostatni raz jej smutną twarz i wypowiedziałem na koniec: - Dziękuję, że mogłem cię poznać, Noelle. Mam nadzieję, że w twoim życiu już nigdy się nic podobnego nie wydarzy. - Podszedłem do drzwi i chwyciłem klamkę. - Żegnaj, cukiereczku.

A potem wyszedłem, czując wewnątrz, że coś tracę.

Oparłem się głową o drzwi. Musiałem się przywrócić do normalności. Musiałem wracać do Noaha, on mnie w tej chwili potrzebował. Chciałem być przy nim, chociaż w milczeniu. Może to pomoże mi w zajęciu czymś głowy oraz serca, które wręcz krzyczały, abym wrócił do sali; abym wrócił do Noelle i bym wycofał nasze pożegnanie.

************************************
Witajcie! 😊
Dzisiaj dzień kobiet, więc jeszcze bardziej się cieszę, że akurat wypadło na środę ^^
Wszystkiego najlepszego dla nas!! 😘
Jak Wam się podobał prolog? Co prawda jest krótszy, ale właśnie tak miało być. Wiecie, przynajmniej mamy zarys tego, co odczuwał nasz Aaron tamtego dnia
Co myślicie?
Czekam na Wasze komentarze i gwiazdki! ⭐
Miłego dnia, kochani 💕💕

#dziewczynazatlanty

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro