3
Zapraszam do notki poniżej. Klękam tam na kolana przed wami i przepraszam. 😂
Dla ciekawskich pisęk nosi tytuł:
ReTo-Minotaur- DAMN
Scarlet
-Ale co to znaczy, że nie mogę iść na polowania?- przecież to niedożeczne.
Nigdy nie przekroczyłam granicy wyznaczonej przez ławę starszych i przez całe życie trzymałam się zasad. Chociaż przyznam, że czasami nie było mi na rękę przestrzeganie ich.
-Dobrze wiesz, że nie masz urawnień do opuszczania terenu wioski. Nie masz osiemnasu lat i nie złożyłaś przysięgi milczenia.
-Nie, ale już niedługo będę miała te osiemnaście lat. Jery wiesz przecież dobrze, że polowania to cale moje życie. Ja muszę tam iść. Proszę.- zaczęłam błagać.
Jery to sołtys naszej wioski. Jest starszym mężczyzną
-Moja odpowiedź brzmi NIE.- podkreślił ostatnie słowo.
-Dobra. Rozumiem. Idę nad przepaść.- odwróciłam się i ruszyłam pędem w moje ukochane miejsce.
Przepaść służy mi za "strefę wyciszenia". Siedzę tam zawsze gdy coś mnie denerwuje i potrzebuję chwili wyciszenia. Piękne zachody słońca w akompaniamęcie ćwierkających ptaków koją moje nerwy. Najleprze w lokalizacji jest to, że miejsce leży nad możem i niedaleko domku moich rodziców.
Otuliłam się szczelniej czerwoną tkaniną i ruszyłam w moje miejce.
Siedziałam tak już jakiś czas, aż poczułam czykąś obecność. Mimo iż nie widziałam kto za mną stoi wiedziałam, że to wilkołak. Szedł z gracją i gdyby nie mój słuch wyćwiczony przez lata polowań nie usłyszałabym go.
-Nie musisz się skradać.
-Wcale się nie skradam. Przyzwyczajenie. Nie chciałem cię spłoszyć.
Prychnęłam pod nosem. Spłoszyć? A co ja zając, że ucieknę od jakiegoś wilkołaka?
-Nigdzie się nie wybieram. Ale ty chyba tak.- starałam się grzecznie odprawić chłopaka. Ten jakby nie słyszał co do niego powiedzaiałam usiadł koło mnie. Blisko. O wiele za blisko. Dlatego odsunęłam się od niego.
-Czego chcesz?- starałam się brzmieć miło i nachwilę zapanowała cisza.
-Musimy porozmawiać.- oznajmił i wstał.-Chodź przejdziemy się.
-Kim ty niby jesteś żeby mi rozkazywać?-zadałam pytanie.
Tak naprawdę nie wiem kim jest brunet. Jedyne czego jestem tak naprawdę pewna to to, że jest on Alfą nowego stada.
-Jak to kim? Nie czujesz tego?
-Czego nie czuję?
-Tej więzi. Czytałem że człowiek odczówa ją słabiej, ale ty powinnaś czuć ją na tyle mocno, aby wiedzieć od niej od razu.
-Czekaj. Że ty niby jesteś moim mate, tak?
-Dokładnie skarbie.- teraz ja wstałam i widzę jak bardzo góruje nade mną. Sama też nie jestem niska, choć i tak przy moim wzroście, a mierzę 175 centymetrów, jestem conajmniej o głowę niższa.
-Nie mów tak do mnie.- warknęłam- I co ma znaczyć, że ja powinnam odczuć tą więź mocniej?- zasałam pytanie i nie ukrywam, że chciała bym otrzymać na nie odpowiedź.
-Kurde czy ty nic nie wiesz?- ooo ktoś tu się zirytował.
-Najwidoczniej.- przewróciłam oczami, bo tracę już cierpliwość, której i tak nie miałam za dużo.
-Nie zorientowałaś się, że...
• • •
Ale ze mnie polsat.😂
Przepraszam za tak długą nieobecność. Wiecie, koniec roku i zaliczenia. A fakt, że jestem w trzeciej gimnazjum nie ułatwia mi sprawy, bo jednak chciałabym zdać i iść dalej.
Postaram się jak najszybciej dodać kolejny rozdział. Jeszcze nie wiem kiedy ale kiedyś na pewno.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro