Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3

Zapraszam do notki poniżej. Klękam tam na kolana przed wami i przepraszam. 😂

Dla ciekawskich pisęk nosi tytuł:
ReTo-Minotaur- DAMN

Scarlet

-Ale co to znaczy, że nie mogę iść na polowania?- przecież to niedożeczne.

Nigdy nie przekroczyłam granicy wyznaczonej przez ławę starszych i przez całe życie trzymałam się zasad. Chociaż przyznam, że czasami nie było mi na rękę przestrzeganie ich.

-Dobrze wiesz, że nie masz urawnień do opuszczania terenu wioski. Nie masz osiemnasu lat i nie złożyłaś przysięgi milczenia.

-Nie, ale już niedługo będę miała te osiemnaście lat. Jery wiesz przecież dobrze, że polowania to cale moje życie. Ja muszę tam iść. Proszę.- zaczęłam błagać.

Jery to sołtys naszej wioski. Jest starszym mężczyzną

-Moja odpowiedź brzmi NIE.- podkreślił ostatnie słowo.

-Dobra. Rozumiem. Idę nad przepaść.- odwróciłam się i ruszyłam pędem w moje ukochane miejsce.

Przepaść służy mi za "strefę wyciszenia". Siedzę tam zawsze gdy coś mnie denerwuje i potrzebuję chwili wyciszenia. Piękne zachody słońca w akompaniamęcie ćwierkających ptaków koją moje nerwy. Najleprze w lokalizacji jest to, że miejsce leży nad możem i niedaleko domku moich rodziców.

Otuliłam się szczelniej czerwoną tkaniną i ruszyłam w moje miejce.

Siedziałam tak już jakiś czas, aż poczułam czykąś obecność. Mimo iż nie widziałam kto za mną stoi wiedziałam, że to wilkołak. Szedł z gracją i gdyby nie mój słuch wyćwiczony przez lata polowań nie usłyszałabym go.

-Nie musisz się skradać.

-Wcale się nie skradam. Przyzwyczajenie. Nie chciałem cię spłoszyć.

Prychnęłam pod nosem. Spłoszyć? A co ja zając, że ucieknę od jakiegoś wilkołaka?

-Nigdzie się nie wybieram. Ale ty chyba tak.- starałam się grzecznie odprawić chłopaka. Ten jakby nie słyszał co do niego powiedzaiałam usiadł koło mnie. Blisko. O wiele za blisko. Dlatego odsunęłam się od niego.

-Czego chcesz?- starałam się brzmieć miło i nachwilę zapanowała cisza.

-Musimy porozmawiać.- oznajmił i wstał.-Chodź przejdziemy się.

-Kim ty niby jesteś żeby mi rozkazywać?-zadałam pytanie.

Tak naprawdę nie wiem kim jest brunet. Jedyne czego jestem tak naprawdę pewna to to, że jest on Alfą nowego stada.

-Jak to kim? Nie czujesz tego?

-Czego nie czuję?

-Tej więzi. Czytałem że człowiek odczówa ją słabiej, ale ty powinnaś czuć ją na tyle mocno, aby wiedzieć od niej od razu.

-Czekaj. Że ty niby jesteś moim mate, tak?

-Dokładnie skarbie.- teraz ja wstałam i widzę jak bardzo góruje nade mną. Sama też nie jestem niska, choć i tak przy moim wzroście, a mierzę 175 centymetrów, jestem conajmniej o głowę niższa.

-Nie mów tak do mnie.- warknęłam- I co ma znaczyć, że ja powinnam odczuć tą więź mocniej?- zasałam pytanie i nie ukrywam, że chciała bym otrzymać na nie odpowiedź.

-Kurde czy ty nic nie wiesz?- ooo ktoś tu się zirytował.

-Najwidoczniej.- przewróciłam oczami, bo tracę już cierpliwość, której i tak nie miałam za dużo.

-Nie zorientowałaś się, że...

                  •            •           • 

Ale ze mnie polsat.😂
Przepraszam za tak długą nieobecność. Wiecie, koniec roku i zaliczenia. A fakt, że jestem w trzeciej gimnazjum nie ułatwia mi sprawy, bo jednak chciałabym zdać i iść dalej.

Postaram się jak najszybciej dodać kolejny rozdział. Jeszcze nie wiem kiedy ale kiedyś na pewno.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro