Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

13

Lekarz nie przewidział takiego obrotu spraw. Caroline szacowała ze luna będzie w śpiączce jeszcze przez tydzień. Tymczasem ona powoli się wybudza. Nie otwiera oczu ani nie kontaktuje z rzeczywistością, ale jej umysł i ciało w pełni się zregenerowało, wiec obudzenie się Scarlett to tylko kwestia czasu. Alfa siedzi i niecierpliwie czeka na wiadomości od lekarza.

-Mam dwie dobre wiadomości i jedną złą.

-Dawaj dobre.

-A wiec Luna niedługo powinna się obudzić, bez żadnych komplikacji i na szczęście, w skutek mocnego uszkodzenia nie ma żadnych powikłań.-teraz alfa może odetchnąć już z ulgą.

-Powikłań?

-Zanik pamięci, złamanie kości czaszkowej, wstrząs mózgu, omdlenia bezpodstawne.

-A ta zła wiadomość?- Alfa jest bardzo niecierpliwy.

-Ktoś podał jej truciznę.- lekarka pochylając głowę zakryła twarz włosami i utkwiła wzrok w delikatnym dywaniku na którym stała czekała na wybuch Alfy. Długo czekać nie musiała.

-Co? JAK?- gniewny ryk Joschua słychać chyba w całym domu.

-Trucizna została podana dożylnie. Stąd ta piana w ustach.

-NIE O TO PYTAŁEM!- czy on nie martwi się o swój glos?- chodzi mi o to kiedy, do przecież byłem tu cały czas.

-Na pewno? A może wychodziłeś Alfo choć na minutę. To wystarczy by podać truciznę.- Spojrzenie niebieskich oczu pani doktor zawiera w sobie nutkę zniecierpliwienia oraz całkiem sporo ciekawości.

-KURWA. Przeklęta Jessica. Zapłaci mi za to.- spojrzał na zegarek. Jeśli się pośpieszy to jeszcze ją zdąży zatrzymać.

-Jeszcze jest jedna dobra wiadomość.

Pognał czym prędzej do sypialni tej wywłoki. Ze swoją zawrotną szybkością w prawym skrzydle, czyli tuż przy wejściu jest niecałe dwie minuty później. Po drodze, oczywiście nie obyło się bez potrącenia wilków, które stanęły na jego drodze, ale to nie z jego ust wydobyły się przeprosiny. Obok Jessici pojawia się zaledwie w sekundę.

-Dokąd to?- warczy w jej stronę.- Nie uważasz, że masz mi coś do powiedzenia?

-Nie. Ale może ty chcesz coś mi powiedzieć odnośnie tego szczeniaka w twoim pokoju?- uśmiecha się się fałszywie.

Josch nie zwracając uwagi na przechodzących obok członków stada łapie kobietę za szyję i ściska nie za mocno aczkolwiek wystarczająco aby odciąć dopływ tlenu.

-Nie miałaś prawa tego zrobić. Była twoją Luną zasługuje na twój szacunek. Za to co zrobiłaś należy ci się kara.-Alfa lekko poluźnił uścisk aby nie zabrakło jej tlenu. W oczach zdrajczyni widać było nie strach lecz przerażenie, przed tym co stanie się za chwilę.- wygnana zostajesz nadal ponadto odbieram ci twoją rangę Bety i mam nadzieję że za to co robiłaś nie zostaniesz przyjęto do żadnej watahy. A teraz wynoś się stąd i żebym cię więcej na oczy nie widział bo musisz wiedzieć, że następnym razem nie podaruje ci życia i padniesz martwa.- warknął w jej stronę.

Spłoszona wilczyca, która z każdą sekundą traci siły i pewność siebie, po stracie swojej wysokiej rangi, ucieka jak najszybciej z domu Alfy, aby ochronić się przed najgorszym.

Mężczyzna ponownie wrócił do pokoju, w którym aktualnie znajduje się Luna. Na razie zajmuje się nią on wraz z Caroline. Niestety niedługo będzie musiało się to zmienić. Nadchodzi wojna. Każda para rąk się przyda. Alfa ma nadzieję na szybkie wybudzenie się Scarlett z tej przeklętej śpiączki. Oby stało się to przed wojną inaczej będą w kropce. Wampiry są silne, ale wilki są silniejsze. Jedyną przewagą tych poczwarki jest ich liczebność. Do końca dnia było już spokojnie. Alfa położył się koło śpiącej Scarlett i powoli usnął marząc o oczach wybranki życia.

                    •              •               •
Wróciłam? W sumie to nie wiem po prostu wypociłam coś dla was. Krótki ale ważne że jest. Nie czepiacie się za tą prawie roczna przerwę jakoś nie miałam ochoty pisać a potem jakoś zapomniałam o tym.

                        DO ZOBACZENIA
                           KIEDYŚ TAM

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro