Rozdział6
Następnego dnia szkoła szybko zleciała nam obojgu.
Po szkole Paweł zaprosił mnie do siebie. Gdy byliśmy u niego w mieszkaniu zapytał się:
- Korku napijesz się czegoś?
- Tak, poproszę gorącą herbatę.
- Okej. Już się robi.
Mówiąc to wyjął dwa kubki, wrzucił po jednej torebce herbaty do kubka i nastawił wodę. Wyjął cukier z szafki obok lodówki i położył na stole. Po zagotowaniu wody wlał gorącą wodę do kubków i zapytał.
- Ile słodzisz?
- Półtorej łyżeczki kochanie.
- Jak sobie zażyczysz księżniczko.
Po czym wsypał wspomnianą ilość cukru do obydwu kubków i zamieszał. Podał mi jeden kubek z herbatą.
- To co idziemy do Twojego pokoju? - zapytałam.
- Ok.
Przeszliśmy obok salonu i weszliśmy na korytarz, w którym były trzy pary drzwi. Jedne pewnie prowadziły do łazienki, a obok nich były drzwi do sypialni rodziców mojego chłopaka. Ostatnia para drzwi mieściła się na końcu korytarza. I to tam się skierowaliśmy. Paweł otworzył drzwi i wpuścił mnie jako pierwszą. Kiedy wszedł zamknął za sobą drzwi. Chwilę mogłam się rozejrzeć.
Przy oknie znajdowało się biurko z laptopem, a na przeciwko biurka znajdowało się ogromne łóżko. Koło łóżka stała szafka nocna. W nogach łóżka była komoda, w której pewnie trzymał ubrania. Na ścianach były fotografie przedstawiające jego i jego rodzinę. Ściany były pomalowane na niebiesko, a meble miał koloru ciemnego orzechu. Podłoga była wyłożona wykładziną w kształcie chmur.
- Ładnie tu masz. - powiedziałam.
Podeszłam do łóżka i usiadłam na nim, opierając się o ścianę, a Paweł na moich kolanach. Zaczął mnie całować. Odwzajemniłam głęboki pocałunek. Położył mnie na łóżku, a sam na mnie. Między pocałunkami wyszeptałam.
- Nie ma Twoich rodziców w domu?
- Nie ma. Są w pracy i wrócą dopiero wieczorem, koło osiemnastej.
- Musze Ci coś powiedzieć. Nie chce żebyś przeze mnie cierpiał.
- Co jest, Dominika?
- Gdy miałam jedenaście lat mój ojciec mnie po raz pierwszy wykorzystał fizycznie. Mam lekki uraz po tym zdarzeniu.
- Dominika dziękuje, że mi to powiedziałaś. Teraz wiem dlaczego byłaś taka smutna i cicha. Pamiętaj. Nie skrzywdzę Cię. Jeżeli będziesz chciała to zrobić to mi to powiedz. Nie będę na Ciebie naciskał.
- Dziękuje, że mnie wysłuchałeś.
- Czujesz się przy mnie bezpieczna?
- Tak, czuję się przy Tobie bezpiecznie.
Pocałowałam go w usta. Po pewnym czasie zerknęłam na telefon, na którym widniała godzina siedemnasta.
- Zbieramy się?
- Tak. Musimy odebrać dziewczyny z dworca, nie pamiętasz?
- Pamiętam.
Zszedł ze mnie, a ja wstałam i zabrałam plecak z podłogi. Wyszliśmy z pokoju i przeszliśmy obok salonu, aby przedostać się do drzwi wejściowych do domu. Ubrałam kurtę i buty. Wyszliśmy z mieszkania i zeszliśmy ze schodów. Wyszliśmy z bloku i poszliśmy na autobus. Chwilę musieliśmy poczekać na przyjazd autobusu. Po dwudziestu pięciu minutach byliśmy na dworcu. Poszukaliśmy odpowiedniego peronu, na który miał wjechać pociąg ze Szczecina. Po godzinie pociąg wjechał na peron. Gdy się zatrzymał moje przyjaciółki wysiadły z niego i podbiegły do mnie i mojego chłopaka.
Kaśka to wysoka brunetka o niebieskich oczach. Agata to mniej więcej mojego wzrostu blondynka o zielonych oczach. Justyna to szatynka o szarych oczach.
- No cześć dziewczyny. Jak minęła podróż?
- Nareszcie w Krakowie. Długa i męcząca. - powiedziała Kaśka.
- To chodźcie. Zapomniałam kogoś przedstawić. - wskazałam na chłopaka stojącego obok mnie - To jest Paweł, mój chłopak, tyko cicho przed moja mamą. - zaśmialiśmy się wszyscy. - Paweł a to moje przyjaciółki. Poznaj proszę Kaśkę, Agatę i Justynę.
- Miło mi Was wszystkie poznać. - powiedział chłopak.
Po tym udaliśmy się do się na przystanek. Wsiedliśmy do autobusu i już po chwili jechaliśmy do moje bloku. Po dwudziestu minutach byliśmy pod moim blokiem. Gdy byliśmy w mieszkaniu zapytałam się chłopka.
- Nie zostaniesz?
- A mogę?
- Pewnie, że tak. Przy okazji poznasz moją mamę.
- Ok, to w takim razie zostanę.
Weszliśmy do kuchni, gdzie moja mama robiła kolację dla nas.
- Mamo. To jest mój chłopak, Paweł.
- Nic mi nie powiedziałaś, że masz chłopaka.
- Bo bałam się, że go odtrącisz.
- Domi ja nigdy nie odtrąciłam twojego chłopka.
- Bo ich nie miałam, a Paweł jest tym jedynym na całe życie. Czuję to.
- Dobrze. Zrozumiałam.
- Mam taką nadzieję.
- Dobry wieczór Pani Brzozowska. - powiedział Paweł.
- Jaka Pani. Mów mi po imieniu. Jestem Sara.
- Wolę żeby mój chłopak mówił do ciebie na Pani, mamo. - wtrąciłam się.
- Dobrze.
Mama podała kolację. Po kilkunastu minutach wzięłam dziewczyny i Pawła do swojego pokoju. Usiedliśmy na dywanie w kręgu.
- Przepraszam, za moją mamę. Nidy tak się nie zachowywała.
- Nie szkodzi. Poprostu martwi się jak każda matka. - powiedziała Agata.
- Wiem o tym doskonale. Czasem przesadza i to bardzo.
- Twoja przyjaciółka ma racje. - powiedział Paweł.
-Wiem. - westchnęłam.
- Ja już pójdę. Nie będę Wam przeszkadzał. - powiedział ukochany.
Wyszliśmy z pokoju i udałam się do drzwi wejściowych.
- Spotkamy się jutro?
- Pewnie, że tak kochanie. - powiedział.
Nachylił się nade mną i pocałował w usta z pasją.
- Dobranoc. - powiedziałam.
- Dobranoc. - powiedział.
Otworzył drzwi i wyszedł. Zamknęłam za nim drzwi i wróciłam do pokoju. Usiadłam koło Justyny.
- Co do spania to jedna może spać ze mną w łóżku, a pozostałe mają materac.
- Ja śpię z Justyną na materacu. - powiedziała Kaśka.
- Agata śpisz ze mną. - powiedziałam. - Chodźcie po bagaże.
Wyszłyśmy z pokoju i poszłyśmy do przedpokoju, gdzie leżały walizki moich przyjaciółek. Wzięłyśmy i wróciłyśmy do pokoju.
- Dziewczyny muszę Wam coś powiedzieć. Ale padniecie jak to usłyszycie.
- No mów, bo mu tu już jajka znosimy. - powiedziała Agata.
- Moja mama jest w ciąży. Będę miała siostrę. Jest w trzecim miesiącu.
- To nas zaskoczyłaś. - powiedziała Kaśka.
- Jak to się stało? - zapytała Justyna.
- Pamiętacie wycieczkę do Krzemieńca? Mój ojciec przyszedł do domu i ją zgwałcił. I teraz jest w ciąży.
- Przynajmniej nie będziesz sama. - odezwała się Kaśka.
- Tak, masz rację.
- A kiedy Ci to powiedziała? - zapytała się Agata.
- Dwa dni po przeprowadzce. Znalazłam ją w pokoju płaczącą do poduszki. Dobra pewnie jesteście padnięte po podróży. Musicie się wyspać. Idźcie się kąpać. Ja pójdę jako ostatnia.
- Ok. Gdzie masz łazienkę? - zapytała Justyna.
- Tutaj w pokoju. To te białe drzwi koło szafy.
- To w takim razie idę się umyć. - poinformowała nas Justyna.
Po godzinie wszystkie już spałyśmy.
Hejka !!
Tak jak obiecałam wstawiam rozdział. Czekam na Wasze komentarze i gwiazdki. Następny pojawi się w środę lub czwartek.
Także do zobaczenia. !!!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro