Rozdział4
Tydzień później zaczęła się szkoła.
Tego ranka byłam bardzo zagubiona, ponieważ nie mogłam znaleść białej bluzki i czarnych spodni, ale po kilkunastu minutach szukania znalazłam. Ubrałam się i zeszłam do kuchni. W pomieszczeniu czekało na mnie śniadanie. Mama wyszła już do pracy. Zjadłam śniadanie i poszłam do szkoły. Gdy byłam już w szkole skierowałam się na salę gimnastyczną, gdzie byli gimnazjaliści. Szukałam Pawła. Znalazłam go. Siedział w szóstym rzędzie po mojej lewej stronie. Podeszłam gdzie było wolne miejsce akurat koło niego. Usiadłam koło chłopaka i zagadnęłam.
-Hej Paweł
- Hej Dominika. Wiesz co zapraszam Cię na pizzę z okazji rozpoczęcia roku szkolnego. Co ty na to?
- Jasne.
Gdy skończył się uroczysty apel rozeszliśmy się do klas. Wychowawczyni czekała na ostatnich uczniów. Ja z Pawłem usiedliśmy koło okna w szóstej ławce.
- Dzień dobry. Mamy nowe twarze. - powiedziała nauczycielka. - Dla nowych uczniów chciałabym się przestawić. Nazywam się Monika Grzechowska. Uczę języka angielskiego. Jestem tolerancyjna ale do czasu. Mam nadzieję, że się polubimy.
Po dwudziestu minutach ja i Paweł byliśmy w pizzerii. Zamówiliśmy pizzę i czekaliśmy na zrealizowanie zamówienia. Była dwunasta, świeciło słońce. Po dwudziestu minutach jedliśmy pizzę. Gdy zjedliśmy zapłacimy po połowie i wyszliśmy do parku. Spacerowaliśmy aż dwie godzimy. Rozeszliśmy się do domów. Gdy wróciłam do domu przebrałam się krótkie spodenki i białą bokserkę. Usłyszałam jak ktoś wchodzi do mieszkania.
- Kto tam? - krzyknęłam z pokoju.
- To ja, mama. - odkrzyknęła rodzicielka.
Zeszłam na dół i przywitałam się z mamą.
- Jak było w szkole? - spytała mnie mama.
- Dobrze. Kolega zaprosił mnie na pizzę.
- To dobrze. Przynajmniej nie będę musiała robić obiadu.
- A ty jadłaś? - spytałam podejrzliwie.
- Tak, na mieście.
- Jak tam w pracy?
- Jest nieciekawie. Zwalniają pracowników, bo chcą młodych i doświadczonych. Będę musiała znaleźć kolejną pracę.
- Pomóc Ci?
- Z chęcią.
Wzięłyśmy gazetę i usiadłyśmy na kanapie w salonie. Zaczęłyśmy szukać dobrych ofert pracy. Po półtorej godzinie znalazłam cztery dobrze płatne prace. Mama wzięła z kuchni telefon i powróciła na kanapę. Wykręciła pierwszy numer. Po paru minutach rozmowy podziękowała i rozłączyła się.
- Kierownik sklepu powiedział, że może mnie zatrudnić na okres próbny, a później zobaczymy jak będę się sprawowała. Dzwonimy pod kolejny numer?
- Tak.
Wykręciła inny numer. Po pięciu minutach rozmowy podziękowała i rozłączyła się. Powiedziała do mnie siedzącej obok niej.
- To może być nawet dobra praca. Jako kelnerka w pobliskiej restauracji. Po południu od godzimy piętnastej do dwudziestej drugiej. Dobrze płatna, bo aż za miesiąc tysiąc pięćset złotych.
- Faktycznie dość dużo jak na kelnerkę.
- Zgodzić się? - zapytała mnie o moje zdanie.
- Tak. Przynajmniej będziemy mieć więcej pieniędzy.
- Idź już spać. - rzekła moja rodzicielka.
- Nie jestem zmęczona.
- Jutro jest szkoła i musisz być wypoczęta. Na, którą masz do szkoły?
- Na ósmą.
Wstałam z kanapy i udałam się w stronę kuchni. Po dziecięciu minutach byłam w swoim pokoju i poszłam się umyć. Gdy byłam w łóżku wzięłam laptopa do rąk i włączyłam. Weszłam na Facebook'a i zobaczyłam dwie wiadomości. Jedną od Pawła. Napisał, że mnie kocha. To było za wcześnie na takie wyznanie z moich ust. A drugą napisała Justyna, że przyjeżdża na weekend z dziewczynami. Bardzo się uciesznym z tego powodu. Wstałam z łóżka i poszłam do kuchni. Wzięłam sok i wróciłam do pokoju. Po godzinie wyłączyłam laptopa i poszłam spać.
Hejka !!!
O to przybywam do Was z nowym rozdziałem. Dawno mnie tu nie było. Postaram się dodawać rozdziały regularnie co trzy lub cztery dni w ciagu wakacji, po wakacjach to pewnie się zmieni wiecie szkoła i te sprawy nie pozwalają dodawać regularnie rozdziałów.
Co myślicie o rozdziale? Piszcie swoje opinie w komentarzach.
W takim razie do zobaczenia !!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro