Rozdział3
Następnego dnia wstałam wstałam wcześniej, bo o szóstej rano. Stokrotka jeszcze smacznie spała. Wzięłam czarne spodnie, białą bluzkę, bieliznę i poszłam się odświeżyć po nocy. Po ubraniu się zeszłam do kuchni, aby zjeść śniadanie. Zrobiłam sobie jajecznicę i kanapki, a do tego cappuccino czekoladowe z bitą śmietaną. Gdy zjadłam poszłam do pokoju. Wzięłam suczkę i zeszłam do kuchni, aby dać jej coś do zjedzenia i napicia. Do kuchni weszła mama.
- O, co rak wcześnie wstałaś?
- Tak jakoś wyszło. Idę do sklepu. Chcesz coś?
- Możesz kupić rogaliki z jabłkiem, mleko, bułki i kawę rozpuszczalną. Jak się spało?
- Dobrze. To ja lecę.
- Uważaj tam na siebie.
- Wiem i pamiętam.
Wzięła pieska i założyłam mu obrożę. Z komody wzięłam torebkę, do której spakowałam pieniądze, klucze do mieszkania i telefon. Założyłam jeansową kamizelkę, wzięłam smycz w dłoń i wyszłam z mieszkania. Gdy byłam na świeżym powietrzu poszłam z psem w stronę sklepu, w którym byłam przedwczoraj. Weszłam do sklepu i zobaczyłam Pawła.
- O hej. Ja tam?
- Cześć. Dobrze. Dzisiaj idę do dyrektora szkoły po wykaz książek będę musiała je kupić. A ty co planujesz robić?
- Aha spoko. Może pójdę na boisko do koszykówki. Myślałam, że spotkamy się dzisiaj.
- Oj bardzo bym chciała ale za tydzień szkoła, prawda?
- W sumie to masz rację.
- Sorry, ale muszę zrobić zakupy. Może spotkamy się jutro, co ty na to? - zapytałam się chłopaka.
- Ok. Mi pasuje. Do jutra.
Paweł odszedł zostawiając mnie samą. Skierowałam się po potrzebne produkty i po bitą śmietanę, również kupiłam kilka owoców. Po kilku minutach byłam przed blokiem, w którym mieszkam. Kiedy weszłam do domu puściłam psa na wolność. Pobiegła zapewnie do mojego pokoju, a ja poszłam do kuchni, aby rozpakować zakupy. Gdy to skończyłam poszłam do pokoju mamy. Gdy weszłam do pomieszczenia mama leżała na łóżku i płakała. Podeszłam do niej i usiadłam na łóżku.
- Mamo czemu płaczesz? - zapytałam z troską.
- Córuś będziesz miała brata lub siostrę.
- Co takiego? Jak to możliwe?
- Kiedy byłaś na wycieczce z klasą w czerwcu w Krzemieńcu to twój ojciec przyszedł do domu. Przywiązał mnie do łóżka i mnie zgwałcił. Przepraszam Cię córuś, ale nie mogłam nic zrobić. Przywiązał mnie do łóżka, a po skończonym akcie rozwiązał i uciekł.
- Mamo nie załamuj się. Będę Cię wspierać. Nie będziesz z tym sana. Pomogę ci. Jakoś razem damy radę. Będzie dobrze. Pójdziemy na policję i złożysz zeznania.
- Jak się ubiorę to możemy jechać.
Zostawiłam mamę samą. Zeszłam do salonu, gdzie usiadłam na czerwonej kanapie, naprzeciwko telewizora plazmowego. Po paru minutach do salonu weszła mama.
- Jedziemy? - pyta mama.
- Tak, jasne. - mamroczę w jej kierunku i wstaje z kanapy.
Udałam się do przedpokoju, gdzie założyłam buty i wzięłam torebkę. Mama zrobiła to samo i już po chwili wychodziłyśmy z domu, uprzednio go zamykając na klucz. Gdy byłyśmy na świeżym powietrzu wciągnęłam głęboko powietrze przez nos by po paru sekundach wypuścić ustami. Wsiadłyśmy do samochodu i pojechaliśmy do szkoły. Po dwudziestu minutach mama parkuje przed szkołą. Budynek szkolny to gmach z dwoma piętrami. Jest duży, czerwony i dość ładny. Wyszłyśmy z samochodu i skierowałyśmy się do wejścia budynku. Drzwi są wykonane z ciemnego drzewa i są ogromne. Weszłyśmy do środka, gdzie przy filarze siedział miły staruszek. Zaprowadził nas do gabinetu dyrektora, który był na parterze. Na drzwiach do gabinetu było złota tabliczka " Dyrektor Gimnazjum NR 38 w Krakowie, Krzysztof Kowalczyk ". Zapukałam w drzwi, a po usłyszeniu wejścia do środka weszłam razem z mamę do środka. Przy biurku siedział trzydziestodzięwięćdzietni mężczyzna. Gdy weszłyśmy do środka mężczyzna wstał zza biurka, za którym dotychczas siedział i podał rękę dla mojej mamy, a następnie dla mnie.
- Dzień dobry. Jestem dyrektorem tej placówki, Krzysztof Kowalczyk. Miło mi panie poznać. A to pewnie Dominika Brzozowska, a ta pani obok młodej damy to jej mama. Zgadza się?
- Dzień dobry. Tak. Nazywam się Monika Brzozowska.
- Proszę usiąść. - powiedział dyrektor miłym tonem. - Ike masz lat? Gdzie chodziłaby do poprzedniej szkoły?
- Mam czternaście lat, proszę pana. Do szkoły chodziłam do Szczecina.
- Rozumiem, że panie się prowadziły.
- Tak, dwa dni temu. - odpowiada mama.
- Proszę oto jest lista książek jakie będziesz potrzebowała do pierwszej klasy oraz plan lekcji. Będziesz chodziła do pierwszej " a ". Rozpoczęcie roku szkolnego jest pierwszego września o jedenastej na sali gimnastycznej.
- Dziękuję, że przyjął mnie pan do tego gimnazjum. Do widzenia.
- Do widzenia. - powiedziała moja mana.
- Do widzenia. - powiedział mężczyzna.
Gdy wyszłyśmy z gabinetu, a później ze szkoły wsiadłyśmy do samochodu i pojechałyśmy do książki. Po jakimś czasie byłyśmy w Tesco po przybory szkole, plecak i zeszyty. Gdy po godzinie byłyśmy w domu byliśmy wykończone i zmęczone. Od razu gdy weszłam do sypialni podeszłam do łóżka aby móc się położyć. Po pewnym czasie wstałam z łóżka i zeszłam do kuchni. Gdy byłam w pomieszczeniu mama stała koło okna i patrzyła w dal. Uśmiechnęła się do mnie gdy mnie zauważyła.
- Byłam na policji i doniosłam na twojego ojca.
- To dobrze. Złapią go i wsadzą do więzienia.
- Pewnie tak. - podeszłam do rodzicielki i ją przytuliłam - Mówiłam, że będzie wszystko dobrze.
- Tak, masz rację.
- Zrobię gofry. Co ty na to?
- Dobrze. Pójdę się położyć. Muszę się oszczędzać.
Mama wyszła powoli z kuchni, a ja zabrałam się pracy. Zrobiłam ciasto, a w międzyczasie rozgrzałam gofrownicę. Gdy ciasto było zrobione zabrałam się do pieczenia. Gdy w misce było połowa ciasta zawinęłam ją w przeźroczystą folie i wstawiłam do lodówki. Będzie na jutro. Wzięłam cztery gofry na talerz i cukrem pudrem poszłam w stronę pokoju mamy. Gdy weszłam mama leżała w łożku. Miarowo oddychała co oznaczało, że śpi. Cicho postawiłam talerz z goframi na stoliku nocnym i wyszłam z pokoju.
" Jutro czeka ją ciężki dzień w pracy ". - pomyślałam.
Zeszłam do kuchni. Nałożyłam na talerz dziesięć gofrów z bitą śmietaną, pokroiłam owoce, które kupiłam rano i ozdobiłam nimi gofry. Wzięłam tacę śniadaniową i ułożyłam talerz na niej. Wzięłam jeszcze szklankę i sok pomarańczowy, to również ustawiłam na tacy. Poszłam do swojej sypialni. Odłożyłam tacę na szafkę nocną i podeszłam do biurka, gdzie leżał laptop. Wzięłam go i usadowiłam się wygodnie na łóżku. Odpaliłam laptopa i po dziesięciu minut oglądałam film.
Film opowiada o dziewczynie, która została wykorzystywana fizycznie przez własnego brata i ojca. Mamy nie było już na świecie, gdyż umarła gdy dziewczyna miała pięć lat. Gdy ukończyła trzynaście kat ojciec razem z bratem wykorzystywali ją fizycznie. Gdy sprzeciwiała się dostawała kopniaki w brzuch lub tam gdzie się zagłębiali co każdej nocy i czasami w dzień. Była policzkowania. Miała wiele blizn od przypalań od papierosów. Pewnego dnia nie wytrzymuje i wskoczyła do studni. Zabiła się, ponieważ nie mogła wytrzymać. Ojciec i brat szukali jej cztery dni. Brat zorientował się, gdyż pewnego dnia poszedł napełnić wiadro wodą. Gdy wyciągał wiadro nie było tam wody, lecz ciało jej siostry. Wziął jej ciało i podszedł na skraj lasu, gdzie ją pochował. Nie mógł tego powiedzieć dla ojca, dlatego zabił się w tej samej studni co jego młodsza siostra. Dołączył do siostry w niebie. Przeprosił ją w tamtym świecie i byli razem długo i szczęśliwie.
Podczas filmu miałam napady płaczu. To samo mnie spotkało, tylko że ja nie mam strasznego brata i nie zmarła mi mana.
Gdy film się skończył poszłam się umyć i położyłam się spać, a koło mnie położyła się Stokrotka.
Hejka !!!
Witam was w kolejnym rozdziale. Wiem, że długo tu mnie było za co ogromnie przepraszam.
Liczę na wasze komentarze z motywacją do dalszego pisania i gwiazdki.
Do kolejnego.
Ps. Nie pytajcie mnie kiedy, bo nie mam pojęcia.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro