Rozdział 3
Wróciłem do domu, Nathalie już na mnie czekała.
-Gdzie ona jest? – warknąłem
-Gabriel, uspokój się proszę Cię – powiedziała łagodnie kobieta
-Jak się mam uspokoić? Taki wstyd... Wiesz jak musiał się poczuć Adrien?
-Wiem Gabe, wiem, ale to nic nie da. Przyjechała wygarnęła mi, że niby jestem Twoją dziwką i poszła spać.
-Przepraszam Cię za nią – powiedziałem smutno
-Nie gniewam się, akurat jej zdanie mam głęboko w dupie – zachichotała
Mimowolnie się uśmiechnąłem.
-I przepraszam za wczorajsza wiadomość, to było nie na miejscu.
-Nie gniewam się, cieszę się, że żarty się Ciebie trzymają. – puściłem jej oczko
-Mądrala – zachichotała -Napijemy się?
-Mogę Ci nalać ale ja jakoś straciłem ochotę na picie – westchnąłem
-Ze mną się nie napijesz? – wywróciła oczami i wzięła mnie za rękę.
Zaprowadziła mnie do gabinetu, wyciągnęła dwie szklanki i nalała whisky.
-Widzę ze czujesz się jak u siebie – zażartowałem
-Ja jestem u siebie – puściła mi oczko i podała szklankę.
Na chwilę zapomniałem przy niej o problemach, o tym, ze teraz pewnie wypisują różne bzdury na mój i Emilie temat. Po jakimś czasie wrócił Adrien. Poznałem, ze coś jest nie tak, bo tylko przeszedł jak burza i zamknął się w swoim pokoju trzaskając drzwiami.
-Oho, chyba coś poszło nie tak – powiedziała Nathalie – Będę się zbierać.
-Zamówić Ci taksówkę? – zapytałem
-Nie, dzięki, poproszę Steva żeby mnie odwiózł, o ile nie masz nic przeciwko.
-Nie, pewnie – uśmiechnąłem się
Kobieta dała mi całusa w policzek i wyszła. Ja tymczasem skierowałem się do pokoju syna i lekko zapukałem.
-Proszę – powiedział smutno
-Hej, synku, co się stało? – zapytałem siadając obok Niego na łóżku
-Poza tym, że wszyscy się teraz śmieją, że mam mamę pijaczkę, opowiadają durne żarty z nią itp, to nic – westchnął
-Oj przykro mi – objąłem go
-Czemu ona taka jest? Kiedyś taka nie była...
-Nie wiem, sam bym chciał się dowiedzieć. – powiedziałem szczerze.
Chłopak się wtulił.
-Jak Ty to robisz? Zawsze jesteś opanowany, nigdy po sobie nie dajesz poznać, że coś jest nie tak... Też bym tak chciał.
-To jest i zaleta i wada synu. – westchnąłem
-Czasami też bym tak chciał – powiedział patrząc mi w oczy
Po jakimś czasie Adrien zasnął a ja cicho wyszedłem z pokoju. Byłem wściekły na Emilie, zachowywała się gorzej niż rozpuszczona nastolatka. Jutro koniecznie musiałem się z nią rozmówić.
Wziąłem prysznic i położyłem się w pokoju gościnnym. Rano wstałem trochę później niż zwykle. Zszedłem na dół do kuchni, w której już był Adrien z Noelle.
-Dzień dobry Panie Agreste – powiedziała słodko dziewczyna
Aż serce zabiło mi mocniej.
-Witaj Noelle, hej Adrien – powiedziałem sennie
-Ktoś tu chyba zaspał – zaśmiał się Adrien
-Pierwszy raz od niepamiętnych czasów – uśmiechnąłem się – Ale Nathalie dzwoniła, że też się spóźni.
-Ach, zapomniałem jeszcze notatek, Noe poczekaj na mnie, okey? – zapytał
-Jasne. – uśmiechnęła się a chłopak pobiegł do pokoju.
Ja nalałem sobie kawy.
-Napijesz się? – zapytałem dziewczyny
-Poproszę – powiedziała z uśmiechem.
Gdy podawałem jej kawę filiżanka się wyślizgnęła jej z ręki i kawa wylądowała ma mojej koszuli.
-O Boże... Bardzo Pana przepraszam – pisnęła
-Nie no okey, to tylko kawa, dobrze, że nie była gorąca. – powiedziałem rozpinając koszule.
Miałem nieodparte wrażenie, że dziewczyna patrzy się na mój nagi tors. Gdy na nią spojrzałem zarumieniła się.
-Na prawdę mi głupio, nie oparzył się Pan? – zapytała dotykając mojego ramienia.
Przyznaje, przeszedł mnie dreszcz.
-Nie, na pewno – zachowałem spokój
Adrien wrócił i spojrzał na nas zdziwiony.
-Wylałam kawę na Twojego tatę- powiedziała zmieszana Noelle
-A ja już mówiłem, że nic się nie stało. Pójdę się przebrać – powiedziałem i wyszedłem z kuchni.
Zdecydowanie musiałem ochłonąć. Przebrałem się szybko i zszedłem do gabinetu. Nathalie już na mnie czekała.
-Spóźniłeś się – zaśmiała się
-Wybacz, musiałem się przebrać – powiedziałem
-Czekaj, czekaj, coś się zmieniło, ja poznaje ten błysk w oku Agreste – powiedziała podchodząc do mnie – Czyżby pojawiła się nowa, przyszła, Pani Agreste?
-Oszalałaś? Ja mam żonę – warknąłem na nią- zajmij się lepiej pracą.
Kobieta nie wspomniała już nic więcej na ten temat, ale bacznie mnie obserwowała przez cały dzień. Gdy kończyliśmy pracę, wrócili Adrien i Noelle.
-Hej tato, jak minął dzień? – zapytał chłopak.
-Dobrze, dziękuję. A Tobie? – zapytałem nawet nie podnosząc oczu znad papierów.
-Doskonale. Może zjesz z nami obiad? – zapytał
Wolałbym nie..
-Wiesz co, mam jeszcze trochę papierkowej roboty, może innym razem – powiedziałem
Nathalie zmarszczyła brwi i jakby chciała coś powiedzieć, jednak uciszyłem ją spojrzeniem.
-No dobrze, to my idziemy – powiedział Adrien i wyszedł razem z dziewczyną.
-Dlaczego skłamałeś? Przecież już skończyliśmy – zapytała gdy zamknęły się drzwi.
-Nie masz swoich zmartwień? – warknąłem
-Niee... – szepnęła patrząc mi w oczy – Nieee, powiedz, że to nie prawda.
-Nie wiem o co Ci chodzi- skłamałem
-Ty już dobrze wiesz, Agreste.. Podoba Ci się dziewczyna Twojego syna – powiedziała cicho.
-Posłuchaj mnie, nawet jeżeli, a nie mówię że tak jest, to jestem dorosły i potrafię nad sobą zapanować – Warknąłem
-Dobra, jasne, nie drążę tematu – powiedziała – Ja już idę do domu, a Ty albo idź się wyspać, albo coś zaliczyć bo jesteś nie do zniesienia – powiedziała chłodno i wyszła.
Westchnąłem. Sam siebie miałem dość.. Ale co ja mogłem? Siedziałem w gabinecie, czekając aż Adrien i Noelle zjedzą obiad.
Po godzinie słyszałem kroki na górę więc wyszedłem z gabinetu i poszedłem zapalić. Zaciągnąłem się papierosem i zamknąłem oczy. Czułem na twarzy przyjemny powiew wiatru. Poczułem też przyjemny, słodki zapach.
-Przepraszam – usłyszałem cichy głos Noelle
Otworzyłem oczy, dziewczyna stała naprzeciwko mnie. Była blisko, stanowczo za blisko.
-Tak? – zapytałem, mój głos był lekko zachrypnięty
-Chciałam Pana jeszcze raz przeprosić za tamto – szepnęła
-Nic... Nic się nie stało – powiedziałem zmieszany
Uśmiechnęła się tak uroczo, że nogi mi zmiękły.
-Zmykaj , bo Adrien na pewno czeka na Ciebie. – powiedziałem odwracając wzrok.
-Pan mnie nie lubi? – zapytała
-Skąd ten pomysł? – starałem się uśmiechnąć
-Unika mnie Pan, ucieka wzrokiem...
„Bo na Ciebie lecę” – pomyślałem
-Wydaje Ci się, po prostu mam taki sposób bycia – powiedziałem
Wyrzuciłem niedopałek i wróciłem do domu, żeby nie być z nią dłużej sam na sam. Obawiałem się, że dłużej tego nie wytrzymam.
Zauważyłem, że zapomniałem telefonu na tarasie. Odwróciłem się, gdy w ramiona wpadła mi Noelle. Uśmiechnęła się nieśmiało
-Przepraszam – szepnęła i mnie pocałowała namiętnie
Nie potrafiłem jej się oprzeć, oddałem pocałunek.
Witajcie kochani ❤ dzisiaj kolejny rozdział ❤❤❤
Mam nadzieję, że się spodoba ❤
Następny po weekendzie, bo jutro mam urodziny i nie będę miała głowy do pisania 😅
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro