Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 14

Uwaga!
Rozdział zawiera sceny
+18



Wróciliśmy do domu koło 3 nad ranem w wyśmienitych humorach. Dziewczyna pocałowała mnie namiętnie gdy tylko zamknąłem drzwi wejściowe.
-Mam na Ciebie ochotę – szepnęła słodko.
-Mmm ja na Ciebie też – zamruczałem



Zaczęła odpinać mi koszule, gdy usłyszeliśmy trzask. Natychmiast spojrzałem w tamtym kierunku.
-Przepraszam – pisnęła Marinette – zachciało mi się wody i... Myślałam, że przejdę szybko i mnie nie zauważycie, ale okropna ze mnie niezdarna.... – wymamrotała i chciała zacząć zbierać kawałki szkła.
-Zostaw to, bo się jeszcze skaleczysz – powiedziałem łagodnie
-Przepraszam, same problemy ze mną – powiedziała i się rozpłakała jak dziecko

Niepewnie ją objąłem , żeby ja pocieszyć.
-Wszystko jest dobrze, nie płacz i idź się połóż, ja to posprzątam.
-Dobrze, dziękuję – chlipnęła – Jeszcze raz przepraszam – powiedziała i poszła


Zacząłem zbierać kawałki szkła. A Noelle poszła do sypialni. Czyżby była zła.?
Gdy sprzątnąłem szkło poszedłem do Ellie. Ściągała właśnie suknie. Objąłem ją.
-Hej kochanie, czyżbym wyczuwał zazdrość? – zapytałem
-Ja? Zazdrosna? Nonsens – warknęła


Uśmiechnąłem się i wziąłem ją na ręce, żeby objęła mnie nogami w pasie.
-Czego chcesz? – zapytała obrażona
-Ty na prawdę jesteś zazdrosna – zachichotałem i ją pocałowałem – Kocham Cię głuptasie. O Marinette się troszczę, ponieważ będzie matką mojego wnuka.
-I nie podoba Ci się ani trochę? – spojrzała na mnie
-Nic a nic, tylko Ty się liczysz – przyznałem szczerzę
-W takim razie.... – zaczęła i pchnęła mnie na łóżku – Weź mnie kocurze – szepnęła


Od razu mi stanął, a ona zaczęła się o Niego ocierać. Całowała mój nagi tors a ja jęknąłem. Zjechała w dół i odpięła mi spodnie. Wyciągnęła mojego penisa i wzięła go do ust.
-Ach Ellie – jęknąłem gdy mi obciągała

Ciężko mi było powstrzymywać jęki rozkoszy gdy robiła mi dobrze. Gdy czułem, że dochodzę, dziewczyna usiadła na mnie okrakiem i nabiła się na mojego kutasa.
-Och Gabi – jęknęła i zaczęła mnie ujeżdżać -O tak...


Klepnąłem ją w tyłek.
-O tak, zrób tak jeszcze raz – poprosiła
Zrobiłem to o co prosiła a ona zaczęła się na mnie poruszać coraz szybciej.
-Mmm Ellie – zamruczałem


Doszedłem w niej a ona wygięła się do tyłu z orgazmu.
-Niesamowicie – szepnęła
-Oj tak.


Dziewczyna położyła się obok mnie i się wtuliła. Oboje zaczęliśmy zasypiać gdy ktoś zapukał do drzwi. Narzuciłem na siebie spodnie i otworzyłem. Za drzwiami stała Marinette.
-Przepraszam ale... Wody mi odeszły -powiedziała zdenerwowana
-Cholera, który to miesiąc? – zapytałem ubierajac koszule
-Ósmy ale to za szybko – była bliska płaczu
-Spokojnie, nie denerwuj się , masz jakąś torbę do szpitala?
-Nie, nie mam nic... Nie było pieniędzy i.. – zaczęła
-Dobrze, nie ważne, zawiozę Cię do szpitala a resztę się załatwi później.
-Ja kupie co trzeba – powiedziała Noelle ubierając się



Wziąłem Marinette do szpitala, dziewczyna nawet nie miała żadnej karty ciąży, badań, nic kompletnie. Lekarze wzięli ją natychmiast na salę a ja zostałem na korytarzu. Przyznaje, że się denerwowałem, chodziło w końcu o mojego wnuka.



Po dwóch godzinach przyjechała Noelle z torbą podróżną
-Chyba kupiłam wszystko co trzeba, kompletnie się na tym nie znam... – powiedziała – Co z nią?
-Nie wiem, na razie nikt nic mi nie mówi – przyznałem


Jak na zawołanie wyszedł lekarz 
-Pan jest ojcem dziecka? – zapytał
-Dziadkiem. Co z nimi? – zapytałem
-Na szczęście wszystko dobrze, jednak to bardzo nieodpowiedzialne, że nawet nie zrobiła badań ani nic. Możecie do niej wejść.




Weszliśmy do Sali w której Marinette leżała z maleństwem na rękach. Przyznaje, wzruszył mnie ten widok.
-Jak się czujesz? – zapytałem siadając na krześle obok łóżka
-Zmęczona, ale szczęśliwa – powiedziała z uśmiechem – Chce Pan go wziąć? – zapytała
-Jeżeli mogę.



Dziewczyna skinęła głową i delikatnie podała mi chłopca. Spojrzałem na maleństwo, był taki mały, słodki, idealny.
-Jest śliczny – powiedziałem a Marinette się uśmiechnęła w odpowiedzi

 


Minęło kilka dni, Marinette pojechała na widzenie z Adrienem, żeby mu powiedzieć o synku, a ja zostałem z maleństwem.
Hugo spał w kołysce a ja przeglądałem papiery. Afera którą zafundował mi Adrien, jakby nie było, wyszła mi na dobre. Wszyscy o mnie mówili, moje ubrania sprzedawały się jeszcze lepiej niż wcześniej. No cóż nie o taki rozgłos mi chodziło ale czasu nie cofnę.


Nagle Hugo zaczął marudzić, wstałem i podszedłem do Niego.
-Hej maluchu, co się dzieje? – zapytałem z uśmiechem i spojrzałem na zegarek – No głodny nie jesteś, bo dopiero jadłeś, sucho masz, więc pewnie chcesz na ręce, co? – mówiłem do wnuka a on w odpowiedzi kichnął


Wiedział jak mnie rozczulić. Wziąłem go na ręce i od razu przestał marudzić.
-Tylko nie mów nic mamusi, okey? Bo będzie narzekać, że Cię nauczyłem nosić – uśmiechnąłem się do niego a on się wtulił.


Dawno nie miałem takiego maleństwa na rękach, a jednak ciągle pamiętałem co i jak. Wtedy do gabinetu weszła Noelle. Odkad Hugo się urodził, jej zachowanie się zmieniło a ja nie wiedziałem czemu.
-O której ona wróci? – zapytała
-Nie wiem Ellie, widzenie miała na 14, jest dopiero 13. Coś się stało?
-Nie... Nic – wywróciła oczami i chciała wyjść 
-Kochanie możesz mi wyjaśnić o co chodzi? Ostatnio jesteś zupełnie inna... Zrobiłem coś nie tak? Powiedziałem coś co Cię uraziło? – spojrzałem na nią
-Nie... To nie chodzi o Ciebie... Ale nie chce teraz o tym rozmawiać... Zwłaszcza, że masz go na rękach. – powiedziała chłodno i wyszła.


Żeby była zazdrosna o Hugo? Nie to nonsens. Zajmowałem się chłopakiem do powrotu Marinette.
-Mam nadzieję, że nie sprawiał problemów – powiedziała nieśmiało
-Nie, był grzeczny – powiedziałem zgodnie z prawdą – Co powiedział Adrien?
-Nic czego bym się nie spodziewała... Mam sobie radzić sama skoro go wydałam... Że jestem pustą dziwką i takie tam. – widziałem, że była bliska płaczu
-Nie martw się, nie zostawię Cię samej, będę Ci pomagał.. – objąłem ją
-Jak ją się Panu odwdzięczę? Tyle Pan dla mnie robi, mimo tego co Adrien zrobił...
-Wystarczy, że ułożysz sobie życie – uśmiechnąłem się a ona skinęła głową.
-Kiedy jadł ostatnio? – zapytała biorąc Huga na ręce
-Jakoś godzinę temu wypił mleko.
-Jeszcze raz dziękuję – powiedziała i poszła do siebie



Ja postawiłem iść porozmawiać z Noelle. Dziewczyna była w naszej sypialni.
-Kochanie, powiedz mi co się dzieje. – objąłem ją -Nie jesteś ze mną szczęśliwa?
-To nie tak... Ja jestem ale boję się, ze Ty nie będziesz..
-Nonsens, co za głupoty opowiadasz, jestem z Tobą szczęśliwy i to bardzo. – uśmiechnąłem się
-Teraz tak... A co będzie za rok, dwa? Widzę jaki jesteś dla Huga... Czuły, troskliwy, opiekuńczy... Ojciec idealny... A ja...
-Skarbie Hugo to mój wnuk, kocham go pomimo tego ci Adrien zrobił ale do Mari... – zacząłem
-Tak, ja wiem, do niej nic nie czujesz ale Gabe... Ja Ci nie dam dziecka.. Nigdy... Nie mogę mieć dzieci! – krzyknęła



Zaskoczyła mnie, nie powiem, bo nie miałem o tym pojęcia.
-Wiem, teraz pewnie mnie zostawisz – wychlipała 
-Nigdy w życiu, czemu bym miał Cię zostawić? Kocham Cię. – spojrzałem jej w oczy
-Ale nie będziesz mógł mieć ze mną dzieci.. A widzę, ze na pewno byś chciał mieć jeszcze...- powiedziała smutno
-Noelle, ja już nie jestem pierwszej młodości i jak mam być szczery, nie planowałem mieć więcej dzieci.
-N.. Na prawdę? – zapytała patrząc mi w oczy – To znaczy, ze mnie nie zostawisz?
-Nie zostawię kochanie, nie mam takiego zamiaru – pogładziłem ją po policzku – A na następny raz, po prostu mi powiedz co Cię boli, bo martwię się o Ciebie.
-Dobrze – uśmiechnęła się lekko – Ale...
-Nie ma żadnego Ale skarbie – pocałowałem ją

Witajcie kochani ❤❤❤

W środę będzie ostatni rozdział 🥺❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro