Rozdział 4
Ocknąłem się dopiero po chwili. Odsunąłem ją od siebie.
-Jesteś dziewczyną Adriena – spojrzałem jej w oczy
-Ja wiem... Przepraszam... Nie powinnam była, ale Pan tak na mnie działa.. – szepnęła
-Wracaj do Adriena – powiedziałem chłodno i poszedłem do siebie
Ciągle byłem oszołomiony po tym co się stało. Nie mogłem do siebie dojść, ale też czułem przyjemny dreszcz na wspomnienie smaku jej ust.
Cholera człowieku ogarnij się, masz żonę a to jest dziewczyna Twojego syna.
Tak, żonę która się upije z byle powodu i robi nam wstyd...
Jak na zawołanie kobieta weszła z uśmiechem do pokoju.
-No hej kochanie, coś Ty taki smutny? – zachichotała
-Znowu piłaś? – westchnąłem, to już robiło się nudne.
-Tylko odrobinke – uśmiechnęła się – Ale Ty jesteś seksowny – objęła mnie i chciała pocałować.
-Daruj to sobie – warknąłem i odsunąłem ją od siebie
-O co Ci chodzi? – zapytała ze złością
-O to, że wiecznie jesteś pijana, ja nie pamiętam kiedy Ty byłaś trzeźwa.
-Bo tak się lepiej czuje – westchnęła – Zresztą, nie chcesz mnie to nie, pójdę do takiego który mnie przeleci – powiedziała ze złością
-Emilie... – westchnąłem i chciałem ją złapać za rękę jednak się wyrwała
-Wal się – powiedziała i wyszła
Cudownie, niech idzie, miałem jej dość.
Następnego ranka zszedłem rano do kuchni. Oczywiście, Emilie jeszcze nie było... Przyszła akurat gdy Adrien i Noelle zeszli do kuchni
-Hej syneczku -Pisnęła kobieta i objęła go
-Mamo, jesteś pijana.. – westchnął chłopak.
-Jezu, mówisz jak Twój ojciec – wywróciła oczami
-Gdzie Ty byłaś całą noc? – zapytałem
-Nie chciałeś mnie bzyknąć więc poszłam z innym – wzruszyła ramionami
-Nie, ja się poddaje, nie mam do Ciebie sił – westchnąłem i wyszedłem do ogrodu.
Słyszałem, że Adrien próbuje jej jeszcze przemówić do rozsądku, ale wiedziałem, że to i tak nie ma sensu. Paliłem papierosa, gdy Emilie podeszła do mnie chwiejnym krokiem.
-I co, boli? – zapytała ze złością
-Mnie? Nie, już od dawna nic do Ciebie nie czuje, a Twoje zachowanie dało mi do myślenia. – powiedziałem z uśmiechem
-Co proszę? – zapytała zdziwiona
-Do jutra ma Cię tu nie być, to mój dom – warknąłem
-Chyba kpisz..
-Nie, mówię poważnie. A Ty jesteś tak głupia, że dałaś zrobić sobie zdjęcia paparazzim jak się pieprzyłaś z tym smarkaczem. Więc jesteś skończona
-Gabi.. Skarbie proszę, porozmawiajmy, ja przestane pić, obiecuje.... -mówiła słodko
-Za późno. – warknąłem – Idź się lepiej pakuj.
-Dobra! Pożałujesz tego! Zapije się na śmierć! – groziła mi.
Nie pierwszy raz mnie szantażowała w ten sposób.
-Nie zachowuj się jak wariatka – westchnąłem – Lepiej idź się pakuj. .
Obróciła się na pięcie i poszła wściekła. Ja zapaliłem kolejnego papierosa.
-Tato... – zaczął niepewnie Adrien
-Przepraszam, ze to słyszeliście... – westchnąłem
-Nie, rozumiem, to nie Twoja wina ale.... Internet aż huczy o tym, ze mama i jakiś koleś... – spojrzał na mnie
-Nie kończ, domyślam się – przerwałem mu
-Okey... Pójdę już.. Umówiłem się z Marinette – powiedział
-Z Marinette? Po co? – zapytałem zdziwiony
-Chciała ze mną porozmawiać – wzruszył ramionami
-Ahaa...
-Tato, to nie tak jak myślisz, to tylko przyjaciółka.
-Skoro tak mówisz – powiedziałem gdy wyszedł.
Przejrzałem portale plotkarskie i faktycznie aż wrzało od plotek na temat Emilie i młodego piosenkarza którego uwiodła. Oczywiście chłopak jeszcze podsycał wszystko odpowiadając o tym w Internecie. No tak, dla Niego to darmowa promocja. Westchnąłem w duchu. Tego już za chuja nie odkręce.
Rzuciłem telefonem do oczka wodnego. Najchętniej bym teraz zniknął, żeby mieć spokój.
-Gabriel – usłyszałem głos Nathalie -To prawda?
-Taaa – westchnąłem – Ale nie pytaj o nic więcej
-Dobrze, przepraszam – powiedziała i mnie objęła
Wtuliłem się w nią.
-Coś wymyślimy, jakoś to odkręce. – szepnęła
-Nath to nie ma sensu, zresztą, może to i lepiej? Rozwiodę się i będę miał spokój.
-Od dawna Ci to mówiłam – uśmiechnęła się
-Jak powiesz „a nie mówiłam” to Cię zwolnię – zaśmiałem się
-Dobrze, nie powiem, ale i tak wiesz jak było – zachichotała
Kątem oka zauważyłem wychodząca Noelle. Patrzyła smutno na mnie i Nathalie i wyszła.
-Coś nie tak? – zapytała
-Nie, wszystko okey – uśmiechnąłem się – Dziękuję
-Nie masz za co – pogładziła mnie po policzku. -A teraz chodź, spróbujemy coś wymyślić.
Niechętnie poszedłem za nią do gabinetu. Kilka telefonów i maili później sytuacja wyglądała trochę korzystniej.
Małżeństwo Państwa Agreste w ostatnim czasie przechodziło kryzys. Nie chcieli pokazywać tego w mediach, żeby nie wzbudzać niepotrzebnych plotek, jednak już od jakiegoś czasu są w separacji i Pan Agreste nie odpowiada za zachowania swojej żony.
Nie najgorzej, na pewno lepiej niż wcześniej. Wieczorem Adrien wrócił akurat jak wychodziłem z gabinetu. Od razu zauważyłem że coś jest nie tak. Poszedł zły na górę, a za chwilę za nim weszła Jego dziewczyna.
-Wytłumacz mi to natychmiast! -warknęła na Niego
Oho, czyżby jednak Marinette to nie tylko przyjaciółka.?
-Daj mi spokój. – krzyknął Adrian i zamknął się w pokoju.
Poszedłem do kuchni, żeby nie musieć tego słuchać. To ich sprawa, nie chciałem się wtrącać. Niestety tak krzyczeli, że wszytko słyszałem.
-Przyłapałam Cię z nią w łóżku! Jak mogłeś mi to zrobić?! – krzyczała
Nie tak go wychowałem – pomyślałem
-Poniosło mnie, przepraszam!
-Przepraszam?! Kurwa serio? – warknęła i trzasnęła drzwiami.
Słyszałem jak dziewczyna wychodzi wściekła na taras. Czułem się niezręcznie i nie bardzo wiedziałem co mam zrobić. Wyszedłem z kuchni i poszedłem do pokoju syna.
-Mogę? – zapytałem
-Domyślam się, że słyszałeś...
-Nie dało się nie słyszeć – westchnąłem
-Ja wiem, nie powinienem, wiem, że to jest złe... Ale nie potrafiłem się powstrzymać... Marinette mnie pocieszała w związku z mamą i..
-I postanowiłeś zrobić jak matka? – wyrwało mi się
-Wiedziałem, że to powiesz... Na prawdę żałuję..
-Chociaż tyle.. A co z Noelle? – spojrzałem na Niego
-Raczej mi tego nie wybaczy... Po drugiej ja chyba coś czuje do Marinette...
-Adrien, nie wolno się bawić czyimiś uczuciami – spojrzałem mu w oczy
-Wiem – powiedział smutni – Ja się po prostu pogubiłem
Objąłem go a on się wtulił.
-Tato... Ja wiem, że nie powinienem Cię o to prosić, ale porozmawiasz z nią? – spojrzał na mnie
-Ja? Nie wiem, nie uważam, że to dobry pomysł – westchnąłem
-Proszę – spojrzał mi smutno w oczy.
Zgodziłem się... Bo co mogłem zrobić? Wyszedłem na taras, dziewczyna siedziała patrząc smutno na ogród.
-Mogę? – zapytałem niepewnie, byłem pewien, że mnie ochrzani, jednak ona skinęła głową.
-Przepraszam, że Pan tego słuchał...
-Powiedzmy, że jesteśmy kwita – powiedziałem a ona uśmiechnęła się lekko..
-Poniosło mnie, ale byłam wściekła... Ciągle mi mówił, że to tylko przyjaciółka a jak do niej poszłam, to przyłapałam ich w łóżku...
-Przykro mi – powiedziałem -Adrien też żałuję, że tak wyszło.
-On to chyba żałuję tylko tego, że się dowiedziałam - wywróciła oczami
-Wiem, że możesz być na Niego wściekła, źle postąpił i on o tym wie...
-W sumie, to nie to mnie najbardziej boli. – spojrzała na mnie
-A co takiego? – zapytałem
-To, że Pan tak na mnie działa. – szepnęła
Witam kochani ❤ kolejny rozdział wjechał ❤❤
Mam nadzieję, że się spodoba 🥰
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro