Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5

W moim pokoju stał nie kto inny jak Zielonowłosy ( brawa dla marta_batamanek)

- Ty idioto!! Wiesz coś ty zrobił!?- nie hamowałam już emocji, choć wiedziałam że w każdej chwili może mnie zabić. Ale w tej chwili mnie to nie obchodziło.

- Ciszej, chcesz żeby nas usłyszała twoja ciocia, i o co ci chodzi??- był zdziwiony, huh jakby nie wiedział co zrobił. Taki aniołek.

- Nie obchodzi mnie, a to zrobiłeś, że jak wysadziłeś ten piep*zony bank to prawdopodobnie zabiłeś rodziców mojej przyjaciółki!!- byłam jak tykająca bomba, w każdej chwili mogłam wybuchnąć. A to liczyło by się z klęską napotkanych przeze mnie ludzi.

- Spokojnie, myślisz że zabiłbym moich przyjaciół?!- no nie teraz to jestem zszokowana, ŻE CO JAKICH PRZYJACIÓŁ?!.

- Ehh już tłumacze, ja , Mellisa i Richard jesteśmy przyjaciółmi, oczywiste było to że ich uprzedziłem i są teraz u mnie, po wypadku po prostu okaże się że uratowali się i są oszołomieni- otwierałam usta i zamykałam je to był dla mnie taki szok.

- Już tłumaczę.
Kiedyś z Mell i Richem byliśmy zgraną paczką przestępców. Tak wiem że możesz w to nie uwierzyć ale tak było. Mell to była Copperhead, a Rich był Freezem.
Jednak gdy urodziła im się Valeria, przeszli na tak zwaną ,, emeryturę ". Pokochałem Val jak własne dziecko. Jako że Mellisa jest moją siostrą, to jestem wujkiem Val. Jak tylko do niej idę to zmywam make- up i staram się jak najlepiej zamaskować blizny - wow teraz to szok na maksa.
Widocznie ciocia dobrze kojarzyła ten głos bo to przecież wujek Val!

Następnie Joker zostawił mnie samą w szoku. Chciałam szybko powiedzieć Val o tym że jej rodzice żyją ale nie mogę, bo zacznie się pytać skąd to wiem.
Uspokoiłam się troche po wizycie Jokera, jednak zastał mnie ogromny szok.
No cóż, wziełam szybko prysznic i od razu ze zmęczenia poszłam spać.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Rano obudziła mnie ciocia, poszłam szybko do łazienki i ,, ogarnełam się "
Zeszłam na dół gdzie czekało na mnie śniadanie.
Sophie przygotowała jajko sadzone i do tego grilowany , maślany chlebek oraz sok z czarnej porzeczki ❤.
Zjadłam i poszłam umyć zęby.

Następnie ubrałam się w bordowe getry, miętkowy sweter i granatowe vansy. Spakowałam plecak i ruszyłam do szkoły.

- Witajcie dzieci, dzisiaj zaczniemy temat o magicznych mocach, lub po prostu legendach o nich- siedziałam razem z Val, która nie wyglądała za dobrze na lekcji historii.

- Jak już wiecie, są cztery moce, bardziej żywioły. Woda, ziemia, powietrze i ogień. W legendach mówi się, że następne pokolenia będą miały te magiczne moce panowania nad wodą, ziemią, wiatrem lub wodą.
Lecz jest też wyjątek. Jedna osoba panuje nad wszystkimi mocami. Istnieje legenda, że ta osoba niedługo nadejdzie. Moce pojawiają się dopiero po skończeniu 18 lat. W urodziny.

Dalej nie słuchałam tych głupot, tylko rysowałam w moim zeszycie. Dziwne bo pragnełam spotkania z Jokerem.

- Kurde Val, ja nie mam co założyć na tą impreze- stałyśmy z blondynką przed plakatem ogłaszającym impreze w ten piątek! A była dzisiaj środa.

- Ale Caro, przecież nic się nie stanie, możemy pójść do sklepu, albo ja ci coś porzycze, a poza tym ty nigdy nie przepuszczałaś żadnej imprezy- błagała mnie.

- Oh no dobra, nareszcie się rozerwę- pisneła i mnie mocno przytuliła.

- Ej, ej bo się uduszę i nie pójdę na tą impreze- momentalnie mnie póściła.
~~~~~~~~~~~~~~~~

- No więc dzisiaj idziemy na zakupy!!!- piszczała mi przy uchu Valeria.

- Okey podjade pod ciebie autem cioci o 4 pm.- i rozstałyśmy się.

Dzisiaj miał być dzień kiedy rodzice Val wreszcie się ujawnią.
Strasznie się stresowałam.
Gdy weszłam do domu i poszłam do pokoju. W nim ujrzałam klauna.

- Co tu robisz?!- zdenerwowałam się, bo w każdej chwili mogła tu wejść ciocia.

- Zluzuj majty, przyszedłem ci oznajmić, że udamy się w jedno miejsce, bądź gotowa o 24:00.

I już go nie było. Chciałam tyle zadać pytań lecz nie mogłam. Kurde czemu on tak nagle się pojawia i znika! Co to jakiś sprinter!?

Zeszłam na dół by zjeść obiad, który przygotowała ciocia.
Od razu po zjedzeniu posiłku, poszłam do łazienki, by wziąść prysznic.
Zrobiłam make- up i ubrałam na siebie czarne getry, fioletową bokserkę, skórzaną kórtkę i czarne glany.
Poperfumowałam się jeszcze zapachem z Chanel i spakowałam moją małą czarną torebkę.
Byłam gotowa więc zeszłam na dół, porzegnałam się z Sophie i wzięłam od niej kluczyki od auta. Ruszyłam w drogę pod dom Valeri.

- Vall, proszę cię, jestem zmęczona- razem z Valerią byłyśmy już w 14 sklepach i nogi mi odpadały.

- Jeszcze ten sklep i pójdziemy do Maca- pocieszyła mnie przyjaciółka.
Kupiłam sobie fioletową sukienkę z kształtem serca na piersiach i małymi cekinami na górnej części. U dołu była rozkloszowana i miała czarnę koronkowe naszycie na samym dole. Do tego kupiłam czarną kopertówkę, biały naszyjnik zrobiony z napisu I'm bad girl i takie same kolczyki oraz czarne szpilki, których podeszwa była czerwona.

Val kupiła białą koronkową sukienkę , która była prosta z rękawami do łokci i sama była do ud. Do tego kupiła łososiowy naszyjnik w kształcie róży i łososiowe szpilki. Oraz czarną torebkę. Kiedy skończyłyśmy zakupy poszłyśmy do wypragnionego Maca. Kupiłyśmy jedzenie i zasiadłyśmy do wolnego stolika.

- Myślisz, że mój strój spodoba się Jasonowi- blondynka była bardzo w nim zakochana. Jason był brunetem o niebieskich oczach.

- Wyglądasz w tym zajebiście- obie z Val przymierzyłyśmy wszystko i patrzyłyśmy czy wygląda to dobrze. Obie wyglądałyśmy cudownie.

- Okey zbierajmy się.

Byłam już w domu miałam 4 godziny na spotkanie z Jokerem. Oczywiście, że chciałam się z nim spotkać, i to jak cholera. Umyłam się i zrobiłam znowu makijaż.
Ubrałam się tak samo jak byłam na zakupach z Val.

- No, no widzę że ktoś tu też lubi fioletowy- usłyszłam kojący dźwięk dla moich uszu. Nie jak ty myślisz, przecież to morderca.

- Czy ty zawsze musisz mnie tak straszyć i poza tym umówieni byliśmy na 24:00- fuknełam, a on się zaśmiał.

- Mała, jest już 23:50- zpiorunowałam go wzrokiem za to zdrobnienie. A on tylko podniósł ręce w geście niewinności. Zaśmiałam się delikatnie.

- Gdzie idziemy?- zapytałamz ciekawością.

- Zobaczysz- mrugnął do mnie. Złapał mnie za ręke i wyszliśmy z mojego domu.

Wow, pierwszy raz napisałam tak długi rozdział. No cóż kiedyś trzeba :D
Jesteście niesamowici, bardzo was koffamm.
Tak dużo wyświetleń . mnie to bardzo cieszy i wywołuje uśmiech na twarzy.
To się pokomplikowało, też się spodziewaliście że rodzice Val byli wspólnikami Jokera?
Gdzie Joker zabiera Caroline?
3 rodział w tym dniu :) ale mam wene

Do zobaczenia ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro