3.Wytłumaczenie ...
pov. James Barnes:
Nastolatka wierciła się na łóżku.
Nie wiedziałem o co chodzi.
Może to przez leki nasenne? Albo koszmary?
-Bucky, Banner mówi że Silva wybudzi się za jakieś dwie godziny, jak nie więcej.
-Nie, jej wilczyca bardzo szybko pozbędzie się z organizmu leków. - powiedziałem pewnie. - Za chwilę się obudzi. A, i pod żadnym pozorem nie wchodzicie do tego pokoju. W słuchawce zapadła cisza.
-Nieeee... Błagam przestań... Markus proszę... Nie chcę już... Nie, zostaw... - dziewczyna zwinęła się w kłębek na łóżku i zaczęła dygotać. - To boli, przestań...
Nagle otworzyła oczy i rozglądając się wokoło usiadła powoli.
-Cześć maleńka. Już nic ci nie grozi. Nie dostaniesz żadnej kary. - szepnąłem jej do ucha, nachylając się nad nią.
Ona przytuliła się z ufnością.
-Wiesz, że masz skręconą kostkę. Pozwól mi sobie pomóc.
-Ale nie będzie bolało? - przerażona odsunęła się ode mnie na skraj łóżka.
Nie chcąc jej martwić, pogłaskałem ją po włosach.
-Tylko chwilę poboli, a później chodzenie nie będzie sprawiało ci problemów.
Silva podciągnęła nogę do klatki piersiowej i zamknęła oczy. Powoli przysunąłem się bliżej i przeniosłem ją na swoje kolana.
Westchnąłem cicho i delikatnie złapałem za pękniętą kość.
Szybkim ruchem nastawiłem "problem".
Silva wrzasnęła przeraźliwie. Ręką uderzyła w moją twarz. Zaśmiałem się cicho.
-Tato?
-Tak, maleńka?
-Kim był ten mężczyzna z długimi włosami?
-Może będzie lepiej, gdy wszyscy się ci przedstawią?
Kiwnąłem głową w kierunku lustra.
Na początku wszedł Loki, Bruce i Natasha, a później reszta wsypała się do środka.
Silva pisnęła zaskoczona i jeszcze bardziej przytuliła się do mojej ręki.
-Cześć. Ja jestem Natasha Romanoff, ten z bródką to Tony Stark, ten profesorek to Bruce Banner, ten z jetpackiem Sam Wilson, z młotem Thor Odinson, z łukiem Clint Barton, obok mnie Wanda Maximoff i jej brat Pietro, a z tarczą to Steve Rogers. A tutaj masz Lokiego.
-Czyli Bruce i Loki byli w tamtym "pokoju"? - zapytała, wskazując na przedstawione osoby.
-Tak, szybko załapałaś. Jestem pełna podziwu. Cieszymy się, że jesteś z nami, nie będziemy już ci przeszkadzać. - Natasha zawsze wiedziała kiedy wyjść.
-Ja zostanę. - odezwałem się.
-James nie, Fury nas wzywa. Za pół godziny wrócimy, okej?
-Silva, mogę cię zostawić? - szczerze nie chciałem tego robić.
-Ale wrócisz?
-No pewnie. Ktoś musi ciebie pilnować. - powiedziałem żartem.
Położyłem ją na łóżku i przykryłem kocem.
-Prześpij się trochę, dobrze?
Pokiwała głową.
Wyszedłem i zamknąłem drzwi na kod.
-Powaliło was?! - wydarłem się na nich. - A jak sobie coś zrobi?
-Staniemy tutaj i popatrzmy na jej zachowanie. - Tony odparł ze spokojem. - Muszę wiedzieć czy nie ma jakichś lęków, bo chcę jej dać nowy pokój. Przystosowany do jej stanu fizycznego jak i psychicznego.
-Dzięki Stark. Ale jeśli coś jej się stanie, to pożałujesz.
-Przez szybę słychać dźwięk, więc jak coś będzie niepokojącego, to od razu możesz tam wejść. - dodał Steve.
-Popatrzcie na to! - Wanda powiedziała niepewnie. - Silva ma chyba klaustrobię.
-Ona musi mieć natychmiast kogoś przy sobie. Sugeruję również, że może mieć lęk przed ciemnościami. - Vision wyłonił się z podłogi.
Odwróciliśmy się szybko do lustra.
pov. Silva:
-Tato, wróć tutaj, boję się. - zaczęłam się trząść.
Ściany niebezpiecznie zbliżyły się do łóżka.
Skuliłam się w kulkę przy rogu łóżka, a po chwili usłyszałam jak ktoś cicho wchodzi do pomieszczenia.
Zadrżałam i jeszcze ciaśniej opatuliłam się kocem.
Poczułam zimną dłoń na ramieniu, po czym cicho wypowiedziane słowa...
DODATEK :
561 słów.
A.A.J.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro