2. Słoń
- Czyli co masz zrobić? - spytał po raz kolejny Antonio.
- Napisać tekst o słoniach. Muszą być w nim prawdziwe informacje, bo będzie to sprawdzać - odparł Gilbert. - A ty będziesz się ciągle o to pytał?
- Trzeba było odrabiać zadania, które zadają nauczyciele - wtrącił Francis.
- Sam też nie odrabiasz - wytknął mu albinos. - I ty też, Tonio.
- Czyli po prostu masz pecha i ciebie baba przyłapała - podsumował francuz. - A myślałem, że już się wszyscy przyzwyczaili do tego, że nie robimy zadań i mają nas gdzieś.
- Fajnie by było - rozmarzył się latynos.
- Pewnie, że tak. Ale teraz powiedzcie mi skąd mam wziąć informacje o słoniach?
- Z internetu - podpowiedział Tonio.
- Czy ty na pewno słuchasz o czym rozmawiamy? Nic z tego. Przecież mówiłem, że rodzice zablokowali mi dostęp do internetu za karę za... coś tam.
- Już zapomniałeś za co? - zdziwił się blondyn.
- Tak - westchnął albinos.
- To popytaj kogoś - hiszpan podsunął kolejny pomysł, ignorując fakt, że koledzy zaczynali zmieniać temat.
- A wy mi nie pomożecie? - zapytał niemiec z pretensją w głosie.
- Sorry, muszę coś załatwić - podejrzanie szybko powiedział zielonooki i zaczął się oddalać.
- Ja też - prędko dodał Francis i odszedł w inną stronę.
- Świetnie - mruknął pod nosem Gilbert.
·~*~·
- Hej, Pchło!
- Czego chcesz, Szatanie?
- Feliks? Może lepiej stąd chodźmy?
Gilbert uśmiechnął się pod nosem. Oboje byli strasznie przewidywalni. Feliks, który zawsze go wyzywał i próbował udowodnić, że jest lepszy oraz Tolys, trochę nieśmiały brunet, który próbował unikać kłopotów i odciągać od nich przyjaciela, ale jakoś zawsze się pakowali w tarapaty. One chyba po prostu ich lubiły. Chociaż, czy kłopoty mogą kogoś lubić? No cóż, jeśli tak to chyba właśnie ich lubią najbardziej.
- Co wiesz o słoniach? - jak dobrze, że albinos był w starszej klasie. Może się nie zorientują do czego była mu potrzebna ta informacja.
- Feliks, daj spokój. Powinniśmy go zignorować - znów spróbował litwin.
- A po co ci to, generalnie? - spytał podejrzliwie blondyn ignorując jednocześnie przyjaciela.
- Bo założę się, że nic nie wiesz. Ha! Jak zwykle! Zawsze będę od ciebie lepszy!
- Ja wiem przynajmniej, że, tak jakby, nie zaczyna się zdania od "bo" - wyśmiał go polak. - Haha, tak się przechwalasz, a nie wiesz tak totalnie oczywistej rzeczy!
Gilbert miał dość. Postanowił zdobyć informacje w inny sposób. Bo z tą dwójką dłużej nie wytrzyma. Odwrócił się na pięcie i odszedł.
·~*~·
- Hej Roderich!
- Hej - opowiedział niechętnie austriak. - Czego chciałeś?
- Co wiesz o słoniach?
- O słoniach? - zdziwił się brunet. - A co cię słonie nagle zaczęły interesować?
- Nie pytaj tylko gadaj - zaczął niecierpliwić się Gilbert. - Au! Za co?
- Chciałeś coś? - warknęła Erzsebet.
- Pytał o słonie - wtrącił chłopak w okularach.
- Gilbert - jęknęła węgierka - ja wiem, że jesteśmy w równoległych klasach, ale słyszałam o twojej pracy domowej. Masz to zrobić sam! Spadaj stąd.
Albinos wywrócił oczami i chciał iść poszukać jeszcze kogoś, ale zadzwonił dzwonek.
·~*~·
Ta przerwa była krótka, ale już prawie się skończyła. Od początku szukał swojego młodszego brata. Nie mógł go znaleźć. A pamiętał, że ten miał jeszcze jedną lekcje. Raczej z lekcji nie uciekł. Nie był taki. Więc gdzie on był!?
W końcu znalazł go pod koniec przerwy na ławce z Feliciano.
- Hej! - krzyknął zbliżając się do nich.
- Hej! - odkrzyknął mu włoch.
- Hej bruder. Co chciałeś?
- Co wiecie o słoniach?
- Nie będę ci pomagał w żadnej pracy domowej.
- Poważnie? Wy też już wiecie?
- O czym? - spytał latynos.
- O moim zadaniu.
- Ja nic nie słyszałem - powiedział blondyn. - Ale po co innego byś miał przyjść? I w ogóle, dostałeś zadanie domowe o słoniach?
- No. Głupie strasznie.
- Ja się na słoniach nie znam - stwierdził włoch.
- Eh, my już lepiej pójdziemy na lekcje. Zaraz koniec przerwy. Powodzenia - powiedział Ludwig i odszedł razem z przyjacielem.
- Pa! - krzyknął jeszcze Feli.
·~*~·
Gilbert właśnie miał wychodzić ze szkoły. Przed wejściem zobaczył Kiku. Pamiętał, że był przyjacielem Ludwiga. Kilka razy przyszedł do niego do domu.
- Hej Gilbert - odezwał się.
- Hej.
- Słyszałem, że masz jakieś zadanie domowe o słoniach. Mam znajomego, który się nimi interesuje i lubi o nich opowiadać. Jego rodzina nawet ma słonia.
Pomyślałem, że to mogłoby pomóc. Nazywa się Kasem.
- Serio! Wielkie dzięki! - ucieszył się albinos.
- Proszę, to numer do niego - japończyk dał mu złożoną karteczkę. - Do zobaczenia.
- Pa!
·~*~·
- Hej. Jestem Gilbert.
- Cześć. Jestem Kasem. Po co dzwonisz?
- Ponoć dużo wiesz o słoniach. Opowiesz mi trochę?
- Z chęcią!
_______________________________
WOW
Nie sądziłam, że napiszę coś tak długiego. Znaczy to nie jest jakoś bardzo długie. Ale normalnie jak piszę jakiś one-shot to ma trochę ponad trzysta słów. A to ma ponad siedemset. Więc jestem zaskoczona. W ogóle to według mnie jak dotąd najlepsze co napisałam do Hetalii. Chociaż końcówka średnio mi wyszła. Ale ogólnie chyba jest dobre.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro