36
02.09.2021 17:47
Kilka dni temu otrzymaliśmy anonimowy film, na którym zamaskowane osoby szantażowały nas, że zabiją niewinnych ludzi, jeżeli nie wylecę z pracy. Mało tego szantażowali bezpośrednio mnie, że wyjawią mój brudny sekret, więc na komendzie pojawiły się nowe plotki na mój i Pastora temat. Chociaż to chyba już nie plotki, skoro faktycznie skrycie ze sobą romansujemy... Przestępcy z filmu mieli zakładników, więc priorytetem było ich znaleźć i ocalić tych ludzi, jednakże Capela stwierdził na zebraniu, żeby lepiej zostawić tę sprawę mu, dla bezpieczeństwa zakładników. Nie tylko chciał mnie wykluczyć z mojej sprawy, ale podsunął pomysł, by zawiesić mnie na czas śledztwa. Stwierdził, że tak będzie bezpieczniej dla porwanych, skoro jednym z żądań było moje zwolnienie. Niestety pozostali członkowie High Command poparli jego pomysł, więc na czas trwania sprawy zostałem zawieszony... Czemu wszyscy próbują wbić mi nóż w plecy, czym sobie na to zasłużyłem? Ta praca to całe moje życie.. Poświęciłem dla niej wszystko, swoje zdrowie, rodzinę, służę prawu od 20 lat! Jak oni mogą tak po prostu zawiesić jednego z najlepszych policjantów? A już na pewno policjanta z najdłuższym stażem i największym doświadczeniem, w dodatku jestem tam najlepszym kierowcą! Potraktowali mnie jak zwykłego śmiecia, nie wzięli nawet pod uwagę mojego zdania, a jestem ich pieprzonym szefem. Nigdy w życiu nie czułem się gorzej, w przeciągu tygodnia straciłem pracę i osobę, którą ̶k̶o̶c̶h̶......
Propo Erwina... Nie kontaktował się już ze mną więcej, co jest tylko bardziej dobijające, bo naprawdę Go teraz potrzebuję... Może od początku zbyt wiele sobie wyobrażałem, to przecież zwykły przestępca, ma w dupie moje uczucia. Nigdy nie czułem się bardziej zdeptany i samotny. Ciężko mi wstać rano z łóżka ze świadomością, że nie muszę iść na komendę, a echo w pustym mieszkaniu nie pomaga mi poczuć się lepiej. Nie mam ochoty, by z kimkolwiek o tym porozmawiać, a słysząc od pozostałych słowa poparcia mojego zawieszenia, podejrzewam że nawet nie miałbym z kim o tym rozmawiać. Chyba faktycznie wszyscy na komendzie mnie nienawidzą... Tylko za co? Co robię źle, gdzie popełniam błąd? Czy to moje zasady są dla nich tak uciążliwe? Nie uważam bym był bardziej wymagający niż powinienem i w razie problemów zawsze jestem otwarty dla moich funkcjonariuszy. Gdzie popełniłem błąd? Pd to całe moje życie, nie chcę go tracić jak... Jak straciłem Erwina... Gdzie się podziewasz Pastorze? Potrzebuję Cię... Jesteś jedyną osobą, która potrafi mnie zrozumieć i sprawić, że będę znowu szczęśliwy, brakuje mi tego....
Drzwi komendy otwarły się z hukiem, kiedy pojawił się w nich zadowolony z siebie pastor. Zdecydowanie chciał zwrócić na siebie uwagę jak największej liczby funkcjonariuszy, a już na pewno tego jednego, wyjątkowego dla siebie policjanta. Pech chciał, że tego wieczoru na komendzie był tylko komendant Capela, który niechętnie podniósł wzrok z policyjnego tabletu, aby zobaczyć, kto przeszkadza mu w pracy.
- Szukam pana Montanhy.- oczywiście, że tak, a co innego pastor może robić na komendzie?
- Twój chłopak został zawieszony.- brak emocji w głosie funkcjonariusza mroziła zakonnikowi krew w żyłach. Capela zazwyczaj był bez uczuć, ale ton jakim rozmawiał był bardziej martwy niż zazwyczaj, jakby przechodził jakąś żałobę.
- To nie jest mój.. Czekaj, o czym ty w ogóle mówisz? Jak zawieszony, z jakiego powodu?- poza samą tonacją głosu komendanta, również sens jego słów zbił Erwina z tropu. Faktycznie długo go nie było w mieście, ale nie spodziewał się, że doczeka dnia, kiedy szef policji dostanie zawias. Jak wiele jeszcze go ominęło?
- Jego wykonywanie pracy stwarzało zagrożenie dla obywateli.- wciąż w głosie białowłosego nie było ani grama emocji, był bardziej ponury niż dementor z popularnych filmów o chłopcu-czarodzieju.
- W jakim sensie?- pastora jednak nie dało się tak łatwo pozbyć, musiał wiedzieć wszystko na temat swojego kochanka, zwłaszcza że sprawa zdawała się poważna i przede wszystkim podejrzana.
- Dostaliśmy anonimowy film z groźbami, że jeżeli nie zwolnimy Montanhy, ucierpią ludzie. Na czas śledztwa musieliśmy go oddelegować.- Głośne westchniecie opuściło usta Capeli, który był ewidentnie zmęczony upierdliwością pastora.
- Aha. Czyli jak ci teraz powiem, że zabije ludzi, jeżeli nie zwolnisz się z pracy, to automatycznie wylatujesz, tak? Dobrze rozumiem?- dla Knucklesa słowa policjanta były jednak niedorzeczne, to nie miało sensu. Gdyby jakieś groźby miały taki wpływ na policję, już dawno postarałby się, by połowa komendy została zwolniona. Ale to nigdy nie było takie proste, dlaczego więc teraz z taką łatwością pozbyli się Montanhy? Ta historyjka nie trzymała się kupy i śmierdziała na kilometr.
- Nie. Montanha został jedynie zawieszony na czas śledztwa, nie możemy ryzykować utratą życia niewinnych ludzi.- tłumaczenie komendanta wciąż w uszach pastora nie miało sensu. Zdarzały się sytuacje, kiedy ludzkie życie było bardziej zagrożone, a policja nie chciała przystawać na żądania napastników, sam brał udział w takich sytuacjach. Dlaczego więc zwolnienie Gregory'ego po jakimś anonimowym filmie nie było dla nich problemem?
- Nie no, to ma sens, popisałeś się Capela.- w głosie Erwina wyczuwalna była złość i pogarda, jaką darzył w tej chwili do Dante. Widać, że informacja o bezpodstawnym zawieszeniu szefa policji, rozdrażniła zakonnika.
- Czy pastor ma jakieś przeciwwskazania?- Capela jedynie uniósł jedną brew, spoglądając na pastora. Wciąż utrzymywał kamienny wyraz twarzy, a daremne podszczekiwanie obywatela nie robiło na nim żadnego wrażenia. Nie pierwszy i nie ostatni raz miał styczność z dziecinnymi wybuchami Knucklesa i zdecydowanie był już na nie odporny.
- Tak, mam. Jako policja powinniście pilnować sprawiedliwości, a nie ją negować.- grymas wciąż nie opuszczał twarzy siwego. Zwłaszcza że mężczyzna miał w tej sprawie związane ręce, tym bardziej odczuwał niezadowolenie i poddenerwowanie.
- Niech pastor nie podważa moich metod, ja nie uczę pastora, jak odprawiać mszę.- mruknął komendant, ponownie skupiając wzrok na tablecie, ponieważ uważał dyskusję z pastorem za zakończoną.
- Jesteście żałośni.- pięści mężczyzny zacisnęły się, wbijając paznokcie głęboko w swoją skórę, by choć trochę uspokoić emocje, ale wiedział że jest na przegranej pozycji i w dodatku Capela również zdawał sobie z tego sprawę.
- Tym sposobem dbam o sprawiedliwość, usunąłem wtykę groźnego przestępcy.- na dosłownie sekundę na twarzy Dante pojawił się uśmiech pełen satysfakcji, by zaraz ponownie powrócić wzrokiem do swojej zabawki, na której się skupiał od początku całej ich rozmowy.
Ciche prychniecie opuściło usta Erwina, kiedy wychodził z komendy, to oznaczało tylko jedno. Capela wiedział zdecydowanie za dużo, w dodatku prawdopodobnie sam był odpowiedzialny za zawieszenie Montanhy, co za tym idzie nie skończy, dopóki się go nie pozbędzie.
Z jednej strony Knuckles odczuwał satysfakcję, bo od początku miał rację, co do białowłosego i reszty tej obrzydliwej bandy psów, ale z drugiej wiedział, że tylko bardziej zaboli to Gregory'ego, a w odróżnieniu od jego psich przyjaciół, zależało mu na jego szczęściu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro