19
24.07.2021 21:39
Od kilku dni nie mogę spać, ciągle o Nim myślę... O tym, co mi powiedział i jak się zachował. Jakie miał intencje w tym, by pomóc mi zachować posadę? Na pewno musi mieć w tym jakieś swoje korzyści, ale Jego zachowanie jest tak zmienne, że za Nim nie nadążam i gubię się w tym wszystkim. Odkąd pojawił się w moim życiu, wszystko mnie przerasta, może to właśnie miał na celu? Żeby wedrzeć się do mojego życia i całkowicie w nim namieszać? A może naprawdę popadam w paranoję? Zaczynam już świrować.
Na komendzie w dalszym ciągu krzywo na mnie patrzą, nikt nawet po porwaniu nie zapytał jak się czuję. Jestem pewny że ciągle spiskują za moimi plecami, tylko zastanawiam się czemu? Zawsze starałem się być dobrym szefem, może trochę wymagającym, ale cholera, jesteśmy policjantami, ratujemy ludziom życie, to wymaga poświęcenia! Mimo wszystko zawsze wyciągałem pomocną dłoń, służyłem radą i starałem się być jak najbardziej wyrozumiały, co ich wszystkich nagle ugryzło, że są na mnie tak cięci? Byliśmy zawsze taką zgraną ekipą, co nas tak poróżniło? Nie wiem nawet jak zabrać się za to, żeby polepszyć sytuację na komendzie, szczerze nawet nie mam na to czasu. Właściwie to jedna osoba przejęła się moim zaginięciem, oczywiście nie licząc Dante, który chociaż zapytał, czy nic mi nie jest i olał dalszą rozmowę, ale Capela jest specyficznym człowiekiem. Wiem, że w taki sposób okazuje troskę, mimo wszystko pozostawiając kamienny wyraz twarzy i nie pokazując za wiele emocji. Poza 05, znowu ta sama kadetka okazała jakieś emocje i przejęcie daną sytuacją, m̶a̶m̶ ̶w̶r̶a̶ż̶e̶n̶i̶e̶,̶ ̶ż̶e̶ ̶w̶s̶z̶y̶s̶c̶y̶ ̶i̶n̶n̶i̶ ̶n̶i̶e̶ ̶p̶r̶ó̶b̶o̶w̶a̶l̶i̶ ̶m̶n̶i̶e̶ ̶n̶a̶w̶e̶t̶ ̶s̶z̶u̶k̶a̶ć̶.
Suzanne zaopiekowała się mną już w szpitalu, chociaż nie potrzebowałem pomocy medycznej, bo napastnicy nie robili mi krzywdy, ale jednak są to wymagane procedury. W zasadzie to bardzo przyjemnie mi się z nią rozmawiało, widać że ma dobre serce, skoro troszczy się o mnie, zasadniczo dobrze mnie nie znając, bo jest w naszych szeregach stosunkowo krótko. Jednakże widząc jej zaangażowanie i ambicje poważnie zaczynam się zastanawiać nad przydzieleniem jej awansu. Zaprosiła mnie nawet na kawę, żebym mógł się lepiej poczuć, ale odmówiłem. Zaprosiłem ją na obiad w ramach wdzięczności za wykazaną chęć pomocy i wsparcia, już drugi raz. Bardzo możliwe, że wpadłem jej w oko, ale wydaje się naprawdę sympatyczna, mimo to wciąż mam wątpliwości, co do tej kolacji, nie wiem czemu.. Nie czuję żadnego podekscytowania myśląc o naszym spotkaniu, a przynajmniej nie takiego, jakie czuję przy spotkaniach z Pastorem. To się robi chore, ale przyłapałem się na tym, że specjalnie codziennie czekam, aż Pastor złamie jakiekolwiek prawo, żeby mieć wymówkę do spotkania z Nim. W dodatku mimo moich częstych interwencji przy Pastorze, jeszcze ani razu nie był karany, ani nie dostał ode mnie mandatu... Zawsze wszystko uchodzi Mu płazem, ma po prostu dar przekonywania i potrafi go wykorzystać, w taki sam sposób, w jaki wykorzystuje mnie i się mną bawi. Ale ja chcę grać dalej w Jego grę, to jak zakazany owoc, który im bardziej jest mi odległy, tym bardziej kusi, by go zerwać. Jak narkotyk, którego z każdą dawką pragnie się więcej. Chyba wdałem się w romans z szatanem....
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro