Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Terrorysta? Jestem czysta!

No cóż trochę mi było głupio, nie powiem. Jak to mówią:
"Kto pod kim dołki kopie..."
Chciałam zobaczyć strażników w akcji - to zobaczyłam.
Ale wróćmy do autobusu... Chyba musieli się do tej akcji przygotować. Weszli żwawym krokiem, latarki w dłoniach i stają przede mną...
Przypominam 3:40, bez makijażu zaspana, opatulona chyba nie wyglądałam zbyt "korzystnie" - Raczej w ogóle nie wyglądałam.
Latarki świeciły mi po oczach, oślepiając mnie. Ledwo dostrzegałam wykrzywione w grymasie twarze strażników. Trzęsąc się, myślałam sobie: "Głupia! Czego ty się boisz? Bomb w plecaku nie masz, tym razem* , a z pasem szahida niewygodnie się śpi"
I ogarnął mnie spokój, czułam jak wprost z umysłu rozlewa się do każdego zakątka mego ciała. Podniosłam głowę, żołądek zwolnił "stresowy" ucisk i patrzyłam na tych strażników, wciąż oślepiana latarkami, teraz ze spokojem odpowiadałam na ich pytania, sypiące się jedno przez drugie.
"Co Pani robiła za granicą? Z kim? Gdzie? Na co? Po co? U kogo? W jakim celu? Co Pani robiła w trakcie pobytu?"
Moje odpowiedzi za każdym razem brzmiały tak samo.
" Byłam u przyjaciółki korzystając ze świątecznej przerwy"
Szczerze to średnio pamiętałam o co jeszcze mnie pytali, ale pamiętam wielką ulgę, jaka towarzyszyła mi gdy po zakończonym przesłuchaniu, rodem z amerykańskich kryminałów, zgasili latarki i odeszli, krzycząc do kierowcy:
"Możecie jechać! Dobranoc!"
To tyle? Czekaliśmy godzinę na to by przesłuchali szesnastoletnią Polkę?
Chyba nigdy w życiu, oprócz momentu, w którym miałam wywiad przed 3 tyś. ludzi, nie czułam na sobie tylu spojrzeń.
Wzrok pasażerów, pożerał mnie z ciekawością, aż parzył.
Rozejrzałam się dookoła. Te Azjatki z tyłu, gdy na nie popatrzyłam, były tak wystraszone, że nie wiedziały co ze sobą zrobić i odrazu schowały twarze za telefonami. Pozostali pasażerowie zrobili się cisi i jakoś, zupełnie nie mam pojęcia czemu, unikali mego wzroku.
Chyba naprawdę wzięli mnie za terrorystę. Choć może to i dobrze?
Przynajmniej nikt nie miał odwagi mnie zaczepić.
Dupek, który zgniatał mi nogi, nagle zamiast spać, wyprostował fotele na baczność. A gościu, któremu bardzo zależało na dowiedzeniu się o celu mojej podróży, jakoś nagle zrezygnował z prób rozmowy, such a shame, isn't it?
Specjalnie mnie to nie ruszyło, poszłam spać z pewnością, że nikt nie będzie miał na tyle odwagi by mnie okraść.

* Absolutnie, Absolutnie nie mam zamiaru nikogo urazić. Takie moje "dżołki" oczywiście, że nie jestem związana z żadnym tego typu ugrupowaniem, lecz w wyniku mojego Nazwiska, Imienia a zwłaszcza wyglądu, bo pochodzenie mam takie a nie inne, często w miejscach takich jak lotniska, dworce, etc... jestem bacznie obserwowana przez ludzi, zajmujących się bezpieczeństwem. I bardzo dobrze i jestem wdzięczna, że pełnią te funkcje! Ale czasem znajomi nabijają się ze mnie w tej dziedzinie.

Ps. Jak okazało się jakiś czas pózniej, kiedy opowiadałam tę sytuację mojej znajomej, wracałam do domu 2 lub kilka dni po ataku na redakcję francuskiej gazety. Po tym ataku szukano dziewczyny współodpowiedzialnej za ten zamach - i o dziwo nie uwierzycie, kiedy zobaczyłam jej zdjęcie śmiało stwierdziłam ze mogła by być moją siostrą, tak jesteśmy podobne. Na szczęście jakiś czas pózniej udało się ją złapać, a ja bezpiecznie, choć nie bez dalszych przygód, dotarłam do domku.

To dopiero połowa drogi do domu.
Przede mną stolica. Hobbit w Warszawie? - Przygody ciąg dalszy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro