Kwarantanna, dzień 18
Uwaga, sytuacja z jakiejś 17/18
Ide se z tatą i z psem na spacer. Przechodzimy obok sklepu. Tata do mnie takie ,,Hanka, idź do sklepu. Kup coś do picia i ciastka''. Dobra, ide. Podchodze do drzwi. Jakaś babka do mnie podeszła i takie ,,Można pojedynczo, obecnie już ktoś tam jest, a ja jestem następna''. No to okej, staje sobie i czekam. Poprzedni klijent wychodzi i wbija ta babka. No to czekam. Podchodzi jakiś gościu i czeka za mną. Nagle pewnie jakiś pyłek mk do nosa wpadł, a ja mam połowiczną alergie. Logiczne, kicham.
Ważne jest to, że obok tego sklepu jest staw. On jest oddalony o jakieś 5/6m od sklepu.
I ten gościu taki spłoszony odchodzi ode mnie i staje przy tym stawie XD
Gość co sie boi kichającej nastolatki XD
Potem mnie jeszcze nie chcieli do sklepu wpuścić ale wyjaśniłam, że mam alergie i tyle.
To wszystko co tu napisze bo standardowo nic się nie działo takiego oprócz tego i jeszcze faktu, że pokłóciłam się ze sobą, pobiłam się (nie pytać XD) i sie okazało, że moja psiapsi, Weronika, zaprzyjaźniła się z asystentem google, a mój kumpel, Paweł (dla którego dedykowany będzie 3 rozdział KK), gada ze ścianami... A mój ,,przyjaciel'', Franek, przez tą kwarantanne przestał być dla mnie nie miły XD
A... Jeszcze zgubiłam dwa razy kanapke na własnym biurku qwp
Położyłam ją przed sobą, spojrzałam na komputer zobaczyć (coś tam), wracam do paczania w miejsce gdzie była kanapka... Nie ma jej
Nie wiem, czy moje kanapki wyewulowały i nauczyły się teleportować, czy może zjadłam je bez świadomości, że to zrobiłam...
Dobra, nie ważne. Elo
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro