Wpis trzeci.
Cas ostatnio chce uczyć się nowych rzeczy. Twierdzi, że chce jeszcze bardziej dostosować się do życia tutaj. Choć już raz był przez jakiś czas człowiekiem to dalej wielu rzeczy nie pojmuje. Najczęściej ogląda filmy i seriale, czasami razem ze mną i Sammy'm, a czasami sam. Ostanio wciągnął się "The Walking Dead". Twierdzi, że postać Negana* przypomina mu naszego ojca. Ja tam nie wiem o co mu chodzi. Kiedy zapytałem się go o jego ulubioną postać odpowiedział, że gdybym ja tam grał wtedy miałby ulubioną postać.
To było miłe i urocze bo przy tych słowach wydobył się lekki uśmiech na jego twarzy. Lubię patrzeć kiedy się uśmiecha, wtedy też wiem, że jest szczęśliwy. Zależy mi na tym aby był szczęśliwy. Chcę żebyśmy byli razem szczęśliwi.
*Kurde pisze jak jakaś nastolatka zmagajaca się z problemami sercowymi. Może lepiej zmienić temat.*
W zeszły weekend odwiedziła nas Charlie. Przyszła wieczorem krzycząc w drzwiach: Co tam bitches?
Była obładowana siatkami z najróżniejszymi przekąskami, miała tam chipsy, cistka, paluszki, sok jabłkowy*, jakieś cukierki które i tak nie wiem jak smakowały bo Sammy je pochłonął od razu. Najważniejsze, że miała tam też ciasto.
Całą trójką przyszliśmy ją przywitać. Ja, Sammy i Cas. Miała ze sobą coś jeszcze. Była to gra. Gra w którą nigdy nie grałem. Twister. Pamiętam tylko jak Cas grał w nią, lub próbował grać kiedy przejął na siebie szaleństwo Sama.
Zaniosłem jedzenie do kuchni. Przy okzaji wyciągnąłem jeszcze piwo w lodówki. Nasypałem chipsy do miski, którą znalazłem w szafce, a resztę rozłożyłem na talerzu.
*Czuję się jakbym opisywał jakąś gosposię.*
Nalałem sok do szklanek. Kiedy niosłem napój do tak zwanego salonu w bunkrze skręcając wpadłem na Casa. Sok rozlał się na jego koszuli, spodniach i płaszczu.
- Kurde- powiedziałem- Cas nie możesz tak chodzić, muszisz się przebrać.
-Ale ja nie mam innych ubrań-opowiedział anioł.
A ja na to: Ale ja mam.
Wygrzebałem czarną koszulke i dżinsy (były troszkę przy długie na Casa, ale nie miał wyboru, bo gdyby Sammy mu dał swoje, potykałby się o nogawki).
Podałem mu rzeczy. Nie zdążyłem wyjść z pokoju, a Cas ściągnął ubrania przy mnie. Stał tak w samych bokserkach. Czułem się trochę niezręcznie, ale również cieszyła mnie ta sytuacja.
Stał tak przez parę sekund w bezruchu patrząc się na mnie. Ja tylko zaciskałem pięści i wpatrywałem się w jego piękne ciało. Nagle do pokoju weszła Charlie.
- Chłopaki szukamy... was- jej głos zadrżał kiedy zobaczyła prawie nagiego anioła znajdującego się zaledwie dwa metry ode mnie.
- Dobra...to ja już idę na dół- powiedziała.
Nie wiedziałem jak wybrnąć z sytuacji i postanowiłem się ruszyć z miejsca i zanieść ubrania Casa do łazienki.
Po drodze Charlie patrzyła się na mnie dziwnym wzrokiem, ale nic nie mówiła. Bałem się tylko co to znaczy.
Kiedy byliśmy już na dole Sammy rozłożył jedzenie na stole i plansze/mate do gry na środku podłogi.
Kiedy przyszedł Cas na twarzy mojego brata pojawił się uśmiech. Zaczynałem przeczuwać, że ten dzień się dla mnie źle skonczy, bo ta dwójka Sam razem z Charlie nie dadzą mi spokoju.
Na pierwszy ogień poszli właśnie oni. Ja usadowiłem się metr dalej na podłodze opierając się o stół z miską chipsów na kolanach.
- Czy księżniczka raczy zakręcić strzałką na tarczy?- powiedział Sam.
- Nie widzisz, że jem? A po za tym chce zobaczyć jak przegrywasz.
- Ja mogę kręcić- powiedział Castiel.
Spróbował pierszy raz.
- Lewa ręka na zielony.
Zakręcił znowu.
- Prawa noga na czerwony.
**********
Chwilę później Sam nie umiał już ustać w swojej pozycji. Nogi mu się ślizgały i upadł na Charlie.
- Sam nie chce mieć znowu złamanej ręki jak w dzień w który się poznaliśmy. Wstawaj.
- Czemu ja tego nie nagrałem na telefonie!- myślałem, że się popłacze ze śmiechu.
Brat podniósł się i pomógł też biednej zgniecionej dziewczynie.
- Dobra Dean teraz Ty i Cas- powiedział Sam.
- Mówiłem, że jem.
- Ty jesz bez przerwy. Rusz swój tyłek.
- Dobrze spokojnie. Bitch!
- Jerk!
Wiedziałem, że robi to specjalnie. Pewnie Charlie mu coś powiedziała.
Stanąłem obok maty na przeciwko przyjaciela, bałem się co się dalej stanie.
Sammy zakrecił strzałką.
- Prawa ręka na niebieski.
******
Po paru minutach. Staliśmy w dziwnej pozycji.
*Jakby to zrozumiale napisać? Hmm.*
Stałem nad Casem próbując dosięgnąć czerwonego punktu.
Oparłem się o jego plecy. Okazało się to być za wielkim ciężarem dla anioła i runęliśmy jeden na drugiego z hukiem.
To było dziwne uczucie leżeć na osobie w której się skrycie kocha i nie mogąc nic zrobić. Byłem jednocześnie zadowolony i zawstydzony. Nigdy nie byłem tak blisko Casa. Nawet gdy pojawiał się, stojąc parę centymetrów ode mnie. Zawsze tylko mówię o swojej przestrzeni osobistej aby się odsunął i nie zauważył, że mi się to podoba.
Zdałem sobie sprawę, że mamy obok siebie widownię która gapi się na nas i czeka aż wstanę, bo Cas nie miał jak tego dokonać dopóki nie opuści go mój ciężar spoczywający na jego plecach.
- Na co dzień robimy wiele niebezpiecznych rzeczy i mamy wiele obrażeń, ale ta gra jest bolesna- powiedziałem stojąc.
- Dean teraz wiem jak czują się twoje trójkątne tosty kiedy je zamykasz w tym tosterze.
- Czyli jak?- zapytała Charlie.
- Zmiażdżone.
- Bez przesady. Chyba nie jestem aż tak ciężki.
Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
Był to fajnie spędzony wieczór. Razem z bratem i przyjaciółmi. Przynajmniej mogliśmy przez jakiś czas nie myśleć o potworach i innych paranormalnych rzeczch.
*Dla osób które nie oglądają "The Walking Dead" wyjaśniam dlaczego Cas skojarzył sobie ich ojca z Neganem. Otóż w tym serialu postać Negana jest grana przez Jeffrey'a Deana Morgana, czyli aktora który również wcielił się w starszego John'a Wichestera.
Negan wygląda tak 👇
* Sok jabłkowy, ponieważ Jensen i Misha czasami piją ten sok na panelach.
Pracuję teraz nad nową książką. Będzie to ciekawa historia. Jest to bardzo szalony pomysł, ale myślę, że się komuś spodoba. Więc możecie wyczekiwać, bo możliwe, że w tym tygodniu ją opublikuje.
To tyle na dzisiaj :) ♡
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro