Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Wpis czwarty.

Czasami miewam sny. Zawzwyczaj są one związane z moją rodziną. Śni mi się tata który uczy mnie polować i krzyczy: Strzelaj synu, teraz!
Śni mi się mama która śpiewa mi przed snem.
Śni mi się Sam, czasami jest to mały Sammy który mówi mi, że boi się potworów i martwi się, że tata nigdy nie wróci. Czasami jest dorosły i polujemy razem jak zawsze.

Ale od pewnego czasu śni mi się ktoś inny. Castiel.
Jest jeden sen, który chciałbym aby był prawdziwym zdarzeniem. Jednak pewnie to nigdy się nie stanie.

Sen zaczynał się jak mój każdy poranek. Siedziałem sobie przy wielkim stole w bukrze jedząc kanapkę i pijąc piwo. Przyszedł Sam i oznajmił, że wychodzi do sklepu. Ja dalej byłem zajęty moimi pysznościami.
Usłyszałem kolejne kroki za sobą. Odwróciłem się i moim oczom ukazał się Castiel. W moim śnie nie posiadał już łaski i był zwykłym człowiekiem.
- Hej- powiedziałem.
Cas opowiedział mi po czym usiadł na krześle ustawionym obok mojego.
- Jak Ci się spało w twoim nowym pokoju?- zapytałem.
- Dobrze.
- Jak łóżko, wygodne?
- Tak, tylko trochę za duże.
- To chyba dobrze, im więcej miejsca tym lepiej.
- Zmieściłyby się tam dwie osoby.

Na te słowa zaksztusiłem się kanapką.
Siedzieliśmy w ciszy dopóki nie skończyłem jeść.

- Coś Ty taki małomówny?
- Bo patrzę na Ciebie- odpowiedział anioł wpatrując się w moje zielowne oczy.
- Widzisz mnie codziennie.
- Tak, wiem. Ale chce widzieć jeszcze częściej.
Byłem zdziwiony co on wygaduje.
Cas wstał przesunął mój pusty talerz na bok i udział przede mną na stole.

- Co Ty wyprawiasz?
- Tu jest lepszy widok.
- Co się z tobą dziś dzieje?- zapytałem, chociaż w głębi siebie podobało mi się to.
- Zrozumiałem.
- Co zrozumiałeś?
- Że Cię kocham.

Cas nachylił się, złapał moją twarz w dłonie nie pozwalając mi odpowiedzieć na te słowa i połączył nasze usta. Trwało to parę sekund.

*Czemu To był tylko sen?!*

Odwzajemniłem pocałunek, będąc cały czas w szoku. Pociągnąłem go za dłonie i Cas usiadł na moich kolanach. Szepnąłem mu do ucha:
- Ja już dawno zrozumiałem, że Cię kocham Cassie.

Pocałowałem go w policzek i zetknęliśmy się czołami. Wpatrywaliśmy się nawzajem w oczy.
Jakby czas i wszystko wokół się zatrzymało. Byliśmy tylko my we dwoje.
Cas oderwał się i wplótł palce jednej ręki w moje włosy i ustami powędrował na moją szyję. Pryzgryzał i ssał. Chciałem żeby nigdy nie skończył. Drugą ręką powędrował pod moją koszulkę badając każdy centymetr mojego ciała. Dotyk jego palców przyprawiał mnie o dreszcze.
Kiedy wydałem z siebie cichy jęk usłyszeliśmy trzask. Castiel podskoczył, a naszym oczom ukazał się Sam stojący w drzwiach wejściowych.
- Zapomniałem kluczy do auta.. wooow co wy..?
Wypuścił kluczyki z ręki kiedy zobaczył anioła siedzącego na moich nogach z jedną dłonią pod moją pogniecioną koszulką i mnie z rozczochranymi włosami i fioletowymi śladami na szyi.
Sam stał w bezruchu i udało mu się wydobyć z ust słowa:
- Co tu się dzieje?
Następne zdanie było nieco glosniejsze:
- Dean co się dzieje!? Obudź się!


W tym momencie zobaczyłem nad sobą brata który mną potrząsa.
- Sammy do cholery czemu mnie budzisz!?
- Usłyszałem krzyk i jęk. Myślałem, że coś Ci się stało.
W tej chwili chciałem sobie przywalić w czoło.
- Wszystko dobrze. Tobie się czasami coś nie śni?
- Ahaaa już rozumiem. Jaka dziewczyna której imienia i tak nie pamiętasz Ci się sniła?
- Emmm fajna.
Nie chciałem go okłamywać, ale nie chcę jeszcze się dzielić z nikim moimi uczuciami, a to chyba nie był dobry moment. Szczególnie po takim śnie, który muszę przyznać, że był bardzo realistyczny.

Nie wiem skąd przyszedł mi pomysł na takiego niegrzecznego Casa XD

Ostatnio w szkole znalazłam taki plakat

Lucek i jego przyjaciele XD 😂😂😂

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro