Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

EXTRA: Za kulisami

Hejka!

Dokończyłem ostatnie rozdziały i jedyny, który jeszcze muszę napisać, jest rozdział trzynasty.

Jak wspominałem, skończę prawdopodobnie w grudniu, a tymczasem w oczekiwaniu na dalszy ciąg, mam dla Was drobny prezent. 

W 2019, gdy pisałem opowiadanie fanasy If I Die Young, wykonałem wyzwanie wymyślone przez Tail90, w którym opisywałem genezę opowiadania i ciekawostki w stylu "behind the scenes". Mam bardzo wiele do powiedzenia o genezie Dziedziczki, zatem pomyślałem, że zrobię ten dodatek i urozmaicę Wam trochę oczekiwanie na ciąg dalszy. 😉

(Uwaga: jeżeli czytasz dopiero pierwsze rozdziały, pamiętaj, że tekst zawiera spoilery z całej dotychczasowej fabuły!)



Początki

Pierwszy pomysł na opowiadanie o Hatszepsut miałem chyba w 2016 lub 2017, natomiast zarzuciłem to po jednym rozdziale i gdybym je kontynuował to byłoby coś na kształt biografii fabularyzowanej Hatszepsut (ponieważ uważałem, że jak się pisze powieści historyczne to tylko biografie fabularyzowane słynnych osób od ich młodości do śmierci XD), zatem poszłoby to w kompletnie innym kierunku.

Rok temu (2020) napisałem one-shot o Kleopatrze i automatycznie pomyślałem: może napiszę jakiś osadzony w czasach innej kobiety-faraon? Na polskim wattpadzie prawie nic nie ma o Egipcie (a to co jest ukazuje fikcyjnych faraonów i dziewczęta zakochane w Anubisie), więc uznałem, że mogę spróbować spopularyzować temat. Szczególnie, że miałem ogromna fazę na czytanie i słuchanie o władzy kobiet w Egipcie, i potrzebowałem jakoś wyrzucić z siebie informacje, które zebrałem. Shot o Kleopatrze był za krótki.


Tymczasem wybierając aktora do roli brata Kleopatry, zdecydowałem się na Edmunda z Opowieści z Narnii, i przypadkowo wszedłem na filmik fanowski na YouTube... A potem obejrzałem kilka kolejnych, i natrafiłem na takie z shipem Edmund x Kaspian.

Zapewne zapytacie: co to ma wspólnego z Neferure? Wszystko!

Ponieważ jeden z tych filmików o Kasmundzie był zrobiony do piosenki Every Time We Touch (w wersji acoustic), z tym cudownym refrenem „I can't let you go, I want you in my life".

Przeczytałem też kilka fanfików, gdzie Edmund porzuca świat ludzi i zostaje w Narnii z Kaspianem... a potem pomyślałem: dlaczego nie napisać o egipskiej księżniczce, która również wybiera miłość i porzuca cały swój znany świat i rodzinę dla ukochanego? (Z tą różnicą tylko, że ona zrzeka się korony, a nie poślubia króla.)

I tym sposobem mamy efekt motyla! Gdybym nie napisał one-shota o Kleopatrze, nie wybierałbym nikogo do roli jej brata. Gdybym nie wybierał zdjęć Edmunda do karty postaci, nie trafiłbym na filmiki. Gdybym nie trafił na filmiki, nie nabrałbym ochoty na szukanie fanfików. Gdybym nie przeczytał tych fanfików, być może nie naszedł by mnie pomysł na historię Neferure i Mahesa.

Tak więc macie Dziedziczkę Egiptu dzięki opowiadaniu o Kleopatrze, w każdym możliwym znaczeniu tego słowa! (A teraz migiem mi biec do tego opowiadania!)


Ponieważ Neferure nagle zniknęła z kart historii i ponieważ istnieje teoria, że w jej czasach księżniczki zrzekały się swoich tytułów, jeśli wychodziły za poddanych (nie znaleziono w każdym razie dotąd żadnej kobiety z XVIII dynastii, która chwaliłaby się, że jest Córką Króla, a sama była żoną nie-króla; ale może po prostu dowód czeka na odkrycie) uznałem, że nadaje się idealnie na główną postać, a opowiadanie będzie próbą wyjaśnienia dlaczego zniknęła z kart historii w połowie rządów matki.


Jak wspominałem, pierwotnie miał to być one-shot. Potem dotarło do mnie, że sytuacja rodzinna i polityczna jej i Hatszepsut jest zbyt skomplikowana i lepiej zrobić z tego pięć rozdziałów.

Niebawem jednak stwierdziłem, że nie chcę stereotypowej historii, gdzie romans księżniczki i poddanego jest zakazany, tylko dlatego, że on jest poddanym, no i chciałem jakichś trudności między nimi, więc wymyśliłem wątek z opozycyjnymi zapędami Mahesa. Ale automatycznie wydłużyło to historię – i jest teraz trzy razy dłuższa, niż pierwotnie planowałem.😅

Zapewne jest dla was nieco frustrujące, że musieliście (i nadal właściwie musicie) dłużej czekać na zakończenie, ale przyznam szczerze, że bawiłem się świetnie przy pisaniu i nie żałuję, że ta opowieść się tak rozrosła.🤗


Garść ciekawostek

a) Jako Neferure na karcie postaci i grafice miałem pierwotnie umieścić Marię z Dynastii Tudorów, zarówno z powodu podobieństwa postaci (obie były następczyniami tronu i obie miały rywali w postaci przyrodniego rodzeństwa), jak i tego, że aktorka (Sarah) jest ciemną blondynką, a ja zawsze wyobrażałem sobie Neferure z jasnymi włosami.

Powstał jednak problem, bo nie mogłem znaleźć odpowiednich zdjęć – albo były niewyraźne, albo Maria/Sarah miała na głowie renesansowe nakrycia głowy i upięcia włosów, i po prostu... nie pasowała.😒

Ostatecznie wybrałem do „roli" Danielle Rose Russell, zwłaszcza, że na jednym ze zdjęć wyglądało jakby miała zielone oczy, a w mojej głowie Neferure miała blond włosy ORAZ zielone oczy.

(Potem się okazało, że to był tylko filtr, a Danielle ma niebieskie, ale już machnijmy ręką na ten drobny szczegół, zwłaszcza, że na zdjęciach nie widać dobrze. 😆)


b) Totmesa III wyobrażałem sobie jak Osmana z Sułtanki Kosem: po pierwsze – z powodu „typowo" bliskowschodniej karnacji, po drugie – z powodu charakteru „młodego gniewnego".

Z tego powodu niejako automatycznie wzorowałem wygląd Hatszepsut na Beren Saat, która zagrała macochę Osmana, sułtankę Kosem.


c) Jak wspominałem w jednej z notek, jeśli identyfikacja mumii Hatszepsut jest prawidłowa, to władczyni mogła cierpieć na cukrzycę. Niezależnie od tego, cukrzyca pojawiła się później w historii dynastii (np. u Amenhotepa III), tak więc zdecydowałem się nadać jej tę chorobę u mnie w fabule. Przy okazji zrobiłem w internecie drobny i bardzo interesujący research o cukrzycy w czasach historycznych.

Dopiero potem zorientowałem się, że ironicznie sułtanka Kosem w SERIALU także cierpiała na te chorobę, aczkolwiek dopiero w sezonie 2, kiedy nie grała jej już Beren.


d) W mojej opowieści przedstawiłem Senenmuta jako sympatycznego sojusznika zarówno Hatszepsut jak i Neferure, choć jako postać historyczna budzi on moją... antypatię. Niekoniecznie uzasadnioną, ale jednak. Po kolei.

Historyczny Senenmut urodził się w biednej rodzinie, ale jako dorosły zdobył ważne stanowiska i stał się jedną z najbardziej wpływowych osób w kraju. Wykuł sobie dwa grobowce i umieścił swoje imię na wielu reliefach, w tym w miejscach zarezerwowanych dla członków rodziny królewskiej, w których NIE powinien tego robić. Zrobił to za wiedzą króla (królów) lub bez niej.

Senenmut znika gdzieś po 16 roku panowania Hatszepsut i Totmesa, a jakiś czas później część jego posagów zostaje zniszczona, a jego grób – zbezczeszczony. Co więcej, dostojnik prawdopodobnie nigdy nie został w nim pochowany.

Jedna z teorii mówi, że popadł w niełaskę Hatszepsut i/lub jej współwładcy, może nawet dopuścił się zdrady, i został ukarany. Oczywiście, brak na to jasnych dowodów, a w każdej książce, która biorę na ten temat jest napisane coś innego. Równie możliwe, że Senenmut nie zawinił faraonom, ale narobił sobie jakichś innych wrogów, którzy zniszczyli miejsce jego pochówku, kiedy zmarł. (Tym niemniej żaden król nie kazał tego naprawić...)

Faktem pozostaje jednak, że Senenmut ze swoją masową produkcją podobizn i przejmowaniem kolejnych urzędów w państwie, jawi mi się jako megaloman z kompleksem wyższości, który w końcu posunął się za daleko i ktoś brutalnie przypomniał mu, gdzie jego miejsce.

Okej, wiem, że to bardzo powierzchowna interpretacja i nie jest z mojej strony sprawiedliwa. Mógł być po prostu uzdolnionym i tragicznie niezrozumianym człowiekiem.

Rzecz w tym, że nawet jeśli czuję nieuzasadnioną podskórną niechęć do Senenmuta, to i tak zrobiłem z niego bardzo pozytywną postać w moim opowiadaniu, która ratuje wręcz Neferure i Mahesa, zatajając przed Hatszepsut jedną z poszlak przeciw chłopakowi (a przynajmniej tak się wydaje Neferure).

Ironia co? 😆


Co lubię w mojej historii?

Lubię moje postacie. Bohaterowie nie są idealni: Neferure nie jest szczera (ani wobec matki, ani Mahesa), Hatszepsut wykorzystuje córkę, Totmes ma paranoję, a Mahes daje się ponosić brawurze. A jednak ich zachowania, choć nie zawsze w porządku, mają swoje uzasadnienie i budzą do nich (przynajmniej w zamierzeniu XD) pewnego rodzaju zrozumienie.

Nie ma stricte czarnych i białych charakterów, pewne aspekty życia bohaterów wzbudzają sympatię, a ich wady sprawiają, że nie są ideałami i wydają się bardziej realistyczni. A przynajmniej taki był w zamierzaniu mój cel.



Czego nie lubię?

Mam wrażenie, że momentami przesadziłem z opisami polityki na początku. Oczywiście ciężko byłoby tego uniknąć – problem w tym, że nikt nie wie, jak dokładnie wglądały zasady sukcesji tron, albo dlaczego właściwie Hatszepsut wstąpiła na tron, więc musiałem stworzyć własne wyjaśnienie, a to wymagało dotknięcia wszystkich złożonych aspektów i wyjaśnienia ich czytelnikom, np. dlaczego po prostu nie wyszła za mąż po raz kolejny.

Spowodowało to jednak bardzo SKOMPLIKOWANY obraz sytuacji.

Później w wielu rozdziałach powtarzałem z kolei, jakie perspektywy matrymonialne ma Neferure, kierując się tym, że czytelnicy mogą zapomnieć i się zgubić (znowu: z powodu SKOMPLIKOWANEJ sytuacji), ale momentami to może wydawać się trochę nudne – powtarzać w każdym rozdziale to samo.


Wspominałem też, że Totmes wydaje mi się trochę jednowymiarowy przez pierwsze rozdziały, również w kółko powtarzając podobne kwestie – wahałem się, czy nie wyciąć jednej z jego scen (z Satiah lub Anenem), bo właściwie mówi w nich to samo, tylko do innej osoby. Ostatecznie jednak uznałem, że chcę ukazać go w relacjach z nimi obojgiem i bardzo się starałem, by jednak rozmowy wyglądały choć TROCHĘ odmiennie. (Nie wiem, jak wyszło XD)



Jeszcze dwie rzeczy, których nie tyle, nie lubię, co się obawiam, że ktoś je tak odczyta: po pierwsze, że ktoś pomyśli, iż skoro rządy kobiety i sukcesja przez kobietę są tu ukazane jako ocierające się o uzurpację, a Neferure rezygnuje z korony, uznając dążenia za niesłuszne, martwi mnie, że ktoś odbierze tę opowieść jako promującą patriarchat.

To nie o to tu chodzi. Nie oceniam tu, na ile słuszne są w tej historii działania Hatszepsut w sprawie sukcesji córki. To, co przedstawiam to punkt widzenia ludzi z XVIII dynastii egipskiej.

Egipt był patriarchalnym społeczeństwem, więc siłą rzeczy bohaterowie myślą patriarchalnie, następstwo tronu przez kobietę jest kontrowersyjne, a Totmesowi ani w głowie dzielić się koroną z siostrą. To odzwierciedlenie realiów, a nie krytyka ambicji Hatszepsut czy gloryfikacja męskiego prymatu władzy.

Mam oczywiście nadzieję, że to jasne dla wszystkich czytelników, ale na wszelki wypadek jednak wyjaśniam.



Martwi mnie też, że ktoś uzna zrobienie przeze mnie z Neferure jasnoskórej i jasnowłosej dziewczyny za przejaw „białej supremacji". Kolor skóry starożytnych Egipcjan (a także to, kto dziś jest „prawdziwym" Egipcjaninem) wzbudza masę kontrowersji – burzę wywołał chociażby wybór w 2020 izraelskiej aktorki Gal Gadot na Kleopatrę w planowanym filmie, chociaż akurat etniczność ostatniej królowej Egiptu jest nieznana (nie wiemy, kim była jej matka), i aktorka o lekko śniadej karnacji jest właściwie najbezpieczniejszym możliwym wyborem (jak się okazuje: według afrocentrystów nie dość bezpiecznym).

Jednak wbrew temu, co głoszą afrocentryści, Egipt nie był złożony stricte z ciemnoskórych ludzi. Zapewne większość nie była też „biała". Prawdopodobnie większość miała różne odcienie oliwkowej lub brązowej karnacji – jednak zarówno biali jak i ciemnoskórzy również byli tam obecni w różnych proporcjach.

W Egipcie były jednak osoby o jasnych włosach – rudowłosy był Ramzes II, prawdopodobnie blondynami byli Juja i Czuju, rodzice babki faraona Tutanchamona. Owszem, tacy ludzie stanowili mniejszość państwa nad Nilem, tym niemniej istnieli.


I tak – Neferure najprawdopodobniej była ciemnowłosa i śniada, ale jak długo nie mamy jej ciała, pewności nie ma, a genetyka działa naprawdę nieprzewidywalnie. Wystarczy jeden odległy przodek lub jedna odległa mutacja: moi rodzice i dziadkowie (i pradziadkowie) mieli czarne lub brązowe włosy, ja też mam brązowe, a jednak mój brat jakimś cudem jest blondynem. Przez harem faraonów przewijało się wiele cudzoziemskich księżniczek – jedna mogła przekazać gen jasnej karnacji, który był odtąd obecny w rodzinie królewskiej.

Nadanie więc głównej bohaterce takiego a nie innego wyglądy nie jest więc wcale z mojej strony próbą podtrzymania mitu o starożytnych władcach będących „rasy aryjskiej", ale kwestią mojej... wyobraźni. W moim umyśle Neferure była blondynką, a że nie jest to biologicznie niemożliwe, postanowiłem pójść za ciosem. W grę wchodzi tu jedynie „sztuka dla sztuki", że tak się wyrażę, a nie żadna ideologia.

Zależało mi także na pokazaniu społeczeństwa Egiptu jako mieszanego. Nie poruszam tematu jakiej karnacji ludzi jest najwięcej w społeczeństwie, natomiast bohaterowie mają różnorodny wygląd: Neferure, Per i Minhotep mają jasne włosy, ale za to Totmes (oraz jego ojciec i dziadek), Anen, Intef i Satiah są śniadzi, Hatszepsut ma cerę „miodową", zaś Mahes – partner protagonistki (i w domyśle: członkowie jego utraconej rodziny również) – jest ciemnoskóry. Chciałem w ten sposób odzwierciedlić wielokulturowość Egiptu.

Obawiam się, że pewni twardogłowi nie przyjmą tych argumentów, które przytoczyłem, ale cóż... jeśli chcieliby napisać historię, w której Neferure wygląda inaczej to niechże to zrobią, a nie krytykują cudzą wizję!

Zresztą, jak mówiłem – genetyka jest nieprzewidywalna, a nikt nie wie, jaki kolor skóry czy włosów miała. (Wszyscy za to wiemy, jaki kolor skóry miała Anna Boleyn, ale twórcy nowego serialu, najwyraźniej tego nie wiedzą... Zastanawia mnie, co afrocentryści o tym myślą, skoro sami bez końca krytykują „kaukaską" obsadę filmów o Egipcie.)

Dodatkowo wygląd Neferure ma pewnego rodzaju znaczenie symboliczne – nie ukrywajmy, nietypowa uroda w świecie ciemnowłosych faraonów czyni ją pewnego rodzaju odmieńcem. Jej wygląd nie pasuje do „zwyczajowego" wyglądu członka egipskiej rodziny panującej – a ona sama ostatecznie wybiera życie poza tą rodziną.


Mam nadzieję, że moje argumenty choć trochę przekonują sceptyków :).


Jeszcze raz podkreślam – absolutnie nie popieram żadnej teorii o faronach-Aryjczykach (zresztą: czy Totmes wygląda Wam na Aryjczyka?!!!), natomiast nie popadajmy ze skrajności w skrajność: to że jasnowłose osoby stanowiły mniejszość egipskiej populacji, nie znaczy, że w ogóle ich nie było.

(Tutaj jeszcze wspomnę moje poprzednie opowiadanie o Egipcie, które usunąłem dawno temu. Nazywało się Brat faraonów i... połowa bohaterów była tam blondynami. Kiedy je pisałem nie miałem jednak świadomości, jak bardzo delikatnym tematem jest etniczność Egipcjan. Dodajmy, że w szkołach polskich nadal uczą o trzech „rasach/odmianach" ludzkości, a według tej edukacji ludzie o śniadej karnacji to tak naprawdę „biali", zaś w wielu filmach dokumentalnych o Egipcie dobierają ludzi o jasnej karnacji. 

Wszystko to spowodowało u mnie błędny punkt widzenia i niewłaściwą decyzję przy opisywaniu bohaterów. W Dziedziczce naprawdę starałem się odciąć od tej „białej supremacji" i ukazać społeczeństwa jako zróżnicowane, z ukochanym oraz bratem protagonistki jako „persons of colour" na czele.)



To właściwie tyle. Mam nadzieję, że post się podobał 🙂


Trzymajcie się i do następnego rozdziału!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro