Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4

Tak jak powiedziałem tak też zrobiłem. Na szybko ubrałem pierwsze lepsze spodnie, bluzę i buty, chyba nie do pary, po czym wybiegłem z pokoju. Starałem się nie robić zbyt dużego hałasu gdyż nie chciałem obudzić reszty. Od jakiegoś czasu mieszkamy razem w akademiku ze względów bezpieczeństwa. Jeszcze by zaczęli wypytywać o to gdzie tak pędzę o tej porze.

Zbiegłem po schodach nie potykając się. Zdziwiło mnie że światło kuchenne jest zapalone. Pewnie ktoś postanowił coś podjeść w nocy. Jednak mało mnie to interesowało. Teraz moim celem było dostanie się jak najszybciej do szpitala. Dobiegałem już do drzwi gdy dobiegł mnie czyjś zaskoczony głos który od razu rozpoznałem. Kaminari.

- Bakugo? Dokąd ty idziesz!? Jest cisza nocna!

Nawet na niego nie spojrzałem. Po prostu otworzyłem drzwi i wybiegłem na podwórze nie kłopocząc się z zamykaniem drzwi. Natychmiast skierowałem się do głównej bramy szkoły. Za sobą jeszcze usłyszałem jak ktoś, zapewne zdezorientowany Denki, wybiega z domu ale nie biegnie za mną. I dobrze. Teraz nie potrzebuje niczyjego towarzystwa. Po za oczywiście Deku!

Dotarcie do bramy zajęło mi kilka minut. Gdy już do niej dotarłem nie zdziwiło mnie to że jest zamknięta. Dalej biegnąc myślałem jak się za nią wydostać. Skok przez nią odpada. Zostaną porażony prądem. Podkopu też raczej nie zrobię. Hakerem nie jestem więc sam ich nie otworzę. Pozostała więc tylko jedna opcja. Brutalna Siła! Będąc tak z około niecałe 3 metry od bramy z całych wybiłem się w górę a jednocześnie nastawiłem prawą pięść do uderzenia w bramę całą swoja mocą! Od czasu tamtego incydentu w wyniku którego mój Izuku leży już z 15 miesięcy w szpitalu moja moc drastycznie wzrosła tak jak i umiejętności. A dzięki sporadycznym potyczką z przestępcami taka brama nie stanowiła dla mnie większej przeszkody.

Gdy moja pięść uderzyła w bramę wybuch który przy tym powstał był ogromny. Szybko powstała dziura przez którą się przedostałem bez trudu ale reszta konstrukcji pozostała nie tknięta. Dobry jednak materiał wybrali do budowy tych zabezpieczeń.

Nim wylądowałem na ziemi zobaczyłem jak naszyjnik, który otrzymałem od Deku, świeci niebieskim blaskiem. Było tak za każdym razem gdy używałem Quirik i zawsze czułem się w tedy jakby silniejszy. Raz nawet zrobiłem eksperyment i nie wziąłem go kilka razy na trening z klasą. Odkryłem że wówczas moje Quirik jest słabsze. Nieznacznie ale jednak a do tego jak chciałem użyć większych eksplozji miałem problem z poskromieniem ich. Co innego gdy miałem przy sobie kryształ. Z nim panowanie nad Quirik było znacznie prostsze. Pomagało mi wejść na wyższy poziom. Dodawało sił. Dobrze się z tym czułem gdyż był to prezent od Deku. To było tak jakby to on sam mnie wspierał. Pomagał w udoskonaleniu się. Jakby... Cały ten czas był przy mnie. Oczywiście często ćwiczyłem bez kryształu. Bo gdyby mi go odebrano ... no to była by kicha. Musiałem też sam wyćwiczyć swoją moc ale cieszyłem się że mi pomaga.

Wraz z tym gdy wylądowałem na ziemi blask kryształu zniknął a ja od razu porwałem się do biegu natomiast za sobą usłyszałem włączone syreny alarmowe.

Nagle, po przebiegnięciu kilku metrów, coś zmusiło mnie by się na chwile zatrzymać i obejrzeć dla siebie. Zrobiłem to. Spojrzałem na szkołę i poczułem lekki smutek. Zupełnie tak.. jakbym...Jakbym miał tu już nigdy nie wrócić.

Jednak szybko pokręciłem głową i wyrzuciłem z siebie ą myśl. Zapomniałem o myślach z przed paru chwil i ponownie ruszyłem do szpitala gdzie czeka na mnie najważniejsza osoba w moim życiu. I bardzo chciałbym muc mu o tym powiedzieć.

Półgodziny później byłem już pod szpitalem cały zdyszany ale ani na chwile się nie zatrzymałem. Wparowałem do recepcji wpadając na pewną parę wychodzącą ze szpitala co ich oburzyło ale nie zwróciłem na to uwagi i szybko podbiegłem do pielęgniarki pełniącej teraz dyżur w szpitalu.

- Proszę pana! - Oburzyła się - To szpital a nie boisko!

Nie zamierzałem z nią dyskutować. Miałem poważniejsze pirorytety.

-Midoriya - Wydusiłem pomiędzy głębokimi oddechami - Izuku Midoriya

Ta przez chwilę na mnie patrzyła po czym pokręciła głową wzdychając zrezygnowana i spojrzała w rozpiskę pacjentów.

- Godność? - Spytała tym razem spokojniej

- Bakugo Katsuki - Udało mi się normalnie tym razem wysłowić

Przeglądała listę szepcząc pod nosem przeróżne nazwiska po czym przestała i wyprostowała się dalej wpatrując się w listę.

- Został zabrany kilka minut temu - Oznajmiła co przyprawiło mnie o szok

- Jak to... Został zabrany!? Kto go zabrał!? Kiedy!? - Dopytywałem się zbulwersowany

Przecież jasno powiedzieli mi że się o mnie dopytuje i powiedziałem im że do niego przyjdę. I niby kto miałby po niego przyjść!? Jego matka z pewnością nie zdążyła by tutaj dotrzeć w tak krótkim czasie!A o innych krewnych nie słyszałem. Więc kto!?

- Nie wydzieraj się - Warknęła - I nie mam pojęcia - Oznajmiła napuszona - Grupa ludzi przyjechała po czym szybko go ze sobą zabrała

- I nie sprawdziliście kim byli!? - Byłem na maksa wściekły ale ta tylko wzruszyła ramionami

- Mogę zdradzić tylko tyle że mieli do tego uprawnienia -Zdradziła od niechcenia - A teraz sio mi stąd bo powietrze mi zatruwasz - Chamsko mnie wygoniła

NFZ,siedlisko najgorszych chamów na świecie. I gdybym nie miał teraz lepszych spraw na głowie kłócił bym się z nią i żądał przeprosin. Ale wiem że u tak poprzez kłótnie nie wyciągnął bym z niej nic o tych co zabrali Izuku. Niechętnie wyszedłem ze szpitala myśląc nad tym co powinienem zrobić.

Może powinienem powiadomić jego matkę o zaistniałej sytuacji? Może ona będzie coś wiedzieć na temat ludzi którzy go zabrali?

Gdy byłem już przed głównym wejściem do szpitala wyjąłem swój telefon i zacząłem szukać numeru do Matki Izuku. Jako że nie mam zbyt wielu znajomych to dość szybko się z tym uwinąłem. Jednak w momencie gdy chciałem zadzwonić ktoś niespodziewanie zakradł się za mnie i złapał za ręce  skręcając je a druga osoba kilkoma zwinnymi ruchami związała mi usta. Chciałem się zacząć szarpać i zacząć się bić. Jednak powstrzymały mnie słowa gościa który zawiązał mi usta a teraz stanął przede mną. Miał czarną marynarkę, czarne spodnie, czarne pantofle, czarny krawat, białą koszulę i czarne okulary a w uszach słuchawki. 

- Uspokuj się to zobaczysz swojego przyjaciela - Powiedział oschle ale się natychmiast uspokoiłem

Ten widocznie zadowolony kiwnął w bok głową i zaczęli mnie gdzieś prowadzić. Jak się okazało zaprowadzili mnie do czarnego samochodu z przyciemnionymi szybami po czym kazali tam wejść. Po krótkim wahaniu zrobiłem to.  Miałem tylko nadzieję że robię dobrze i że za kilka chwil znajdą się przy swoim Izuku. 


Tym czasem w UA trwał istny harmider. Nikt nie wiedział co się stało i co się właściwie dzieję! Nauczyciele odmawiali jakichkolwiek komentarzy co dodatkowo denerwowało uczniów. Wszyscy,instynktownie, zebrali się w szkolnej stołówce. Przypominali zgraje uchodźców. Pilnowali ich Nauczyciele. Dyskusją nie było końca. Wszyscy nieustannie dyskutowali o tej sytuacji i się przemieszczali. W tym chaosie nikt nie zwrócił uwagi na małą grupkę uczniów która wymknęła się chcąc przedyskutować to wszystko w spokoju.

Nie czekali nawet by dojść do jakiegokolwiek pomieszczenia a już dyskutowali.

- Bakugo rozwalił bramę? - Spytał niedowierzająco Iida

- Mówię tylko że na kilka chwil przed tym widziałam przez okno jak wybiega z Domu - Oznajmiło Jirou

- Potwierdzam to - Przytakną jej Denki - Byłem w tedy w kuchni coś przekąsić i w tedy wybiegł

- I nie zatrzymałeś go? - Spytał oskarżycielsko Todoroki a Denki posłał mu oburzone spojrzenie

- Todoroki! - Upomniała go Momo

- Oczywiście że próbowałem - Oznajmił ostrzej niż zwykle - Nawet za nim później przed dom wybiegłem ale ten nawet na mnie nie spojrzał!

Wszyscy nie mogli przyjąć tych faktów do wiadomości. Bakugo ucieka ze szkoły podczas godziny policyjnej i niszczy bramę by z niej uciec. Za takie coś mogą go wyrzucić ze szkoły. Co najmniej! Grozi mu też grzywna i kilkuletnie więzienie! Co mogło być tak ważne że zdecydował się na coś takiego. Na niebiosa, postawił w stan gotowości szkołę i wszystkie okoliczne służby a media jużniedługo zaczną o tym trąbić wymyślając niestworzone Historie o powodach tej ucieczki.

- Musimy w niego wierzyć - Stwierdził Kirishima, do tej pory milczący, co nikogo nie zaskoczyło - Wierzyć w towarzysza

Powiedziawszy to wszedł do pierwszej napotkanej klasy. Nie spodziewał się nikt z owej szóstki że zostaną powitani przez lekkie pojedyncze brawa.

- Bardzo szlachetnie słowa panie Kirishima - Oznajmił kobiecy głos -Godne prawdziwego bohatera - Wyczuć można było w tych słowach nutkę ironii

Ci zaskoczeni faktem że ktoś był w tej sytuacji w klasie o tej porze stanęli jak wryci w ziemię. Ze względu na panującą ciemność nie byli w stanie dostrzec twarzy osoby stojącej do tej pory odwróconej w stronę okna. Jednak ta postanowiła się do nich odwrócić ale i tak ledwo widzieli jej twarz. Jedyne co byli wstanie stwierdzić to to iż jest kobietą i do tego o blond włosach a nawet bardzo ponętną. 

- Kirishima Ejiro - Wymieniony zmarszczył brwi - Tenya Iida - Automatycznie się wyprostował - Momo Yaoyorozu - Przełknęła ślinę przestraszna - Denki Kaminari - Poluzował kołnierz z powodu gorąca - Kyoka Jiro - Ta nie zareagowała w żaden sposób ale w środku aż dygotała - Todoroki Shoto - Ten zmarszczył podejrzliwie oczy

- Ki...Kto pani jest!? - Spytał oszołomiony Iida  - Jak pani tu weszła!?

Te z wdziękiem oparła się o jedną z ławek w klasie lekko pokazując Dekolt. 

- Mam swoje...Sposoby - Oświadczyła prowokującym cichym głosem 

Denki był cały czerwony na twarzy natomiast Todoroko lekko się zarumienił a Iida starał się jak tylko mógł powagę a Ejiro dalej uważnie ją obserwował choć widać u niego było lekkie rumieńce. Momo natomiast poczuło zazdrość o Todorokiego a Jirou miała ochotę trzepnąć Denkiego w łeb za takie wpatrywanie się w tą obcą kobietę. 

- Boicie się... maleństwa? - Spytała rozbawiona poprawiając z powrotem swoje, po bliższym przyjrzeniu się, dość skąpą czarną suknię wieczorową po czym już jej mina bardziej spoważniała - Nazywam się Helga Secont - Przedstawiła się przeczesując palcem kosmyk włosów - Przysyła mnie tu mój pracodawca który... - Mówiła krzyżując nogi gładząc lekko prawą z nich prawą ręką - ... ma dla was bardzo kuszącą propozycje - Kończąc złączyła swoje dłonie blisko dość sporych piersi i niby niechcący spadła jej ramiączka ponownie lekko pokazując dekolt - To jak, skusicie się? - Spytała bardzo pociągającym tonem

Cała piątka popatrzyła po sobie lekko zmieszana. Jednak to Momo postanowiła przejąć inicjatywę i ich strony i zadać pytanie nieznajomej.

- Pani pracodawca - Z nerwów lekko się zaśmiała co wyszło sztucznie - A kto to jest?

Nim się obejrzeli cała piątką siedzieli w luksusowej limuzynie wjeżdżając na ogrodzony teren czyjejś bardzo bogatej rezydencji otoczonej przez piękne ogrody i posągi a prowadziła do nich droga z przepięknych kamieni. Wszyscy byli spięci i czekali na spotkanie z tajemniczą osobą.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro