|2|
Blond włosa dziewczyna krążyła bezmyślnie po pokoju hotelowym.
Była tu zaledwie od dwóch miesięcy, ale wspomnienia z tamtego okresu było jej tak ciężko sobie przypomnieć...
Dlaczego tu jest?!
Och... No tak. Wojna. Ten hotel według taty był najbezpieczniejszym miejscem w tych czasach.
Ale... czemu tak trudno było jej sobie przypomnieć jak wyglądał jej tata?
Odprowadzając ją tutaj miał na pewno zieloną bluzę... a może jednak czerwoną.
A może raczej mundur wojskowy? Byłoby to logiczne ze względu na to gdzie się wybierał... Ale czy na pewno już był w niego ubrany? Cóż... to, że nie mogła sobie przypomnieć nie było jej największym problemem...
Dziewczynka nie mogła sobie przypomnieć wyglądu jego twarzy, ani dźwięku jego głosu. Ilekroć spoglądała we wspomnienia widziała zarys mężczyzny z zamazaną twarzą... Blondynka nie miała pojęcia o co tu chodzi.
,,No dobrze... zastanów się jeszcze raz'' pomyślała
Na pewno jej tata miał ciepły głos. Nie umiała sobie przypomnieć jak brzmiał, ale na sto procent był miły.
Żegnał ją z uśmiechem... a może był raczej przygnębiony?
Miał jasne, niebieskie oczy... Och! Nie! Były one raczej ciemno zielone! Uh... jak się tak dłużej zastanawiała to doszła do wniosku, że mogły być i czarne...
,,Może nie pamiętam jak wyglądał, ale dobrze wiem co mówił!" powiedziała sama do siebie, ale po chwili stwierdziła, że i tego nie wie dość dobrze.
Musiała zadać pytanie, kiedy po nią wróci, a on chyba odpowiedział, że pewnie już niedługo się zobaczymy... ale też chyba wspomniał, iż nie on po nią przyjdzie... mówił też, żeby dziewczyna się dobrze bawiła... Oraz, że on tak łatwo nie da się zabić... ona mu odpowiedziała pewnie, że trzyma go za słowo i poszła do tego hotelu... A może i to było jej wymysłem?
Potrząsnęła głową.
Czas opuścić ten przeklęty hotel!
Tak mówiła sobie już od jakiegoś czasu, ale zawsze gdy już stała tuż przed drzwiami, coś ją zatrzymywało.
,,Wyjdziesz i co? Jak znajdziesz drogę do domu?!"
,,Co jeśli trafisz prosto na pole bitwy?! Zginiesz!"
,,Czy nie lepiej zaczekać? Tata nie złamałby obietnicy... na pewno wróci!"
Więc robiła takie podchody od dobrego tygodnia, jednakże dalej tu tkwiła. I pewnie za szybko nie opuści tego miejsca...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro