Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

|3|

Rok przed wybuchem wojny...

Szóstka Strażników Żywiołów zebrała się w jednym miejscu.

Zazwyczaj owe zebrania polegały na miłym spędzeniu czasu w gronie starych znajomych... Jednakże, tym razem było inaczej.

Tydzień temu została wypowiedziana i wykradziona bardzo ważna informacja.

- Jak dobrze wiecie, lub nie... - zaczął Strażnik Energii - Jakiś czas temu jasnowidzka Tengan wypowiedziała przepowiednię...

- Bardziej by mi w takim razie pasowało by określenie ,,Wyrocznia'' - mruknęła Strażniczka Wody

- ...W każdym bądź razie - ciągnął Strażnik Energii - Tengan przepowiedziała przyszłość pod postacią krótkiego... hmmm... wiersza? Nie wiem, czy można to tak nazwać, ale owa rymowanka została wykradziona przez wrogą nam organizację.

- No właśnie... Jak to się mogło stać?! - Zapytała Strażniczka Wody, spoglądając w stronę brązowowłosego mężczyzny - Jak to się stało, że wpuściłeś Menadów do Siedziby Żywiołów, Kai?!

Strażnik Ognia nagle się ożywił.

- Hę? Skąd miałem wiedzieć, że Menadzi zwerbowali Camille?! Przez cały ten czas, byłem przekonany, że pilnuje Tengan z Lloyd'em! - zaczął próbować się bronić

- Może stąd, że zawsze jej pilnujemy w pojedynkę? I nigdy się to nie zmieniało...? - Odparła Strażniczka Wody.

- Och... Daj mi już spokój, Nya... - burknął Strażnik Ognia.

- Ekhm... Nie chcę wam przerywać waszej rodzinnej sprzeczki, ale mamy ważniejsze sprawy na głowie niż wykłócać się oto co wiemy... - Przerwał im Strażnik Piorunów.

- Widzisz Ny... Ej! I ty przeciwko mnie?! - krzyknął oburzony Kai.

- No więc... jeśli byście byli tak mili i pozwolili zapoznać wszystkich z treścią przepowiedni - wtrącił zirytowany Strażnik Energii. Gdy nastała cisza zaczął czytać:

„ Pewnego dnia, Dziecko Złota,
Przed wyborem stanie
i zadecyduje
Kto zginie, a kto zostanie.
Lecz jeśli uczuciami kierować się będzie,
Nic z tego co zechce nie zdobędzie."

- Cóż... -Strażnik Ziemi odezwał się przerywając krępujące milczenie - To bardzo proste.

- Co chcesz przez to powiedzieć, Cole? - zapytał Strażnik Lodu.

- No... ,,Dziecko Złota'' Lloyd był złotym ninja, więc tak jakby ,,złotem", a ,,dziecko'' to chodzi pewnie o jego córkę, Annie.

Strażnik Energii natychmiast się spiął.

Nie podobało mu się to, ale musiał poprzeć Mistrza Ziemi. On od razu też pomyślał o tym samym. Jeśli Menadzi też tak samo pomyśleli... To znaczy, że może grozić jej niebezpieczeństwo.

- Może i masz rację, choć wiele bym dał, abyś się mylił - westchnął blondyn

- Czyli co teraz robimy? Dajemy całą obronę na Harumi i Annie? - Zapytał rudowłosy

- Nie możemy tak zrobić - odrzekł Mistrz Energii - Nie możemy zrezygnować z ochrony Tengan, Borga i Muzeum Ninjago, aby chronić moją żonę i córkę. Dwie osoby musiałyby zrezygnować z zasłużonego odpoczynku. Myślę, że dam radę ochronić je sam.

Miny reszty nie były zadowolone. Nie czuli się wystarczająco przekonani. Nie chcieli stracić kolejnego punktu przewagi nad wrogiem.

- A ja myślę, że Tengan nie trzeba już chronić - stwierdził Strażnik Lodu

- Czemu tak myślisz? - Zapytała Strażniczka Wody

- Menadzi zdobyli to co chcieli. Nie potrzebują zbędnych osób w swoich szeregach. Tengan była dla nich wartościowa, bo miała przepowiedzieć przepowiednię. Gdy już to zrobiła, zdobyli wystarczająco dużo informacji i przestali się nią po prostu interesować. Zauważyliście, że wokół bazy nie ma już ani jednej osoby w czerwono-czarnym płaszczu? Już nas nie obserwują. Polują teraz na twoją córkę, Lloyd.

- Wiem... - Powiedział cicho blondyn w zielonym kimonie - Dlatego nie mogę dopuścić, aby trafiła w ich łapy - mówiąc to wstał - Stwierdzam, że czas zakończyć spotkanie.

Gdy wszyscy zaczęli się rozchodzić Mistrz Ziemi zaczepił Mistrza Energii zaraz przed tym jak ten miał już wychodzić z pomieszczenia narady.

- Ej... Wiesz... Jest takie miejsce. Jakieś siedem kilometrów za Ninjago na zachód... Jest tam taki hotel... Powinna być w nim bezpieczna. Zabierz ją tam. Nie dadzą rady jej wtedy skrzywdzić - poradził mu, Mistrz Ziemi.

- Dzięki za radę, ale na razie chcę ją obronić sam. Jeżeli będzie już naprawdę ciężko, wtedy o tym pomyślę - mówiąc to uśmiechnął się i wyszedł, pozostawiając czarnowłosego samego w sali.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro