|3|
Rok przed wybuchem wojny...
Szóstka Strażników Żywiołów zebrała się w jednym miejscu.
Zazwyczaj owe zebrania polegały na miłym spędzeniu czasu w gronie starych znajomych... Jednakże, tym razem było inaczej.
Tydzień temu została wypowiedziana i wykradziona bardzo ważna informacja.
- Jak dobrze wiecie, lub nie... - zaczął Strażnik Energii - Jakiś czas temu jasnowidzka Tengan wypowiedziała przepowiednię...
- Bardziej by mi w takim razie pasowało by określenie ,,Wyrocznia'' - mruknęła Strażniczka Wody
- ...W każdym bądź razie - ciągnął Strażnik Energii - Tengan przepowiedziała przyszłość pod postacią krótkiego... hmmm... wiersza? Nie wiem, czy można to tak nazwać, ale owa rymowanka została wykradziona przez wrogą nam organizację.
- No właśnie... Jak to się mogło stać?! - Zapytała Strażniczka Wody, spoglądając w stronę brązowowłosego mężczyzny - Jak to się stało, że wpuściłeś Menadów do Siedziby Żywiołów, Kai?!
Strażnik Ognia nagle się ożywił.
- Hę? Skąd miałem wiedzieć, że Menadzi zwerbowali Camille?! Przez cały ten czas, byłem przekonany, że pilnuje Tengan z Lloyd'em! - zaczął próbować się bronić
- Może stąd, że zawsze jej pilnujemy w pojedynkę? I nigdy się to nie zmieniało...? - Odparła Strażniczka Wody.
- Och... Daj mi już spokój, Nya... - burknął Strażnik Ognia.
- Ekhm... Nie chcę wam przerywać waszej rodzinnej sprzeczki, ale mamy ważniejsze sprawy na głowie niż wykłócać się oto co wiemy... - Przerwał im Strażnik Piorunów.
- Widzisz Ny... Ej! I ty przeciwko mnie?! - krzyknął oburzony Kai.
- No więc... jeśli byście byli tak mili i pozwolili zapoznać wszystkich z treścią przepowiedni - wtrącił zirytowany Strażnik Energii. Gdy nastała cisza zaczął czytać:
„ Pewnego dnia, Dziecko Złota,
Przed wyborem stanie
i zadecyduje
Kto zginie, a kto zostanie.
Lecz jeśli uczuciami kierować się będzie,
Nic z tego co zechce nie zdobędzie."
- Cóż... -Strażnik Ziemi odezwał się przerywając krępujące milczenie - To bardzo proste.
- Co chcesz przez to powiedzieć, Cole? - zapytał Strażnik Lodu.
- No... ,,Dziecko Złota'' Lloyd był złotym ninja, więc tak jakby ,,złotem", a ,,dziecko'' to chodzi pewnie o jego córkę, Annie.
Strażnik Energii natychmiast się spiął.
Nie podobało mu się to, ale musiał poprzeć Mistrza Ziemi. On od razu też pomyślał o tym samym. Jeśli Menadzi też tak samo pomyśleli... To znaczy, że może grozić jej niebezpieczeństwo.
- Może i masz rację, choć wiele bym dał, abyś się mylił - westchnął blondyn
- Czyli co teraz robimy? Dajemy całą obronę na Harumi i Annie? - Zapytał rudowłosy
- Nie możemy tak zrobić - odrzekł Mistrz Energii - Nie możemy zrezygnować z ochrony Tengan, Borga i Muzeum Ninjago, aby chronić moją żonę i córkę. Dwie osoby musiałyby zrezygnować z zasłużonego odpoczynku. Myślę, że dam radę ochronić je sam.
Miny reszty nie były zadowolone. Nie czuli się wystarczająco przekonani. Nie chcieli stracić kolejnego punktu przewagi nad wrogiem.
- A ja myślę, że Tengan nie trzeba już chronić - stwierdził Strażnik Lodu
- Czemu tak myślisz? - Zapytała Strażniczka Wody
- Menadzi zdobyli to co chcieli. Nie potrzebują zbędnych osób w swoich szeregach. Tengan była dla nich wartościowa, bo miała przepowiedzieć przepowiednię. Gdy już to zrobiła, zdobyli wystarczająco dużo informacji i przestali się nią po prostu interesować. Zauważyliście, że wokół bazy nie ma już ani jednej osoby w czerwono-czarnym płaszczu? Już nas nie obserwują. Polują teraz na twoją córkę, Lloyd.
- Wiem... - Powiedział cicho blondyn w zielonym kimonie - Dlatego nie mogę dopuścić, aby trafiła w ich łapy - mówiąc to wstał - Stwierdzam, że czas zakończyć spotkanie.
Gdy wszyscy zaczęli się rozchodzić Mistrz Ziemi zaczepił Mistrza Energii zaraz przed tym jak ten miał już wychodzić z pomieszczenia narady.
- Ej... Wiesz... Jest takie miejsce. Jakieś siedem kilometrów za Ninjago na zachód... Jest tam taki hotel... Powinna być w nim bezpieczna. Zabierz ją tam. Nie dadzą rady jej wtedy skrzywdzić - poradził mu, Mistrz Ziemi.
- Dzięki za radę, ale na razie chcę ją obronić sam. Jeżeli będzie już naprawdę ciężko, wtedy o tym pomyślę - mówiąc to uśmiechnął się i wyszedł, pozostawiając czarnowłosego samego w sali.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro