Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

NASTOLATEK

Ja: Wbijajcie na scisaaca, jest napisany z myślą o mrs_skywalker_watson Ej i tak wgl szeryf to dla mnie będzie zawsze John a nie jakiś Noah

Scott pocałował Stilesa w skroń, kiedy chłopak się obudził. Stiles przetarł zmęczone oczy, wzdychając cicho.

- Przytul mnie - jęknął, wciskając twarz w zgięcie jego szyi. Scott wykonał jego prośbę, uśmiechając się lekko. - Zrób mi zaraz śniadanie.

McCall zaśmiał się cicho, czując, jak brunet przewrócił go na plecy i położył się na nim.

- Co to za rozkazy? - zapytał wilkołak, kładąc dłonie na jego biodrach. Stiles pocałował go krótko, a później ponownie przytulił do niego.

- Bo ja jestem gościem i masz się mną dobrze zaopiekować, żebym tu wrócił - powiedział, uśmiechając się lekko.

Stiles był tutaj wiele razy przed zamianą w dziecko. Często się spotykali w domu Scotta, grając w gry, rozmawiając czy nawet oglądając jakieś głupkowate seriale. Czasami też słuchali muzyki, udając gwiazdy pop. Świetnie się tutaj razem bawili i spędzali razem czas.

- Jak sobie życzysz - mruknął Scott. Chwilę panowała między nimi przyjemna cisza, aż w końcu McCall nagle powiedział - Chciałbym mieć dziecko.

Stilinski prychnął cicho i położył się obok niego. 

- Masz dwie opcje do wyboru - zaczął. - Albo spróbować mnie teraz zapłodnić, albo jeśli się nie uda to możesz pójść do jakiejś cycatej laski i zrobić jej bachora.

Scott wykrzywił się.

- Fuj, pochwa - mruknął. - Chyba wolę pierwszą opcję.

Stiles uśmiechnął się chytrze.

- Najpierw zrób mi śniadanie, a później pomyślimy, co dalej.

Scott chyba jeszcze nigdy nie zrobił szybciej śniadania.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro