Rozdział 20
Hejka, przychodzę do Was dzisiaj z nowym rozdziałem! Będzie mi bardzo miło jeśli zostawisz po sobie gwiazdkę i komentarz UwU
Miłego czytania :)
----------------------------------------------------
Harry obudził się następnego ranka o siódmej rano. Usiadł na swoim posłaniu, a obraz jaki zobaczył przed sobą zaskoczył go tak bardzo, że chłopak myślał, iż dostał jakiś halucynacji. Na fotelu, stojącym naprzeciwko łóżka bruneta, spał nikt inny jak Draco Malfoy. Co on wyprawia? Nabawi się porządnego bólu kręgosłupa?! - pomyślał Harry, następnie ubrał okulary i podszedł do śpiącego. Złoty Chłopiec nie potrafił powstrzymać lekkiego uśmiechu, który wkradł się na jego twarz. Draco wyglądał naprawdę słodko kiedy spał.
- Malfoy - powiedział Harry potrząsając delikatnie ramieniem towarzysza, który momentalnie się ocknął i gwałtownie spróbował wstać, co nie udało mu się przez niewygodną pozycję, w której zasnął. - Spokojnie, to tylko ja. Co tu robisz? - zapytał Harry.
- No tak, to tylko ty. Chciałem cię mieć na oku, gdybyś miał koszmary - odparł blondyn ziewając.
Harry westchnął głośno po czym powiedział:
- Dzięki, ale nie powinieneś tego robić. Zdajesz sobie sprawę jaki będziesz obolały, po spaniu w takiej pozycji? Dasz radę w ogóle wstać?
- Nic mi nie jest, Harry - powiedział blondyn i podniósł się z fotela, co jednak sprawiło mu niemały dyskomfort, malując tym samym grymas bólu na twarzy. Jednak Potter nie zwrócił na to uwagi. Stał ja wryty w podłogę. Harry? - pytał sam siebie - Powiedział do mnie Harry? Malfoy uśmiechnął się a następnie poklepał Wybrańca po ramieniu i zaczął kierować się w stronę drzwi. Przechodząc przez próg rzucił tylko:
- Lepiej się pospiesz, bo nie zdążysz na śniadanie.
***
Wybraniec ani się nie obejrzał jak już była godzina 18 w piątek i początek lekcji oklumencji ze Snape'em. Chłopak stał naprzeciw nauczyciela, który udzielał mu ostatnich wskazówek.
- Mam nadzieję, że wszystko jasne, Potter. Domyślam się, że po tak długiej przerwie od zajęć rezultaty naszego treningu, będą jeszcze gorsze niż zazwyczaj, ale mam nadzieję, że chociaż spróbujesz udawać, że się starasz.
- Tak, panie profesorze - powiedział Harry i wyciągnął różdżkę. W głębi serca był przerażony. Doskonale pamiętał jak skończył się jego pierwszy, i jak na razie jedyny, trening z Malfoyem po powrocie z Departamentu Tajemnic.
- Skup się, Potter. Raz... Dwa... Trzy... legilimens!
I wtedy gabinet Mistrza Eliksirów rozpłynął się przed oczami Harry'ego. Obrazy migające przed jego oczami oślepiały go, gdy poruszały się z zawrotną prędkością.
Trzynastoletni Harry widzi jak wielki, czarny pies zaciąga Rona w głąb Wierzby Bijącej... Hermiona leży spetryfikowana w skrzydle szpitalnym... Tom Riddle wypuszcza bazyliszka w Komnacie Tajemnic... Wybraniec stoi przed ogromnym smokiem... Draco Malfoy wije się z bólu na podłodze, krzycząc przeraźliwie...
Nagle przed oczami chłopaka znów ukazał się gabinet znienawidzonego nauczyciela. Brunet zorientował się, że klęczy na podłodze, blizna piekła go już bardzo mocno. Chłopak podniósł wzrok i spojrzał na profesora, którego twarz była jeszcze bardziej wykrzywiona gniewem i pogardą niż zazwyczaj.
- Co to było, Potter? - zapytał chłodno. Harry doskonale wiedział, że Snape'owi chodzi o sen, w którym Voldemort torturował Draco, ale za to nie miał zielonego pojęcia co ma powiedzieć. Czuł, że każda odpowiedź będzie zła, dlatego był cicho i wpatrywał się w podłogę, rozcierając sobie bliznę ręką.
- Wstań i usiądź, Potter! - powiedział ostro nauczyciel. Harry doskonale wiedział, że będzie miał teraz kłopoty, więc posłusznie zrobił to, co kazał Snape.
- Ponowię pytanie, bo chyba nie dosłyszałeś. Co to było, Potter? - w oczach nauczyciela widać było prawdziwy gniew. Chłopak zastanawiał się gorączkowo nad odpowiedzią, ale nic nie przychodziło mu do głowy.
- Sam się o to prosiłeś, Potter... Legilimens!
Gabinet rozpłynął się przed oczami chłopaka, po to aby za chwilę znów wrócił do rzeczywistości. Harry wiedział, że nauczyciel zanurzył się w jego umyśle po to, by zobaczyć wspomnienie ze snem, którego skrawek ujrzał zupełnie przypadkowo.
- Nie może pan tak robić! - krzyknął Harry, był naprawdę wściekły, że Mistrz Eliksirów wtargnął do jego umysłu. Głowa bolała go przeraźliwie, a ręce trzęsły mu się z niewiadomego powodu. Co teraz? - myślał.
- Oczywiście, że mogę, Potter. Radzę ci nie krzyczeć jeśli nie chcesz dostać szlabanu. Znowu zanurzyłeś się do świadomości Czarnego Pana?
- Nie zrobiłem tego celowo, to był sen.
- Kazałem ci pozbywać się wszystkich myśli zanim zaśniesz, oczyszczać umysł! Wiesz jak bardzo nieodpowiedzialne jest twoje zachowanie!? Powinieneś trzymać się z daleka od młodego Malfoya!
- Jak mam to zrobić!? To pan umieścił mnie razem z nim w pokoju! - krzyknął Harry, teraz była naprawdę wściekły, po za tym czuł jak robi się coraz bardziej czerwony na twarzy, nie tylko ze złości, ale i także z zażenowania. Snape był ostatnią osobą, której Harry chciał pokazywać, że zależy mu i boi się o Arystokratę.
- Mówiłem ci już, żebyś nie krzyczał! Nie ja umieściłem was razem w pokoju, tylko dyrektor. Sam NIGDY nie podjął bym takich środków. Choć wydaje mi się, że wasze lekcje nie dają zamierzonych rezultatów!
- Dlaczego mam się trzymać od niego z daleka!? Voldemort już wie, że dzielimy razem pokój, więc to nie ma żadnego znaczenia!
- Rusz czasem głową, Potter. Po pierwsze nie możemy być pewni tego, że Czarny Pan już wie, a nawet jeśli tak, to tym bardziej powinieneś zostawić Draco w spokoju. Stwarzasz dodatkowe powody, dla których Malfoy'owi grozi niebezpieczeństwo.
- Jakie powody?! - zapytał napastliwie Harry.
- Jestem pewny, że nawet ty byłbyś w stanie do tego dojść, Potter. Połącz fakty i się domyśl. Jeśli Czarny Pan zechce ukarać Lucjusza Malfoya albo jego żonę, to jak sądzisz co zrobi? Przez swoją lekkomyślność dajesz mu kolejne powody, dla których mógłby chcieć skrzywdzić Malfoya. Już sam sen powinien dać ci sporo do myślenia - powiedział ostro nauczyciel.
W pomieszczeniu zapadła cisza. Harry wiedział co Snape ma na myśli.
- Przepraszam, panie profesorze - powiedział cicho.
- Dobrze, że zrozumiałeś, a więc tak jak już ci powiedziałem, masz trzymać się z daleka od Malfoya, żeby ci to ułatwić zamiast codziennych treningów oklumencji z nim, ograniczymy ćwiczenia do dwóch razy w tygodniu. Chodź chyba nie będzie to duża różnica. Doskonale wiem, że nie ćwiczycie codziennie.
- Dobrze, proszę pana - powiedział smętnie Harry.
- Spójrz na mnie, Potter - rozkazał nauczyciel, ale bez swojej zwykłej pogardy w głosie. Brunet podniósł wzrok, który dotychczas błądził po podłodze i przeniósł go na profesora. Twarz Snape'a przybrała bardzo nietypowy dla niego wyraz, gdyż w przeciwieństwie do oczu, które wyglądały na zmartwione i przepełnione współczuciem, nie wyrażała żadnych uczuć, nawet pogardy. Tylko pustkę.
- Nie przywiązuj się do niego, Potter. Widzę, że ci na min zależy. Legilimencja potrafi wydobyć z człowieka naprawdę wiele. Pokazujesz mi wspomnienia, których się boisz, a boisz się, że ktoś mógłby skrzywdzić Draco, że coś może mu grozić, dlatego tym bardziej powinieneś mieć na uwadze jego bezpieczeństwo - powiedział Mistrz Eliksirów z niebywałym spokojem i jakby smutkiem. - Możesz już iść, chcę cię widzieć tu za tydzień o tej samej porze - dodał już swoim zwykłym chłodnym tonem.
- Do widzenia, panie profesorze - odparł Harry, następnie wstał i szybko wyszedł z gabinetu.
-----------------------------------------------------------
Dziękuję wszystkim wytrwałym, którzy czytają aż do końca (łącznie z wiadomością od autora XD), jesteście niesamowici! Mam nadzieję, że wam się podobało, jeśli tak to będzie mi naprawdę miło jeśli zostawcie coś po sobie :3
Do zobaczenia w kolejnych częściach :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro