Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Scena VII

Scena VII salon Warszawski
Kilku urzędników, literatów (poetów), dam, jenerałów i sztabsoficerów. Wszyscy są incognito, piją herbatę przy stoliku, a bliżej drzwi kilku młodych ludzi i dwóch starszych Polaków stoi. Stojący rozmawiają z ożywieniem po polsku, a towarzystwo przy stoliku mówi po francusku.
*przy drzwiach*

Zenon Niemojewski
*do Adolfa*
U was na Litwie dzieje się to samo?

Adolf
U nas nawet gorzej, krew się wszędzie leje!

Niemojewski
Krew?

Adolf
Nie na polu bitwy co prawda, ale pod ręką kata. Nawet nie od miecza, a pałki i bata
*mówią ciszej*
*przy stoliku*

Hrabia
To ten bal był taki niesamowity i tylu wojskowych miał?

Francuz
Ja tam słyszałem, że pusto niczym w kościele.

Dama
Zgodzę się, pełna sala

Hrabia
Było tak świetnie?

Dama
Długo gadać

Kamerjunkier
Chociaż z liczną obsługą, usługiwano niezgrabnie. Nawet szklanki wina nie dostałem czy kawałka pasztetu.

Dama I
Na salach do tańczenia było tak dużo ludzi, że gdzie się ruszysz tam Cię po nogach deptają

Dama II
To był tylko jeden z prywatnych wieczorów

Szambelan
Bal był zapraszany, mam nawet teraz bilety
*wyjmuje zaproszenia i pokazuje, wszyscy zmieniają zdanie*

Dama I
To jeszcze gorzej, pomieszano wszystkich tak, że nie można było ubiorów ocenić.

Dama II
Odkąd tylko Nowosilcow wyjechał z Warszawy nikt nie potrafił dorównać mu w planowaniu zabawy. Umiał wszystkich ugrupować, nie widziałam od jego wyjazdu, pięknego balu ni razu.
*słychać między mężczyznami śmiech*

Dama I
To była potrzebna w Warszawie osoba. Z czego się tak śmiejecie, śmiało pochwalcie się.

*Przy drzwiach*
Jeden z młodych
Cichowski uwolniony?

Adolf
Znam Cichowskiego, byłem niedawno u niego, chciałem po Litwie rozgłosić między naszymi co by mi powiedział.

Zenon Niemojewski
Powinniśmy złączyć siły i się wznosić, inaczej rozdzieleni zginiemy marnie.
*Mówią ciszej*

Młoda dama
*stoi przy drzwiach*
A jakie on wytrzymał męczarnie!
*kontynuują rozmowę*
*przy stoliku*

Jenerał
*do literata*
Przeczytaj w końcu, daj się uprosić.

Literat
Nie umiem na pamięć

Jenerał
Pamiętam, że nosiłeś ze sobą wierszy trochę. Masz tutaj pod frakiem. Widzę nawet okładki, damom coś powiedz, z pewnością chcą usłyszeć.

Literat
Damy? Znalazły się literatki! One pewnie więcej francuskich wierszy znają niż ja.

Jenerał
*idzie rozmawiając z damami*
Tylko niech się panie nie śmieją

Dama
Macie nam wykład robić? Przepraszam, chociaż po polsku umiem mówić to polskich wierszy nie rozumiem.

Jenerał
*do oficera*
Ma rację po części, trochę to nudne
*pokazuje na literata*
Opowiada tysiące wierszy o sadzeniu grochu
*do literata*
Czytaj w końcu, patrz tylko czy cię będziemy słuchali
*pokazuje na drugiego literata*
Spójrz tam, ten nam gazeciarz rymy swoje wypali. Spójrz jak on zaprasza, śmieje się, już usta otwiera i spogląda ogromnymi oczami.

Literat
*do siebie*
Wychodzą
*do Jenerała*
Długimi wierszami tylko piersi bym natrudził

Jenerał
*do oficera*
Dobrze, że nie chce czytać, bo z pewnością nas by zanudził.

Młoda dama
*oddzielająca się od grupy młodszej od drzwi idzie do stolika*
Rzecz nastała okropna, słuchajcie panowie!
*do Adolfa*
Powie pan ichmościom o Cichowskim.

Oficer wyższy
Cichowski wypuszczony?

Hrabia
Tyle lat w więzieniu posiedział

Szambelan
Już myślałem, że on zmarł
*do siebie*
O takich rzeczach nie powinno się słuchać, to niebezpieczne. Z drugiej strony jednak wyjść  w środku opowieści byłoby niegrzecznie
*wychodzi*

Hrabia
Wypuszczony? To dziwna sprawa

Adolf
Nie znaleźli winy
Mistrz ceremonii
A kto tu o winach mówi? Kto był w więzieniu widział i słyszał wiele. To jest rzecz rządowa, tajniki polityczne, ale pan z Litwy. To jest z pewnością zaskoczenie dla Pana. Panowie wychowani na wsi to i chcą wiedzieć o cesarstwie jak o swoim gospodarstwie
*uśmiecha się*

Kamerjunker
Pan jest z Litwy i tak po polsku? Byłem przekonany, że w Litwie już tylko Moskale. O Litwie mniej wiem niż o Chinach, raz Constitutionnel coś pisał o Litwinach, ale tak to w gazetach francuskich ani słowa.

Panna
Niech Pan opowie, to rzecz narodowa i bardzo ważna

Stary Polak
Znałem starych Cichowskich, to uczciwa rodzina. Nie widziałem go dawno, trzy pokolenia zeszły jak nas przemoc dręczyć. Męczyła naszych ojców, dzieci i wnuków męczy

Adolf
*wszyscy się zbliżają i słuchają*
Znałem go kiedy był jeszcze dzieckiem, żywe srebro istne, każdego ciekawił. Pamiętam jak brał mnie na kolana, miał oczy tak radosne i niewinne. Miał się wtedy żenić, na ślub nas nawet swój zaprosił. Pewnego dnia, uciekł, nie wrócił i zniknął. Okazało się, że się utopił, on zginął. Trupa nie znaleziono. Jednak nawet po wielu łzach i o jego śmierci zapomniano. Dwa lata później w więzieniu się znalazł, kiedy kazano mówić swoje nazwiska, imiona. Żonie powiedziano o tym, że mąż jej żyje, jednak oprócz imienia nic więcej o nim nie usłyszała. Kolejne trzy lata minęły, po Warszawie przechodzić zaczęły opowiadania, że Cichowski żyje i nie składa żadnego zeznania, że wiele nocy nie przespał, że karmiono go śledziami i pić nie dawano. Pojono go opium, larwami łaskotano go, aż w końcu wzięto innych. Żona znowu płakała, wszyscy inni zapomnieli. W końcu nie tak dawno temu, do żony domu przyszli oficer i żandarm, kazali dać pióra i papieru. Pogrożono palcem, kazano podpisać, że mąż żywy wrócił do domu. Widziałem go niedawno potem, jednak nie poznałem. Utył, ale nie w ten dobry sposób. Policzki  mu pożółkły, zbladły i nabrzmiały, włosy wszystkie mu spadły, na czole zmarszczki. Witam się, a on mnie nie poznał. Nie chciał do mnie mówić, więc mówię kim jestem, a on patrzy na mnie nieprzytomnie. Wszystko co mu się stało widać było w jego smutnych, bezdennych i zmęczonych oczach. Wróciłem po miesiącu, miałem nadzieję, że chociaż trochę w głowie mu się rozjaśni, ale nic. Za dużo gadał sam do siebie, za wiele przecierpiał, aby rozumieć. Podejrzliwy się zrobił byle gościa. Cokolwiek spytasz to do pokoju ucieka mówiąc, że nic nie wie i nie powie. Teraz Polska kwitnie, myślałem że coś opowie. O swoich własnych cierpieniach już nawet nie wiedział. Wszystkie jego myśli, a nawet pamięć spróchniały, nikt nic nie wie, a on nie pamięta. Bóg jedynie wie co się dowiedział, a czego już nie
*Adolf ociera łzy*
*długie milczenie*

Młoda dama
Czemu nie chcecie o tym pisać panowie?

Hrabia
Niech to Niemcewicz opisze w całości, on się lepiej zna na takich rzeczach.

Literat I
To historia

Literat II
Straszna historia

Kamerjunkier
Dalibóg, niesamowicie wyśmienita

Literat I
Takich dziejów się słucha, opisuje, ale kto by czytał? Zamiast mitologii patrzymy na współczesne wypadki. Potem widać, że należy poetom dać czekać aż...

Jeden z młodzieży
Aż co? Wiele lat potrzeba, aby przedmiot się ułożył i uznano go za dobry. Niczym figa czy tytoń.

Literat I
Nie ma wyraźnych reguł

Literat II
Ze sto lat trzeba by czekać było

Literat I
To i tak mało

Literat III
Tysiąc jak nie parę tysięcy

Literat IV
Mi się wydaję, że to wcale nie chodzi o datę przedmiotu. Nasz naród szanuje się za prostotę i gościnność, nie lubi scen okropnych czy gwałtownych. Za to bardzo lubi śpiewać, lubimy sielanki.

Literat I
Spodziewam się, że nie przemyśli Pan nawet tego, ale napisać wierszem, że ktoś jadł śledzie? Poezji nie ma bez poloru, poloru nie ma bez dworu, a o dworze sądzi smak, piękność i sława. Dworu nie mamy w Warszawie.

Mistrz ceremonii
Nie ma dworu! Dziwi mnie to coraz bardziej, to ja jestem mistrzem ceremonii.

Hrabia
*cicho do mistrza*
Gdybyś coś nie coś powiedział namiestnikowi moja żona byłaby pierwszą pokojówka.
*głośno*
Próżno próbować, nie dla nas wysokie urzędy. Tylko arystokraci mają dworu względy

Drugi hrabia
*niedawno mianowany z mieszczan*
Arystokraci zawsze łatwiej mieć i mają. Za przykład sobie biorą Wielką Brytanię.
*zaczyna się kłótnia polityczna podczas której młodzież wychodzi*
Pierwszy z młodych
A łotry! Do kija!

A*** G***
Jakby im dwór pokazał to bym ich i smaku nauczył

N***
Co my poczniemy, spójrzcie sami jak sobie na narodu czele stoją.

Wysocki
Powiedz raczej, że na wierzchu. Nasz naród jest niczym lawa z wierzchu jest zimna i twarda, sucha, a wręcz plugawa. Wewnątrz zaś ognia sto lat nie wyziębi. Przebijmy skorupę i zejdźmy do głębi.
*odchodzą*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro