Rozdział 28
Witam wszystkich! Mamy kolejny rozdział :)
Miłefo czytania <3
------------------------------------------------------------
W końcu nastał sobotni poranek. Dla Harry'ego czekanie tych kilka dni wydawało się wiecznością. Jakiś czas od wysłania Hedwigi z listem bruneta, chłopak dostał odpowiedź. Remus miał przyjść po niego o 14 i razem mieli aportować się niedaleko szpitala Św. Munga. Potter był naprawdę podekscytowany. Bardzo dawno nie widział swojego wuja chrzestnego i nie mógł się już doczekać, tego spotkania. Rano wstał, poszedł wziąć dość długi, jak na niego prysznic. Gdy był już ogarnięty i najedzony, udał się do biblioteki z Ronem i Hermioną, żeby razem się pouczyć. Niedługo miały odbyć się egzaminy z SUM-ów- Standardowych Umiejętności Magicznych. Owe testy były bardzo ważne dla każdego młodego czarodzieja, gdyż wpływały na jego przyszłość związaną z zawodem, dlatego przyjaciele postanowili dobrze się na nie przygotować. Poza tym mieli również okazję, aby spędzić ze sobą trochę czasu.
Na pół godziny przed wyznaczonym przez Lupina czasem Harry krzątał się po swoim dormitorium, nie mogąc znaleźć sobie miejsca od podekscytowania. Nie był już w stanie skupić się na nauce, więc pozostało mu tylko czekanie. Draco siedział na kanapie z kilkoma książkami, gdyż tak jak większość piątoklasistów przygotowywał się do zbliżających testów.
- Harry, proszę cię, usiądź. Nie mogę się skupić, jak tak chodzisz po całym pokoju - powiedział w końcu blondyn.
- Przepraszam, denerwuję się trochę. Lepiej pójdę do swojego pokoju.
- Nie wyganiam cię. Możesz zostać. Nie wolisz spożytkować tego czasu na coś lepszego niż krzątanie się bez celu?
- Nie mogę się na niczym skupić - odpowiedział brunet, na co Malfoy parsknął krótkim śmiechem.
- Zdecydowanie przesadzasz. Wyluzuj. Wyglądasz, jakbyś miał iść zaraz otrzymać jakiś wyrok, a nie jakby szykowało się miłe spotkanie z wujkiem - odparł Arystokrata. Harry tylko wymamrotał coś pod nosem i poszedł do siebie do pokoju, a Draco zaniósł się śmiechem.
Po jakimś czasie rozległo się pukanie do drzwi. Jako że zestresowany Potter był u siebie i nic nie słyszał, Malfoy poszedł otworzyć. Nie zdziwił się, gdy zobaczył za nimi Remusa Lupina.
- Dzień dobry, panie profesorze - przywitał się Malfoy, po czym wpuścił przybysza do środka.
- Dzień dobry, Draco. Harry jest już gotowy? - zapytał wesoło nauczyciel.
- Tak, zawołam go. Wydaje się trochę... zdenerwowany - oznajmił spokojnie Arystokrata, po czym podszedł do drzwi sypialni Złotego Chłopca i zapukał w nie.
- Harry, profesor Lupin już na ciebie czeka! - zawołał Ślizgon. Już po chwili Wybraniec stał w progu i z wesołym uśmiechem przywitał Remusa.
- To, co idziemy? - zapytał w końcu profesor.
- Tak! Do zobaczenia, Malfoy - powiedział Harry i w podskokach opuścił dormitorium. Wyglądał jak małe dziecko, które właśnie miało iść do sklepu kupić sobie wymarzoną zabawkę. Nauczyciel zaśmiał się lekko, pożegnał z Draco i wyszedł z pomieszczenia za brunetem, zostawiając Arystokratę samego. Chłopak usiadł na swoim dawny miejscu i wziął do ręki podręcznik od transmutacji, który czytał przed przybyciem Lupina.
***
Niedługo później Harry wraz z Remusem Lupinem przemierzali białe korytarze szpitala Św. Munga w poszukiwaniu sali Syriusza. W końcu udało im się dotrzeć i stali przed odpowiednimi drzwiami. Profesor, z uśmiechem na twarzy, pokazał brunetowi gestem, aby otworzył i wszedł pierwszy do środka. Wybraniec wyciągnął trochę niepewnie rękę, wziął głęboki oddech i pociągnął za klamkę. Jego oczom ukazał się jednoosobowy, biały pokój z oknem po przeciwnej, do wejścia, ścianie. Łóżko znajdowało się w prawym rogu, a przy nim stała szafka nocna. Syriusz leżał na swoim posłaniu. Gdy tylko zobaczył swojego chrześniaka, od razu uśmiechnął się szeroko i powiedział:
- Cześć, Harry!
Brunet momentalnie podbiegł do swojego wuja chrzestnego i pochylił się, żeby go uściskać. Lupin wszedł do środka po Harrym oraz postawił dwa krzesła przy łóżku Blacka.
- Tęskniłem za tobą, Syriuszu - powiedział wciąż uśmiechnięty Złoty Chłopiec, po czym odsunął się od Łapy i usiadł na jednym z krzeseł.
- Też za tobą tęskniłem. Bardzo się cieszę, że w końcu mogę cię zobaczyć całego, zdrowego i uśmiechniętego - oznajmił wesoło Black.
- Też się cieszę, że w końcu cię widzę. Nawet nie wiesz, jak bardzo mi ciebie brakowało. Jak się czujesz?
- Oh, nie musisz się o nic martwić, Harry. Właściwie to czuję się znakomicie. Magomedycy mówią, że jest ze mną dobrze i powinni niedługo wypisać mnie do domu.
- Wspaniale! Będziesz w domu sam? Znaczy się, nie uważasz, że powinien ktoś tam z tobą być i ci pomóc, przynajmniej na początku? - zapytał troszkę zaniepokojony brunet
- Nie będę sam - odpowiedział Syriusz i uśmiechnął się do Lupina, który zabrał głos:
- Ustaliłem z Syriuszem oraz Magomedykami, że gdy tylko już go wypiszą, to zabiorę go do Grimmauld Place i zamieszkam z nim przez jakiś czas, żeby się nim zająć. Poza tym będą nas odwiedzać członkowie Zakonu. Na pewno nie musisz się martwić, że zaniedbamy Syriusza, Harry. Będzie w dobrych rękach.
- W to nie wątpię. Tylko dobrze go przypilnujcie, żeby nie pakował się w żadne kłopoty - rzekł Potter, po czym wszyscy zaczęli się śmiać.
- A co tam u ciebie, Harry? Dalej mieszkasz z tym Malfoyem? Dobrze cię traktuje? - zagadnął Łapa.
- Tak, dalej mieszkam w Slytherinie, ale jest całkiem dobrze, choć tęsknię za Gryffindorem.
- Chyba polubiliście się z Draco, co? Przynajmniej takie odniosłem wrażenie - dodał Lupin. Harry spojrzał na niego lekko zaskoczony. Profesor wywnioskował coś takiego, w tym niezwykle krótkim czasie, gdy przyszedł po Wybrańca? Policzki Złotego Chłopca lekko się zaróżowiły.
- No tak, polubiliśmy się. W sumie na ogół to bardzo dobrze się dogadujemy. Malfoy bardzo mi pomaga, nie wiem, co bym bez niego zrobił. Pocieszał mnie, gdy było ciężko i jakoś tak wyszło - powiedział brunet.
- To świetnie! Bałem się, że będziesz miał z nim ciężko, ale jeśli tak to wygląda, to cieszę się, że znaleźliście wspólny język. Chyba będę musiał mu podziękować, za to, że wysilił się, żeby ci pomóc. A jak ci idzie z oklumencją, dajesz radę?
- Szczerze mówiąc, to nie jest najlepiej, ale się staram.
- Nie przejmuj się. Oklumencja jest bardzo trudna i wielu dorosłych czarodziejów uczy jej się naprawdę długo. Najważniejsze są chęci. Mam nadzieję, że Snape dobrze cię traktuje.
- Jest w porządku - odpowiedział Wybraniec.
***
Rozmawiali tak jeszcze przez długi czas na różne tematy takie, jak: egzaminy, lekcje, przyjaciele i mówili jeszcze trochę o oklumencji. Czas upłynął im nieubłaganie szybko i zanim się obejrzeli już była godzina 20 i Lupin oznajmił, że już czas się rozstać, aby wrócić do szkoły. Harry przytulił Syriusza i czule się z nim pożegnał.
Jakiś czas później brunet zmierzał korytarzami zamku do swojego dormitorium w lochach. Gdy wszedł do niego, zauważył, że Draco nie było w pokoju, więc miał czas tylko dla siebie. Wybraniec postanowił wziąć gorący prysznic po wyczerpującym dniu.
Po wyjściu z zaparowanej łazienki rozejrzał się po sypialni Draco z nadzieją, że go w niej zobaczy, ale się pomylił. W zamian usłyszał głośne śmiechy i krzyki, dochodzące zza ścian. Trochę zdezorientowany chłopak uchylił drzwi dormitorium, żeby zerknąć, co się dzieje. Ku jego zaskoczeniu zobaczył, że pokój wspólny Ślizgonów jest praktycznie pusty. Te dźwięki dochodziły z jednego z pokoi. O ile Potter dobrze pamiętał to tam, znajdowała się sypialnia Crabbe'a, Goyle'a i Blaise'a. Wyglądało na to, że Malfoy poszedł do swoich przyjaciół i świetnie się z nimi bawi. Brunet zamknął drzwi i poszedł do siebie. Zerknął na zegarek, który ukazywał 22:47. Harry nie zamierzał czekać, aż Draco wróci, żeby mógł mu wszystko opowiedzieć. Chłopak zdecydowanie był zbyt zmęczony, poza tym nie miał zielonego pojęcia, o której godzinie blondyn przyjdzie, a nie zamierzał iść po niego i psuć mu tym samym zabawy. W końcu postanowił zgasić światło, po czym ułożył się wygodnie w miękkim łóżku. Rozmyślał jeszcze przez krótką chwilę i zasnął.
***
Draco świetnie bawił się w towarzystwie swoich przyjaciół, ale wszystko, co dobre w końcu musiało się skończyć. Gdy za zegarze wybiła godzina 1 w nocy Ślizgoni, postanowili zakończyć swoją małą imprezkę i się rozejść. Jako że tylko Draco i Pansy mieszkali w innych dormitoriach od reszty przyjaciół, wyszli razem.
- Dobrze, że do nas wróciłeś, Draco. Tęskniłam za tobą - powiedziała Parkinson, zatrzymując się, po czym zarzuciła blondynowi ręce na szyję. Zaskoczony taką reakcją Malfoy spojrzał na nią dziwnym wzrokiem. Żadna, nawet mała, imprezka nie obejdzie się bez czegoś mocniejszego do picia no i tak było również u nich, o co Goyle się postarał. Sam Draco nie wypił ani kropli podobnie jak Zabini, ale wyglądało na to, że Pansy wypiła więcej, niż Arystokrata mógł się po niej spodziewać.
- Też za wami tęskniłem - odpowiedział szczerze blondy i uśmiechnął się, co dziewczyna od razu odwzajemniła. Brunetka wpatrywała się w jego szare oczy jeszcze przez chwilę, następnie mocno go przytuliła.
- Nie uciekaj już od nas. Nigdy. Proszę. Bez ciebie nie było tak jak dawniej - wyszeptała dziewczyna. Draco odwzajemnił czule uścisk. Wiedział, że na trzeźwo Pansy nigdy by się do tego nie przyznała.
- Obiecuję, że już was nie zostawię - zadeklarował chłopak. Stali jeszcze tak przez chwilę przytulając się, po czym Draco odprowadził Parkinson pod same drzwi dormitorium dziewcząt, gdzie pożegnali się i poszedł powoli do siebie.
Niedługo potem znajdował się w swoim dormitorium. Był pewny, że Potter już śpi, ale mimo wszystko wolał do niego zajrzeć. Uchylił drzwi pokoju i oświetlił go lekko różdżką. Tak jak podejrzewał, Harry kręcił się oraz przewracał na łóżku trochę niespokojnie, ale mimo wszystko spał. Malfoy'owi widok ten wydał się trochę śmieszny, ale również uroczy, więc uśmiechnął do siebie się i poszedł wziąć długą kąpiel. Nawet pomimo późnej pory nie był zmęczony. Spotkanie z przyjaciółmi podziałało na niego pobudzająco. Dawno się tak dobrze nie bawił. Czuł się tak jak dawniej. Prawda była taka, że zanim Potter wprowadził się do niego, prawie w każde sobotnie wieczory urządzali sobie coś takiego, ale gdy opieka nad Wybrańcem i pilnowanie go spadło na barki blondyna, chłopak musiał zrezygnować z takiej zabawy. W sumie to nie miał na nią nawet ochoty. Jednak po ostatniej rozmowie z Zabinim, Arystokrata znów otworzył się na ludzi i spotkania ze znajomymi. Ku uciesze chłopaka przyjaciele nie wypytywali go o Harry'ego, nawet po tym, gdy niektórzy nie byli już do końca trzeźwi. Blaise również nie wspominał słowem ani nie wypytywał o to, jak mają się sprawy sercowe Draco, za co blondyn był mu dozgonnie wdzięczny.
Ślizgon nie śpieszył się z kąpielą. Ciepła woda relaksowała go i odprężała, a zapach piękny zapach, jaki roznosił się, po całym pomieszczeniu wprawiał w błogi stan odpoczynku. Blondyn zamknął oczy i z uśmiechem rozkoszował się czasem tylko dla siebie.
Gdy woda w końcu się ostudziła, Malfoy postanowił w końcu wyjść. Przebrał się w piżamę i podszedł do lustra, gdzie znajdowała się reszta jego wieczornego rytuału spa. Po umyciu zębów już miał zamiar wziąć buteleczkę z odżywką do włosów, gdy nagle usłyszał bliżej nieokreślony, lecz niezbyt głośny krzyk. Ślizgon na chwilę zastygł w bezruchu i przysłuchiwał się, czy usłyszy dźwięk ponownie, ale gdy nic takiego się nie wydarzyło, chłopak uznał, że po prostu przesłyszał się i wrócił do wykonywanej wcześniej czynności. Jednak jakiś czas później do uszu Arystokraty znowu dotarł odgłos, ale i tym razem blondyn postanowił go zignorować. Chwilę później Draco wyszedł z łazienki, ale gdy tylko otworzył jej drzwi, przekonał się, że te dźwięki nie były jednak wynikiem później pory połączonej z jego wyobraźnią.
------------------------------------------------------------
No i już koniec! Przepraszam Was za to lanie wody w tym rozdziale. Ogólnie to na początku miał być dłuższy, ale za bardzo się zapędziłam i łącznie wyszłoby ponad 3500 słów, dlatego podzieliłam go na dwie osobne części ;) Następna będzie znacznie lepsza (przynajmniej według mnie) i pojawi się jutro, żeby nie kazać wam zbyt długo czekać w niepewności!
Do usłyszenia <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro