7
Lokalizacja Nieznana
Wszystko otaczała gęsta mgła. Mgła w zupełnej ciemności. Wszystko było takie niewyraźne, nie rzeczywiste. W niej na oko około dwudziestoparoletni chłopak błądził wystraszony i zdezorientowany. Miał krótkie króczoczarne włosy, lekko atletyczną sylwetkę o przeciętnym wzroście. Był w piżamie.
Tylko światło da nam znaleźć drogę w ciemności
Powiedział tajemniczy szept a słowa odbijały się od ścian niczym eho. Próbując znaleźć źródło głosu rozglądał się aż jego wzrok natrafił na olbrzymie oko stworzone z czystego ognia niczym żywcem wyrwane z Tolkienowskiej Mitologii. Jedyna różnica polegała na tym iż ów ogień był zielony!
Widzę cię
Usłyszał i był pewny że głos dochodzi z wnętrza oka. Chciał się odezwać ale zdał sobie sprawę że nie może.
Oni nadciągają
W pionowej źrenicy oka pokazał się obraz miasteczka pośród sosnowego lasu. Obraz szybko zmienił się pokazując rezydencję górującą nad miasteczkiem głównie za sprawą swojego przepychu. Obraz zmienił się po raz kolejny i ujrzał dolinę i dwa wzgórza o dziwnych jednak identycznych kształtach.
Nie ma życia
Obraz zmienił się ukazując niewielką czarną laskę.
Znajdź to ZNAJDĆ TO!
Oko nagle urosło i pochłonęło go w całości ku jego wielkiemu przerażeniu.
Obudził się ciężko dysząc i zalany potem. Rozejrzał się szybko po pokoju. Był u siebie. Z ulgą opadł na z powrotem łóżko. Śniło mu się to po raz kolejny i nie było możliwości by coś w tym nie było. Musiał to zbadać.
Wodogrzmoty
Tego dnia Dipper wrócił do domu późnym wieczorem gdy wszyscy już spali. Miał dziś bardzo pracowity dzień. Tyle do zrobienia a tak mało czasu.
Gdy wszedł, a raczej teleportował się, pod Tajemniczą Chatę od razu do niej wszedł i udał się na samą górę do swojego pokoju. Tam ze zdziwieniem i przerażeniem zobaczył jak jego synowie wtulają się w siebie płacząc cichutko.
- Co się stało!? - Zawolał podchodząc do nich
- Tatuś! - Zawołali razem wskakując w ramiona Dippera obejmując go z całych sił i płacząc
- Ci ci, już dobrze, jestem tutaj - Uspokajał ich aż w miarę to dopomogło - Co się stało?
- Bo bo, ciocia Meabel iiii i jej kolerzanki.... one...
Następnego dnia
Stan z samego rana postanowił usmażyć na śniadanie wszystkim typowe Amerykańskie śniadanie. Jajka z boczkiem i do tego chrupiące tosty. Aż ślinka cieknie na sam widok.
Gdy był w trakcie smażenia pierwszej porcji do kuchni weszła Meabel ziewając.
- Cześć wujku - Przywitała się siadając przy stole i niemal się na nim kładąc
- Cześć dzieciaku - Odpowiedział pogodnie - Widzę ciężki dzień za tobą
- Cooo A tak, bardzo ciężki - Ponownie ziewnęla
- Mam coś co postawi cię na nogi! - Zawołał dumny z siebie podając jej śniadanie na co ta lekko się uśmiechnęla
- Dziękuję wujku Stan - Odpowiedziała łapiąc za widelec
- Ależ proszę - Szedł by przygotować kolejną porcję gdy zobaczył jak do kuchni zbliżał się Dipper - O, młody, poczekaj chwilę a zaraz i tobie przyżadzę tą wyśmienitą... - Nie dokończył gdyż Dipper bez ostrzeżenia z całych sił uderzył Meabel z liścia aż ta spadła z siedzenia- DIPPER! - Krzyknął
- JAK ŚMIAŁAŚ STRASZYĆ MOJE DZIECI SUKO! - Wrzasnął Dipper ze wściekłością jaką Stan nigdy u niego nie widział
- Pojebało cię! Nie wiem co ci te bachory naopowiadały ale...! - Przerwało jej kolejne uderzenie w drugi policzek
- ZAMNIJ TEN JEBANY RYJ! CIĄGNIĘCIE ZA WŁOSY! SZCZYPANIE! WYZWISKA! CZY JA KURWA MUSZE WYMIENIAĆ DALEJ !!!! - Gdy złapał za talerz z jedzeniem z zamiarem rzucenia nim w siostrę Stan oprzytomniał i powstrzymał go łapiąc go w mocnym uścisku - KURWA! Puść!
- Do wszystkiego co święte, Dipper uspokój się!
- Co tu się dzieję!?
Do kuchni wszedł Ford i gdy zobaczył Meabel zapłakaną i spoliczkowaną od razu do niej podbiegł.
- O Boże, Meabel nic ci nie jest!? - Spytał po czym szybko spojrzał na Dippera ze złością - Jak mogłeś!?
- Zasłużyła Suka! - Warknął wyrywając się z uścisku wujka - Niech jeszcze raz to się zdarzy a zamorduje! Słyszysz? Zamorduję!
Wyszedł z kuchni kierując się na górę po drodzę strącając kilka przedmiotów. Stan był w ciężkim szoku. Wiedział to ale dopiero teraz zrozumiał że jego ukochana rodzina się rozpadła. Meabel, mimo bólu, cieszyła się bo oto była bliżej, tak jej się zdawało, do kompletnego zdezkrydetowania Dippera w oczach innych. Ford natomiast wiedział już na 100% że pora wyciągnąć ciężką altylerię i nie zawaha się jej użyć.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro