1
Współcześnie
Wśród leśnego pustkowia jedzie Autobus do zapomnianej mieściny o nazwie Wodogrzmoty Małe. Miejscowość tak mała że mało kto o niej słyszał i tylko nieliczni się tam wybierają. Tym kimś są Bliźniaki Pines. Rodzeństwo bohaterów które 4 lata temu ocaliło świat przed złym Demonem Snów. Wiele się od tamtego czasu zmieniło.
Nie wracali do miasteczka od 4 lat choć oboje bardzo tego pragnęli. Meabel chciała zobaczyć swoich przyjaciół a Dipper chciał ponownie zaznać dreszczyku odkrywania tajemniczych zjawisk. Aż chciało by się powiedzieć że oboje nie mogli się doczekać wspólnych przygód. Tak jednak nie było.
Przez te lata bliźniaki mocno się poróżniły. Meabel choć dla innych dalej była słodka i dziecinna to zaczęła gardzić swoim bratem i roiła wszystko by tylko uprzykszyć mu życie. Przekabaciła praktycznie wszystkich których mogła by jej w tym pomagali, wliczając w to rodziców jak i szkolne grono pedagogiczne o uczniach nie wspominając. Tylko ponad przeciętne zdolności Dippera pozwoliły mu zdać wszystkie klasy.
Co było powodem takiego traktowania? Cóż na pewno zręczne kłamstwa Meabel jednak to co ją skłoniło do takich czynów było z pozoru niewinne lecz dla tych co przeżyli Dziwnogedon mogło być przerażające.
Dipper
Czytając książkę poczułem na sobie przeszywający wzrok swojej siostry która siedziała po drugiej stronie autobusu. Leniwie spojrzałem na nią przewracając kartkę na drugą stronę.
- Co jest?
- Nic - Odparła niemal podgwizdując - Zastanawiam się tylko jak długo mieszkańcą zajmie by cię powiesić
- Widzę szalone marzenia cię nie opuszczają - Odparłem starając się nie zgubić wątku w książce - Zapewne już wymyśliłaś kilka maleńkich kłamstewek jak cię znam
- Hm, być może - Powiedziała z dumnym zadowoleniem - Nie musiał byś tego przechodzić gdybyś zrobił co ci kiedyś mówiłam - Dodała
- Już wole to
- Nie rozumiem jak mogłeś to zrobić - Syknęła zła - To plugawe, wypaczone, paskudne...
- Papa, jestem głodny - Przerwał jej zaspany dziecięcy głos
Szybko zamknąłem książkę i odwróciłem się do tyłu gdzie zastał mnie najsłodszy obrazek jaki można zobaczyć. Dwuch czteroletnich człopców leżało opartych o siebie, jeden wtulony w drugiego. Byli to pliźniacy choć najstarszy był jasnym brunetem a młodszy był blondynem. Oboje mieli heterochromie. Najstarszy miał prawe oko złote a lewe niebieskie natomiast młodszy miał lewe oko złote a prawe zielonę.
Nazywali się Phil i Bill junior. To byli moi piękni chłopcy. Moi synowie.
- Już już maleńki - Pogłaskałem z czułością Billa - Co byś chciał? Kanapeczka z serkiem czy szyneczką?
- Szyneczką - Rozpromienił się a z ustek poleciała mu lekka strużka śliny którą szybko wytarł zawstydzony
Zaśmiałem się na to i już wyjąłem z plecaka małą kanapeczkę i wręczyłem ją Billowi którą ten zaczął szybko pałaszować. Co jak co, Bill był najbardziej nieśmiałym dzieckiem jakiego kiedykolwiek widział jednak zdawał się uwielbiać jeść mięso.
- Pfy, obrzydliwe - Prychnęła z obrzydzeniem Meabel
- To tylko kanapka z szynką - Powiedziałem udając głupiego
- Wiesz o czym mówię! - Warknęła
- Jędza - Burknął przez sen Phil przyciągając Billa bliżej siebie na co obaj zachichotaliśmy
- CO ŻEŚ POWIEDZIAŁ! - Krzyknęła Meabel wstając - Już ja cię nauczę..! - Chciała już iść w stronę moich chłopców ale akurat autobus mocno skręcił przez co walnęła w szybę
- Proszę wrócić na miejsce proszę pani! Nasza firma nie bierze odpowiedzialności za uszczerbek na zdrowiu pasarzerów jeśli ci nie przestrzegają zasad BHP! - Skarcił ją kierowca
Ta burcząc coś złowróżbnie pod nosem niechętnie wykonała polecenie a ja wróciłem do obserwowania swoich synków. Mogłem robić to całymi dniami. Byli dla mnie wszystkim i nie pozwolę by ktoś mi ich odebrał. Ja zrobię coś więcej. Dam im wszystko, cały ten świat.
Teraz jednak trzeba będzie jakoś przetrwać pierwsze spotkanie z mieszkańcami Miasteczka. Zapewne już słyszeli dawno o moich dzieciach i kto jest ich ojcem. Zapowiada się ciekawie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro