15 - Nie obchodzi mnie to
Od niedawna moje życie nabrało zupełnie nowych barw, spoglądam w lustro znacznie chętniej niż na przestrzeni ostatnich kilku lat. Nie jestem tym samym człowiekiem co wtedy i miałem nadzieję, że nigdy więcej nie będę. Początek roku szkolnego nie należał do najłatwiejszych rzeczy. Ludzie mogli kojarzyć co się wydarzyło, co zrobiłem. Pamiętam moment, tuż po opuszczeniu psychiatryka, błagając mamę o to, by zmieniła mi imię oraz nazwisko, gdyż nie miałem zamiaru nosić TEGO, które miał ON. Jednak kobieta nie chciała nawet o tym słuchać, nigdy nie słuchała, gdy poruszałem tamten temat. Miałem wrażenie, iż wyparła to co zrobiłem i nie pozwalała sobie na refleksję w tej kwestii. Może jej to pomagało, ale mnie na pewno niszczyło.
Przez to wszystko ucierpiała również psychika mojego starszego brata - nie twierdzę, że wcześniej działała poprawnie, ale wszyscy skupiali się tylko i wyłącznie na mnie. Szczerze? W ogóle o to nie prosiłem i najlepiej byłoby jakby po prostu przestano zwracać na mnie uwagę. Gabrielowi o dziwo udało się w jakiś sposób pozbierać, zaczął chodzić do szkoły, dostał stypendium, tworzył muzykę, dołączył do zespołu, nawet miał dziewczynę (pominę fakt, iż była suką). Ale dał radę. Nim poszedłem do szkoły dorabiałem jako kurier, wyprowadzałem psy starszych ludzi i robiłem sobie tatuaże. Nie mogłem się ciąć, nie mogłem ćpać, palenie wychodziło stosunkowo drogo w perspektywie trzech paczek dziennie jakie mi dotychczas były potrzebne, zatem znalazłem sobie coś innego, co daje ból. Po dwunastej dziarze przestałem liczyć ile tego mam. Wiele z tych małych obrazków oznaczało coś dobrego jak wyjście z psychiatryka - mały kapselek z napisem "nie wracaj", albo to czarne skrzydło z granatowymi refleksami, ciągnące się od moich pleców aż po czubki palców u lewej ręki. Wydałem na to sporo pieniędzy, ale to najważniejsze co na sobie mam. Wszystkie projektowałem sam.
Moja obsesja na punkcie granatowego wynosiła się z tego, iż odkąd byłem dzieckiem interesowałem się sztuką, kolorystyką. Granat jest utożsamiany z osobami inteligentnymi, odpowiedzialnymi, nawet przywódczymi, lecz przede wszystkim samowystarczalnymi, o czym zawsze marzyłem. Dodawał mi siły i otuchy, dlatego również zacząłem farbować nim końcówki włosów. Zdaję sobie sprawę z tego, że może to brzmieć irracjonalnie, ale gdy twoja psychika jest wyniszczona niemalże doszczętnie - łapiesz się choćby najmniejszej nadziei, obsesji, która pomaga Ci normalnie funkcjonować.
Gabriel tak nie potrafił. Nieraz widywałem poranione nadgarstki, nie potrafiłem mimo to okazać mu odpowiedniego wsparcia, sądziłem nawet, że może to sprawić, iż ja wewnętrznie się znów złamię. Próbowałem odesłać go do terapeuty, ale się nie dawało. W końcu poznał Sama i wszystko w mgnieniu oka zaczynało się w nim zmieniać, prowadził wewnętrzną walkę z uczuciami. Przy Samie było z nim lepiej, choć mógł zaprzeczać co sekundę, że tak nie jest.
Wracając do mnie. Matematyka i fizyka sprawiały mi tyle przyjemności, iż sama dyrektorka poprosiła mnie, bym założył kółka tematyczne i przygotował korepetycję dla słabszych uczniów. Los chciał, żeby tego pamiętnego dnia zgłosiła się do mnie Noelle. Drobna, piegowata, z kolorowymi włosami i pojedynczymi tatuażami - bardzo drobnymi i kobiecymi, ledwo zauważalnymi. Nie rozumiałem dlaczego się tak przy mnie denerwuje, ani rumieni, nie miałem tego wcześniej z nikim. Jeżeli chciałem się pieprzyć to się pieprzyłem, ale to... To zupełnie coś innego. Nim się zorientowałem zaproponowałem jej, iż ją odprowadzę, na co zgodziła się od razu. Kilka razy nasze dłonie musnęły się o siebie, gdy tak szliśmy, pamiętam jak mi odbiło i chwyciłem jej malutką dłoń. Później potoczyło się już z górki. Codziennie ją odprowadzałem, trzymałem za dłoń, pomagałem jej z matematyką i fizyką, a ona m w hiszpańskim, ponieważ co jak co, ale do języków głowy nie miałem. Pocałowała mnie czternastego października. Tak, ona, nie ja ją. I tak, zapamiętałem tę datę. Nie potrafiłem przełamać bariery, którą sam postawiłem. Nie wiedziała o mnie praktycznie nic, bo w ogóle o sobie nie mówiłem, choć ona chciała wiedzieć jaki jestem, na co natrafiłem w życiu, dlaczego taki jestem. Opowiadała mi, że przyglądała się od początku roku szkolnego, a właściwie pamiętała mnie jeszcze jak ten jeden raz dostarczyłem jej przesyłkę kurierską. Wkrótce zaprosiłem ją do siebie i zacząłem jej nieco opowiadać o swoich tatuażach, ona mi o swoich, nawet zdjęła koszulkę, choć nie należała do śmiałych dziewczyn, pomimo bardzo śmiałego koloru włosów. Wystraszyła się niemiłosiernie, gdy Gabe wtedy wpadł do pokoju. Kto by pomyślał, że na drugi dzień trafi do szpitala znów ze złamanym żebrem? Poznałem wtedy również jednego z nowych nauczycieli - Winchestera. Co zabawne, Dean i Sam nie wyglądali jak rodzeństwo... Właściwie to tak jak ja Gabriel. Pamiętam jak wściekły wtedy byłem na Marka i jak bardzo moja biseksualność dała znów o sobie znać.
Ja i Noele nie tworzyliśmy związku, nie jeszcze, bardziej przypominało mi to przyjaźń z dodatkami, choć nie mógłbym powiedzieć, że nie chciałem z nią być. Niektórzy ludzie mają niesamowity dar, sprawiają, że czujesz się lepszym człowiekiem. Totalnie wpadłem po same uszy. Natomiast rozmowa z Winchesterem ociekała docinkami i coś sprawiało, iż wirowało mi w głowie na to wspomnienie. Pewnie zapach jego perfum. Na drugi dzień zabrałem moją małą na randkę, po to, by oficjalnie została moją małą. Pomińmy wydźwięk tego. Odprowadziłem ją pod same drzwi, poznałem jej mamę. Ściskało mnie ze szczęścia przez całą noc i nie mogłem doczekać się aż ją zobaczę. Niestety kolejny dzień nie przyniósł zbyt wiele dobrego. Mark znów przypierdolił się do mojego brata. Nie mogłem tego dłużej tolerować, zatem bezmyślnie się na niego rzuciłem.... A potem dostałem za to srogi opierdol od pani dyrektor, potraktowano to jednak w miarę ulgowo, zważając na sytuację, iż to mój pierwszy taki wybryk, lecz to co zrobiła Gabrielowi... Przesadziła suka. To nie jest łatwe, patrzeć jak osoba, ukochana osoba, taka z rodziny, znów się rozsypuje, traci perspektywy i wiesz, że NIC nie sprawi, że odzyska to, co straciła. Skupił się na muzyce po tym wszystkim, ciągle ćwiczył. W końcu znalazł coś, co daje mu szczęście.
Na imprezie halloweenowej widywałem go co jakiś czas z Samem, zachowywał się wobec niego inaczej, jakby zmienił swój stosunek do chłopaka, co oczywiście mnie cieszyło. Wiedziałem, że czasem jest ciężko zaakceptować fakt, iż będąc facetem jednak cię kręcą, ale to jeszcze nie koniec świata.
Noele spiła się ostro ponczem, zresztą, widziałem również jak młody Winchester korzysta z okazji - wiedziałem, że Gabe się na niego wkurzy. Opiekowałem się moją kobietą jak potrafiłem, ale w pewnym momencie tak cholernie zachciało mi się do toalety i to wcale nie na siku, że posadziłem ją na korytarzu i kazałem czekać. Wracając, myślałem, że rozpierdolę wszystko co stoi wokół, ponieważ MOJA dziewczyna całowała inną, siedząc dokładnie w tym samym miejscu, w którym ją pozostawiłem. Parsknąłem najgłośniej jak potrafię i z krwawiącym sercem i łzami w oczach wróciłem na salę - oczywiście ignorując jej krzyki i błagania, bym poczekał.
Nigdy tak szybko się nie upiłem, by zapomnieć o tym, co widziałem.
Dziewczyna pewnie polazła do domu i całe szczęście, bo nie miałem ochoty oglądać tej kurwy... w której niesamowicie się zakochałem. Zaczynałem ufać. Planować życie. Co z tego, że znałem ją jakieś dwa miesiące?! Takich rzeczy się nie...
- Czy z Wy, Novakowie, kiedykolwiek przestaniecie wpierniczać się w kłopoty? - usłyszałem za sobą warknięcie. - Co to ma być do cholery, dlaczego jesteś pijany?!
Obróciłem się powoli i prychnąłem Winchesterowi prosto w twarz.
- Odpierdol się ode mnie tatuśku, t-to Ty żeś nie upilnował i najen...najbn...najebali alkoholu do po...czu - język nieco mi się plątał. Pokręcił wściekle głową. Ciekawe co byłoby, gdyby widział jak jego młodszy brat świetnie się bawił. Swoją drogą, ciekawe gdzie zniknęli wtedy z Gabrielem...
- Słuchaj, Novak, jestem Twoim nauczycielem i lepiej okaż mi trochę szacunku, bo...
- Bo? - przerwałem mu, unosząc brew do góry. - Nagana? Koza? A może poskar...żysz się pani dyrektor, pizdo? - nie panowałem nad sobą, nad tym co mówię, ale czułem do niego pogardę, a on najwidoczniej do mnie, bo złapał mnie tak mocno za nadgarstek, że aż zabolało i zaczął ciągnąć... gdzieś. Nie interesowało mnie, gdzie idziemy, łzy pojedynczo leciały mi po twarzy. Jak ona mogła mi to zrobić...? A może jednak powinienem jej wysłuchać, może coś za tym się kryło, nie wiem!
Dean pchnął mnie na swój fotel w gabinecie i pokręcił zażenowany głową.
- Jak Ty wyglądasz, Novak.
- Pierdol... się.
Schowałem twarz w dłoniach. Nie miałem ochoty tu być, potrzebowałem dragów. Teraz. Nie wytrzymam takiego cierpienia, nie, nie wytrzymam...
- Co się stało? - zapytał w końcu. Naprawdę liczył na to, że mu odpowiem? Że zacznę mu się zwierzać? Prychnąłem i spojrzałem na niego. Przystojny. Seksowny. I... moment, czy on zamknął gabinet? Pewnie chciał prywatności... Podniosłem się, chwiejąc i przekrzywiłem głowę, nie odrywając od niego wzroku. - Usiądź, bo mi się tu zaraz zerzygasz - skrzywił się z obrzydzeniem. Złapał mnie za ramiona, chcąc z powrotem mnie usadzić.
- Jak Ci się wypnę, to mnie wyr... wyruchasz? - zapytałem wprost, na co on zareagował wpierw jakbym mu powiedział, że jestem, nie wiem, kosmitą. - No co, nie udawaj, że nikt wcześ...śniej nie oferował Ci seksu. W-wyruchaj mnie - warknąłem, powstrzymując łzy.
- Ja nie... - nie wiedział co ma odpowiedzieć, marszcząc brwi spojrzał w moje oczy i... wtedy się zaczęło. Chwycił mocniej kołnierzyk mojej koszuli i przyciągnął mnie do siebie, całując mocno i zaborczo. Nim się spostrzegłem, odpinał pasek swoich spodni, obsunął je aż do kolan, ukazując swoje bokserki. Nie bawił się w waniliowe gry wstępne, najwyraźniej. Przyszpilił moje ciało zaraz do ściany, wciąż całując. Kroczem, natomiast otarł się o mnie kilka razy, a ja jęknąłem mu obscenicznie w usta, musiało go to nieźle wziąć, bo zaraz pchnął mnie na kolana. Wiedziałem doskonale czego chce i miałem zamiar mu to dać. Oblizałem usta, ciągnąc za gumkę bielizny w dół. Nie widziałem nigdy piegowatego, ale wyglądał nieziemsko, pomimo dość przeciętnego rozmiaru. Wziąłem go w usta i popisywałem się swoimi umiejętnościami - gdy ćpałem miałem bowiem pseudo chłopaka, z którym ciągle uprawialiśmy seks. Deanowi się podobało, chwycił mocno moje włosy i wpychał mi swojego penisa do gardła.
- Ssij, kurwa - rzucił do mnie wściekle, gdy na chwilę się odsunąłem, by zakaszleć. Wepchnął go z powrotem, a ja, cóż, wedle jego prośby ssałem. Robił się coraz twardszy, zresztą ja dokładnie tak samo. Pociągnął moje włosy do góry, syknąłem z bólu. W jego oczach wychwyciłem coś dziwnego, nie widziałem tego nigdy u osoby, z którą zaraz miałem to robić... Wysunął pasek spomiędzy szlufek i uśmiechnął się dziko. Odwrócił mnie i ponownie pchnął na ścianę. Z tyłu zawiązał mi nim dłonie, tak mocno, iż nie mogłem nimi ruszyć. Pragnąłem się odwrócić, widzieć go, patrzeć, ale nie mogłem. Nachylił się do mojego ucha i przygryzł je lekko, uprzednio przejeżdżając po jego powierzchni językiem. Szalałem z podniecenia i znów nie powstrzymałem jęku. Chwilę później czułem jego palce w sobie, które niesamowicie ciągnęły i dość mocno obcierały w środku. Na przemian krzywiłem się i drżałem. Z jednej strony chciałem więcej, a z drugiej wręcz marzyłem o tym, by był delikatniejszy.
- Gumka, p-proszę - sapnąłem ciężko, gdy na chwilę przestał ruszać palcami i mogłem mówić. Co jak co, ale o to dbałem zawsze, nie miałem zamiaru złapać jakiegoś syfa.
- O to się nie martw - wychrypiał. Popatrzyłem przez ramię. Właśnie rozrywał opakowanie od prezerwatywy, o dziwo, miał nawet lubrykant przy sobie (czyli słusznie podejrzewałem, że jest gejem?), zatem od razu po jej nałożeniu, nawilżył się. Zerknął na mnie i uśmiechnął się dziko. On się we mnie nie wsunął, on się we mnie wbił tak mocno, że aż uderzyłem policzkiem dość mocno w ścianę i nie potrafiłem przestać jęczeć, gdy zaczął się ruszać. Zakrywał mi usta dłonią, lekko podduszał, choć czasem do lekkiej czynności to nie należało, a mimo to czułem się jak jego mała, głośna kurwa. Doszedłem dużo przed nim, na dodatek na ścianę, po prostu nie wytrzymując tej przyjemności. Nie pamiętałem jak długo jeszcze mnie pierdolił i dusił dopóki sam nie doszedł bardzo głęboko wbijając się w mój tyłek.
Co gorsza, nie tylko pieprzył mnie jak kurwę, ale i jak kurwę potraktował. Po wszystkim wcisnął mi ręce moje spodnie i buty i kazał się wynosić. Bez żadnej aprobaty. Po prostu miałem spierdalać. Przełknąłem ciężko i ubrałem się, oczywiście tuż po tym opuściłem jego gabinet. Znacznie wytrzeźwiałem i usiadłem przed szkołą, na murku, bardzo ostrożnie ponieważ bolał mnie tył.
Nie płakałem tak od śmierci ojca.
_________________________________________________________________________
Hello! Co sądzicie, podobało się? Będziecie chcieli w przyszłości więcej Casa, czy może jednak nie? Proszę dajcie znać, KONIECZNIE.
krushnicbae
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro