Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

[34,0] - Buziaki

Miałam wczoraj bardzo udany dzień, więc postanowiłam napisać rozdzialik hehe ^^ Trochę się rozpisałam, dlatego jednak wrzucę go w dwóch rozdziałach, żeby nie serwować wam prawie 5k słów na raz xD Jest kinda 18+, więc od razu ostrzegam (kolejny rozdział będzie jeszcze bardziej 18+!)! Miłego czytania!



- Czyli GRE też chce wyników badań doktora Zere'a? - upewnił się Savvy, który do tej pory jedynie przysłuchiwał się naszej rozmowie z Namjoonem. Ja, Jungkook i nawet Kim pokiwaliśmy głowami, na co technik westchnął głęboko, opadając plecami na oparcie swojego kręconego krzesła.

Kiedy wróciliśmy do kryjówki Żaru, było już grubo po zachodzie słońca. Po drodze raz niemal wpadliśmy na przemieńca, ale, koniec końców, dotarliśmy na miejsce w jednym kawałku. Namjoonowi już przez radio zapowiedzieliśmy, że musimy z nim  pogadać, kiedy tylko się spotkamy, zważając na fakt, że Rais wciąż mógł słyszeć nasze rozmowy, jak utrzymywał wcześniej. Savvy zarzekał, że postarał się w międzyczasie poprawić zabezpieczenia na kanałach, których używaliśmy, ale lepiej było dmuchać na zimne. Zresztą, jak twierdził Suleiman, nie byliśmy mu już potrzebni, ale zawsze mógł zechcieć udupić nas jeszcze bardziej.

- Co mamy zrobić? Przecież nie będę napierdalał się z wojskiem Raisa, żeby odzyskać te pliki. Poza tym, nie mam zamiaru pracować dla GRE. W chuju mam ich i te bajeczne zapewnienia - fuknął Jungkook, krzyżując ręce na klatce piersiowej.

- Jeśli już mielibyśmy próbować walczyć z Raisem, to po to, by ułatwić badania doktorowi Camdenowi. On jest w tym momencie najbardziej godny zaufania - zauważyłem, a Jeon od razu przytaknął. - Jak tylko się przejaśni, to pójdziemy do niego z próbkami, żeby miał nad czym pracować.

- Hola, hola - przerwał mi Namjoon, na co zmarszczyłem brwi. - Teraz powinniście odpocząć.

- Powinniśmy się posp-

- Odpocząć.

Nacisk w słowach Kima był niemal namacalny. Nawet Jungkook nie wyglądał, jakby chciał się z nim kłócić. Szczególnie, że obaj wiedzieliśmy, że mężczyzna miał całkowitą rację.

- Kiedy perspektywa zrzucenia bomb na nasze głowy na razie odeszła w zapomnienie, możecie trochę zwolnić. Poza tym, zapowiedziałem was u doktora Camdena na jutro po południu. Pokój, w którym ostatnio nocowaliście, jest wasz. Michael wrzucił już tam apteczkę, a teraz pokaże wam łazienkę - Namjoon uśmiechnął się miło, wypychając nas ze swojego "centrum dowodzenia". Na zewnątrz czekał już na nas wspomniany Michael, uśmiechając się równie szeroko. Nie mieliśmy zbyt wiele do gadania.

Biegacz sprowadził nas na niższą kondygnację po rusztowaniach, a potem drabiną we wnętrzu drugiej, niższej wieży. W niewielkim pomieszczeniu znajdowała się toaleta, umywalka i prysznic, utrzymane w naprawdę dobrym stanie. Michael podał nam szare mydło, a nawet jakąś pastę do zębów, polecając, żebyśmy odświeżyli sobie oddechy, chociażby myjąc zęby palcem. Nie mogłem im się dziwić, że tak ponaglali nas, żebyśmy się wykąpali - po tych wszystkich wycieczkach przez kanały musieliśmy śmierdzieć gorzej niż większość gnijących zarażonych.

- Możesz się myć pierwszy - powiedział Jeon, kiedy tylko biegacz zostawił nas w łazience sam na sam.

Kiwnąłem głową, a zaraz potem zrzuciłem z siebie wysłużone ubrania. Zauważyłem, że na malutkiej szafce obok umywalki leżały dwa, chropowate ręczniki i zestaw ubrań dla nas obu, co jeszcze bardziej mnie ucieszyło. Nie przejmowałem się Jungkookiem, który miał teraz idealny widok na moje pośladki, szczególnie, gdy schyliłem się, żeby ściągnąć skarpetki. Materiał był niemal sztywny od mojego potu, brudu i innych nieciekawych rzeczy, w których taplałem nogi. Chłopak za mną nie wydawał absolutnie żadnych dźwięków, ale nie chciałem już się do niego obracać. Czułem, jak prysznic wołał mnie, żebym w końcu wszedł pod natrysk i oddał się chwilowej przyjemności. Kilka sekund później niechlujnie zasłaniałem już za sobą zasłonkę, by móc odkręcić kran.

Kiedy najpierw lodowata, a potem tylko trochę cieplejsza, woda uderzyła w moje zmęczone plecy, mimowolnie zamruczałem. Wyraźna ulga spłynęła wraz z kolejnymi kroplami po moich spiętych mięśniach, pomagając im się trochę rozluźnić. Zamknąłem oczy, rozkoszując się chwilą pod prysznicem, nawet nie próbując sobie przypomnieć, kiedy ostatnio moje ciało miało do czynienia z bieżącą wodą. Odchyliłem głowę do tyłu, powoli przeczesując palcami brudne, przetłuszczone włosy. Zrobiły się już zdecydowanie za długie, a kiedy rozchyliłem powieki na krótką chwilę, żeby przyjrzeć się rozdwojonym włoskom, zauważyłem, że kolor z końcówek kompletnie się sprał, przez co teraz moje włosy były zwyczajnie czarno-białe. Uśmiechnąłem się pod nosem, bo ostatecznie nie wyglądały aż tak źle.

Ponownie zamknąłem oczy, powoli się myjąc. Nie chciałem się spieszyć, bo tak naprawdę nie wiedziałem, kiedy przyjdzie mi ponownie mieć okazję, by się odświeżyć. Dlatego, bardziej lub mniej świadomie, robiłem wszystko mozolnie, żeby nie musieć jeszcze wychodzić zza zasłony i zamieniać się z Jeonem. Przypuszczałem, że za kilka minut chłopak tak czy siak zacznie się awanturować, że za długo mi schodzi pod natryskiem, dlatego jedynie czekałem na jego sygnał.

Zdziwiłem się, kiedy do moich uszu dotarł dźwięk odsuwanej zasłonki prysznicowej. Niski brodzik zaraz ugiął się pod drugim ciałem, które wtargnęło na jego powierzchnię, a ja, zanim zdążyłem otworzyć oczy, poczułem ciepłe ręce Jungkooka na swojej talii i klatce piersiowej. Bokser błyskawicznie wymacał moje dłonie i zabrał mi mydło w kostce, którego akurat używałem.

- Ej, jeszcze nie skończyłem! - fuknąłem, próbując obrócić się do niego przodem. Brunet jednak w jakiś sposób zakleszczył mnie w swoim uścisku tak, że nie byłem w stanie się ruszyć.

- Zauważyłem - burknął, a zaraz, ku mojemu zdziwieniu, przyłożył rękę z kostką mydła z powrotem do mojej skóry, zamiast zacząć myć samego siebie. - Dlatego postanowiłem ci pomóc, bo znudziło mi się czekanie.

- Jeszcze mi powiedz, że podglądałeś mnie przez szparkę pomiędzy zasłonką a ścianą - sarknąłem, ale chłopak, wbrew moim oczekiwaniom, wcale się nie roześmiał, co mogło oznaczać tylko jedno. Miałem rację. - Zboczeniec.

- Masz po prostu bardzo ładne ciało - zaczął się tłumaczyć, więc szybko machnąłem na niego ręką.

- Myj mnie już i nie gadaj.

Jungkook zastosował się do mojego polecenia i grzecznie zaczął rozcierać mydło na mojej skórze. Przy okazji ugniatał też moje spięte barki, które trochę rozluźniły się pod wpływem dotyku chłopaka. Czułem jego dłonie wszędzie - na plecach, ramionach, piersi. Zaczęło mnie to nawet nieco podniecać, ale szybko wyrzuciłem obraz seksu pod prysznicem z głowy. Nie chciałem znowu przez trzy dni chodzić jak łamaga, a do tego bałem się. Zwyczajnie bałem się, że Jungkook znowu zmieni się w kogoś zupełnie innego podczas stosunku, a potem znowu mnie odrzuci. Nie zniósłbym kolejnego takiego upokorzenia, szczególnie, że ostatnio znowu zacząłem wierzyć w to, że Jeon faktycznie nigdy nie chciał złamać mi serca. Wciąż nie potrafiłem go rozgryźć, a to niczego nie ułatwiało.

Nie zorientowałem się nawet, kiedy Jeon subtelnie zaczął masować jedną dłonią moje miękkie przyrodzenie. Ciche westchnienie uciekło spomiędzy moich warg, kiedy poczułem fizyczną przyjemność. Chłopak chyba na początku planował jedynie umycie mnie w tamtym miejscu, ale gdy zauważył, jak na niego zareagowałem, oplótł wolną ręką mojego penisa, próbując pomóc mu stwardnieć.

- Jungkook - powiedziałem ostrzegawczo. - Nie rób tak.

Sam nie wiedziałem już, czego tak naprawdę chciałem. Z jednej strony po prostu pragnąłem Jeona. Jego ciała, jego uczuć względem mnie. Z drugiej bałem się, że znowu mnie zrani i odsunie się, a ja zostanę z niczym. Natomiast moje ciało zwyczajnie potrzebowało bliskości drugiego człowieka, co teraz miałem na wyciągnięcie ręki, a czemu próbowałem się oprzeć.

Bokser na chwilę zaprzestał jakichkolwiek ruchów, zmieszany moimi sprzecznymi sygnałami. Mój głos mówił mu jedno, a pół twardy członek, którego miał szansę doprowadzić do stanu pełnej gotowości w naprawdę rekordowym czasie, drugie. Chłopak chciał już się ode mnie odsunąć, a może i nawet uciec spod natrysku i faktycznie cierpliwie poczekać na swoją kolej kąpieli. Szybko jednak przytrzymałem go w miejscu, łapiąc niezdarnie dłońmi za jego mokre biodra.

- Mam wyjść? - spytał w końcu, bo ja sam nie kwapiłem się do wyjaśnienia mojego absurdalnego zachowania.

- Nie. Nie wychodź, ale... nie dotykaj mnie tak, okej? - poprosiłem cicho, ostatecznie obracając się do niego przodem.

- Przepraszam. Myślałem, że... - bokser zaciął się. Ręce, które opuścił wzdłuż ciała, zaczęły mu delikatnie drżeć, więc złapałem za nie, układając je z powrotem na własnych biodrach. Zauważyłem też, że chłopak również zdążył się nieco podniecić, przez co gdzieś w środku dźgnęły mnie dziwne wyrzuty sumienia. - Jimin? Naprawdę mogę wyjść, jeśli chcesz. Nie chcę... nie chcę cię znowu skrzywdzić, ani sprawić, żebyś czegokolwiek żałował.

- Sam nie wiem, czego chcę - przyznałem szczerze. Przesunąłem dłońmi po jego ciele, odnajdując palcami twarde sutki. Westchnąłem cicho, bo pokusa była tak ogromna, że sam już nie wiedziałem, co powinienem ze sobą zrobić. Wpatrywałem się tępo w obojczyki i szyję boksera, które, swoją drogą, były pełne siniaków i zadrapań. Jego twarz musiała wyglądać nie lepiej, chociaż teraz nie byłem pewien, bo bałem się spojrzeć mu w oczy. - Teraz ja umyję ciebie, a potem pójdziemy na górę opatrzyć to, co trzeba.

Jungkook kiwnął głową na zgodę, podając mi niezdarnie kostkę mydła. Wziąłem głębszy oddech, zanim zacząłem rozprowadzać preparat po jego ciele. Klatka piersiowa Jeona unosiła się i opadała w spokojnym rytmie, który również wybijało jego serce. Miałem okazję to poczuć, powoli kierując dłonie wzdłuż jego mostka. Całe to "mycie" przypominało bardziej zwykłe obmacywanie, niż faktyczne pozbywanie się brudu, ale bokser nie komentował już mojego zachowania. Nie miałem pojęcia, ile mi zeszło, zanim poprosiłem go, żeby się obrócił. Rozbudowane plecy chłopaka były podobnie poranione, jak przód jego ciała, chociaż było na nich stosunkowo mniej zadrapań i głębokich ran. W mojej opinii najgorzej wyglądały klatka piersiowa, brzuch i twarz, czemu na pewno będę musiał przyjrzeć się później, gdy wezmę się za odkażanie głębszych rozcięć zarówno Jeona, jak i moich własnych. Miałem tylko nadzieję, że żadnego z nas nie trzeba będzie szyć, bo nie chciałem tego robić ani na Jungkooku ani tym bardziej dawać jemu zszywać siebie.

Kiedy skończyłem, poleciłem Jungkookowi, żeby on również umył mi plecy. Chłopak bez większego zastanowienia przyjął mydło, by zaraz zacząć rozsmarowywać je ponownie na moich barkach, potem schodząc niżej. Na chwilę zatrzymał się przy moich lędźwiach, ostatecznie nieco przybliżając się do mnie i kładąc brodę na moim ramieniu. Uśmiechnąłem się, a wtedy bokser ostrożnie zjechał dłońmi na moje pośladki, bardzo delikatnie masując je i zaraz obmywając, żebym przypadkiem nie posądził go o nieczyste intencje.

Potem Jeon zwyczajnie odrzucił mydło gdzieś na bok, by móc objąć mnie w talii i przytulić się do moich pleców. Przez chwilę stał cały spięty, jakby nie był pewien, czy nie pozwolił sobie na zbyt wiele. Kiedy ułożyłem własne dłonie na jego przedramionach, bokser rozluźnił się, już bez większych zmartwień oddając się pokrzepiającemu uczuciu przytulania. Obaj tego potrzebowaliśmy, co nie było dla mnie żadnym zaskoczeniem, dlatego nie miałem zamiaru odpychać chłopaka. Nie teraz, kiedy było nam obojgu przez chwilę trochę lepiej, a kompletnie zimna woda spływała po naszych załączonych ciałach, ani trochę nam nie zawadzając. Zresztą, mógłbym tak chyba zostać na zawsze, jeśli to właśnie Jungkook byłby wtedy obok mnie.

- Łeb mnie napierdala - mruknął nagle chłopak prosto w moją szyję, wywołując dreszcz, który przeszedł przez całe moje ciało. Wziąłem urwany oddech, próbując nie zachłysnąć się powietrzem, zanim w ogóle dotarł do mnie zupełnie niewinny i psujący klimat sens jego słów.

- Mnie też, to pewnie przez przywalenie głowami w kontener. W apteczce może będą jakieś przeciwbólówki, więc jak już się ogarniemy, to spróbujemy coś znaleźć - powiedziałem, ale Jeon, wbrew moim oczekiwaniom, wcale nie przytaknął, a zamruczał coś niezadowolony. - No co?

- Nic.

- Jungkook, no. Mów.

- Przecież mówię, że nic.

Wywróciłem oczami, by zaraz odwrócić się przodem do niego. Spojrzałem na niego badawczo, przez co chłopak westchnął głośno, frustrując się jeszcze bardziej.

- Oj, rany. Po prostu chciałem wyłudzić chociaż buzi w czółko od mojej księżniczki, ale nie załapałeś - wyrzucił z siebie, a mi od razu zrzedła mina.

Co jak co, ale czegoś takiego kompletnie się po nim nie spodziewałem. Chociaż Jungkook codziennie mnie zaskakiwał, więc chyba powinienem przestać się dziwić.

- Czekaj, czekaj - mruknąłem cwaniacko, kiedy w końcu dotarło do mnie, co dokładnie powiedział bokser. - Twojej księżniczki? Twojej?

- Tak mi się powiedziało - burknął, przy okazji wypuszczając głośno powietrze nosem. Zdawało mi się również, że jego policzki zrobiły się nieznacznie czerwone, przez co miałem jeszcze większą ochotę się z nim podroczyć.

- Zarumieniłeś się! - powiedziałem radośnie, co już kompletnie pogrzebało Jeona.

- Wcale nie! - odparł niczym niezadowolone dziecko, które nie dostało swojej ulubionej zabawki. Błyskawicznie obrócił się na pięcie i wściekłe szarpnął zasłonką. - Wychodzę.

Roześmiałem się w głos, wychodząc spod prysznica tuż za nim. Chłopak chciał uciec ode mnie jak najdalej, ale nie pozwoliłem mu na to, łapiąc go za nadgarstek.

- Nie bocz się już, twoja księżniczka da ci buziaka w czółko - zarzekłem, ale Jeon nawet się do mnie nie odwrócił, widocznie nie mając już ochoty na kontynuowanie konfrontacji, w której bezapelacyjnie byłem teraz górą.

- Tak się nie liczy - burknął dobitnie, szybko owijając się ręcznikiem, a drugim rzucając prosto we mnie. - Poza tym, teraz to już nie chcę.

Znowu parsknąłem śmiechem, ale nie odpowiedziałem mu. Wytarłem się dokładnie, umyłem twarz i zęby, a potem szybko narzuciłem nowe ubrania, żeby wyjść przed Jungkookiem i przygotować apteczkę. Chłopak nie śpieszył się, bo kiedy ja już byłem zwarty i gotowy, on dopiero mył zęby w samych bokserach, z ręcznikiem przerzuconym przez ramiona. Patrzyłem na niego przez chwilę, zanim zdecydowałem się na wyjście, ale wtedy brunet nagle znieruchomiał, jakby coś do niego dotarło.

- Czy ty nazwałeś siebie moją księżniczką? - spytał, na chwilę wyjmując palec z buzi, a ja tylko uśmiechnąłem się do niego szeroko.

- Do zobaczenia na górze! 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro