Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6

"Ja nadal nie wiem, że nim włożę klucz, mocno hamulec wcisnąć mam. Uciekam w swój własny świat, ale zejść z oczu nie umiem mu" 

Przejście między Optimusem Prime, a Megatronem było dziecinną igraszką. Obydwoje byli tak zaślepieni nienawiścią do siebie, że nawet nie zauważyli jak przechodząc, a raczej przebiegając obok nich warczę. Ich sylwetki górowały nad terytorium całego pobojowiska, którym była n a s z a kopalnia energonu. Każdy z nich chciał zdobyć chociaż drobną przewagę nad przeciwnikiem, ale ich siły były widocznie wyrównane.
Zgrzyt metalu i jęki rannych roznosiły się echem po kopalni, gdy wsunęłam się do jednej z odnóg głównego szybu. Daleko przede mną posuwał się konwój złożony z trzech Vehicońskich trepów, które nawet nie patrząc czy ktoś za nimi idzie, szły prosto przed siebie. Prawy kącik moich ust uniósł się nieznacznie, gdy pomyślałam o ich niskim ilorazie inteligencji. Naprawdę? Wy małe wkurwiające cholery powinniście pomyśleć o zabezpieczaniu tyłów. No trudno, Megatron otrzyma ode mnie w podarku trzy zmasakrowane truchła jego greenhornowych żołnierzyków. 
Sunąc niczym cień trójki klonów rozmyślałam po co niby oddzielili się od walczących. Tego korytarza nie znałam. Oczywiście to nie tak, że babrzę dłonie w kurzu i piachu przy wydobywaniu kryształów naszego życiodajnego paliwa. Od tego byli inni członkowie drużyny Prime'a. Ten tunel nie został jeszcze zbadany przez nas, na razie nie było takiej potrzeby, by sprawdzać czy i ile energonu się tam znajdowało. Więc teraz oto mogłam się na własnej zbroi przekonać ile to kryształów tam było i jak długi był ten tunel, gdy spokojnie i bez pośpiechu dreptałam za wrogiem. 

***

- O kurwa - przekleństwo wyrwało mi się, gdy zobaczyłam, że zakończenie tunelu pełnego jest po drugiej stronie góry, a przejęli je akurat nasi wrogowie. 

Grota była wielka, w kształcie koła, a musiała mieć około pięćdziesiąt metrów średnicy. Znajdowało się w niej oprócz tych trzech Vehiconów za którymi przyszłam, jeszcze dwójka trepów o ciemnofioletowym lakierze oraz dwa decepticońskie wiertła górnicze. Nad wszystkim górowała potężna sylwetka Transformera o czarnym lakierze z białymi wstawkami i wielkim napisem "Police" na ramieniu. Zadrżałam przerażona, czując jak nogi uginają się pode mną jakby były zrobione z ludzkiej waty, a nie transfornium. 

Kurwa, kurwa, kurwa...

Poczułam jak mrok ogarnia mój umysł, a bestia zaczyna wyrywac się z piersi, drapiąc i szarpiąc wszystkie wewnętrzne organy. Iskra znowu załomotała i przyśpieszyła, by odpowiednio dużo wpompować energonu do przewodów.

Pstryk. Pstryk. Pstryk.
Jasno. Ciemno. Jasno. Ciemno.

Bestia drapie. Szarpie. Próbuje wyjść na zewnątrz.

Ciemność. Mrok. Jest ciemno, pomimo światła. Jest mrocznie pomimo błysku energonu. Ciemność. Mrok. Mrok znowu próbuje opanować mój umysł. Próbuje wejść do mojego świata. Obalić mury. Barykaty. Przeszkody, które wznosiłam tyle lat.

Pstryk. Pstryk. Pstryk.
Ciemno.
W s z ę d z i e jest c i e m n o.

Iskra kurczy się. Duszę się. Czy to bestia znowu zaciska łapę na moim gardle?

Ciemno. Wokół mnie jest ciemno. Jest mrocznie.

Mrok wygrywa.

Proszę dość...

Ale mrok nie ustępował. Ciemność mnie dogoniła. Sprawiała, że dusiłam się. Drżałam. Iskra pracowała nierówno, a czasami nawet "zawieszała" się na kilka nanosekund. Ciemność mnie przytłaczała...

W mroku dostrzegłam kolor. Kolor. Kolor... Kolor?

Tak. Czerwony... Nie. To był szkarłatny. Uśmiechał się do mnie. Iskrzył się radośnie i błyszczał psotnie. Obiecywał radość i zwycięstwo. Bestia zadrżała z przyjemności.

Mrok pozwolił mi pójść za szkarłatnym.

Nie... Nie mi. Pozwolił bestii. Pozwoliłam na to ja.

- Witaj, Iskierko... 

*Sunstreaker Pov*

Byłem zły. Nie, ja byłem wściekły, żeby nie powiedzieć, że wkurwiony. Oficer medyczny - Ratchet co rusz dobijał się do mojego komunikatora, by dowiedzieć się czy znalazłem młodego Prime'a. Do cholery! Ten głupi szczeniak nie mógł włączyć komunikatora?! Aż tak ciężko było kiwnąć palcem, włączyć komunikator i mnie nie fatygować?!

Przystanąłem przy wylocie tunelu, zaalarmowany ruchem i cichym szlochem. Stojąc przy kamiennej ścianie odnogi głównego szybu kopalni, zacząłem przyglądać się rozgrywanej przede mną scenie.

Młoda Autobotka o ciemnofioletowym lakierze stała przyparta do ściany kopalni przez jakiegoś czarno-białego Decepticona. Młody Prime oddychała płytko i nierówno, patrząc na jej napastnika przerażonym wzrokiem i lekko rozwartymi ustami. Con miał zacisniętą lewą dłonią na nadgarstkach dziewczyny, a drugą wolną dłonią przesuwał po policzku Tiny.

Postanowiłem jeszcze nie interweniować, a zaczekać na dalszy rozwór wydarzeń. Na który nawet nie musiałem długo czekać.

- Tęskniłaś, Iskierko?

Jego oczy zabłysły niebezpiecznie, gdy przerażona Botka nie odpowiedziała na jego pytanie. Mocniej zacisnął palce na zbroi Prime'a, by ta w końcu jęknąła z bólu.

- Odpowiesz? - wywarczał w jej stronę.

- B-barricade?

- No witam - kciukiem prawej dłoni potarł o policzek Autobotki. Ja tymczasem cicho zawarczałem - Tęskniłaś?... Ja tak. Długo cię szukałem... Myślałaś, że mi uciekniesz? - nachylił się nad mniejszym Transformerem - Pudło. Jesteś moja. Byłaś, jesteś i będziesz moja. Już zawsze... - wyszeptał jej prosto w usta.

*Tina Pov*

- B-barricade?

- No witam - doskonale znamy mi Decepticon kciukiem prawej dłoni potarł o mój policzek - Tęskniłaś?... Ja tak. Długo cię szukałem... Myślałaś, że mi uciekniesz? - nachylił się nade mną. Bestia znajdująca się koło mojej Iskry prężyła się z zadowolenia pod każdym dotykiem czarno-białego Transformera - Pudło. Jesteś moja. Byłaś, jesteś i będziesz moja. Już zawsze... - wyszeptał mi prosto w usta.

Drżałam nerwowo, ale nie mogłam się wyrwać. Byłam za słaba, zbyt słaba, by cokolwiek zrobić. Mogłam tylko stać i patrzeć w hipnotyzujące oczy Decepticona. Nie byle jakiego Decepticona.
Barricade'a.

- Overlord...

- Ah! Overlord powiedział ci, że tobie nie odpuszczę? - jęknęłam cicho, gdy Barricade mocniej docisnął mnie do ściany - I miał racje, Iskierko. I ty o tym doskonale wiesz - Nie czekając na moją reakcje, brutalnie docisnął swoje usta do moich.

Kiedy w końcu oderwał się ode mnie, ja dyszałam i drżałam z nerwów. Bałam się. Cholernie bałam się, podczas, gdy większy ode mnie Transformer przypatrywał się mi z tajemniczym uśmiechem. Głód w jego oczach sprawił, że głos coraz bardziej wiązł mi w gardle.

- P-proszę...

- O co prosisz?

- P-puść mnie. B-bła...

Nie zdążyłam dokończyć zdania, bo oczy Cona wściekle zabłyszczały, a on sam uderzył mnie, jednocześnie posyłając na podłogę. Automatycznie skuliłam się na ziemi, sprawiając, że zbroja pokryła się mi kurzem, piachem oraz błotem. Załkałam, gdy zobaczyłam jak Barricade przygotowywuje się do następnego ciosu.
Byłam bezbronna. Chciałam walczyć, ale nie mogłam. Nie umiałam. Bestia wiła się zachwycona tym co Con ze mną robi. Ona wybrała poniżenie w zamian za pasokę, którą się karmi. Ciemność mnie okrywała. Zatracała mój umysł w mroku.

Mrok. Mrok. Mrok.
Mrok był przytłaczający.
Ciemno. Ciemno. Ciemno. Ciemność wydawała się być szarstkim i przytłaczającym kocem.

Kolor.

Dwa kolory: szarłatny i żółty.

Szkarłatny jak ludzka pasoka.

Żółty jak ciepłe słoneczko.

Mama podobno lubiła promienie słońc Cybetronu.

Skuliłam się, gdy usłyszałam trzask i huk obijanych o siebie blach zbroi. Zacisnęłam mocno oczy, gdy jakaś ciepła substancja, pachnąca słodko niczym energon skapnęła na mój policzek.
Dopiero po jakimś czasie poczułam, że ktoś wziął mnie na ręce i przytulił do piersi.
Bestia szalała z złości, czując obcy zapach. Ciemność mnie dusiła, a ja w końcu poddałam się jej.

Zemdlałam.

*Sunstreaker Pov*

- Ratchet, mam naszą zgubę. Za chwilę dołączę do reszty.

I nie czekając na odpowiedz ruszyłem w drogę powrotną, tuląc do piersi dropną Autobotkę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro