Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2

Nie usłyszałam żadnych kroków, gdy nagle dwie ciepłe, stwardniałe dłonie zasłoniły mi oczy. Czując jego słodki zapach, praktycznie zamarłam. Przez długą chwilę nie mogłam wydobyć z siebie głosu. Zupełnie, jakby się skurczył i zapadł w głąb gardła. Cholerny dupek. 

- Zgadniesz kto to? - z boku dobiegł mnie rozbawiony głos starszej o kilka lat Chromii. 

- Jakaś podpowiedź? - mruknęłam niby znudzonym, a wręcz olewającym tonem głosu.

- Niski. Gruby. Z wystającymi zębami. Podobno brzydki jak kret... - jego łagodny, szelmowski głos zdawał się działać na mnie, jak czerwona płachta na byka. Myślałam, że zaraz zacznę na niego krzyczeć, w samym środku hangaru z energonem, gdzie ja, Chromia i FlageUp upatrzyliśmy sobie miejsce do rozmowy. 

- W takim razie to musi być... Sunsteaker - odparłam niedbałym tonem i poczułam się dumna, że nie rzuciłam się na niego z pazurami za dotykanie mnie. 

Blondwłosy chłopak stanął nade mną, oparł się łokciem holoformy o magazynową półkę i posłał mi wilczy uśmiech. Ten diabelski urok już od początku był jego znakiem rozpoznawczym jak dla mnie. 

Próbując zignorować przystojną twarz Sunny'ego, obrzuciłam go raz jeszcze znudzonym spojrzeniem. Wyglądało na to, że jego włosy nie widziały się dziś rano z grzebieniem.

- Czego chcesz?

Bez pytania o pozwolenie odsunął na bok słomkę w moim kubku, który aktualnie trzymałam w dłoni i pociągnął z niego łyk napoju, po czym wytarł usta wierzchem dłoni. 

- Opowiedz mi o tych twoich treningach. Podobno robią furorę w bazie. Sama jedna Autobotka... W dodatku taka malutka, a ma swój własny hangar do swoich oryginalnych treningów.

Odsunęłam napój spoza jego zasięgu.

- Nie powinno ciebie to w n i c z y m interesować - powiedziałam z naciskiem - Szczególnie jak trenuję i ile mierzę.

- Sądzisz? 

Spojrzałam na niego z oburzeniem.

- Hej, hej, hej spokojnie - do tej jakże milutkiej konwersacji włączyła się także i Botka o zielono-czarnym lakierze - Wyluzujcie, bo wygląda to... Ciekawie co tu wyprawiacie, ale nie nie mam ochoty was zawozić do Ratcheta.

- Ohh, nie będziecie zawozić naszej dwójki do Hatcheta - dwie z trójki nazywanej Siostrami Arcee uniosły pytająco brew - Bo to tylko jego będziecie ciągnąc na ten ludzki... Szpitalny Oddział Ratunkowy. 

- Tina... 

- Tak? Miałaś mi coś powiedzieć Chia, niekoniecznie na temat, który powinien usłyszeć ktoś poza nami...

Znowu spojrzałam w lodowato błękitne oczy Sunstreakera. Były jakby wykonane z idealnie błękitnego lodu, nakrapianego plamkami w ciemniejszym kolorze niebieskiego nieba. Przystojny, bystry, gotowy na wszystko. Do tego przerażająco podobny...
Nie, zamknij się Tina, nawet o tym nie myśl...

- No, a może powinien?

- Coś sugerujesz FlageUp? - zawarczałam.

- Sparring? Jego z tobą? - widząc moje wściekłe spojrzenie, uniosła dłonie w pojednawczym geście - Hej! Przecież to tylko na rozładowanie negatywnych emocji, które tobą... Wami targają.

Primus! Daj mi cierpliwość, bo jak dasz mi siłę to ich zabiję! Najpierw Sunstreakera, potem FlageUp. Albo na odwrót. Walić, tak, czy siak będą martwi.

- Nie.

Sunstreaker uniósł brew widocznie rozbawiony moją reakcją. Ohh, jak ja mam wielką ochotę walnąć go w te jego błyszczące ząbki...

- Dobra - ciężko puściłam powietrze - Ale pod jednym warunkiem...

- ...Przegrany ma wypełnić zadanie wyznaczone przez wygranego - dokończył za mnie blondwłosy brat bliźniak Sideswipe'a.

Otóż to "drogi" Sunstreakerze...

***

Zacisnęłam dłonie w pięści przy akompaniamencie zgrzytu metalowych płytek uderzających o siebie, jednocześnie badawczym wzrokiem skanując postać stojącego przede mną w pełni okazałości Transformera o formie alternatywnej żółtego Ferrari 458 Italy.  Stał on na drugim końcu wielkiego hangaru, który miał nam służyć za miejsce "treningu". Uśmiechnęłam się pod nosem na myśl, że Sunstreaker jest taki pewny swojego zwycięstwa. Ten arogancki typek był silny, ale nie z takimi przecież dawałam sobie radę...

*Sunstreaker Pov* 

Miałem właśnie podciąć młodszą siostrę Optimusa Prime, ale ta niespodziewanie przeskoczyła nad moją nogą i oddaliła się poza mój zasięg. Zacisnęła mocniej dłonie w pięści, aż pobielały jej palce, by w następnej chwili podbiec do mnie i z całej siły uderzyła mnie w podbródek. Aż zadźwięczało mi w uszach, a szczęka porządnie mnie rozbolała. Zanim młodsza ode mnie fioletowa Botka uciekła w bok, kopnąłem ją w brzuch. Uśmiechnąłem się pod nosem widząc, jak na ścianie budynku w którym trenowaliśmy, pojawiło się mało estetyczne wzgłębienie. Dość szybko Tina Prime pozbierała się z ziemi i skoczyła na mnie, niczym ziemski kot na ptaka. Upadliśmy razem na ziemię, gdzie to ja zamortyzowałem upadek dziewczyny na podłogę. Oberwałem dość mocny cios z  łokcia w skroń, przez co zamazał mi się na parę sekund obraz. Wsunąłem palce pomiędzy luki w zbroi młodej i szarpnąłem nią z całej siły. Tina uderzyła w powierzchnię poziomą całym lewym bokiem ciała, zaskomliła z bólu. Postanowiłem na tym nie kończyć, oberwała bardzo mocnym kopniakiem w pancerz chroniący komorę iskry. Dla pewności mocnym szarpnięcie zmusiłem, by Botka wstała i ramieniem zacząłem ją przyduszać. Młoda Prime otwarła swoje granatowe oczy, było widać, że dość mocno ją potraktowałem, i... Ta mała ch*lera mnie ugryzła! Odsunęłam się w bok i głośno zipiąc, posłała nienawistne spojrzenie. Obydwoje dyszeliśmy, ale ten mały szczeniak dużo głośniej i nieregularnie. Ups, chyba nie spodziewała się, że jestem bardzo szybki i silny. 

- Poddajesz się?

- Nie - syknęła.

- Oj, mała... 

Podszedłem w miarę szybkim krokiem do ciemnofioletowej Botki i bardzo mocno uderzyłem ją w skroń. Po chwili przez cały hangar przeszedł łaskot upadającego ciała, uklęknąłem obok niego i trochę niepewnie przesunąłem opuszkami metalowych palców po policzku Autobotki.

- Po prostu przeliczyłaś się z siłami. Może następny raz będzie dla ciebie lepszy...

Miarowym krokiem wyszedłem z miejsca sparringu z zadowolonym wyrazem twarzy. "Nagrodę" odbiorę następnym razem...

_____________________________________________________________________________

Dobra... Wyszło tu... Coś takiego. Wiem, wiem to była wariacja, ale bywa? Nie jestem tego rozdziału całkowicie zadowolona. Mam nadzieję, że przynajmniej wam się spodoba. 

Dobra to chyba na tyle...

Do zobaczenia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro