Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 10

Szkarłatna stróżka krwi pociekła po moich wargach, gdy przegryzłam ich delikatną warstwę skóry. Nie można było nie zauważyć jak bardzo mi drżały dłonie w czasie, gdy potężne holoformy Optimusa Prime'a oraz jeszcze poważniej niż zwykle wkurwionego oficera medycznego stały nade mną w gabinecie naszego przywódcy i obserwowały mnie. Zaschło mi w gardle i cudem nie pozwoliłam łzą wypłynąć na policzki. Primus, w jakiej ja dupie się znalazłam...

- Prime! Gówniara się pocięła. Na szczęście tylko holoformę, ale tak nie powinno być! - ryknął w końcu Hammer H2, jednocześnie coraz bardziej zaciskając palce na oparciu jednego z krzeseł.

To przez tego cholernego medyka tu się znalazłam. Bo wielce porządny Ratch'uś musiał sprawdzać poziom każdego z Autobotów, a gdy tylko zauważył u mnie jego spory ubytek (który był spowodowany ponownym "wgrywaniem" holoformu podczas mojej nieprzytomnośći) to od razu popędził do kwatery i siłą otworzył pierdolone drzwi. Oczywiście na widok krwi i żyletki domyślił się reszty i od razu po moim przebudzeniu zaciągnął do brata. Myśl Tina! Kurwa, myśl, bo jesteś zakopana w gównie po uszy!

- Wrzeszcz głoście - syknęłam z sporą dawką jadu, jednocześnie przybierając postawę suki mającej wyjebane na zdanie innych - Lennox i Galloway jeszcze cię nie usłyszeli.

- Morda w kubeł! Powinienem cię w kaftan bezpieczeństwa ubrać!

- Ratchet - mruknął powoli najwyższy z mężczyzn w tym pomieszczeniu - Spokojnie. Krzykiem jeszcze nikt się nie dogadał...

Spojrzałam na brata błagalnie, aby zabrał stąd medyka i pozwolił mi się uspokoić. Czułam jak powoli wracały nerwobóle i niemal rozrywały mi okolice mostku.

- Zabierz go ode mnie. Zwariował od nazbyt częstego stosowania Apapu.

- Tina, Ratchet'owi można dużo zarzucić, ale nie to, że ćpa i że kłamie, więc nie próbuj mi mydlić oczu - nagle mój brat postanowił grać nieubłaganego przywódcę i nie zwracać uwagi na łzy pojawiające się w kącikach oczu.

- Czy ja centralnie mówię, że ćpa? - obruszyłam się - Może przypadkowo się czegoś nawciągał. Tak jak wtedy, gdy Jolt zapomniał...

- Czegoś Jolt zapomniał?

- Idź potruć jemu. Mogę już stąd iść?

- Nie.

- Optimusie, czy Jolt nie dopełnił swoich obowiązków i ja jakimś sposobem się o tym nie dowiedziałem? - mężczyzna w kitlu od razu zaczął węszyć jak pies.

- Nawet jeśli - machnęłam dłonią, ciesząc się, że chwilowo zeszliśmy z mojego tematu - Mała strata. Spizgał się tylko Dino i Epps...

- Gaz rozweselający? - idę o zakład, że nawet Megatron nie potrafiłby powtórzyć tego krwiożercego spojrzenia starszego oficera medycznego! - Ukręcę chłopakowi łeb! Ale wracając - no i kurwa po możliwości spierdolenia - Optimusie, co z nią zrobimy? Nie może być tak, że ta uśmierca holoformę i żeby ją znowu odtworzyć, zużywa więcej energonu!

- A może być tak, że włazisz mi do mojego pokoju, panoszysz się po nim i grzebiesz w moich osobistych rzeczach? - zacisnęłam lekko dłonie w pięści pod blatem biurka, przy którym siedziałam, aby w ciągu kilku najbliższych minut nie zacząć rzucać w towarzyszących mi mężczyzn, przypadkowymi rzeczami znajdującymi się w gabinecie - Energon zabrałam z mojego przydziału, więc nie marudź - Efektem moich słów było zaciśnięcie pięści przez Ratchet'a.

- Ratchet, uspokój się. Bardziej niż zużycie energonu martwi mnie, dlaczego moja siostra to zrobiła - jego intensywnie błękitno-elektryczne tęczówki spojrzały w moje niemal czarne - Tina?

- Nie twój interes, Prime - wychrypałam, przy okazji odwracając wzrok.

- W takim razie będę zmuszony cię zawiesić. Nie potrzebny nam żołnierz, który nie radzi sobie z czymś i nam o tym nie mówi - na słowa brata wzdłuż kręgosłupa przeszedł mnie zimny i bardzo nieprzyjemny dreszcz. On nie może tego zrobić!

- Co proszę?! Nie zrobisz tego...

- Wiesz o tym, że mogę. Ilu naszych żołnierzy popełniło samobójstwa? Masz pojęcie? - głos Optimusa był smutny i bardzo zmęczony - Nie radzili sobie ze sobą i tym bardziej nie radzili sobie na polu bitwy. Jeśli powiesz mi co się dzieje i nie będzie to coś, co może przeszkadzać w bitwie, to będę miał podstawy, aby cię nie zawieszać.

- Ale ja radzę sobie w bitwie! Cholera! Wczoraj zabiłam dziesięciu Trepów Megatrona - spojrzałam przestraszona na brata. Walka to jedyne co potrafię, jedyne co nie sprawiło, że Mrok pozbawił mnie całej świadomości - Nic mi nie jest! Wiesz, że nie mam problemów z walką...

- Ale z psychiką już tak - stwierdził bezdusznie czerwono-granatowy Autobot.

- Czy chodzi o Crosshairs'a? - tym razem to Naczelny Zrzęda I Maruda zaczął drążyć te temat. Zacisnęłam palce na materiale koszulki i po usłyszeniu dźwięku targanego materiału wiedziałam, że lekko rozerwałam ją. Mój oddech przyspieszył i stał się ewidentnie płytszy.

- J-Jak... J-Jak on się czuje?

- Jest stabilny, w dobrym stanie - tych pięć słów sprawiło, że trochę się uspokoiłam - Na dniach można go wybudzić.

Lider spojrzał i odetchnął z wyraźną ulgą, że trochę polepszyła się moja sytuacja psychiczna. Sama bałam się wejść na oddział i sprawdzić jak czuł się zielony Autobot. Czułam, że jestem niegodna stać obok jego łóżka i nadal nazywać się jego przyjaciółką. Byłam chujowa. Dość, że miałam zjebaną psychikę to dodatkowo nie umiałam odpowiednio rozróżniać swoich i innych emocji. Może Cross tak naprawdę miał mnie dosyć i tylko z litości się ze mną zadawał?

- A więc o to chodzi... Obwiniasz się o stan Crosshairs'a?

Ponieważ nie ufałam swojemu głosowi postanowiłam skinąć głową na pytanie Prime'a.

- A mnie się zdaje - Ratch, kurwa tylko nie te twoje teorie spiskowe! - Że nie chodzi tylko o niego. Podczas operacji na korytarzu słyszałem także Sunstreaker'a.

*Optimus Pov*

Na usłyszane słowa mojego starszego przyjaciela szatynka gwałtownie się spięła, jakby znowu chciała coś przed nami ukryć. Kocham moją młodszą siostrę, ale od początku sprawiała same problemy. Już pominę to co się stało, gdy... Przestała promieniować swoim dobrem i a zaczęły towarzyszyć jej ból, cierpienie i koszmary. Jako mała iskierka niemal całe dnie krzyczała, chyba, że Ironhide podsuwał jej pod nos jakieś elementy broni, którą akurat naprawiał, bądź tworzył. Tina miała niespotykane zachcianki. A ja tęskniłem do tych czasów...

- Musiało coś ci się wydawać - dziewczyna niemal od razu zaprzeczyła. Wyglądało na to, że nie chciała przyznawać się i bardziej nas denerwować tym, dlaczego wykrwawiła swój holoform.

- Nie mam zepsutych audioreceptorów, Tina. To przez Sunstreaker'a - oznajmił Hammer H2 i cicho westchnął po chwili namysłu - Zabiję gnoja...

- Ratchet, przyjacielu... Z tego co pamiętam obiecałeś ratować życia, a nie je odbierać - próbowałem delikatnie "nawrócić" oficera medycznego. W przeciwnym wypadku było spore prawdopodobieństwo, że brat bliźniak Sideswipe skończy na stole operacyjnym.

- Co nie zmienia faktu, że jestem tylko Transformerem i niejednokrotnie muszę prosić Primusa o dodatkowe pokłady cierpliwości - chwilowo zamilkł - Wezwij Sunstreaker'a.

Spojrzałem zaszokowany na medyka, jednocześnie nie dowierzając, że naprawdę chce wykorzystać pomysł Ironhide'a, który zaproponował pod wpływem alkoholu po jednym z treningów Tiny i żółtego Ferrari.

- Sądzisz, że to będzie dobry pomysł? - zacząłem powoli.

- Jedno i drugie należy naprostować, bo inaczej w najbliższym czasie znajdę ich i w bazie będziemy mieć dwa trupy...

Oczywiście szatynka od razu chciała pisnąć i zacząć się wydzierać na naszego medyka, ale udało mi się jakimś cudem zapanować nad nią. No przynajmniej do momentu, gdy pojawiła się blondwłosa holoforma Sunstreaker'a - wpierw moja siostra uznała, że skuli się na krześle, potem warknęła na wszystkich obecnych w pomieszczeniu, by na koniec zacząć razem z chłopakiem krzyczeć i szarpać się, gdy Ratchet zrealizował pomysł mojego czarnego zbrojmistrza - a konkretnie na czterdzieści osiem godzin skuć holoformy tej dwójki, a przy okazji odciąć możliwość wyłączenia holoformu. Nie rozumiałem ich zachowania. No wiem, że kobieta zmienną jest, ale żeby chłopak potrafił wyjątkowo głośno wrzeszczeć? To, że niemal wszystkie szyby w oknach pękły było sporym niedopowiedzeniem... Ale właśnie w ten sposób ta irytująca dwójka rozpoczęła swoją karę.

*Tina Pov* 

Najgorszym aspektem tego, że byłam przykuta do tego irytującego, wkurzającego, wkurwiającego, cholernie... Okey, niech będzie przystojnego Sunstreakera, nie był fakt, że musiałam na niego potrzeć - co oczywiście samo w sobie podnosiło lepiej ciśnienie niż niejeden "żart" Wreckerów, a to, że ten cholerny blondyn był większy, silniejszy i niestety musiałam to ja za nim łazić. Zero kultury... Oczywiście początkowo krzyczałam, szarpałam się i byłam wręcz gotowa odrąbać sobie dłoń, ale z czasem po prostu poddałam się - co raczej nie zostało wpisanego w moją naturę suki. Ale żeby nie było zostałam do tego zmuszona! Ten żółty dupek dotykał mnie, gdy sprzeciwiałam się! To jawny szantaż! Ratchet, Prime, Ironhide - zajebię was! 

- Prime! Kurwa! - z zamyślenia znowu wyrwał mnie głos Kanarka.

- Czego?! 

- Który raz ci przypominam, że jeszcze raz się tak zawiesisz, a spiorę cię na kwaśne jabłko?! 

- A ja ci przypominam, że jeszcze raz na mnie krzykniesz, a twój penis wyląduje w słoju formaliny na jakimś cholernym uniwersytecie medycznym! Pierdolone Insekty będą przez lata się nabijać, jaki debil miał tak małego ptaszka! 

- Jak ja cię...! - zanim właściciel żółtego Ferrari spróbował mnie udusić do naszej wesołej gromadki (jakby dwójka skaczących sobie do gardła Autobotów to było mało) dołączył drugi Bliźniak Terroru oraz Mirage. Oczywiście na widok brata Sunstreaker zjeżył się jak wściekły rottweiler - A wasza dwójka czego tu szuka?! 

- Zluzuj, Sunny - niebieski snajper skrzyżował ręce na piersi, przy okazji lekko przekrzywiając głowę w swój charakterystyczny sposób - Sides wspominał, że wyczuł od ciebie spore skoki adrenaliny przez waszą bliźniaczą więź i stwierdził, że chce to sprawdzić - zmierzył mnie wzrokiem, a potem uśmiechnął się ironicznie na widok kajdanek - Ale w sumie już ci się nie dziwię. Co przeskrobaliście tym razem, że biedny Prime został zmuszony do skucia was razem? 

Oczywiście na jego słowa krew w tej ludzkiej formie zaczęła się we mnie tak buzować, że jeszcze chwila a naprawdę zrobię coś przez co mój brat straci dobrego snajpera i szpiega w jednym, a ja przez najbliższy tydzień będę siedzieć w izolatce. Wzięłam głębszy wdech, przymknęłam oczy i w celu uspokojenia zaczęłam pod nosem mamrotać po kolei liczny od zera do tysiąca. Chociaż nie wiem czy w tym przypadku tysiąc wystarczy. Musiałam się wyłączyć, ponieważ z zamyślenia wyrwał mnie nagły ruch Kanarka, gdy chciał wyprowadzić piękny prawy prosty wprost w równiutki szereg ząbków naszego snajpera. Niestety na jego nieszczęście właśnie tą ręką był przykuty do mojej skromnej osoby, więc efektem było to, że ja szarpnięta poleciałam na wyasfaltowaną powierzchnię, a nasz drogi i przez wszystkich uwielbiany bokser poleciał na mnie. Przy okazji - brawo idioto - wykręcił nadgarstek pod dziwnym kątem, który nie spowodował większego uszczerbku na jego zdrowiu oprócz bólu przez resztę wieczoru. No i oczywiście ten patafian sprawił, że nowe jeansy zdarły się na kolanach, gdy upadłam, a ja za nie dałam prawie sto dolców! A dobrze mu tak z tym nadgarstkiem! Moje jeansy! Nosz kurwa! Pierwszy raz je założyłam! 
Dodajmy do tego cudownego wydarzenia podpunkt, że zamiast spieprzać Dino i Sides w najlepsze stali i patrzyli jak klnąc nasza dwójka zbiera się z asfaltu. Chociaż nie dziwiłam im się w tym wypadku - robiliśmy to tak nieporadnie, że pewnie gdybym nie była tak wkurzona, to sama zaśmiałabym się z tej sytuacji. Widział ktoś scenę, gdzie dwójka rozhisteryzowanych młodych Autobotów zbiera się z ziemi przez prawie pięć minut? Nie? A szkoda. 

- Pewnie w przeciągu pół godziny cała baza będzie o tym wiedzieć - zauważyłam, gdy w końcu właściciele dwóch Ferrari 458 Italy zwiali. 

- Gdybyś nie stała jak to ziemskie ciele to nic takiego nie miałoby miejsca, a Dino nagle straciłby powodzenie u kobiet przez brak kilku zębów! 

- Aha! A więc nagle to jest moja wina?! Gdybyś przyjebał mu z lewego prostego to nie byłoby mowy o moich zdartych spodniach i naszych urażonych dumach! Myśl Kanarku! Zauważ geniuszu, że jednak to nie boli! Nawet Insekty to potrafią, więc czemu ty nie?! 

- Kobiety! Zawsze wszystko najlepiej wiedzą! Tylko szkoda, że dopiero po szkodzie! 

- Szkodzie, którą sprawił taki idiota jak ty! Nie wiem jakim cudem...! Au! To boli ty idioto! - wrzasnęłam, gdy żółte Ferrari złapało mnie mocno za nadgarstki i prawie zmiażdżył wszystkie kości znajdujące się pod jego palcami.

- Gdybym był pierwszym lepszym Conem, nawet twoim pierdolonym braciszkiem, to już byś dawno nie żyła - syknął. 

- Gdybym była Primusem to nie dopuściłabym, abyś w ogóle urodził się. 

- A więc cieszmy się, że nim nie jesteś i żałujmy, że jednak nie pozwoliłem, aby wtedy w tej kopalni Barricade zabrał cię ze sobą na Nemesis - w ślicznych tęczówkach mojego towarzysza niedoli zalśnił gniew i widać było, że faktycznie powiedział prawdę. Automatycznie poczułam jak Mrok ponownie uaktywnia się w mojej piersi, a ostatni posiłek podjeżdża do gardła. Zacisnęłam wolną dłoń na szarej koszulce, tak aby spowodowało to u mnie ból. 

- Wracajmy. Nie chcę tutaj być - pisnęłam po chwili milczenia, za co oczywiście otrzymałam dziwny wzrok błękitnookiego. Jednak on mnie już nie interesował. Chciałam zniknąć z oczu każdego żywego stworzenia na tej planecie. 

*Sunny Pov*

Spojrzałem na szatynkę, która tak samo jak ja leżała na czystej pościeli w czarnym kolorze w mojej kwaterze i oglądała coś na swoim czarnym smartfonie, przy okazji słuchając czegoś przez słuchawki, które miała nasunięte na uszy. Zaskakująco podejrzane było to, że przez godzinę grzeczniutko siedziała na swoich "ważnych" czterech literach i milczała. No ja nie wierzę! Tina Prime potrafiła przez tak długi czas nie odzywać się i nie wkurwiać swoją obecnością! Ten fakt był warty zapisania.
Lekko zaskoczony tym faktem odłożyłem zestaw kredek i spojrzałem przez ramię co takiego robi w telefonie dziewczyna. Parsknąłem śmiechem i zsunąłem lewą słuchawkę z ucha Tiny, przy okazji zwracając tym na siebie uwagę.

- Serio, Prime, serio? Bajka? Ile ty masz lat, że oglądasz "Krainę Lodu"?

- A ty ile masz latek, chłopczyku, że musisz kolorować kolorowanki? - zakpiła, wskazując na książeczkę z obrazkami, która leżała aktualnie na moich skrzyżowanych w kostkach nogach - Do przedszkola się wróciłeś? W sumie słuszny wybór, chociaż musisz makabrycznie zaniżać poziom grupy...

- To do odstresowania! Dla dorosłych!

- Jasne, ja też bym się tak tłumaczyła...

- Prime!

- Kanarku! Mówiłam, że masz przestać się na mnie drzeć!

- Jesteś w moim pokoju to będę robił na co mam akurat ochotę!

- A wiesz gdzie mam ciebie i twoją ochotę?!

- Uważaj, bo zaraz sprawdzę!

Oczywiście w pierwszym momencie rozbawił mnie widok czerwiących się gwałtownie policzków młodszej siostry Optimusa, ale jak szybko rozbawiło mnie to, tak szybko straciłem humor. Ta mała franca pod wpływem emocji chwyciła stojącą na szafce puszkę (o ironio) czerwonej farby, sprawnie zdarła z niej wieczko i z widoczną satysfakcją chlusnęła mi gęstą cieczą prosto w twarz! Już pominę fakt, że farba częściowo wlała mi się do ust, przez co po chwili wyglądałem komicznie, gdy próbowałem parskać farbą zmieszaną z śliną na nowo przebraną pościel, ale przy okazji zniszczona została moja fryzura. Zawarczałem, a w ramach mściwej satysfakcji sam oblałem szatynkę żółtą zawartością puszki. A masz! Przez to wszystko wojna na farby, za które niemało zapłaciłem, trwała dobre kilkanaście minut, a oprócz nas cała pościel, łóżko, podłoga oraz niedawno zakupiony puchaty dywan w czarno-żółtym kolorze zostały pokryte wszystkimi kolorami tęczy. Trochę bardzo wkurzony złapałem pod pachę Tinę, której skończyła się "amunicja" i zaciągnąłem nas do przestronnej łazienki. Trochę zbyt gwałtownie złapałem za koszulkę i pozbyłem się jej, przez co jeżeli dobrze zauważyłem dziewczyna z ogromnymi rumieńcami na policzkach, odwróciła wzrok.

- Aww, nasz mały Prime wstydzi się... 

- Sunstreaker! To nie jest zabawne! Chyba nie zamierzasz...? 

- No jasne, że zamierzam! - ostentacyjnie i z widocznym rozbawieniem, za które fioletowa femmie pewnie chciała mnie teraz zabić, rozsunąłem zamek swoich spodni - W końcu nie pójdę spać taki brudny. Pomińmy fakt, że zniszczyłaś pościel, którą nad ranem wymieniałem. Dzięki, Prime, dzięki. 

- Zapnij te spodnie! Nie, nie nawet się nie waż! Kuźwa, mówiłam abyś ich nie ściągał! - pisnęła na widok wrzucanych do kosza na pranie dolnych partii ubrań - To już podchodzi pod molestowanie! 

- Kotku, koteczku patrz puki możesz.

Puściłem jej oczko, chociaż ciemnooka pewnie tego nie zauważyła, ponieważ próbowała jak najbardziej odwrócić się tyłem do mnie, gdy ja niczym nieskrępowany pozbywałem się bielizny. Robota w wojsku sprawiała, że żołnierze nie mieli problemów z nagością. Szczególnie szybko to zażenowanie wytępiano z nas podczas początkowego szkolenia. W sumie przydawało się to potem, gdy byliśmy zmuszani brać zbiorowe prysznice w koszarach, ale dużo ciekawsze zastosowanie miało to, gdy żołnierze mieli możliwość zabawienia się z kilkoma panienkami w czasie wolnym. 

- Zdecydowanie, to było życie... - mruknąłem pod nosem do siebie, przy okazji pieniąc żel pod prysznic, który nalałem sobie na dłonie zaraz po wejściu pod natrysk. 

Może i zacząłbym sprawiać sobie radość na wspomnienie miłych chwil w wojsku, gdyby nie fakt, że nagle moje przyrodzenie zostało dotknięte przez drobną i szczupłą dłoń, która ewidentnie należała do przykutej do mnie Autobotki. Kolejny raz tego dnia ta mała zołza zaczęła krzyczeć i nawet boleśnie udało jej się uderzyć mnie w wewnętrzną stronę ud. Warknąłem niczym wilk i nie kontrolując swoich odruchów, wciągnąłem pod prysznic szatynkę. Ta wyglądała teraz jak przestraszona sarenka, która w bliskim kontakcie z drapieżnikiem chciała się popłakać, co było zaskakującym spostrzeżeniem, zważywszy na to, że dziewczyna raczej była jak jednoosobowy oddział specjalny. 

- Spokojnie - zacisnąłem dłonie na jej ramionach i lekko ją unieruchomiłem przez to między swoim ciałem a ścianą wyłożoną szarymi płytkami - Prime, wyglądasz jakby jednorożec walnął na ciebie tęczowe gówno, a skoro jesteśmy do siebie przykuci to teraz rozbierzesz się do bielizny i pozwolisz wykąpać. Rozumiemy się? 

Wbiłem w siostrę Optimusa bezlitosne spojrzenie, pod którym ta ugięła się i w końcu pozbyła przemoczonych, wybrudzonych farbami ubrań. Początkowo szatynka drżała tak bardzo przy mnie, że sam zacząłem myć jej śliczne, wysportowane ciało. Przy okazji mogłem dokładniej "pozwiedzać" jej delikatną skórę i niezwykle apetycznie wyglądające linie ciała, przez które mój przyjaciel stawał się coraz bardziej pobudzony. Lekkim, acz stanowczym ruchem odwróciłem tą malutką sarenkę tyłem do siebie z komendą "Umyj włosy", a sam wolną rękę zacisnąłem u podstawy prącia. Cholera, wjebałem się... 

*Tina Pov* 

Nawet nie pamiętam jak dawno ktoś doprowadził mnie do takiego poziomu zażenowania, co dodatkowo sprawiało, że mocniej zaciskałam palce na przebranej wspólnymi siłami, zaraz po wyjściu z łazienki, pościeli. Chciałam aby rozwarły się bramy Piekieł i pochłonęły mnie w jak najszybszym tempie. Mnie albo tego żółtego Kanarka. Primus, dla takich jak on powinny być specjalne miejsca w Piekle! Przecież on...! Pod wpływem chwili gwałtowniej podciągnęłam do swojej piersi cieplutką kołdrę, która pachniała (podobnie jak i ja) żelem oraz naturalnym zapachem blondyna. Co wyjątkowo nie sprawiało mi problemu... To nie tak, że powodem tego było używanie przeze mnie jego żelu i koszulki jako piżamy. Mimo wszystko mój ruch, który mnie zadowolił, rozbudził usinającego Bliźniaka Terroru, który posłał mi rozdrażnione spojrzenie. 

- Będziesz spała na dywanie...

- Dywan wypieprzyłeś do kontenera pół godziny temu.

- Jak zaraz nie oddasz mi tej kołdry i nie pójdziesz grzecznie spać to polecisz za dywanem - zagroził. 

- Jesteśmy skuci idioto. 

- A więc zaradzimy tej wojnie o kołdrę - skomentował po chwili milczenia i ku mojemu kolejnemu zaskoczeniu tego dnia, objął mnie w pasie, przyciągnął do swojego tak idealnego sześciopaku i wsunął nos w ciemnobrązowe włosy - Dobranoc, Prime. 

- Branoc, Sunny... 

*Sunny Pov*

Przyjemnie spędzone noce są najlepszym okresem w całym rytmie dobowym. Szczególnie, gdy masz oprócz wyspania się, też możliwość potarzania się w pościeli z seksowną dziewczyną. Ale jeszcze przyjemniejszy jest fakt, gdy ta seksowna dziewczyna śpi wtulona w twoich ramionach. Spokojna, cicha... Aby przy kubku porannej kawy z złośliwym uśmiechem zaproponować zemstę na naszym przywódcy. O tak, takie poranki po przyjemnej nocy to ja lubię. 

- Wybacz, braciak, zobaczymy jak ty poczujesz się na naszym miejscu - syknęła szatynka, której jeszcze częściowo wilgotne pasemka włosów ślicznie wyglądały w połączeniu z sadystycznym błyskiem w jej oczach. O tak, taki widok mógłbym pokochać: przykuty do metalowego krzesła Prime, który zapomniał, że istnieje coś takiego jak nożyce do cięcia metalu, z których były zrobione kajdanki i teraz trzęsący portkami na myśl jak zechcemy się zemścić - Spokojnie, nie masz czego się bać. Ta taśma trwa tylko trzy godziny i zostanie włączona w opcje replay. To tylko kilkanaście nagrań, gdzie naprzemiennie króliki i ludzie uprawiają seks. Jesteś dużym chłopcem dasz radę... No może nie z problemem w spodniach - Tina z zadowoleniem wypisanym na twarzy ruszyła do drzwi - No to do zobaczenia, Opti! W razie czego idę na piwo z moim partnerem w zbrodni. Wrócę wieczorem sprawdzić jak się miewasz! - potem tylko zakneblowany Optimus Prime usłyszał dźwięk zakluczanego zamka.

- Wolisz jasne czy ciemne?

Roześmiałem się, by chwilę później Tina przyłączyła się do mnie. Jednak młoda nie jest tak irytująca jak sądziłem. Byle tylko jej nie podpaść... 


__________________________________________________________________________

Ta dam! Jestem, żyję, nie zaraziłam się!
Drodzy moi! Normalnie miałam z trzydzieści podejść do tego rozdziału, a niemal każdy był na końcu okraszony bólem głowy i błagalnym zawleceniem się do łóżka. Tak, w końcu go napisałam @foxxsouls ! Nawet nie wiesz jak jestem z niego duma! 
Życzę wam moi kochani, abyście uważali jak najbardziej na siebie, bo zamknięcie na kwarantannie z powodu koronawirusa nie jest fajne. Liczę, że wszystko jak najszybciej wróci do normalności i nie będzie więcej ofiar śmiertelnych na świecie. Ale do tego czasu dbajcie o siebie!
Dobra, ja wracam do testów z matmy i biologii.
Całuski i do zobaczenia!

PS: Kto ma ochotę na kilka serio porąbanych shotów z różnych universów? 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro