Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5

Po rozmowie z przyjacielem, której tak potrzebowała, szatynka postanowiła wyjść na trybuny. Czuła się już lepiej i stwierdziła, że może wyjść z łóżka. Wkrótce miał się odbyć pojedynek smoczych zabójców. Bardzo chciała go obejrzeć. Była też ciekawa wyniku. Jednak przeczuwała, że to Natsu i Gajeel wygrają to starcie. Chociaż Sting i Rogue też byli silni. Ale wierzyła w swoich przyjaciół.

Czekała na śpiącą koleżankę, która do tej pory nie zamierzała się obudzić. Powoli traciła cierpliwość. Zdawała sobie sprawę, że jak ją zostawi, a ona się obudzi, może się zgubić. Krążyła po pokoju i zastanawiała, czy ją obudzić. Wiedziała, że sen jest potrzebny. Westchnęła cicho zrezygnowana, nie wiedząc co zrobić.Na szczęście zaraz po tym Izumi zaczęła się budzić, co nie uszło jej uwadze.

- Nareszcie. - z szerokim uśmiechem podeszła do blondynki. - Już myślałam, że się nigdy nie obudzisz.

- A coś się stało? - spojrzała na nią, nie wiedząc o co chodzi.

- Nie. W zasadzie to tak. Zaraz zaczyna się pojedynek Natsu i Gajell'a. I chciałabym go obejrzeć. - nie czekając na jej odpowiedź, pociągnęła ją za rękę i poszła z nią na trybuny.

- A czy wy nie powinnyście leżeć? - spojrzała na nie Erza, kiedy weszły.

- Czujemy się już dobrze. - uśmiechnęła się do niej Himeragi i usiadła obok. Izumi poszła w jej ślady.

Nikt nic więcej nie zdążył powiedzieć, bo spiker ogłosił kolejną walkę. Na arenę wyszli zapowiedziani uczestnicy. Ustali naprzeciwko siebie, mierząc się wzrokiem.

- Długo czekałem na ten moment Natsu-san. - wymruczał Sting przed nosem i uśmiechnął się.

Zabrzmiał dźwięk rozpoczynający walkę i ruszyli na siebie. Natsu i Gajeel zaskoczyli przeciwników i uderzyli pierwsi. Lecz tamci się tym nie bardzo przejęli i kontratakowali.

- Ryk białego smoka! - ze Stingowej buzi wydobyło się białe światło. Kierowało się w stronę Natsu.

- Laser? - mag nie ukrywał zaskoczenia i zręcznie wyminął atak.

- Cięcie cienistego smoka! - Rogue zaatakował Gajeela.

- Miecz żelaznego smoka! - zablokował jego atak, po czym kontratakował. Przeciwnik odleciał na kilka metrów.

Natsu dołączył się do tego i złapał go za brodę, uderzając blondyna i zapalając przy tym dłoń. Oboje przesunęli się na kilka metrów. Wszyscy byli w szoku, że bliźniacze smoki obrywają.

- Silny, tak jak myślałem. - niebieskooki uśmiechnął się i otarł twarz.

- Czy wy naprawdę pokonaliście smoki z takim poziomem siły? - spytał różowowłosy.

- Nie pokonaliśmy, tylko zabiliśmy. Tymi oto rękami. - podniósł swoją rękę, spoglądając na nią.

- To nie byli wasi rodzice? - zmarszczył brwi.

- To nie ma nic wspólnego z tobą. Teraz pokażemy wam moc, którą zabiliśmy smoki. - oboje wraz z ciemnowłosym zwiększyli swój poziom mocy. Na ich ciele pojawiły się pasujące kolorem do ich mocy paski, jak u tygrysów. Po czym zaatakowali. Z ich strony leciał atak za atakiem.

Sting nakładając na Natsu stygmat, chciał go unieruchomić i zaatakował. Lecz ten go wypalił i zatrzymał atak jedną ręką. Gajeel wcale nie był gorszy i też zatrzymał atak Rogue'a.

- To... To niewiarygodne! - odezwał się spiker. - Któż mógł się spodziewać takiego obrotu akcji! Bliźniacze smoki Sabertooth niebyły nawet w stanie podnieść palca na Fairy Tail! Czyżby walka jeszcze nie dobiegła końca?!

- Sting-kun... - odezwał się Lektor, towarzysz maga.

- Wiem Lektor. Obiecałem ci. Nie przegram. - blondyn podniósł się z ziemi. Białe światło zaczęło go otaczać. - Nie mogę przegrać. Złożyłem przysięgę Lektor'owi.

Rouge zrobił podobnie. Tylko, że jego otaczały cienie. Aktywowali swoją smoczą moc, co wywołało zaskoczenie u swoich przeciwników i nie tylko.

- Rogue cofnij się. - niebieskooki odezwał się do współzawodnika iwysunął się na przód. - Sam sobie dam radę.

- Jeszcze chwilę temu Sabertooth dostawało w kość! A teraz chcą walczyć jeden na dwóch! - skomentował to prezenter.

- Nie doceniają nas... - mruknął Gajeel.

- Ale to uczucie... - odezwał się Natsu. - Jest silny.

Sting nie czekając dłużej zaatakował. Wykonał serię ataków, kończąc je rykiem białego smoka. Przy okazji rozwalił podłoże areny, robiąc w niej dziurę. Ale zawodnicy Fairy Tail nie powiedzieli ostatniego słowa. W jego stronę posłali swoje ataki. Lecz na nim nie zrobiły one zbyt dużego wrażenia. 

- Blask białego smoka oczyszcza wszystko dookoła. Święty Płomień!- posłał w ich stronę kolejny atak. Po nim nadeszła kolejna seria ataków, przez które powalił swoich przeciwników. Czy ty oglądasz to Lektor!?, pomyślał pewny zwycięstwa. - Ale jesteście silni.

- Obaj leżą. - skomentował zaskoczony speaker.

- Chwila. - różowowłosy podniósł się z ziemi, a za nim jego przyjaciel. - Ałaaaa.

- Są lepsi niż myślałem. - żelazny smok pomasował się po głowie.

- Ale... Odkryłem wszystkie wasze techniki.

- Co?! - Sting spojrzał na nich zaskoczony. Nie mógł uwierzyć własnym oczom, że po takim ataku mogą w ogóle się podnieść.

- Moment waszych ataków stanowi czas kiedy się bronicie... Nawet podczas rytmu twojego oddechu.

- Nie może być! Używam smoczej siły!

- Tak! To kawał wspaniałej mocy! Rany, teraz wszystko mnie boli. Naprzykład, gdy atakujesz, obracasz swoją nogę na godzinę jedenastą.

- Nie. - odezwał się Gajeel. - To jest dziesiąta.

- To jedenasta.

- Powiedzmy, że to dziesiąta trzydzieści. To nie jest jedenasta. -zaczęli się kłócić.

- To jedenasta albo dwudziesta trzecia!

- To jedno i to samo!

- Zamknij się! - Natsu wepchnął współzawodnika do wagonu i pociągnął za wajchę, przez co Gajeel gdzieś zaczął odjeżdżać.

- Hej...!! Ty... T-to jest... Ble... - zrobiło przez to mu się niedobrze i zniknął wszystkim z oczu.

- Hihihi. - zachichotał uradowany mag.

- Co ty robisz? - blondyn nie ukrywał swojego zaskoczenia.

- Gajeel... - odezwał się jak dotąd milczący Rogue.

- Chyba muszę się powtórzyć, bo mnie nie doceniliście. -różowowłosy zrobił krok w ich stronę. - Wystarczę tylko ja! Aby was dwóch pokonać! Czy jesteście teraz rozpaleni!?

- Chcesz powiedzieć, że ty wystarczysz? - Sting nie dowierzał. -Jaja sobie robisz?

- Nic do ciebie nie mam. - rzekł ciemnowłosy. - Chcę walczyć z Gajeel'em.

- Więc mnie pokonaj. - rzekł spokojnie Natsu.

- Smocza siła dorównuje sile prawdziwego smoka. Na świecie nie ma nic, co by jej dorównywało! - blondyn się nieźle wkurzył. Aktywował przy tym smoczą siłę. Natychmiast zaatakował swojego przeciwnika.

- Skończyłeś już? - spytał z uśmiechem na twarzy, blokując atak.

- Tą mocą zabiłem Weisslogię!

- Rozumiem. Więc ja tej mocy użyję dla moich przyjaciół. - jego twarz zrobiła się poważna.

Zawodnicy zaczęli się wymieniać atakami. Natsu napierał na swoich przeciwników. Przelał szalę zwycięstwa na swoja stronę.

W pewnym momencie bliźniacze smoki połączyły swoje moce, chcąc jakoś wygrać ten pojedynek.

- Święty cienisty cień świetlistego smoka! - wysłali atak w jego stronę.

- Sekretna technika zabójców smoków! Szkarłatny lotos, eksplodujące ogniste ostrze! - kontratakował i powalił zawodników z Sebartooth.

- Fairy Tail! - odezwał się speaker. - Pokonali dwa smoki!

Izumi obserwowała całą zagrywkę z zainteresowaniem. Ne mogła oderwać wzroku od walczących. Himeragi widząc to, uśmiechnęła się pod nosem. Wierzyła w swoich przyjaciół do samego końca. Wiedziała, że nie zawiodą gildii. A zwłaszcza Natsu.

- Niesamowite. - szepnęła cicho blondynka z delikatnym uśmiechem na ustach.

- W końcu to Fairy Tail.

___________________________________________________

Jej! W końcu dodałam ten rozdział xD trochę mi zajęło pisanie go. Ale obiecuję, że już nie będzie tak dużych przerw. 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro