Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4

Każdy z nich siedział w swoim pokoju, myśląc o dziewczynie, która z nimi mieszkała. Tak nagle zniknęła. Mimo, że już wcześniej to się jej zdarzało. Tylko, że wtedy za każdym razem wracała. A teraz było inaczej.

Najmłodszy z nich Subaru ze złości walnął pięścią w ścianę, robiąc w niej nie małe zagłębienie. Był zły. Sam nie wiedział na kogo. Na siebie, czy na Izumi. A co jeśli jest w tarapatach?, pomyślał sobie wampir. Nie wiedzieli gdzie się konkretnie znajduje. A chcieli ją jak najszybciej sprowadzić do domu.

Westchnął ciężko pod nosem i zszedł do salonu, gdzie miał nadzieję, że będzie reszta braci. Nigdy jeszcze nie działali razem. Zazwyczaj się unikali. Ale odkąd Izumi pojawiła się w ich życiu, zmieniło się ono o 180 stopni. To dziwne, że jedna mała istota potrafiła to zrobić. Nikomu się jeszcze to nie udało, a jej owszem. Niekiedy potrafiła być bardzo uparta i żaden z wampirów nie potrafił nic z tym zrobić. Nie wyobrażali sobie bez niej życia. Kiedyś zabijali swoje ofiarne narzeczone, ale nie tym razem. Nie ją.

O dziwo każdy z domowników był w salonie. Każdy już zajął swoje miejsce. Przez dłuższą chwilę milczeli. Jakby nie wiedzieli od czego zacząć. Jak dotąd nigdy ze sobą szczerze nie rozmawiali. Dla nich to było bez sensu i głupie. Uważali, że to słabość. Ale tym razem sytuacja tego wymagała. Nikt jednak nie chciał się  pierwszy odezwać, ale ktoś musiał to zrobić.

-Co robimy? - odezwał się Subaru po dłuższym czasie milczenia, gapiąc się w okno.

-Myślałem o tym. - Reiji poprawił swoje okulary na nosie. - Jest tylko jedna osoba, która ma mnóstwo informacji o niej, ale wątpię, że zechce się podzielić.

-Jej mistrz. - białowłosy przeniósł wzrok na okularnika.

-Katsumi. - poprawił swój kapelusz Laito. - Raczej nie będzie chciał z nami współpracować. Jestem pewien, że z chęcią by nas zabił.

-Przeszukałam jego akta. - kontynuował Reiji. - Mało jest o nim napisane. Jakby nie był z tego świata.

-Jak to? - spytał Ayato.

-Nie ma nawet jego nazwiska. Zresztą zapewne nikt go nie zna.

Zapadła cisza między nimi. Co ten człowiek ukrywa? Czy to ma związek z dziewczyną? Zapewne tak. Często tam chodziła. Zresztą zanim zamieszkała z nimi, mieszkała przecież ze swoim mistrzem. Na początku nie bardzo się nim interesowali, ale informacje, które ujawnił Reiji, dało im kierunek, w którym mogą się udać.

-Chyba będzie lepiej, jak się do niego przejdziemy. - rzekł, jak dotąd milczący Shu. Wszyscy spojrzeli na niego w ciszy, zgadzając się z nim.

Przenieśli się w odpowiednie miejsce. Lecz tam zastali pustkę. Nikogo nie było. Nikogo też nie czuli. Pozostał tylko słaby zapach Katsumi. A to oznaczało, że niedawno musiał opuścić swój dom. Wampiry bez słowa ruszyły za jego zapachem, chcąc jak najszybciej go dogonić. Po kilku minutach znaleźli i otoczyli, żeby nie mógł ruszyć dalej. Wbijali w niego spojrzenia pełne złości i tęsknoty, co nie łatwo było wyczytać z ich twarzy.

-Rozumiem, że przyszliście do mnie w sprawie Izumi. - rzekł Katsumi. Każdego z nich uraczył spojrzeniem. Doskonale zdawał sobie sprawę, że zależy im na znalezienie jego podopiecznej. Ale z drugiej strony wolał podróżować sam. Jednak wiedział, że nie odpuszczą tak łatwo.

-Gdzie ona jest!? - wykrzyczał Subaru.

-Nie wiem. - podpowiedział spokojnie. Lecz podejrzewał gdzie może być. Planował wrócić na stare śmieci. Do miejsca, gdzie miał nadzieję już nigdy nie wrócić.

-Jak to nie wiesz!? - walnął w pobliskie drzewo ze złości.Ostatnio coraz częściej mu się to zdarza odkąd nie ma blondwłosej.

Katsumi tylko wzruszył ramionami i odwrócił się, by ruszyć w dalszą drogę. Spojrzał na Shu. Obaj wpatrywali w siebie w milczeniu, aż wampir przepuścił człowieka. Bracia spojrzeli na niego w niedowierzaniu. Po chwili na ich twarzach pojawiła się złość. Chcieli mu też wygarnąć, że źle zrobił. Lecz zanim zdążyli cokolwiek powiedzieć, blondyn wzruszył ramionami i ruszył za Katsumi. Po chwili do niego dołączyli reszta.

Ciemnowłosy wiedział, że za nim pójdą. Ale nie sądził jednak, że tak łatwogo wypuszczą. Szedł przodem, nie oglądając się za siebie. Zaczął sięzastanawiać, jak dziewczyna do nich dotarła. Przecież to niemożliwe. A przynajmniej zawsze mu się tak wydawało.

Lekki wiatr wprawił w ruch jego czarny płaszcz, a czarne loki postanowiły się ułożyć na swój sposób na głowie. Brązowymi oczami ujrzał cel, do którego powoli się zbliżali. Westchnął ciężko pod nosem. Wiedział, że nie ma odwrotu. A niebezpieczeństwo, od którego kiedyś uciekli, powróci. I tym razem muszą być na to gotowi. Trenował ją przez te kilka lat. Ale czy to wystarczy? Spojrzał w niebo. Było błękitne, bez żadnej maleńkiej chmurki.

-Daleko jeszcze? - ciszę przerwał Laito.

-Zaraz będziemy po drugiej stronie. - westchnął Katsumi i podszedł do miejsca, gdzie powinna być brama. Musiał wytężyć wzrok, żeby ją dostrzec. Jest ona bowiem dobrze ukryta w zaroślach. A czar na nią rzucony dodawał swoje trzy grosze.

Kiedy już miał pewność, co do miejsca, gdzie znajduje się portal, zbliżył się do niego. Zaczął ogarniać pnącza. Chciał mieć na niego większy widok. Musiał go też uruchomić, a to nie należało do łatwych zadań.

-Po drugiej stronie? - powiedział zdezorientowany kapelusznik. - Nie mam zamiaru umierać.

-Nikt nie będzie umierać. - mruknął zirytowany mag. Po chwili aktywował portal i mogli przez niego przejść. Tak naprawę nie wiedział, gdzie konkretnie wylądują, ale wiedział, że to na pewno będzie Fiore.

~*~

Na początku nie poznał miejsca, w którym się znaleźli. Rozejrzał się uważnie dookoła, chcąc ujrzeć coś znajomego. Jednak kilka lat nieobecności robiło swoje. Ruszył do przodu, nie przejmując się tym, ani wampirami za nim, które jak narazie szły w ciszy.

Wkrótce jednak zaczął rozpoznawać pewne obiekty, obszary. Uśmiechnął się pod nosem z tego powodu. Pewnym krokiem szedł w stronę swojego starego domu, który kiedyś był zmuszony opuścić.

- Zdaje się, że będziemy mieszkać pod jednym dachem. - rzekł, kiedy doszli na miejsce. - To mój dom, więc nie róbcie niczego głupiego. Wasze potrzeby załatwiajcie gdzie indziej. - spojrzał na nich, po czym wszedł do domu, zostawiając ich samych.

- Potrzeby? - oburzył się Laito. - Jesteśmy, tym kim jesteśmy. Musimy się dobrze odżywiać.

- Mam to gdzieś. - westchnął Shu i wszedł do środka. Chciał tylko się położyć i nie robić nic. Czyli to co zwykle.

Lecz Laito miał rację. W naturze wampira jest picie krwi. I musieli sobie z tym jakoś poradzić.

W Tokio to ich ojciec załatwiał krew. W rezydencji pojawiały się ofiarne narzeczone, sprowadzane przez niego samego, które zapewniały im świeżą krew. Również ze świata demonów sprowadzali krew w butelkach. Było to ułatwienie, z którego nie mieli ochoty rezygnować.

Wampiry rozgościły się w nowym lokum. Lecz dwójka z nich Ayato i Laito postanowili zwiedzić miasteczko i być może wpaść na jakiś trop.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro