Rozdział 3
Po chwili szatynka się obudziła. Ogarnęła wzrokiem na pomieszczenie. Dostrzegła mistrza, Porlyusica'e i blondwłosą dziewczynę. Przyjrzała się jej uważnie. Nigdy wcześniej jej nie widziała. Więc skąd ona się tu wzięła? A na pewno nie należała do gildii.
- Jak się czujesz? - spytał Makarov.
- Dobrze. Dziękuje. - powiedziała lekko zachrypniętym głosem. - Przepraszam. Dałam ciała. - powiedziała, po chwili milczenia.
- Co ty mówisz? - do środka wszedł Natsu. - Dałaś z siebie wszystko. I zdobyłaś drugie miejsce. - uśmiechnął się szeroko.
Przyjaciółka spojrzała na niego. Miała łzy w oczach. Te słowa wywołały uśmiech na jej twarzy. Cieszyła się, że ma takiego przyjaciela.
- A ty jak się czujesz? - zwrócił się do blondynki.
- Dobrze. - uśmiechnęła się delikatnie.
Do pomieszczenia weszli reszta zawodników z gildii. Każdy z nich chciał wiedzieć co z ich kumpelą.
Himeragi spojrzała na blondwłosą dziewczynę.
- Kim jesteś?
- Twój anioł stróż! - odpowiedział za dziewczynę Natsu, z uśmiechem na twarzy.
- Żaden ze mnie anioł. - blondynka mruknęła pod nosem. - Jestem Izumi Yamaguchi.
- Uratowałaś naszą przyjaciółkę. - uśmiechnęła się delikatnie Erza. - Za co jesteśmy wdzięczni.
- I spadłaś z nieba. - słusznie zauważył różowowłosy.
Izumi cicho westchnęła pod nosem. Miał rację co tego, ale aniołem nie była. Skrzydeł nawet nie posiadała. Nigdy za niego się też nie uważała. Zawsze myślała, że daleko jej do tego.
Po chwili prawie wszyscy opuścili pomieszczenie. Zostali tylko Makarov, Izumi, Himeragi i Porlyusica.
- Chciałbym z tobą porozmawiać dotyczące tego zdarzenia. - Makarov zwrócił się do Izumi. Ta tylko pokiwała delikatnie głową. Czuła, że musi komuś powiedzieć, żeby znaleźć pomoc. Chciała wrócić do domu tak szybko jak tylko się da. Nie wiedziała, czemu akurat tutaj i dlaczego ona, a nie ktoś inny.
- Tam skąd pochodzę była i pewnie dalej jest noc. - zaczęła. - Spotkałam Darkara, demona który kilka lat temu prawie mnie zabił. Z opresji wybawił mnie Katsumi. To on się mną opiekował i pod jego czujnym okiem uczyłam się jak walczyć z tymi stworzeniami. Od tamtego okropnego razu, nie chciałam, żeby to się powtórzyło. - na chwilę przymilkła zbierając myśli. - Tej nocy ponownie go spotkałam. Miałam wielką nadzieję, że już go więcej nie zobaczę. Jednak łudziłam się. Co dziwniejsze żadnej walki nie było. Tylko rozmawialiśmy. Otworzył portal i zniknął za nim. Ja niewiele myśląc, ruszyłam za nim i przeniósł mnie tutaj. Resztę już znacie.
- Wiesz może dlaczego to właśnie o ciebie mu chodzi?
- Nie mam pojęcia. - pokręciła głową i spojrzała na niego. Ten pokiwał głową ze zrozumieniem i opuścił pomieszczenie. Za nim wyszła Porlyusica.
Dziewczyny przez długi czas siedziały w milczeniu. Żadna nie odezwała się słowem. W końcu Izumi czując zmęczenie, położyła się, by odpocząć. Zamknęła oczy i niemal natychmiast zasnęła. Była cały czas obserwowana przez Himeragi. Dziewczyna cały czas się zastanawiała kim właściwie ona jest. Może to nie jest przypadek, że właśnie się tu znalazła? Być może dowiedzą się tego niebawem.
- Muszę pogadać z Natsu. - mruknęła cicho pod nosem. Już się zabierała do tego, żeby wyjść z łóżka.
- A ty gdzie się wybierasz? - smoczy zabójca stanął w progu, krzyżując ręce na wysokości piersi.
- Huh? - dziewczyna spojrzała na niego. Na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. - Właśnie chciałam do ciebie iść.
- Wiedziałem, że mino wszystko i tak wstaniesz z łóżka, więc stwierdziłem, żeby lepiej przyjść i cię przypilnować. - podszedł do niej.
- Co się właściwie stało?
- Minerva nie oszczędzała cię nawet kiedy byłaś nieprzytomna. Wtedy wpadła Izumi do wodnej bańki i cię zepchnęła z niej. Sama wydostając się z niej jak najszybciej.
- Mówiłeś, że spadła z nieba.
- Bo tak było. - uśmiechnął się.
Dziewczyna kiwnęła głową, spoglądając na śpiącą koleżankę. Jej historia sama w sobie była dziwna. Było tyle znaków zapytania, a żadnych odpowiedzi.
***
Spojrzał w niebo, myśląc o swojej podopiecznej. Zastanawiał się, gdzie teraz może być. Miał też nadzieję, że nie tam skąd oboje pochodzili. Lecz tylko to miejsce mu przychodziło na myśl. Westchnął cicho pod nosem. Zdaje się, że będzie musiał poszukać portalu. A z tym może być ciężko. Dokładnie pamięta jak się tutaj znalazł. I wie dokładnie czego szukać.
- Ma cię tam nie być. - mruknął pod nosem. Zdawał sobie sprawę, że wyprawa w tamtą stronę jest nieunikniona.
Chodź nie było tego widać, martwił się o nią. Wydawałoby się, że nic go nie obchodzi. A prawda była zupełnie inna. Po prostu tego nie okazywał. Uważał, że tak jest lepiej. Wolał zachowywać zimną krew. Nigdy nie było wiadomo, co się mogło stać.
Odkąd Izumi zamieszkała z wampirami, demony przestały ją nękać. Zawsze próbował się dowiedzieć, co się stało. Albo co zrobiła, ale nigdy nie uzyskał na te pytania odpowiedzi. Przestała mu mówić o swoich problemach. Chodź wiedział, że coś się dzieje. Po jakimś czasie przestał ją nękać tymi pytaniami. Stwierdził, że sama mu kiedyś to powie. Lecz trochę w to wątpił.
- To chyba czas na szczerą rozmowę. - powiedział do siebie.
_________________________________________________________________________
Trochę mi to zajęło. Miałam małe problemy z tym rozdziałem. Mam nadzieję, że już nie będzie takiej dużej przerwy xD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro