Rozdział 2
Blondynka schowała miecze do pochwy, po czym podeszła do miejsca, gdzie leżał jej pistolet i wzięła go do ręki. Przyjrzała się mu, jakby się bała, że został uszkodzony. Sprawdziła magazynek. Był pełny. Po chwili schowała go do pochwy przy udzie.
Spojrzała na dziewczynę w kuli wodnej, której ogłoszono zwycięstwo. Wymieniały się nienawistnymi spojrzeniami. Jedno wiedziała na pewno. Jest jej wrogiem.
- To naprawdę anioł! - odezwał się głos spikera. - Uratowała Himeragi z rąk Minervy!
- Nie jestem aniołem. - mruknęła poirytowana dziewczyna.
W tym samym czasie przyjaciele Himeragi zdążyli do niej przybiec. Wendy i Chelia użyły swojej leczniczej magii, żeby jej pomóc.
Minerva wyskoczyła z wodnej bańki i ustała na przeciw Fairy Tail. Do niej dołączyli Orga, Sting i Rufus. Patrzyli na siebie z nienawiścią. Blondynka podeszła do nich. Przyjrzała im się dokładnie.
- Niepotrzebnie mi przerwałaś. - spojrzała na nią zawodniczka Sabertooth.
- Uważam inaczej. - odpowiedziała spokojnie.
- Ty...! - warknęła pod nosem i zrobiła krok w jej stronę. To samo zrobił Natsu, tylko że w stronę czarnowłosej, ale Erza go powstrzymała.
- Nie obchodzi mnie, że jesteście najsilniejszą czy najlepszą gildią w Fiore. - zaczęła szkarłatnowłosa. - Powiem tylko jedną rzecz. Narobiliście sobie wrogów w najgorszej gildii, w jakiej mogliście.
Lecz Sabertooth niewiele się tym przejęła. Dziewczyna jeszcze podziękowała wybawicielce swojej przyjaciółki, a ta odpowiedziała kiwnięciem głowy.
- Nic ci nie jest? - podeszła do nieznajomej Wendy. - Pomogę ci.
- Nie dziękuję.
- Jak cię zwą? - spytała Erza.
- Izumi Yamaguchi.
- Chodź z nami. Trzeba opatrzyć ci rany.
- Dobrze. - powiedziała cicho i pokiwała głową. W głębi ducha była jej za to wdzięczna. Sama nie wiedziałaby dokąd ma pójść. Nie wiedziała gdzie jest i co to za świat. Jedno wiedziała na pewno. Znacznie różnił się od jej własnego.
***
- Co!? - Katsumi nie mógł uwierzyć w to co usłyszał. - Jak mogłaś do tego doprowadzić!?
- To nie moja wina. - powiedziała cicho Yuki.
- Jesteś kitsune. Mogłaś zareagować natychmiastowo. - westchnął cicho.
- Tak też zrobiłam, kiedy poczułam niewyraźny smród siarki. Ale kiedy już byłam na miejscu, to nikogo nie było.
- Spokój. - wtrącił się Alex. - Trzeba ją znaleźć. Złość na nic tu się teraz da. Na spokojnie trzeba pomyśleć.
- Trzeba powiedzieć też Sakamakim. - powiedział Leo.
- Ja osobiście nie chcę im mówić. - powiedział Gray.
- Powiedz jeszcze raz co się tam stało. - Alex spojrzał na Yuki.
- Tak jak już mówiłam. Poczułam niewyraźny zapach siarki i natychmiast zaczęłam iść w jego kierunku. Po jakiś czasie dopiero skojarzyłam, że tam poszła Izumi. Więc przyśpieszyłam kroku. Ale na miejscu nic nie znalazłam. Nawet jej zapach się urwał, jakby przeniosła się w inne miejsce.
Nastała długa i uciążliwa cisza. Nikt nie mógł się pogodzić z sytuacją. Nikt nie wiedział, od czego zacząć poszukiwania. W głębi duszy wiedzieli, że są bezradni. Lecz bardzo pragnęli odnaleźć przyjaciółkę i uczennicę.
Katsumi karcił się w myślach, za tą sytuację. Obiecał kiedyś jej matce, że się nią zaopiekuje. A tym czasem dziewczyna postanowiła zniknąć. Zacisnął dłonie w pięści, lecz po chwili je wyprostował. Nie chciał, żeby któreś z dzieciaków zauważył jego rozstroje emocjonalne. Czarnowłosy jednak zdołał to zauważyć. Przyglądał mu się przez chwilę. Ich spojrzenia się skrzyżowały. Przez chwilę tak na siebie patrzyli, a potem Katsumi opuścił pomieszczenie.
- Chodźmy. - po chwili powiedział Alex i ruszył do wyjścia. Reszta spojrzała na niego i ruszyła za nim. Szli w kierunku rezydencji Sakamakich. Ktoś w końcu musiał im powiedzieć, co się stało. Nikt nie odezwał się przez całą drogę.
Alex bez pukania wszedł do środka, kiedy doszli. Wampiry zjawiły się wokół prawie natychmiastowo.
- Czego tutaj chcesz? - przyjrzał mu się Reiji. - I gdzie jest Izumi?
- Nie wiemy gdzie ona jest. - odparł ze spokojem. - Zniknęła.
- Jak to zniknęła? - wampiry nie ukrywały szoku, jaki pojawił się na ich twarzach.
- Kłamiesz! - Subaru podszedł do niego i złapał go za kołnierz. Gray i Leo zrobili krok w jego stronę cicho warcząc, chcąc obronić swojego alfy.
- Siad pieski. Fufu~. - powiedział Laito, robiąc krok w ich stronę.
Alex zatrzymał chłopaków gestem dłoni. Od razu posłuchali, ale byli w pogotowiu.
- Wiedziałem, że prędzej, czy później wpadnie przez was kłopoty. - Reiji poprawił okulary na nosie.
- To nie nasza wina. - Alex uwolnił się z uścisku Subaru. - Stwierdziłem, że powinniście wiedzieć. W końcu mieszkała z wami. Nie lepiej się zastanowić, co zrobić?
- Nie współpracujemy w wilkołakami. - rzekł Ayato.
- A my z wampirami. - warknął Leo.
- Proponuję wspólnie się zastanowić co zrobić. Wszystkim nam zależy na odnalezieniu Izumi. Mylę się?
Nastała chwila ciszy. Czarnowłosy trafił w dziesiątkę. Wszystkim zależało na odnalezieniu dziewczyny.
Reiji zaprosił gości do salonu, gdzie wszystko jeszcze raz tym razem na spokojnie zostało wyjaśnione. Patrzyli na siebie nieufnie. Mimo tego postanowili współpracować na rzecz dziewczyny.
***
Siedziała na łóżku, opatrywana przez Porlyusica'e. Dziewczyna, której zdołała pomóc spała spokojnie na łóżku obok. Do tej pory dowiedziała się o pary faktach. Istnieją magowie i gildie, a ta nazywa się Fairy Tail. Przeciwnicy, których widziała na arenie są z Sabertooth. Jednak nie pytała się o nic. Nie bardzo wiedziała jak to zrobić. Pierwszy raz znalazła się w takiej sytuacji. Westchnęła głośno pod nosem.
- Gotowe. - powiedziała Porlyusica, kiedy skończyła.
- Dziękuję. - powiedziała cicho.
- Widziałam twoje wejście.
- Jak każdy.
- Dość niezwykłe. - do pomieszczenia wszedł mistrz Makarov. Izumi spojrzała na niego. - Raczej takich na co dzień nie robisz.
- Nie... a wszystko przez spotkaniu po latach...
___________________________________
Na razie to tyle. Trochę zajęło mi pisanie tego, ale wydaje mi się, że wyszedł.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro